Dom Pirate i Rose

[Pirate Watch]

-Chyba czym? dosta?am w g?ow? i ca?kowicie straci?am przytomno?? i pami?? przy okazji. Uciek?am, bo nie mog?am z nimi wytrzyma?. Mia?am do?? tych wszystkich tajemnic, tego ile ode mnie wymagali, nie wytrzyma?am i uciek?am. Teraz ju? wszystko w porz?dku. Mieszkam u Morning Star i jest dobrze. Tak w?a?ciwie to w miasteczku jestem od jakich? 3 dni. Wiesz, jak ci? zobaczy?am, to ca?e dzieci?stwo mi si? przypomnia?o. Powiedzia?a delikatnie si? u?miechaj?c.
- Jak sobie pomy?l?... Te nasze zabawy by?y wspania?e! Nie rozumiem czemu si? a? tak bardzo nie podoba?y rodzicom. Ale jedno jest pewne, do dzisiaj uwielbiam jak kto? mnie ?askocze! A, mam do ciebie pytanie: pami?tasz jak kiedy? wymy?lali?my jako dzieci, ?e zrobimy sal? "tortur" w piwnicy, pod naszym domem? Przyda?oby si? j? zrobi? w ko?cu! To by?oby na prawd? wspania?e. Kiedy? chyba nawet zaczyna?am j? projektowa?, ale je?li si? nie myl?, to zgubi?am szkic. A to szkoda, bo zamie?ci?am na nim par? na prawd? fajnych pomys?ów! Nagle uroczy ?rebaczek wszed? do pokoju i zacz?? przytula? si? do jej brata, nazywaj?c go tat?. Pirate dopiero teraz go zauwa?y?a. U?miechn??a si? do niego. To mój bratanek, tak? Jak masz na imi? kochaniutki? Co u ciebie?

[Feather]

- Nie wiem, czemu si? niepodoba?y. A wiesz... te? uwielbiam ?askotki... i tak si? sk?ada, ?e mam co?, co ci si? spodoba w piwnicy. - u?miechn?? si?.
Otar? ?ezki, bo smutek ju? odszed?. Teraz dopiero zauwa?y? Sunniego, który tuli? si? do niego. 
- Tak, to Sunny Sky. Napi? si? troch? alkoholu... mówi?em ci g?uptasku, ?e to niezdrowe. Po?ó? si?, odpocznij.
Pegaz polecia? do kuchni po szklank? i nala? wody pegazkowi i poda?. 
- Napij si? i mo?e po?ó?. 
Pegaz po?o?y? synka na kanapie, obok siebie i g?adzi? jego g?ówk?. Sam nigdy nie by? pijany, wi?c nie wiedzia?, jak to jest mie? kaca. 
- Pole?ysz sobi? tutaj? Bo chc? i?? tylko z cioci? Pirate, pokaza? jej co?. Oj, biedactwo. 
Zwróci? si? do siostry:
- Ma jeszcze braciszka, Shadow Sky. Obydwoje s? s?odziudcy. Tylkp mogliby bardziej tatusia s?ucha? - pu?ci? oczko - a Morning to moja znajoma.

[Sunny Sky]

Pytanie klaczy zignorowa?, jego g?owa wyra?nie ??da?a od niego co? na straszliwy ból jaki czu?a. Bez jakiegokolwiek oporu da? si? zaprowadzi? na kanap? i z rado?ci? przyj?? szklank? wody, któr? dosta?. Wypi? j? i od razu poczu? si? nieco lepiej.
-Dobrze tatusiu, pole??. - Powiedzia? cichutko. - Czemu pan Blanco da? mi takie co?, przecie? to... - Wygi?? buzi? w podkówk?. Czy pan Blanco chcia? go otru?? Gdyby wypi? wszystko nie wiadomo, co by si? sta?o... Nagle podniós? si? lekko i spojrza? na tatusia wyra?niej. - Cioci?? Ale... To ciocia prawdziwa? Mamy cioci?? - Zapyta? cichym, lecz radosnym g?osem.

[Shadow Sky]

Shadow ca?y czas lekko unosi? si? w powietrzu kilka metrów za braciszkiem. Wygl?da?o na to, ?e naprawd? to lekarstwo by?o szkodliwe. Czy?by istnia?a mo?liwo??, ?e tatu? mia? racj? i w sprawie kuszy...? Nieeee! W ka?dym razie Shadow naprawd? wspó?czu? bratu widz?c jak choruje, czy?by brzuszek go bola?? Albo g?owa?
- Ciocia? - spojrza? na klacz - Czyli jeste? cioci bratem? A Sunny jest moim bratem. Czyli jeste? cioci? Sunnyego, tato? - zdezorientowany pegaz zacz?? rozpracowywa? zawi?o?ci powi?za? rodzinnych. Nast?pnie podlecia? do brata i obserwowa? go ??cz?c si? z nim w bólu.

