Jadalnia

[DiamondDust]

Dust otworzy? powoli oczy i wyrwa? si? z zamroczenia. Nie pami?ta? nic od kiedy próbowa? znale?? swój dom w zawiei... Reszta wspomnie? by?a zamazana. Jednoro?ec próbowa? poruszy? kopytkiem, ale co? go zablokowa?o. Zorientowa? si?, ?e jest w worku. Niewiele my?l?c, z?apa? za be?t przy ko?czanie i przebi? wór. Szybko rozerwa? powsta?? dziur? szerzej i wyszed? na zewn?trz. Odetchn?? g??boko i rozejrza? si? dooko?a. By? w Sugarcube Corner. Ruszy? lekko tyln? nog?, zastanawiaj?c si? gdzie pój??, ale natrafi? na dziwn? pustk?. Szybko si? tam spojrza? i zobaczy?... Nic.
-IIIIIIIIIIIIJAAAAAAAAAAAAAAAAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII - Pisn??a (???) nienaturalnie wysoko Dust i szybko zas?oni?a (??) usta. - Czemu jestem dziewczyn?? Co si? sta?o? CO SI? STA?O!?
Podbieg?a (??) Do osoby któr? zna? najbardziej z tego zbiegowiska. Nie zwróci?a (??) uwagi na to, ?e jego przyjaciel "lekko" si? zmieni? od ostatniego spotkania. Z?apa?a (??) go za ramiona (których nie mia?) i potrz?sn?? nim.
-TY! Wyt?umacz mi, co si? tutaj sta?o! - Piszcza?a (??) dalej.
-Niez?a robota... Dustino. - Za?mia? si? g?os w jej (go?) g?owie. Dustina zauwa?y?a jednak, ?e teraz jest jaki?... inny.
-Nie taka dobra jak Twoja, Sumienie. Teraz przynajmniej mog? zwali? win? na twoje zachowanie na okres. - Odci??a si? jednoró?ka. G?os zamilk? tak nagle, jak si? odezwa?.

[ReflexivoArco]

Rarca spojrza?/a si? na przyjació?k?
-Nie mam zielonego* poj?cia- powiedzia?a patrz?c w stron? drzwi. Poczu?a, ?e musi co? zrobi?.
-Musz? i??. Zjedz mój sernik- powiedzia?a rzucaj?c na blat sto?u kilka monet, po czym wybieg?a zabieraj?c BS i reszte rzeczy

/zt/

*Badum-tss...

[Black Arrow]

Gdy ju? prawie sko?czy?a swój deser, poczu?a ?e co? dziwnego si? dzieje. Przez chwil? my?la?a, ?e odp?ynie, ale szybko si? z tego otrz?sn??a. Cho? nale?a?oby raczej powiedzie?, ?e... otrz?sn??.
- Masowe halucynacje raczej si? nie zdarzaj?, chyba ?e kto? co? tu rozpyli?.- Za?mia?a si? i rozejrza?a po innych klientach. Wszyscy ulegli zmianie p?ci, co nie zawsze by?o zmian? na lepsze. Chocia? po Arcu, którego pozna?a w pubie, nie wida? by?o zbytnio tej zmiany. Odprowadzi?a jego i Sal wzrokiem, po czym zwróci?a si? do Arientara.
- My?la?am, ?e sp?dzimy ten dzie? bez wi?kszych ekscesów, lecz chyba si? myli?am.- Przyjrza?a si? ogierowi przemienionemu w klacz.- Trzeba b?dzie to przeczeka?. Mo?e samo przejdzie?- U?miechn??a si? ozi?ble.

[Willow Bark]

