Jadalnia

[Raging Flame]

Flame by?a nieco zaniepokojona tym, ?e Kojiro tyle si? im przypatruje. Co prawda nie s?dzi?a by by? w stanie j? rozpozna?, chocia? pewnie g?os si? zanadto nie zmieni?, to nie uwa?a?a by da?o si? j? teraz tak ?atwo rozpozna?. U?miechn??a si? jednak do samej siebie, zastanawiaj?c nad tym ile jeszcze to wszystko b?dzie trwa?o. Oraz czy kiedy? si? sko?czy.
-Wiesz, mo?na powiedzie? ?e siedz? tutaj od dawna.-Powiedzia?a po czym zjad?a kolejny kawa?ek ciasta, przy czym przytrzyma?a widelczyk troch? d?u?ej w ustach, za? tylne kopyta prze?o?y?a jedno na drugie pod sto?em.-Powiedz mi, zieloniutka, co ci? tutaj zatrzymuje?

[Shade Night]

Us?ysza?a krótk? rozmow? pegaza i kuca ziemnego. Dobrze ?e nie opowiada? jej tego ze szczegó?ami to nie miejsce na tak? rozmow?. Doko?czy?a bez? i us?ysza?a pytanie zielonawej klaczy, Ale przedtem odpowied? na zadane przez ni? wcze?niej pytanie. Hmm. Dobrze b?dzie zna? kogo? kto przebywa tu od dawna, No ale nie wiadomo czy cokolwiek z tego wyjdzie.
-Trzyma mnie w Ponyville praca, a jest to na tyle wa?ne ?e wol? zrezygnowa? na jaki? czas z podró?y po ?wiecie. Powiedzia?a do zielonej klaczy patrz?c si? na ni? i my?l?c do czego ona zmierza. Us?ysza?a równie? sugesti? pegaz ale niezbyt j? teraz obchodzi?y sprawy prywatne innych kuców.

[Kojira]

Ogier spojrza? si? na Willow, która si? jako? dziwnie zachowywa?a. Nie mia? poj?cia, co spowodowa?o u niej takie zachowanie, ale niezbyt mu to by?o na kopyto. Te krzywe miny raczej nie wró?y?y nic dobrego.
- Ju? i??? Nawet nie zjad?a? ciasta... - powiedzia?, po czym sam doko?czy? swój kawa?ek. Odsun?? talerzyk od siebie i przysun?? si? do br?zowej klaczy. Obj?? j? jednym kopytem i nachyli? do niej.
- Co? si? sta?o? Co? nie tak, ?e si? tak zachowujesz? - spyta? z zaciekawieniem i trosk?. Nie chcia?, aby tak si? zachowywa?a. Do uszu dociera?y do niego s?owa dwóch obcych klaczy, ale zbyt zaj?? si? Willow, ?eby si? im przys?ucha?.

[Sal Ghatorr]

-"Sztywniacy" to ma?o powiedziane. - Odpowiedzia?a, zgodnie z prawd?, Arientarowi na jego uwag? o Ghatorrach. Ciekawe w jakich okoliczno?ciach mia? z ni? kontakt, chyba raczej nie osobisty, bo by? pegazem a nie jednoro?cem, a do tego "tylko" kowalem. - A ile by? sobie liczy? za szabl?? Tak? raczej reprezentacyjn?, z jak?? wznios?? sentencj?. - Zapyta?a jeszcze, wchodz?c ju? do sklepu. W ?rodku by?o ju? kilka osób, z których z zdziwieniem stwierdzi?a, ?e zna jedn?, a druga si? jej kojarzy. Tej pierwszej - Willow -pomacha?a, a na drug? tylko zerkn??a. Wygl?da?a podobnie jak Flamy, tylko ?e barmanka z Utopii wygl?da?a du?o zdrowiej. Sal wola?a nie ?ama? sobie tym g?owy, podobnie jak kwesti? kim jest ogier z Willow (czy?by szcz??liwy tatu??), przed zamówieniem s?odyczy. Podesz?a do lady i zamówi?a dla siebie babeczk? malinow?. - Co dla was? Szczerze polecam... Wszystko. - Zapyta?a nowych znajomych.

