przez Angel » 5 paź 2012, o 21:12
Zanim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób na żądanie klaczy, znikąd wypadła oślica i jednorożec, robiąc niepotrzebnie dużo szumu. Valor podniósł z pewnym zirytowaniem brew, czując, że spośród wielu rzeczy, których teraz by potrzebowała Willow, hałasowanie zdecydowanie nie znajdowało się na liście. Kiedy poczuł na ramieniu, którego oczywiście nie posiadał, kopytko Tali, odwrócił się i rozpoznał ją z ogromną ulgą. Z trudem powstrzymał się od przytulenia zebry. Nie było teraz na to czasu.
- Uch, cześć Tali. Widzisz... Willow rodzi. Jest jesień. Jest zimno. Musimy ją przenieść do najbliższego budynku i jak najszybciej zapewnić opiekę kogoś doświadczonego... Może my we dwójkę przeniesiemy ją tam. - Wskazał wznoszący się niedaleko budynek pubu "Utopia". Wciąż nie chciał się w nim pokazywać, wyglądało jednak na to, że chwilowo nie miał wyjścia. Zwrócił się do pozostałej pary. - Wy, poszukajcie proszę pielęgniarki. I to jak najszybciej, nie sądzę, żeby ona zbyt długo wytrzymała.
Zdał sobie sprawę, że przez cały czas jego kopytko jest trzymane przez pegazicę. Pochylił się i pogłaskał ją po głowie.
- Spokojnie. Obiecałem, że wszystko będzie dobrze i mam zamiar dotrzymać słowa. Zresztą... - Odwrócił się i uśmiechnął słabo do Tali. - Już nie jestem sam...
Byłem Angelem zanim stało się to mainstreamowe.