[Pirate Watch]

- Alkoholu?! Jak do tego dosz?o? Znam lekarstwo na "kaca", które bardzo szybko pomaga. Musia?by? mnie zaprowadzi? do kuchni i przygotowa?abym je. Nie sk?ada si? z wielu sk?adników, wi?c nie powinno by? problemu. Rzek?a klacz. Nagle zauwa?y?a drugiego bratanka, który by? niezwykle podobny do braciszka. Prawdopodobnie obserwowa? ich od d?u?szej chwili i us?ysza? fragment rozmowy.
- Tak kochanie, jestem Wasz? cioci?, siostr? Waszego taty. Nie widzieli?my si? z tat? jaki? czas i pewno dlatego o mnie nie wiedzieli?cie. A ja o was. Odpowiedzia?a maluszkowi.
-Masz racj? Feather, s? prze kochani. I chyba si? ciesz?, ?e poznali Cioci?. To jak b?dzie z t? kuchni?? Dzieci s? wa?niejsze od "pokazywania mi czego?". Powiedzia?a to, u?miechaj?c si? do swojego brata. Widzia?a jak bardzo kocha swoich synów.

[Feather]

- Hehe, tak, to wasza prawdziwa ciocia. Pirate Watch jest moj? kochan? siostrzyczk?. D?ugo si? nie widzieli?my, wi?c nie mogli?cie o niej wiedzie?. - powiedzia? do dzieci.
Tym razem zwróci? si? do siostry:
- Ja nigdy nie mia?em - dzi?ki Celesii - kaca, wi?c je?li mo?esz jako? pomóc ma?emu, to ch?tnie skorzystam. Widzisz, mam takiego nieco "kopni?tego w czerep" znajomego, który... da? dzieciom do?? nietypowe prezenty. Sunny dosta? od niego... pfff... no alkohol. A Shadow kusz?. Dobrze, ?e rozbroi?em j?. Chod?, poka?? ci t? kuchnie, a potem poka?? ci, co ci mam pokaza? - pu?ci? oczko porozumiewawczo do siostry.
"To moja siostra, mo?e niech pomieszka ze mn?? Nie b?dzie Morning przeszkadza?. No, cho?by na jedn? noc. Pewnie chcia?aby zabawi? si? ze mn? w piwnicy, a przy dzieciach mo?e to by? do?? ryzykowne"- pomy?la?. Poszed? do kuchni, prowadz?c za sob? siostr?.
- Prosz?, porozgl?daj si?. Czuj si? jak u siebie. Hmm... a mo?e zosta?aby? u nas, cho?by na jedn? noc? Dzieci pewnie ch?tnie pobawi? si? z cioci?, no i... braciszek z siostrzyczk? te?.
Na pysku pegaza zata?czy? ?obuzerski u?mieszek.
- Przepraszam Shadow, ?e przerwali?my si? bawi?. Mo?e pobawimy si? potem z cioci?, jak zrobi lekarstwo dla Sunniego. No, oczywi?cie na niego te? poczekamy. - powiedzia?.

[Sunny Sky]

O, mieli mu zrobi? lekarstwo! I mia? prawdziw?, nieudawan? cioci?, która by?a siostrzyczk? od tatusia! Z ogromnej rado?ci, jaka opanowa?a ma?ego ?rebaka, a? cichutko j?kn?? "yay" pod noskiem, nie b?d?c w stanie bardziej ?ywio?owo wyrazi? swojego uczucia. Popatrzy? na braciszka, który si? tu pojawi?.
-Shadow, my?l?, ?e pan Blanco da? mi jak?? trucizn?. - Powiedzia? cichutko do swojego bli?niaka.

[Pirate Watch]

Pirate rozejrza?a si? po kuchni. Zlokalizowa?a kubek prawie natychmiast. Przeszuka?a szafki, powyci?ga?a ró?ne rzeczy, odmierzy?a ilo?ci jej potrzebne i zacz??a miesza? ze sob? potrzebne jej sk?adniki. Gdy ju? sko?czy?a, upi?a malutki ?yk "miksturki" i posz?a do pokoju, ?eby poda? "lekarstwo" dziecku.
Gdy wesz?a do pokoju, zwróci?a si? do brata:
- Nie ma problemu, mog? zosta? na noc. Sama mia?am ci zaproponowa? pomoc z dzieciakami i, za twoj? zgod?, tymczasowe mieszkanie u ciebie. Sunnemu zaraz przejdzie i b?dzie mo?na si? pobawi?. A co do twojego znajomego, to sk?d mu przychodz? takie pomys?y? Mo?na by? kopni?tym nie nara?aj?c zdrowia lub ?ycia innych, a szczególnie ?rebi?t. Pirate czasami nie rozumia?a innych, ale có?, nie ka?dego si? zrozumie. Po chwili zwróci?a si? do Shadowa:
- To jakie zabawy lubisz, kochanie? Nie umiem si? za bardzo obchodzi? z dzie?mi, mimo m?odszej siostry, bo mam do?? nik?y kontakt z nimi, ale damy sobie jako? rad?. Rzek?a, u?miechaj?c si? lekko. "Tak... siostra... Ma?a, ale strasznie powa?ana. Ona jedyna dogaduje si? jako? z rodzicami. Zawsze mia?am problemy z dotarciem do niej... Zawsze by?a taka... powa?na. nigdy nie lubi?a ?askotek, nie to co Feather..." Klacz na chwil? wpad?a w zamy?lenie, przez chwil? nie widz?c tego co si? dziej dooko?a niej.

