Dom Sunny'ego

[April Moon]

- Nie wiem kto to Black, ale pewnie zna się na dzieciach. Takie nosidełko jest najlepsze. Dziecko jest przy okazji bujane i łatwiej mu usnąć w drodze. Wiesz, żeby nie marudziło.
Po chwili jednak, gdy skończyła już karmić, włożyła Frozen do jej łóżeczka i z uśmiechem ucałowała jej czółko.
- Teraz pojedziesz z tatusiem do żłobeczka, gdzie poznasz inne dzieciaczki, kochanie. Takie które nie są twoimi siostrzyczkami i z którymi z całą pewnością się zaprzyjaźnisz.
Połozyła z nią do wózeczka Panów Miau i Wąsacza i rzuciła na nich proste zaklęcie magnetyzmu emocjonalnego. Gdy tylko Frozen będzie chciała je przytulić, one przytulą się do niej. Czuła, że malutka bez tego byłaby bardzo smutna. Już teraz kotki tuliły się do niej przymilnie i pocieszająco.
- Moja dzielna Frozen Podróżniczka. z takimi ciepłymi kompanami pod kocykiem - tutaj użyła magii by przykryć wózeczek ciepłym kocykiem, by maleńka nie zmarzła - może zdobyć cały świat i najwyższe szczyty Gryfich Królewstw.
Pocałowała ją jeszcze w nosek, bo tylko tyle mogła bez rozpychania pluszanek, a potem dała grzecznego całusa w policzek Sunny'emu, lecz przez kopytko.
- No... Chyba za tak niewinnego buziaka mi Flame nie zrobi krzywdy. Idź i baw sie z małymi dobrze.
Poczekała aż Flame zapakuje bliźniaczki do juk i otwarła Sunny'emu drzwi.
- Bon Voyage, mon amore.

[Raging Flame]

Flame w swoim tempie zajmowała się źrebakami, mając pewne trudności z ogarnięciem ich dwójki co nie było zbyt dziwnie ani specjalnie wygodne. Przemamrotała kilka dość bogatych wiązanek tak, że nie dało się z nich wyłapać zrozumiale ani jednego słowa poza najprostszymi spójnikami i odetchnęła z ulgą gdy córeczki były już gotowe do drogi i zapakowane w juki u pegaza.
-No Sunny, tylko ostrożnie z nimi. I mówiłam ci już dzisiaj coś o kombinowaniu. Nie masz się co bać o April, jakby co to nie zostawię żadnych śladów na to że jakakolwiek zbrodnia nastąpiła.

[Sunny Sky]

Dobra, cała trójka zapakowana. Nawet nie ciążyły za bardzo, teraz musiał tylko z tym ruchomym przedszkolem dojść aż do żłobka.
- Dobrze, Flamy. Jakby co łopaty są w piwnicy, jest tam jeszcze kilof jakbyś musiała rozkuć ziemię, ale z swoim uroczym znaczkiem chyba zdołasz ją ogrzać. - Powiedział beztroskim tonem, wychodząc powoli. Już będąc z dzieciarnią na dworze obrócił się jeszcze. - Ehm... jakby co, żartowałem Flamy. - Dodał na wszelki wypadek i już ruszył do żłobka.

[z/t]

[April Moon]

- No... To zostałyśmy same...
Podeszła blisko do Flame i spojrzała jej w oczy. Nie wkładała w swój wzrok negatywnych emocji, raczej te zaciekawione i podniecone nieznanym.
- I jak postrzegasz ten mój mały pomysł? Wiem, że nie za bardzo mnie lubisz, i jesteś bardzo zaborcza i zazdrosna, ale może podzielmy się Sunny'm jak wróci? Weźmy go na dwa baty, to się chłopak przynajmniej ucieszy i będzie miał dobrej energii na co najmniej miesiąc.
Wzrok April co chwila wędrował na usteczka płomienistej klaczy. COŚ było na rzeczy. Coś było...

[Raging Flame]

-Wiesz, ty to jednak masz tupet.-Powiedziała do April mrużąc przy tym oczy.-Ledwo postanowiłam się z tobą jakoś dogadać, a ty zaczęłaś nie dość że cały układ sabotować, to jeszcze chcesz w to tym swoim pokrętnym sposobem Sunny'ego wciągnąć w te swoje nie powiem jakie plany.-Powiedziała mając wciąż przy tym oczy zmrużone tak, że można tylko było podejrzewać co jej naprawdę chodzi po głowie. Strasznie ją korciło by coś chwycić i rzucić w April, ale ta o dziwo nic teraz nie robiła tylko się na nią patrzyła. Po cholerę, nie miała pojęcia.