[Arientar]

- Ano, potrafi? mówi? tylko o finansach i ekonomi. Spotka?em ich raz na "bankiecie" w Manehattania, chyba tak nazywaj? si? te ich zabawy. Swoj? drog? ?atwo oszuka? tamtejsz? szlacht?, wystarczy wypo?yczy? dobry garnitur, uczesa? w?osy i odstawi? sztyfcika. - pegaz si? za?mia?, po czym powiedzia? - Kilka razy wykorzysta?em t? sztuczk?, bo ciekawi?o mnie ?ycie "wy?szych sfer'. Po tym, co zobaczy?em ciesz? si?, ?e jestem jednym z "prostaczków".
Pegaz wys?ucha? pytania swojej towarzyszki, po czym serdecznie si? za?mia?:
- Wezm? za zu?yte materia?y, energi? i troch? za robocizn?, ?eby starczy?o na kieliszek chleba. Maksymalnie cena wynios?a by oko?o 100-150 monet. Zale?y to g?ównie od metody zrobienia ostrza. Nie jestem dusigroszem, s? dla mnie wa?niejsze rzeczy ni? pieni?dze. Drogo to nie b?dzie. Wi?c chcesz reprezentacyjn? szabl?? Taka robota troch? zajmie. Je?li jeste? dobra w rze?bieniu lub znasz jakiego? artyst?, to mo?esz wzi?? kawa?ek drewna i wystruga? matryc? r?koje?ci, która ?adnie by wygl?da?a.
Pegaz podszed? do lady i rozejrza? si? po lokalu. Dostrzeg? jedn? znajom? klacz, ale by?a zaj?ta rozmow? z nieznanymi mu kucykami. Skin?? ku niej g?ow? i uchyli? czapki.

Sal, która postanowi?a postawi? mu babeczk?, zapyta?a go, na co mia?by ochot?. Dziwne miasteczko, w rodzimym Stalliongradzie taki zwyczaj nie istnia?. Gdy ci kto? psostanowi? co? postawi?, nie pyta? si? ciebie o zdanie, tylko ci stawia? wedle swojego uznania. Pegaz zastanowi? si? chwil?, patrz?c na wystawione pyszno?ci:
- Mo?e wzi??bym jedn? z tych... - pegaz wskaza? na jedn? z ta?szych babeczek.

[ReflexivoArco]

Do Sugarcube Corner zm?czonym krokiem wszed? zielony kuc ziemny w pelerynie w pastelowe, zielonobr?zowe ?aty. U boku wisia?a mu skórzana sakwa z wieloma kieszeniami ró?nego kszta?tu. Z niektórych wystawa?y p?czki piór, krzesiwo czy inne tego typu drobiazgi. W sajdaku spoczywa? elegancki ?uk refleksyjny o rogowym gryfie oraz majdanie z ciemnej skóry. Ale najosobliwsz? rzecz? w jego wygl?dzie by? du?y, przerzucony przez plecy worek z którego wystawa? ?ó?ty róg. Zrzuci? ów worek na ziemi? obok stolika, po czym sam usiad?. na krzese?ku. Po chwili podesz?a do niego Ms. Cake
-Co poda?, kochaneczku? Chwila...- spojrza?a na worek z którego dobywa?o si? chrapanie- Diamond?
Rarco u?miechn?? si?
-Zm?czy? si? ch?opak, pomaga? mi przy budowie domu- wyja?ni?- Móg?bym prosi? o sernik?
-Oczywi?cie... Jak si? obudzi, powiedz mu, ?e Pinkie si? z nim dawno nie widzia?a.
-Jasne, nie zapomn?.- powiedzia? ?ucznik, po czym zacz?? przygl?da? si? innym klientom Sugarcube Corner.

[Black Arrow]

Wesz?a za nimi do cukierni i rozejrza?a si? po zebranych kucach. Rozpozna?a jedynie Kojiro. Klacz, która mu towarzyszy?a, wygl?da?a jak ta poszukiwana. Arrow ucieszy?a si?, ?e miedzy nimi znów wszystko w porz?dku. Podesz?a do swoich towarzyszy i zerkn??a na ciastka.
- Poprosz? kawa?ek tej szarlotki.- Powiedzia?a do sprzedawcy i rzuci?a par? monet na blat. Czekaj?c na zamówienie, ws?ucha?a si? w rozmow? Arientara z Sal. Dobrze si? rozumieli i to by?o super. Gdy sprzedawca da? im zamówienia, w ciszy zaj??a si? swoim ciastem.