Pegaz tylko przewróci?a oczami na to, co powiedzia? Kojiro. By?a w niezbyt dobrym humorze, a narastaj?cy tu t?umek kuców nie poprawia? tego. Z lekkim poddenerwowaniem rozejrza?a si? po tym t?umie. I... co? by?o nie tak. Wszyscy wygl?dali jako? inaczej, zaczynali ogl?da? si? w zdziwieniu... Willow zupe?nie nie rozumia?a o co chodzi. Dopiero gdy ?ó?ty jednoro?ec, która wylaz? z wora zacz?? piszcze?, co? do niej dotar?o. Z tego co pami?ta?a Diamond nie mia? a? tak wysokiego g?osu ani d?ugiej grzywy. Rozejrza?a si? jeszcze raz. Zanim Sal wybieg?a... wybieg?? zauwa?y?a, ?e zmieni? jej si? pysk. Rarco te? jako? nabra? wi?cej kobiecych cech ni? mia? zwykle. Pozostali równie? "zdziwniali". Rzuci?a okiem na odchodz?cego Kojiro i pisn??a. Ale ten pisk nie brzmia? jak jej pisk, by? ni?szy. Zatka?a sobie pysk kopytkami.
- Aaa! Co jest? Co jest? - wrzasn??a zeskakuj?c szybko z krzes?a. Wtedy poczu?a, ?e chyba ma co? mi?dzy tylnymi nogami. Spojrza?a, a raczej: spojrza?, w tamt? stron?. Tkn??a swój nowy organ kopytkiem i wrzasn??a jeszcze raz.

[Morning Star]

Morning w drodze do Sugarcube corner poczu?/a si? jako? dziwnie -Co u diab?a .Powiedzia?a do siebie do?? basowym g?osem -WHAT THE F... . Spojrza?a mi?dzy swoje kopyta , i ku swojemu zaskoczeniu zauwa?y?a ?e co? jej tam zwisa .O?wieci?o j?...Z jakiego? niewiadomego powodu sta?a si? ogierem!.
-Wiec...Piep*zy? moje ?ycie... .Wesz?a wi?c do jadalni i podesz?a/szed? do lady.
-Poprosz? trzy babeczki czekoladowe....Po kilku chwilach zasiad?/a przy wolnym stoliku i zacze?a/??
Je?? babeczki.

[Kojira]

Koji od?o?y? talerzyki i nagle us?ysza? ha?as. A raczej zamieszanie. Nie wiedzia?, co si? sta?o, wi?c si? odwróci? i zobaczy?... W?a?nie. Ci??ko opisa? to, co zobaczy?. Wtem us?ysza? krzyk pochodz?cy od br?zowego pegaza, który znajdowa? si? w tym samym miejscu, co przed chwil? Willow. Wygl?da? te? w zasadzie jak ona. Mo?e dlatego, ?e... To by?a Willow! Zobaczy? co robi i czego dotyka i si? przerazi?. Czy to oznacza...?
- Oh nie! - krzykn??, a w zasadzie krzykn??a wy?szym ni? zazwyczaj i bardziej delikatnym g?osem, schyli?a g?ow?, po czym spojrza?a pod siebie. Brakowa?o tam jednej, bardzo wa?nej rzeczy.
- Co si? dzieje? Jak to si? sta?o? - Zrozpaczona podbieg?a do kuca, którym zapewne chwil? wcze?niej by?a Willow i si? skuli?a - Willow, czy Ty te?...? - doda?a szlochaj?c, przez co spad?a jej opaska z g?owy. By?a ju? za lu?na. Paski, ochraniacze i reszta bajerów te? z ?atwo?ci? zsun??a si? z niej.

[Arientar]

Pegaz poprawi?a czapk? o obserwowa?a reakcj? reszty kucy, która by?a bardzo ?ywio?owa. Na szcz??cie Black Arrow zachowa? si? w miar? spokojnie i ?atwo prze?kn?? now? sytuacj?, czego nie mo?na by?o powiedzie? o ca?ej reszcie. ?e te? te g?upie kuce zawsze reaguj? niespodziewanie na zwyczajne sytuacje nie do przewidzenia.
Arientarka wzruszy?a ramionami i zamówi?a kolejne dwa ciastka. Jedno po?o?y?a przed Black Arrow a drugie zacz??a spokojnie je??.
- Wydaje mi si?, ?e to jest zwyczajne zaburzenie delikatnej osnowy rzeczywisto?ci - powiedzia?a mi?dzy k?sami - W?drowa?em kiedy? z grupk? ekscentrycznych magów, którzy mi opowiadali troch? na temat takich zjawisk. Je?li mam racj?, to samo to przejdzie. A je?li nie b?dzie si? trzyma?, to wtedy co? si? wymy?li. Grunt to nie panikowa? tak, jak wi?kszo??. - jej g?os by? jak zwykle niezwykle weso?y. Patrz?c na jej min? i b?ysk w oku mo?na by przysi?c, ?e ca?a sytuacja, a zw?aszcza reakcja innych tylko j? bawi?a.

