Jadalnia

[April Moon]

- Mi?o mi ci? pozna?, Willow. Musz? zauwa?y?, ?e masz przepi?kn? fryzur?... To nie s? prawdziwe li?cie, prawda?
U?miechn??a si? rozbrajaj?co i widz?c jak ?apczywie br?zowa klacz poch?ania swoj? babeczk?, zamówi?a jeszcze po trzy dla nich obu. A co tam. Najwy?ej zaokr?gl? mi si? boczki, pomy?la?a.
-Szukam dobrego miejsca do ogl...
Wtedy przerwa? jej pomara?czowy kucyk.
- W zasadzie to tak, ale nie mam nic przeciwko towarzystwu...
Odpowiedzia?a pomara?czowemu.

[Angel]

Nikt w niego niczym nie rzuci?, nie zacz?? krzycze?, a otoczenie nie zacz??o eksplodowa?. To by?o co?, co w s?owniku Valora nazywane by?o "dobrym pocz?tkiem". Spojrza? nieco zdziwiony na pegazic?, dopiero teraz orientuj?c si?, ?e tak naprawd? jeszcze nigdy nie mia? okazji do rozmowy z ni?.
- Jestem Valor Angel, praco... - Urwa? na chwil?. - By?y pracownik Laboratorium Królewskiego w Canterlot. Chyba mnie stamt?d wywal?, kiedy si? tam znów pojawi?.
Jednoro?ec przekrzywi? lekko g?ow?, s?ysz?c, ?e przerwa? niebieskiej klaczy. U?miechn?? si? do niej przepraszaj?co.
- Wybacz, nie chcia?em przeszkadza?, jednak wydawa?o mi si?, ?e jest to ca?kiem przyjemne towarzystwo, z którym mi?o b?dzie chwil? porozmawia?...

[Willow Bark]

Pegaz zachichota?a s?ysz?c co April mówi?a o jej grzywie. Si?gn??a po kolejn? babeczk? z tych nowo zamówionych.
- Jasne, ?e nie, to tylko warkocze - odpar?a i odrzuci?a jeden z twarzy. Taak, warkocze. Chocia? by?y ju? tak sko?tunione i brudne, ?e rzeczywi?cie mo?na by?o je pomyli? z li?cmi. Mo?e powinna z nimi co? zrobi?? Zerkn??a na swój ogon z tak samo spl?tanymi w?osami. Mo?e. Jakie to ma znaczenie, to tylko grzywa.
- Szukasz dobrego miejsca do czego? - zapyta?a j? najpierw s?ysz?c, ?e chcia?a co? powiedzie?, po czym zwróci?a si? do drugiego jednoro?ca - Valor Angel? ?adnie. Ja jestem Willow. Laboratorium Królewskie? Pracowa?e? tam? Co robi?e?? - z dociekliwo?ci? zacz??a go wypytywa?.

[April Moon]

- Hmmmm... Jako i? damom si? ust?puj?, odpowiem pierwsza na twoje pytanie. Otó? szukam idealnego miejsca sk?d b?d? mog?a obserwowa? kwadry ksi??yca przez najbli?szych par? tygodni. Prowadz? ekstensywne badania nad tym cia?em niebieskim do mojego ko?a astrologicznego i mam nadziej? na publikacj? w Equestria's Digest albo mo?e w Equestrian Geographic. A Ponyville ma najczystsz? atmosfer? w ca?ym pa?stwie.
U?miechn??a si? i pa?aszuj?c swoj? drug? babeczk?, podsun??a inn? Willow.
- Jedz, na zdrowie. Widz?, ?e? g?odna, kochana.

[Angel]

Jednoro?ec kiwn?? g?ow?, udaj?c z grzeczno?ci?, ?e nie pami?ta, jak ju? kilkakrotnie s?ysza? imi? Willow. Przyj?? nag?? nawa?nic? pyta? z lekkim u?miechem, zaskoczony zainteresowaniem klaczy.
- Tak, Laboratorium Królewskie. Jestem tam tak jakby... naj?atwiej to uj?? s?owami "królik do?wiadczalny". Testuje si? na mnie ró?ne zakl?cia i w razie, gdyby co? posz?o nie tak, poprawia si? b??dy i próbuje jeszcze raz. P?ac? ca?kiem nie?le, jednak ?rednia d?ugo?? ?ycia kogo? na tym stanowisku nie przekracza miesi?ca... - Ugryz? babeczk? i zaczerpn?? tchu. - Pracuj? tam ju? od kilku lat, ostatnio jednak dwukrotnie znikn??em na kilka miesi?cy. Raz przez b??d w zakl?ciu teleportacyjnym, który mnie przeniós? w czasie... i kilkaset metrów nad dachem twojego domku. Drugi przez w?asn? g?upot?, nie przewidzia?em, ?e podró? mi?dzywymiarowa na ksi??yc i z powrotem zabierze mi tak d?ugo, chocia? dla mnie by?a to zaledwie chwila.
Jednoro?ec mówi? takim tonem, jakby zdawa? relacj? o pogodzie, stanie ogródka czy innych równie pasjonuj?cych rzeczach. Zerkn?? na niebiesk? klacz, ta jednak nic do niego nie mówi?a, wi?c na razie postanowi? jej nie zaczepia?.