[Raging Flame]

Flame skrzywi?a si? widz?c, ?e towarzystwo si? zbiera. Co wi?cej, przyby?o kucyków które mog?yby j? rozpozna?, a to jej si? raczej niezbyt w tej chwili u?miecha?o. Sko?czy?a reszt? swojego ciasta, po czym wsta?a od sto?u, ogarniaj?c ca?e zebrane towarzystwo. Pomimo zmiany wygl?du, nie uwa?a?a by zbyt d?ugo im zaj??o rozpoznanie jej, je?li b?dzie si? zachowywa? jak zwykle. A tego za d?ugo nie chcia?a powstrzymywa?. Przesun??a kopytem po g?owie, maj?c dziwne wra?enie, ?e powinna uwa?a? na potencjaln? utrat? grzywy.
-Kiedy indziej doko?czymy rozmow? zieloniutka, ja teraz opuszcz? to... wielobarwne towarzystwo.-Powiedzia?a krzywi?c si? lekko, po czym nie oci?gaj?c si?, uda?a si? w stron? drzwi, by znikn?? za nimi i pój?? w swoj? stron?.

[zt]

[Shade Night]

Robi si? tutaj za du?o ludu... A w szczególno?ci dla mnie Klacz nie uwa?a?a ?e przesiadywanie w ogromnym towarzystwie nieznajomych jest rzecz? przyjemn?.
-Taak. Towarzystwo jest zaiste wielobarwne. Skomentowa?a wypowiedz zielonej klaczy po czym przeteleportowa?a si?. [z/t]

[Willow Bark]

Willow popatrzy?a na ogiera z krzyw? min?, ale tylko cicho westchn??a.
- Nie, ju? nic - odpar?a i wbi?a wzrok w resztk? ciasta. Odsun??a je od siebie kopytkiem.
W mi?dzyczasie do K?cika Kostki Cukru wesz?o kilka kuców. Szybko rozpozna?a fioletow? jednoro?k? i odmacha?a jej kopytkiem sil?c si? na u?miech. Pó?niej wszed? te? Rarco nios?c jaki? wór. Pegaz chwil? przys?uchiwa?a si? jego rozmowie z pani? Cake... z której wynika?o, ?e Rarco ma w worze... Diamonda? Klacz zamruga?a szybko oczami podnosz?c si? gwa?townie z krzes?a.
- Ale... na serio chod?my ju? st?d - wykrztusi?a.

[Kojira]

Ogier spojrza? na osoby, które przysz?y do cukierni. Rozpozna? Rarco i Arrow. Nie przys?uchiwa? si? im, bo nagle dziwnie si? poczu?. Jakby... Co? si? w nim zmieni?o. Jakby sam si? zmieni?. Omiót? szybko siebie wzrokiem, ale nie uda?o mu si? nic zauwa?y?. Jednak czu? ró?nic?. Tylko... A z reszt?, w ko?cu si? dowie, co si? sta?o. Teraz zdziwi?a go pro?ba Willow.
- No... Dobrze, ?e przynajmniej ja co? zjad?em. - stwierdzi? niby zadowolony, oblizuj?c usta. Wsta? i przysun?? po sobie krzes?o, potem po?o?y? talerzyk z ciastem na drugi, pusty i ruszy? w stron? lady, aby je odstawi?.
- No, skoro tak bardzo chcesz... To id? ju?, ja za chwilk? dojd?. - powiedzia? do niej, odstawiaj?c talerzyki.

