Dom Sunny'ego

[Raging Flame]

-Niby jesteś już dorosły, a dalej niedomyślny jak dziecko.-Powiedziała uśmiechając się lekko. Drobny pocałunek zaraz rozjaśnił jej twarz, uśmiechnęła się szerzej i odetchnęła z pewną ulgą.
-Próbowałyśmy się dogadać z April, to wszystko. Ale coś mi się widzi, że matka twojej pegazicy próbuje ci przekazać pewien sposób na to, byśmy wszyscy niby byli szczęśliwi jako wielka rodzina. Bardzo się mylę?-Zapytała się patrząc się pytająco w stronę jednorożki na kanapie.-Próbujesz przepchnąć rodzinę w standardzie innym niż klasyczna dwójka rodziców?

[April Moon]

- Ojojoj, wcale nie. Nie zrozum mnie źle... Nie w głowie mi jeszcze małżeństwo, nawet bigamiczne. Ale nie miałabym nic przeciwko trzymaniu się was na doczepkę. Frozen potrzebuje taty, a ja po prostu potrzebuje bezpiecznej przystani i przyjaciół... No i pieszczot. Tego chyba najbardziej. A oboje jesteście całkiem... Oj no dobra, nie mówię nic więcej, bo Flame zaraz mnie zje.
Zachichotała i patrzyła na Sunny'ego.
- Ale Flame doskonale mnie zrozumiała, w przeciwieństwie do ciebie. Bardzo małoś domyślny. No i podejrzewam że w przypadku tego związku, to Flame byłaby Tatą, ty mamusią, a ja suczką Tatusia.

[Sunny Sky]

-Jestem domyślny... Tylko domyślałem się, że Flame milczy, bo zaraz wybuchnie. Cieszę się, że to nie to. - Sunny odetchnął z ulgą, gdy jego apokaliptystyczna wizja się nie spełniła. - April, to określenie "suczka" to tak jakoś... dziwnie brzmi. - Powiedział dość spokojnym tonem. Usiadł obok kanapy z April, patrząc raz na jedną, raz na drugą klacz. - A poza tym, skoro mówiłaś że mnie kochasz, to czemu teraz mówisz o doczepce? - Przypomniało mu się coś. - I... ehm... April, mówiłaś coś o swoich rodzicach, prawda?

[Raging Flame]

-Brzmi dziwnie, zupełnie jakby samą siebie stawiała nisko jak jakieś popychadło. Mi nie przeszkadza stanie na szczycie piramidy, ale nie życzę sobie by któreś z was widziało siebie jako jakiegoś śmiecia czy coś równie bezwartościowego.-Powiedziała klacz nie odwracając wzroku od okna, jednak wciąż dość uważnie słuchając co mówią.-Pieścić się czasem możecie, bylebym tego nie widziała i nie słyszała. A co do ślubu, w Equestrii chyba bigamii nie ma, a ja z Sunnym mam i tak kilka spraw związanych z naszym do uzgodnienia. Tak tylko dla przypomnienia mówię.

[April Moon]

- Och, ależ mój kuzyn jest w bigamicznym małżeństwie. Tylko że u niego są dwa ogiery i jedna klacz. Po prostu dwóch ogierów ślubowało jednej klaczy. Co prawda dziwnie reaguje, jak go pytam o to jak jego zadek to znosi, ale jest w sumie szczęśliwy.
Powiedziała rozbawiona kładąc pyszczek tak, by mieć go blisko oparcia na kopyto Sunny'ego. Może się domyśli, że chce pogłaskania jej?
- No dobrze, nie chcę się stawiać znowu niżej aż tak... Ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie tylko Sunny spojrzał na mnie głodnym okiem... Poza tym... On NAPRAWDĘ by się ucieszył, gdybyśmy się nim podzieliły. Bez wyrywania go sobie, po prostu "po równo". Ale też nie mam zamiaru wam się wtrącać w ślub. O ile mnie zaprosicie, obiecuje nie krzyczeć w kluczowym momencie "nie zgadzam się"
Zachichotała jeszcze.

[Sunny Sky]

Ciekawe czy ten kuzyn był z Equestrii, a nie z Zebricii, nie kojarzył czegoś takiego tutaj... Ale mniejsza z tym, na razie chyba i tak raczej nie miał ochoty oświadczać się April. Zareagował tak jak chciała tego April, czyli zaczął głaskać ją po grzywie.
- Oczywiście Flamy, wszystko zorganizujemy. - Zapewnił narzeczoną. - I... Ummm... Nie wiem czy byłbym tak zachwycony dzieleniem się mn... - Wingboner. Mruknął coś pod nosem i zaklął pod nosem. - Szlag by te skrzydła... Flamy, na jakie "pieszczenie się" dajesz pozwolenie, swoją drogą? - Zainteresował się.

[Raging Flame]

-Nie przeginaj pegaziku, dobrze ci radzę.-Powiedziała z uśmiechem, odwracając się w ich stronę. Przewróciła wymownie oczami widząc scenkę głaskania i westchnęła głośno.
-Wystarczy na chwilę was z oka spuścić a wy już się zaczynacie bawić.-Powiedziała uśmiechając się złośliwie.-I ty się Sunny dziwisz, że gwałcą cię przygodnie spotkane klacze jak wystarczy chwilka byś zaczynał je po grzywie głaskać. Może lepiej od razu tutaj załóżmy jakąś hipisowską komunę, gdzie każdy będzie mógł z każdym co, gdzie, kiedy i ile chce, co? Jestem pewna że będą nam tutaj walić drzwiami i oknami.-Powiedziała dość nagle podnosząc wymownie kopyta. Westchnęła głośno i poszła do kuchni z której wróciła zaraz dzbankiem wody, z którego piła zresztą z dziubka bez pośrednictwa szklanki, a woda wąskimi strumykami ściekała jej z kącików ust.