[Tomas Willians]

Pustak w?drowa? po lesie Everfree przez oko?o 5 dni. Nie ?wiadczy?o to za dobrze o jego zmy?le orientacji, ale mog?o by? to spowodowane nag?ym spadkiem mocy. Je?eli ceg?y, czyli ?e?skie odpowiedniki pustaków, czuj? co? poza aur? ?ywych i barw? energii, to tak si? teraz czu? pustak. Jego powierzchnia wyg?adzi?a si?, pow?oka b?ysn??a pomara?cz?, a na pancerzyku wykwit?y delikatne, misternie wykonane lazurowe runy ro?linno?ci. Ca?a si?a psychicza skoncentrowa?a si? na utrzymaniu zmys?ów i pola lewitacyjnego, jednak pokr?tna natura cegie? wymusi?a dodatkowy wysi?ek w formie wytworzenia jasnoniebieskiego hologramu mówi?cego z odrobi? echa na oko?o ceg?y. W takiej formie ceg?a otworzy?a drzwi pchni?ciem psionicznym i "zasiad?a" przy jednym ze sto?ków. Jej prezencja w ?wiecie psyhicznym by?a niczym flara na niebie.

[Black Arrow]

Za?mia? si? widz?c poruszenie u pozosta?ych kucy. Te niezbyt przyjemne zjawisko nie ruszy?o go za bardzo, jednak wola? na razie zosta? tam, gdzie jest. Bo jak w jednej chwili przyzwyczai? si? do nowego ja i normalnie funkcjonowa?? Nie?mia?o spojrza? na Arientara, który teraz by? Arientark? i ponownie zacz?? si? ?mia?.
- Przemi?o wygl?dasz jako klacz, kochany.- Patrzy? jeszcze przez chwil? na Arientark?, po czym ugryz? kawa?ek ciastka.- Jednak zaistnia?a sytuacja przypomina mi raczej czasy, gdy panowa? chaos. mam o tym nawet ksi??k? w domu. W tamtych czasach nie by?o mowy o nudzie.

[Willow Bark]

Pegaz usiad? na pod?odze próbuj?c otrz?sn?? si? z szoku wywo?anego nag?? zmian? p?ci. Spojrza? na siebie jeszcze raz. To by?o nawet dosy? ciekawe. Zachichota? nerwowo i poruszy? nieco wi?kszymi ni? wcze?niej nogami.
- Jak... jak to si? w ogóle sta?o? - zapyta? w?a?ciwie sam siebie. Widzia?, ?e nie tylko jego to dotkn??o, ale równie? reszt? kuców obecnych w cukierni. A wi?c Kojiro te?... U?miechn?? si? szeroko widz?c jak rozpacza po tej zmianie. Jemu za? na chwil? obecn? si? to podoba?o. Pami?ta? jeszcze co jaki? czas temu zrobi?... Mo?e i ?adniej by?oby zwyczajnie wybaczy?, ale... zmarnowa? tak? okazj?? Nigdy.
Willow... a raczej Will, podniós? si? i popuka? lekko w g?ow? szlochaj?cej klaczy-która-jeszcze-chwil?-temu-by?a-ogierem.
- Hej... um... nie p?acz, to pewnie minie... - powiedzia? - Ale zanim to si? stanie, chcia?abym... ekhem... chcia?bym korzystaj?c z tego... zaprosi? Ci? do siebie
Nachyli? si? do niej i szeroko u?miechn??.

[Morning Star]

Klaczka ,czy raczej ogier widz?c reakcj? innych kuców wy wnioskowa? ?e nie sta?o si? to tylko jej.
-Uh...Widz? ?e to nie tylko u mnie...Wie kto? mo?e dlaczego mamy zmienione p?cie?
Morning nie do?? ?e czu? si? dziwnie, to na dodatek by? tym wszystkim zirytowany.W jego g?owie siedzia?o wiele pyta? -Dlaczego?,Jakim cudem?,na ile?,czy ciasto jest k?amstwem? .Po chwili wróci? do pa?aszowania babeczek.