[Sal Ghatorr]

Sal zd??y?a u?miechn?? si? do Ariego i zap?aci? za zamówienie swoje i za dwie babeczki od kowala (niby chcia? tylko jedn?, ale nie b?dzie mu przecie? sk?pi?!), gdy... Powietrze lekko zadrga?o. Zdumiona klacz mrugn??a kilka razy, po czym powiod?a wzrokiem po pomieszczeniu.
-Co? si? sta?o? - Zapyta?a grubym g?osem... A niech to! GRUBYM? Obejrza?a si?, by?a pena, ?e jeszcze przed chwil? tak nie wygl?da?a. Co gorsza, czu?a pewn? zmian? równie? mi?dzy nogami. Spojrza?a na.... A niech to, kolejny, Arientark? (?). - Prosz?, powiedz, ?e mam po prostu problemy z wzrokiem. - Poprosi?/a b?agalnym tonem.

[Arientar]

Pegaz w?a?nie mia? wzi?? si? za babeczk?, gdy poczu? si? dziwnie.
Czapka nagle spad?a mu na oczy, a jego kombinezon zacz?? wydawa? si? odrobin? za du?y. Kowal spokojnie rozejrza? si? w oko?o i zauwa?y?, ?e wszystkie kuce w zasi?gu wzroku wydawa?y si? zmieni? p?e?. Przynajmniej na pewno sta?o si? to z kucami, które zna?, bo co do reszty nie móg? by? pewien.
Pegazka wzruszy?a ramionami i wzi??a si? spokojnie za babeczk?.
Gdy us?ysza?a pytanie Sal(a?), spokojnie odpowiedzia?:
- Je?eli widzisz to, ?e nagle wszyscy zmienili p?e? to albo obydwoje mamy halucynacje, albo co? si? sta?o. W ka?dym razie, obecna sytuacja na pewno ma jakie? ca?kiem zwyk?e naturalne wyt?umaczenie, albo zwyk?e nienaturalne. - ca?? sytuacja wydawa?a si? na niedawno jeszcze pegazie nie robi? wi?kszego wra?enia - W ka?dym razie najpierw zjem sobie babeczk?, a potem si? nad tym zastanowi?.

[Sal Ghatorr]

To by?o nieco ponad jego/jej si?y. Zerkn??a na swoje babki, my?l?c intensywnie. Ciekawe co z Silentem... DO SIANA! Przecie? on b?dzie wygl?da? jak 50-letnia staruszka!
-Wiecie co... - Zacz?? niepewnie. Szkoda mu by?o opuszcza? towarzystwo, ale ?le si? czu?... Niech to, zaczyna? my?le? ju? o sobie w formie m?skiej!. - Chyba was opuszcz?, troch? ?le si? czuj? i musz? zerkn?? co u mojego ogiera, w sumie teraz pewnie ju? klaczy. Jeszcze zawa?u dostanie czy co?, a w wieku 50 lat to potrafi by? gro?ne. - Doko?czy? ponurym tonem, podszed? do bufetu by poprosi? o jeszcze kilka babek na wynos (dla Silenta, oczywi?cie) i opu?ci? przybytek.
-Matryc? r?koje?ci wyrze?bi?, do zobaczenia w lepszych czasach! - Po?egna? si? jeszcze.

[z/t]

[ReflexivoArco]

?ucznik ze zdziwieniem spostrzeg? zmiany w wygl?dzie zebranego towarzystwa. Mianowicie u klaczy rysy twarzy si? wyostrzy?y, szcz?ki sta?y si? bardziej ka?ciaste, a rz?sy si? skróci?y. U ogierów natomiast sprawa wygl?da?a odwrotnie, rysy twarzy z?agodnia?y i si? wyg?adzi?y, a pyszczki nabra?y okr?g?ego, kobiecego kszta?tu. Z nutk? grozy Rarco spojrza? w lustro, i stwierdzi?, ?e w lustro spojrza? nie Rarco, a Rarca. Jego ?agodne rysy a? tak si? nie zmieni?y, ale oczy zmieni?y odrobin? kszta?t, i przyby?o im d?ugich rz?s. Grzywa natomiast odrobin? si? wyd?u?y?a i zacz??a kr?ci?, podobnie jak ogon. Ale najwi?kszy szok prze?y?, gdy odkry?, ?e mo?e swobodnie za?o?y? nog? na nog?.
-O Celstio ma?...- powiedzia? niskim g?osem zerkaj?c mimochodem na kalendarz. Przez my?l przemkn??o mu ?e zapomnia? o swoich urodzinach, ale tymczasowo mia? wazniejsze sprawy na g?owie...