[Feather]

- Na prawd? chcesz mi pomóc? Dzi?ki, kochana jeste?. A zosta? mo?esz tu do woli, o ile Morning nie b?dzie z?a. A z?a by? raczej niepowinna.
Pegaz podrapa? si? po g?owie i zobaczy?, ?e jego siostra przesta?a zwraca? uwag?. 
- Bo widzisz, on bardzo prze?ywa?, ?e si? ?eni i chyba nie do ko?ca my?la? nad tym, co robi?. No i by? nawalony. Pirate?
Klacz by?a widocznie zamy?lona, wi?c chcia? wykorzysta? ten moment. W jego g?owie obudzi? si? ma?y diablik, podpowiadaj?cy: "teraz! Teraz mamy szanse!". Nie wiedzie? czemu pos?ucha? go i przejecha? czubkiem skrzyd?a po jej karku. A potem znowu, w gór? i w dó?. W ko?cu opami?ta? si? i spyta? Sunniego:
- Lepiej, czy dalej taki "z?amany"? Ech, widzisz, mówi?em, ?e alkohol to trucizna. Jakby? wi?cej wypi?, to pewnie musia?bym i?? z tob? do szpitala. - powiedzia? ?agodnie.
Zbli?a?o si? pó?niejsze popo?udnie, wi?c pegazowi zaburcza?o lekko w brzuszku.
- Nie jeste?cie g?odni? Mo?e zrobi? co? do zjedzenia?
[kolejka: Pirate>Ja>Sunny>Shadow. Od posta Shadowa]

[Pirate Watch]

- Tak, nie ma problemu, Czuj?, ?e potrzebujesz pomocy. Odpowiedzia?a Pirate wyrywaj?c si? nagle z zamy?lenia, w momencie, gdy poczu?a dotyk na karku.
- Ch?tnie bym co? zjad?a. Oboj?tne co, wa?ne ?eby co? wrzuci? na z?b. Powiedzia?a klacz, delikatnie u?miechaj?c si? do brata. Gdy patrzy?a na jego pyszczek wyra?nie widzia?a, ?e co? go trapi, ?e chce jej o czym? powiedzie?, ale nie umia?a odgadn?? o co mo?e chodzi?...
- No i jak, ju? lepiej? Powinno zaraz przej??. - Powiedzia?a spokojnie zwracaj?c si? do Sunny'ego."Lekarstwo powinno ju? zadzia?a?... miejmy nadziej?, ?e nie zrobi?am go za mocnego, bo nigdy nie wiadomo, co mo?e mu si? dzia?... Co najwy?ej b?dzie rado?niejszy i bardziej pobudzony ni? zwykle. Pomy?la?a spogl?daj?c na maluszka z trosk? w oczach. Nigdy wcze?niej nie leczy?a z kaca tak m?odego osobnika jak ten tutaj.

[Feather]

- To ja zrobi? nale?niki. Ze s?odziutkim sosem czekoladowym. - powiedzia?.
Pegaz u?miechn?? si? do siostry.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem wdzi?czny. Mog? co? dla ciebie zrobi??
Pocz?apa? leniwie do kuchni, by tam "zanurkowa?" w lodówce i wyci?gn?? z niej pude?ko jajek.  Pó?niej wyci?gn?? reszt? sk?adników i zrobi? danie bogów, zwane "nale?niorami czekoladorami". Na?o?y? ka?demu porcyjk? na talerzyk, nala? soczku pomara?czowego i roz?o?y? wszystko na stole.
- Podano do sto?u! - zawo?a?.
?askotek usiad? na krze?le i poczeka?, a? reszta rodziny usi?dzie z nim. Potem zacz?? zajada?. 
- Smakuje wam? - spyta?.
By? ucieszony, ?e jego kochana siostrzyczka b?dzie z nim mieszka?. Przynajmniej przez jaki? czas. Mia? ochot? powiedzie? jej o pownicy, ale niech to lepiej sobie poczeka. Po kolacji mo?e pobawi? si? z dzieciakami, o ile b?d? mia?y do?? si?.
- Jak ?adnie zjecie, to tatu? poczyta wam bajk? - powiedzia? do dzieci
A zale?a?o mu na tym, by dzi? dzieciaki posz?y grzecznie spa?.