[April Moon]

- Sabotować? Ja się ciebie pytam, czy nie masz nic przeciwko, proponuję tylko wspólną zabawę. Nie po to czekałam aż wyjdzie, by sabotować. Nie mam jakiś pokrętnych planów, po prostu uważam, że mogłybyśmy go nieco uszczęśliwić, Flame. I sama zrobiłaś mu dwuznaczną uwagę na temat tego, co może zastać po powrocie ze żłobka...
Powiedziała urażonym tonem, ale wciąż patrzyła jej w oczy i w usta. Wyglądała dosyć cudnie. Flame była smukła i miała naprawdę śliczną grzywę.
- Wiem, że byłam ostatnio bardzo niegrzeczną klaczką. I jako taka klaczka wymagam chyba od ciebie jakiegoś dydaktycznego klapsa, śliczna.
Spojrzała jej znów w oczy. Ah. Nareszcie znów była w swoim kokieteryjnym żywiole. To było TO.

[Raging Flame]

-Wybacz, ale po tym jak to się zaczęło to nie mam zbytnio zaufania do twoich zabaw, zwłaszcza jeśli ma w nich być Sunny.-Powiedziała czarna klacz unosząc się lekko i przybliżając się tak, by znajdować się bliżej rozmówczyni. Brwi miała już dość blisko siebie i tylko po tym znać było, że sytuacja wywołuje u niej pewne spięcie.
-Zresztą, chyba Sunny lepiej odgadł moją dwuznaczność niż ty.-Dodała lekko przekrzywiając głowę.

[April Moon]

- Więc zabij mnie... Lecz nie wiń, że próbowałam. Poza tym... Sunny wcale przy tym być nie musi...
Ach to podniecenie. Te emocje. Flame była groźna. To było naprawdę podniecające. Spojrzała jej jeszcze raz na usta, a potem w oczy. Zamknęła swoje, i...
I pocałowała ją. Dawno już nie czuła klaczych ust. Pocałunek nie był długi, na tyle krótki by Flame mogła się ocknąć ze zdziwienia, lecz by April mogła się odsunąć, bez obaw że ta ją odepchnie.
- Musiałam spróbować. Mmmmmm...
Zamruczała, patrząc jeszcze na czarną jednoróżkę.

[Raging Flame]

Czarna jednorożka na pewno się tego nie spodziewała, co dało się bez trudu zauważyć. Cofnęła się zaskoczona o kilka kroków z szeroko otwartymi oczami i znacznie mniej, ale wciąż otwartymi ustami. Zamrugała w końcu kilkakrotnie, po czym dotknęła delikatnie kopytkiem warg. Spojrzała się na April wyraźnie zszokowana.
-Co ty... Dlaczego... Czy ty...-Zaczynała pytanie ale nie była w stanie go dokończyć, z powodu zaskoczenia jakie od niej otrzymała, nie była całkowicie w stanie skupić myśli.

[April Moon]

Ha! Połknęła haczyk. Była kompletnie rozbita, już nawet nie zdenerwowana i nie poirytowana. Podeszła bliżej do Flame, i korzystając z jej szoku położyła jej kopytko na piersi i za głowa, jakby całowała ogiera, i znów połączyła ich usta. Pocałunek był słodki, długi i namiętny.
- Tak Flame. Mówiłam ci już kiedyś, że mi się podobasz. Czemu mam się ograniczać tylko do ogierów, gdy tak piękne klacze stępają po tej krainie?
Odsunęła się jeszcze, sunąc kopytkiem zza jej głowy po jej szyi, barku a potem ramieniu, i przyglądała jej się badawczo. Czy się udało?

[Raging Flame]

Cholera, znowu ją pocałowała. Dlaczego ona do cholery musiała być taka uległa gdy jest całowana? Co z nią do cholery jest nie tak? Ale przyznać musiała, że mimo wszystko to uczucie było całkiem przyjemne. Tak bardzo lubiła czuć tę miękkość w kopytach, dotyk warg na swoich wargach i to uczucie bliskości innego kucyka. Nigdy nie potrafiła zrozumieć jak to jest, że niektóre klacze wybierają przedstawicielki własnej płci, ale to chyba jest trochę łatwiejsze do zrozumienia teraz. Dotyk, nastawienie, bliskość, to ciepło... Odetchnęła głębiej po pocałunku i zamknęła oczy, mimowolnie wciąż czując jej smak na swoich ustach.
-April cholera, nie możesz... Cholera, Sunny... przecież...-Szeptała, czując jak jest miękka. Dlaczego do cholery czuła się miękka przez inną klacz?