[April Moon]

- Uwielbiam, gdy jesteś taka podminowana. Wiruje w tobie od seksu, kochana.
Powiedział cicho mrucząc, dalej pozwalając się Sunny'emu głaskać. Chyba z szoku nie przestał.
- Ale sprzeciwiłabym się komunie. Jak każda klaczka, od czasu do czasu chcę się czuć jak szmata, ale bardzo rzadko i nieczęsto.
Powiedziała i zaczęła kiziać kopytkiem skrzydła Sunny'ego.
- Spokojnie młody, spokojnie. Flame cie jeszcze do łóżka nie zaciągnęła a tobie już skrzydła stoją.

[Sunny Sky]

-Staram się nie przeginać, kochanie. - Powiedział pokornym tonem Sunny, nie przerywając jednak głaskania. - A komuna to kiepski pomysł. Hałas budziłby dzieci, a poza tym... Flamy, wiesz, że to tak nie do końca celowo wyszło. - Powiedział z pewnym wyrzutem. By jednak było po równo, oparł się nieco o bok tapczanu i wyciągnął drugie kopyto, by równocześnie głaskać Flame. Pokręcił lekko głową. - Uhm... drogie panie, to co dzisiaj robimy? I, April, mówiłaś kiedyś coś o swoich rodzicach, prawda?

[Raging Flame]

-A szkoda, miło by było mieć gromadkę kucy które... A zresztą, nieważne.-Powiedziała stawiając opróżniony już dzbanek z wodą na stoliku, po czym odbiło jej się lekko, co niezbyt śpiesznie zakryła kopytem. Zamlaskała kilkakrotnie i spojrzała się na dzieci wymownie.
-Pytanie nie powinno brzmieć co robimy, tylko co zrobić nam pozwoli nasze potomstwo.-Stwierdziła czarna klacz.

[April Moon]

- Sunny, moi rodzice są w Prance... Raczej teraz tu nie przyjadą. I są bardzo tolerancyjni, nigdy nie powiedzieli mi złego słowa na temat mojego dorosłego stylu życia.
Otarła policzkiem o jego kopytko i wtuliła się w nie. Beknięcie Flame przywitała kwaśną miną, ale po chwili się uspokoiła i znów uśmiechała.
- A co do dzisiejszych planów... Proponuję zaprowadzić dzieci do żłobka i spróbować się nam, całej trójce, lepiej... dotrzeć do siebie...

[Sunny Sky]

- W sumie sam planowałem spróbować już z żłobkiem dla dzieci, zaprowadzić je tam choć na chwilę by się przyzwyczajały... - Tyle dobrze, że teraz zakryła usta kopytem. - A na razie dzieci grzecznie jeszcze śpią... przewinięte.... ale pewnie obudzą się bardzo głodne. - Położył uszy po sobie. - I w sumie mam dzisiaj kilku pacjentów zapisanych... Muszę dzisiaj iść do przychodni. Nie na długo, ale muszę.

[Raging Flame]

-Nie pozabijamy się, jeśli ci o to chodzi. Ale zanim wrócisz to zacznij łaskawie pukać, bo możesz w czymś przeszkadzać. A po pukaniu możemy mieć czas by ukryć to co mogłoby cię trochę zgorszyć.-Powiedziała czarna jednorożka z całkowicie niewinną miną, chociaż jej oczy świadczyły że jej myśli niekoniecznie mogły zostać uznane za w jakikolwiek sposób prawe.
Nie skomentowała jednak faktu rodziców, nie odzywała się również na temat swoich, których pamiętała już bardzo słabo, niemalże wcale. Poczuła mimowolnie pewien smutek, który przegoniła pewna radość z tego, że jej córki z całą pewnością będą miały lepsze dzieciństwo niż ona.

[April Moon]

- Flamey... Nie spodziewałam się.
Zamruczała w podnieceniu i spojrzała natychmiast na Sunny'ego, wyczekująco i oczekująco.
- To jak? Weźmiesz dzieci do żłobka, skarbie? I nie śpiesz się, my się na pewno "jakoś" dogadamy z Flame.
Przejechała mu kopytkiem po piersi po czym zepchnęła go z fotela, samej go zajmując.
- Poza tym, dzieciaczki może poznają i inne źrebaczki? Potrzebują sie socjalizować z narodem.

[Sunny Sky]

Zepchnęła go. No jakim prawem, ja się pytam? Pozbierał się z podłogi, mrucząc coś pod nosem.
-Flamy, kochanie, nie wiem co byście musiały robić, by mnie zgorszyć. Aż chyba wejdę bez pukania, by zobaczyć co tam przygotowałyście. - Pocałował ją znowu w policzek. - I chyba aż się pośpieszę, bo jakoś mnie teraz ciekawość zżera, jak się będziecie dogadywać. - Uśmiechnął się do April. - Na wszelki wypadek przygotuję bandaże... Nakarmicie dzieci zanim wezmę je do żłobka? - Rzucił do obu klaczy i, nie czekając, zszedł do garażu. Miał tam swój motor, powoli już o nim zapominał, ech... Wrócił stamtąd z nieużywanym do tej pory jednoosobowym wózkiem spacerowym i dwoma jukami. Wniósł to do przedpokoju na parterze. - Dobra, Sunset i Rapid muszą przeboleć juki, bo wózek mam tylko dla Frozen, kupiłem... kiedyś tam.,.. przy jakiejś okazji, na prezent. Mamy jeszcze jeden, ale też jednoosobowy, nie miałem pojęcia że będą bliźniaczki, a poza tym nie mógłbym prowadzić dwóch naraz.... - Popatrzył na juki z zastanowieniem i wzruszył barkami. - Takich samych używa Black.