[Sunny Sky]

Pegazik pos?usznie wydulda? ca?e lekarstwo. B?eh, niedobre, ale i tak smaczniejsze od tego ohydztwa które da? im Blanco. Odczeka? chwil?.... Po czym poczu?, jak wracaj? mu wszystkie si?y, a ból g?owy ust?puje! Radosny jak wiosenny dzie?, zeskoczy? z tapczanu i podbieg? do taty.
-Tato! Kocham ci?! - Krzykn??, tul?c go. Potem za cel obra? ciotk?.
-Ciociu! Kocham ci?! - Krzykn??, tul?c j?. Potem za cel obra? Shadowa.
-Braciszku! Kocham ci?! - Krzykn??, tul?c go. Potem za cel obra? siebie.
-Ja! Siebie te? kocham! - Krzykn??, staraj?c si? sam siebie przytuli?. - Ju? nie wypij? wi?cej tego obrzydlistwa, tatusiu! YAY, nale?niki! Z CZEKOLAD?! - Je te? by przytuli?, ale by je rozsmarowa? na sobie. Zamiast tego skoczy? na krzes?o przy stole, zajadaj?c. - Tato, a nie lepiej by?oby w co? zagra?? Bajki s? na dobranoc a ja czuje si?, jakbym dopiero wsta?!

[Dark Mind]

Dark Mind lekko za niepokojony tym i? jego kuzyn nie otwiera drzwi. Prze teleportowa? si? do ?rodka domu za pomoc? magii zwanej w obcym j?zyku "wchodz?cidodomubonajpewniejzrobilescosstraszengoeajabedemusialtonaprawiac". Innymi s?owem szary jednoro?ec pojawi? si? w samym ?rodku rodzinnej uczty. Ale jak to w ?yciu bywa w trakcie u?ywania zakl?cia porz?dnie uderzy? si? w g?ow? i zemdla? na ?rodku pokoju.

[Pirate Watch]

Pirate dosiad?a si? do sto?u i ju? mia?a zaczyna?, gdy nagle poczu?a, ze kto? j? mocno ?ciska w pasie. Obróci?a si? i zobaczy?a Sunnego w pe?ni si? i ca?kowicie rozbudzonego. Ju? si? chcia?a spyta?, czy ju? wszystko ok, gdy nagle co? mocno b?ys?o i pojawi? si? jaki? kuc. Mia?a wra?enie, ze gdzie? ju? go widzia?a, ale nie mia?a pewno?ci, gdzie. Troch? si? przestraszy?a, bo zauwa?y?a, ze jest... nieprzytomny.
-Feather, kto? do ciebie chyba... Powiedzia?a do brata skupionego na "ozdrowia?ym" dziecku."Trzeba mu jako? pomóc. Lepiej b?dzie go przenie?? na jakie? ?ó?ko lub kanap? i delikatnie go ocuci?." Nie zastanawiaj?c si? d?ugo, wsta?a, chwyci?a mocno przybysza i trzymaj?c go wznios?a si? odrobin?, w ten sposób przenosz?c go na kanap?. Tam zacz??a go delikatnie oklepywa? i potrz?sa? nim.

[Feather]

-   A my kochamy ciebi?, Sunny - powiedzia? do ?rebaczka
Przytuli? go, gdy ten przytuli? go. Ju? mia? bra? kolejny k?s "nale?niora czekoladora", gdy jego kuzynek pojawi? si? na pod?odze z g?uchym ?upni?ciem.
- O rety! Mind, wszystko w porz?dku?! - powiedzia? do jednoroga.
Pomóg? Pirate przenie?? go na kanap? i postara? si? go ocuci?.
Próbowa? wszystkiego: klepania po pyszczku, szturchania, potrz?sania, dotykania rogu, mówienia do niego. W ko?cu wpad? na genialny pomys? i obla? go wod? ze szklanki, któr? w tym celu nape?ni?.
- Mind, obud? si? i jaj nie rób! 
Zwróci? si? do siostry i dzieci.
- To mój i twój, Watchie kuzyn, a wasz wujek. Taki dalszy, ale jednak wujek. Watch, babcia lubi?a... no nie tworzy?a sta?ych zwi?zków. 
Pegaz mrugn?? porozumiewawczo.
"B?agam, nie lecz mnie. Ja kocham by? taki, jakim jestem" - my?la? w duchu.
- Mind! Mind?!