[Willow Bark]

Wygl?da?o na to, ?e trafi?a jej si? rozmowa z kucykami zajmuj?cymi si? wyj?tkowymi rzeczami. Nie by?a pewna co ma odpowiedzie? - nie zna?a si? ani na astrologii, ani na zakl?ciach. Zreszt? nie chcia?a trzyma? tej rozmowy tak rozdzielonej, cho? wygl?da?o na to, ?e Angel i April jako? nie chc? rozmawia? razem, a wy??cznie z ni?. Znów si?gn??a po podsuni?t? babeczk? i ugryz?a spory kawa?ek. Zastyg?a na chwil?, s?ysz?c s?owa klaczy.
- Uhh, tak, troch?, bo... musz?. - powiedzia?a na to g?upkowato zaciskaj?c usta w w?sk? kresk?. Oczywi?cie, ?wietny powód. Zerkn??a na Angela.
- Pami?tam, jak wpad?e?. Akurat kiedy... - zamilk?a na chwilk? - Wiesz, April, mo?na powiedzie?, ?e z?o?y? mi nieoczekiwan? wizyt? - zachichota?a.

[April Moon]

- Naprawd?? Fascynuj?ce. Opowiedzcie mi ze szczegó?ami.
U?miechn??a si? opieraj?c brod? na kopytkach i wpatruj?c si? tajemniczo w Angela. Pomara?czowy wydawa? si? ciekawy, cho? nie tak jak klacz której warkocze wygl?da?y jak li?cie.
- Ch?tnie pos?ucham. Je?eli oczywi?cie mog? was prosi? by?cie mi potem pokazali jakie? fajne miejsca sk?d dobrze wida? niebo w nocy.

[Angel]

Valor u?miechn?? si? do niebieskiej klaczy.
- To jest wbrew pozorom do?? nieciekawa historia. Ot, niewielki b??d w obliczeniach, to wszystko. A co do sceny, na jak? tam natrafi?em... - Podrapa? si? z lekkim zmieszaniem po g?owie. - Uch... W sumie niewiele widzia?em, bo postara?em si? stamt?d wynie??, zanim w?a?cicielka postanowi?aby rozbi? co? ci??kiego na mojej g?owie.
Babeczki sko?czy?y mu si? irytuj?co szybko, jednak nie mia? ochoty podchodzi? do lady po wi?cej. Teraz najch?tniej przeszed?by si? gdzie? dalej, albo zdrzemn?? w jednym z pokojów na górnym pi?trze "Utopii". Propozycja badaczki by?a teraz równie dobra, jak ka?da inna, wi?c zacz?? si? wpatrywa? wyczekuj?co na pegazic?, czekaj?c na jej odpowied?.

[Willow Bark]

Willow wywróci?a oczami s?ysz?c co mówi Angel.
- Wyolbrzymiasz to troch?, nie rozbi?abym ci niczego na g?owie... Raczej sam? g?ow? - mrukn??a obracaj?c w kopytkach nadgryzion? babeczk?. Po chwili od?o?y?a j? na stó? i zwróci?a wzrok na April.
- Miejsca, w których dobrze wida? niebo w nocy... Hmm... w niektórych miejscach w lesie wszystko ?adnie wida?. - powiedzia?a. Tyle ?e las sam w sobie jest niebezpieczny, wi?c... Mo?e lepsze by?yby miejsca na skraju miasteczka? Pegaz nie zna?a si? na tym zbytnio. Obserwowanie ksi??yca? A co to w ogóle s? kwadry? Skoro jednak to by?o jej potrzebne... - Albo wzgórze na obrze?ach. Nie wiem, co wolisz. W?a?ciwie mog? ci te? tam towarzyszy?, mo?e przy okazji wreszcie znajd? pewnego kuca - doda?a szybko.

[April Moon]

-Och! Ale? doskonale! Tak rzadko miewam towarzystwo gdy patrz? na ksi??yc i gwiazdy. Ch?tnie skorzystam z twojej propozycji, Willow.
U?miechn??a si? i spa?aszowa?a swoj? ostatni? babeczk?. Pomimo ?ywej rozmowy z obojgiem, zielonow?osa wci?? wydawa?a si? t? ciekawsz? rozmówczyni?. Chcia?a ja pozna? bli?ej. Czemu jest na ?wiecie tak ma?o ciekawych kucyków?