[Kojira]

Ogie... Klacz siedzia?a przez chwil? jeszcze obok Willo... Willa rozmy?laj?c, jak to wszystko si? sta?o. Tak bardzo przyzwyczai? si? do swoich rodzinnych klejnotów, a teraz tak po prostu znikn??y. Czu? si? o wiele s?abszy ni? wcze?niej, jakby nagle zesz?a z niego ca?a si?a. No tak, w ko?cu teraz jest klacz?...
Wtem us?ysza?a, co mówi Will. Na pocz?tku, nie wiedzia?a, o co chodzi, ale to pewnie przez szok spowodowany sytuacj?. Jednak po chwili dosz?o do niej, ?e nie jest w najlepszej sytuacji. Nie zwróci?a nawet uwagi na pukni?cia w g?ow?.
-Wi... Co masz na my?li? - spyta?a si? lekko spanikowana, u?wiadamiaj?c sobie, ?e jest o wiele s?absza ni? kiedy?. Niedobrze. Odsun??a si? od niego, przesuwaj?c od niego niedaleko. Nie wiedzia?a co robi?, chocia?... Chyba powinna jemu ufa?... No nie? W ko?cu s? par?...
- Nie masz zamiaru zrobi? nic z?ego, prawda? - rzuci?a nast?pnym pytaniem z t?pym i niepewnym u?miechem. Mo?e nie b?dzie najgorzej...?

[Arientar]

Arineczka... Tak, to imi? spodoba?o si? nowemu wcieleniu kowala, który z rozbawieniem obserwowa? kucyki w pomieszczeniu. Po chwili us?ysza? pytanie Morning, zastanowi? si? chwil?, po czym jej odpowiedzia?:
- Jak na to, co wiem to wygl?da mi to na zwyk?e zaburzenie osnowy rzeczywisto?ci. W powietrzu by?o zbyt du?o magii, która w ten sposób postanowi?a si? zu?y?.
Pegaz zobaczy?a scen? rozgrywaj?c? si? pomi?dzy br?zowym ogierem i bia?? klaczk?. Rozbawiona powiedzia?a do Black Arrow:
- Chyba niektórzy chc? wypróbowa? swoje nowe cia?a.
Klacz Roze?mia?a si?, przeliczy?a pieni?dze po czym wyszepta?a co? do sprzedawczyni za lad?. Po chwili na na stolikach przed ka?dym kucem wyl?dowa? koktajl owocowy. Arineczka wsta?a, podnios?a swój koktajl w gór? i g?o?no powiedzia?a:
- Nie wiem, co i jaki sposób tu si? dzieje, ale my?l?, ?e nie ma po co panikowa?. Par? minut temu mog?em przedstawi? si? jako Arientar, ale w obecnej sytuacji wydaje mi si?, ?e teraz Arineczka by bardziej do mnie pasowa?a. Stawiam wszystkim, na zdrowie! - po zako?czeniu tej mowy zacz?? pi? swój koktajl.

[Tomas Willians]

Przejrzysty, jasnoniebieski hologram spojrza? na dziej?c? si? w?a?nie sytuacj?. Wygl?da?o na to, ?e nie tylko on uleg? przemianie, jednak reakcja niektórych bardzo ró?ni?a si? od zachowania reszty. Jeden z kucy, czy raczej ju? klaczy, Zacz?? wrzeszcze? stoj?c na stole do?? piskliwym g?osem, a w drugim ko?cu sali kto? inny podniós? si? z krzes?a i wzbi? toast. Gdy do stolika ceg?y podszed? kelner, ta spojrza?a na niego badawczym wzrokiem, po czym odwróci?a g?ow? hologramu i kontynuowa?a analiz? sytuacji.

[Black Arrow]

Gdy sko?czy? podwieczorek, zdecydowa? ?e na dzi? ju? dosy? s?odko?ci. Nie zamierza?a przez ca?e ?ycie by? ogierem, a gdyby przesadzi?a dodatkowo z ciastkami, popsu?aby sobie figur?. Wtedy dopiero wpad?aby w depresj?.Gdy Arineczka zamówi?a koktaile dla wszystkich, którzy byli obecni w cukierni, Arrow przewróci? oczami z niedowierzania. Przemiana w klacz chyba zrobi?a z ogiera bardziej rozrywkow? besti? i... troch? nieodpowiedzialn?. Podzi?kowa? sprzedawczyni i zwróci? si? do towarzyszki.
- Troch? tu t?oczno, a panika tych kucy tylko pogarsza spraw?. Nie obraz si?, lecz opuszcz? towarzystwo. Do zobaczenia w domu!- Po?egna?a Arineczk? i wysz?a z cukierni.
[z/t]