[April Moon]

- Czego nie mogę, Flamey?
Powiedziała kusząco i łasząc się do niej niczym rasowa femme fatale i znów skradła jej pocałunek. A potem nastepny. Całowała jej szyję i delikatnie głaskała jej grzywę.
- Sunny jak się dowie, to pewnie będzie chciał co najmniej to obejrzeć. Na pewno nie poczuje się tym urażony. Będzie zszokowany, i podniecony, to z całą pewnością... Ale teraz go tu nie ma. Nie mamy się czym krępować, Flamey.
Polizała ją w uszko i po chwili pocałowała ją w policzek, potem zaś w usta. Tym razem dlugo, równie namiętnie co poprzednio, i po Prancusku. Flame smakowała wybornie, widać własnie to Sunny w niej widział.
- Kiedy nie ma ogiera, klacze są niegrzeczne, Flamey. To odwieczne prawo wszystkich samic naszego gatunku.

[Raging Flame]

-Nie możesz mnie...-Jej słowa przerwał kolejny pocałunek. Dlatego właśnie nie znosiła gdy ktoś więcej niż sama dopuści jest blisko niej, cholernie szybko miękła. Wzbraniała się jak mogła, a mimo wszystko była miękka jak ciepłe masło. Westchnęła cicho i z pewną przyjemnością której czuć nie chciała.
Cholera, Sunny będzie raczej niezadowolony jak się dowie, musiała się otrząsnąć, musiała się postawić. Po kolejnym, długim już pocałunku pisnęła cicho. Odetchnęła głębiej i po ostatniej kwestii April odepchnęła ją od siebie, samej się opierając o kanapę i łapiąc oddech.
-Nie rób tego więcej... nie chcę, by mnie dotykał ktoś poza Sunnym i moimi dziećmi. Jasne?-Wydyszała gładząc lekko skórę tam gdzie wciąż czuła dotyk klaczy. Cholera ją rozgrzała. Jeszcze niedawno czuła, że miesiące upłyną nim będzie miała ochotę na jakiekolwiek igraszki, a teraz czuła się cholernie rozpalona. Spojrzała się na nią niemalże z wyrzutem.

[April Moon]

- Och... Ależ bardzo widzę, jak nie chcesz być dotykaną... Twoje usta wskazywały na coś innego. Oddawałaś mój pocałunek, moja droga. A mi się to bardzo, bardzo spodobało.
Podeszła do niej od boku, kręcąc zalotnie biodrami.
- Wiem co myślisz, gdy tak na mnie patrzysz... Starasz się zasłaniać miłością do Sunny'ego, ale wiem, że pragniesz. Chcesz żebym znów przypuściła swój atak, lub sama chcesz kontratakować. Czujesz się źle, bo nie kontrolujesz sytuacji, skarbie... Ale coś ci powiem.
Zaczarowała się rogiem i zrobiła się niewidzialna. Następnie szepnęła jej do uszka.
- Możesz nade mną zapanować. Niewinna igraszka, prawie fraszka. Uwierz mi, on naprawdę się ucieszy widząc, że dobrze się "dogadujemy"...
I znów się bezszelestnie przesuneła. Wciąż będąc niewidzialną naparła na nią tak, by ta położyła się na kanapie, przyszpiliła ją swym niewidzialnym ciałkiem i wpiła się w jej usta, a potem zaczęła całować jej szyję, nie dając się łatwo zrzucić. Jedno kopytko wystrzeliło jej w dół i dodatkowo zaczęło miętosić jej cudny znaczek płomienia na jej prawym półzadku.
- Ja to doskonale wiem, Flamey.

[Raging Flame]

-Co? Przecież to bzdura.-Powiedziała niemalże z oburzeniem klacz, by po krótkiej chwili zobaczyć jak rozmówczyni znika. Zmrużyła oczy rozglądając się bacznie, jakby mając nadzieję ją dostrzec zawczasu.-April, co ty robisz...-Powiedziała i po chwili poczuła pchnięcie w stronę kanapy które ją zaskoczyło, tak samo jak ciężar który ją przygwoździł.
-April, przestań...-Wydyszała po pocałunku, jednak znacznie przyjemniejszym głosem niż zamierzała. Odetchnęła głębiej jak poczuła jej kopytko na swoim zadzie. Odwróciła głowę, mając nadzieję że patrzy się w stronę gdzie nie ma twarzy ta klacz. Czuła sprzeczne emocje, nie mogła się zdecydować jak to odbierać. Teoretycznie nie chciała tego, ale jej ciało... Ono mówiło coś całkiem innego. Jęknęła cicho.