[Angel]

Jednoro?ec poczu?, ?e zosta? nagle wy??czony z rozmowy, nie przeszkadza?o mu to jednak zbytnio. Rozsiad? si? wygodniej i spojrza? w sufit, zastanawiaj?c si?, co powinien robi? dalej. Powrót do "Utopii" ca?y czas odk?ada? na pó?niej, jakby pod?wiadomie obawia? si?, ?e zastanie tam zbyt wiele zmian. Je?eli klacze nie zaprosz? go na wspóln? wycieczk?, prawdopodobnie posiedzi tu jeszcze chwil?, po czym skieruje si? do pubu. Na razie jednak móg? tylko cierpliwie czeka? na rozwi?zanie si? dialogu pomi?dzy dwójk? naprzeciwko, wi?c bez s?owa wyci?gn?? z torby malutk?, cieniutk? ksi??eczk?, zatytu?owan? "Numer 23" i zacz?? j? leniwie czyta?.

[Willow Bark]

- Serio? To fajnie, a mo?e poopowiadasz mi te? wtedy co? o tej gwiazdologii? - pegaz wrzuci?a sobie do ust reszt? babeczki i niezdarnie wytar?a buzi? kopytkiem - Kiedy chcesz to robi?? Znaczy... obserwowa? te gwiazdy i ksi??yc. - doda?a jeszcze. Rzuci?a okiem na milcz?cego akurat pomara?czowego jednoro?ca. Co? czyta?.
- A ty Angel poszed?by? tam z nami? - spyta?a g?o?no ?api?c go za kopytko i tym samym wytr?caj?c mu ksi??eczk?. Spad?a cicho na pod?og?, pó? otwarta. Klacz rzuci?a na ni? okiem.
- Co to?

[Sunny Sky]

Rozsiewaj?c dooko?a swój urok, z nieschodz?cym z twarzy u?miechem i z grzyw? prosto spod no?yc pani fryzjer, Sunny skierowa? si? wreszcie do budynku, z którym mia? zwi?zane bardzo dobre wspomnienia - do cukierni. Mia? co? doskonale zaplanowane i mia? nadziej? doprowadzi? to do ko?ca. Po wej?ciu do budynku grzecznie skin?? g?ow? siedz?cym tam kucom, po czym podszed? do lady. Bez po?piechu, ca?y czas b?yskaj?c wyszczerzonymi z?bami, poprosi? o ni mniej, ni wi?cej, o dwadzie?cia babeczek w ró?nych smakach. Gdy otrzyma? je, skapitulowa? sam przed sob? i poprosi? jeszcze o loda. Chwil? pó?niej, jedz?c wci?? tak samo idealne jak w dniu, gdy by? tu z cioci?, lody, wyszed? z budynku, kieruj?c si? na obrze?a.

[z/t]

[April Moon]

April spojrza?a z ciekawo?ci? na to co upad?o na ziemi?. Zachichota?a widz?c tytu?.
- To, zdaje si?, jest moja droga, bardzo kiepskiej jako?ci erotyk pornograficzny. Ot, taki pamflet nieznanego autora, bardzo niskolotny. Ale ?e jest tani, i przystepny, to du?o osób go czyta. Ale nie s?dzi?am, ?e kto? taki jak obecny tu Angel, obracaj?cy si? w ?rodowisku wykszta?conych kuców, b?dzie zainteresowany ha?turk?.
Zas?oni?a usta i spojrza?a karc?co na pomara?czowego kuca.
- Doprawdy, panie Valor... Jest tyle innych, ciekawszych i wi?cej wnosz?cych do ?ycia lektur ni? ?wierszczyki. Wstyd? si? pan, czyta? to przy dwóch klaczach.

[Angel]

Jednoro?ec wzruszy? kopytkami, nawet nie próbuj?c udawa?, ?e przej?? si? opini? niebieskiej klaczy.
- Przepraszam bardzo, ale tocz?ca si? tu rozmowa wyra?nie zacz??a mnie omija?, wi?c wyj??em pierwsze, co mi wpad?o w kopytka. Mog? przynajmniej szczerze przysi?c, ?e ja tego tam nie wsadzi?em. Co do poziomu tego... Jakiego to u?y?a? okre?lenia? "Ha?turk?"? Tak, tym razem musz? si? zgodzi?, nie ma tu niczego specjalnego, poruszaj?cego, mog?cego w diametralny sposób zmieni? moje ?ycie. Pomimo tego jest ca?kiem zabawne, przyjemnie zabi?o czas, jaki raczy?y?cie sp?dzi? na dialogu. - Jak gdyby nigdy nic schowa? pisemko ponownie do torby i u?miechn?? si? lekko do pegazicy, nie po?wi?caj?c dalszej uwagi jednoro?cowi.
- Wi?c... skoro pytasz, ch?tnie si? z wami wybior?, i tak nie mia?em planów na dzisiejszy wieczór.
Przekrzywi? g?ow?, wpatruj?c si? wyczekuj?co w ci??arn? klacz.