Dom Pirate i Rose

[Feather]

-Najweselej jest po winie. O! Napijmy si?! - poszed? do kuchni, by postawi? na stole specjalny trunek, po czym poszed? do piwnicy, po flaszk? dla siebie - I tak w ogóle, to jaka to przyjació?ka? 
Bia?asek usiad? na kanapie i zacz?? s?czy? z butelki, któr? przyniós? ze stojaka. Nareszcie mia? ofiar?, któr? - o ile wszystko pójdzie dobrze - podda wymy?lniejszym, ni? do tej pory torturom. 
-No, to zdrowie naszej przyjació?ki Arientarze! - poda? butelk? pegazowi i wzniós? toast - á propos. Jestem najemnikiem. Ale my?l? o zmianie zawodu. To do?? ryzykowna robota. Ale w sumie gdyby nie tacy jak my, to kowale tacy jak ty, mieli by mniejsze zyski, co nie?
"No pij to wino szybciej, ty g?uptasku! Maszyna mo?e i poczeka, ale ja musz? j? wypróbowa?, i to ju?!"

[Arientar]

- Wino? Niech ju? ci b?dzie, dlaczego nikt tutaj nie lubi wódki? - pegaz sie skrzywi?, lecz gdy us?ysza? toast, postanowi? na niego odpowiedzie? - Zdrowie Arrow! - zakrzykn??, po czym wyzerowa? butelk? postawion? mu przez Feathera. Zawarto?? wydawa?a sie na niego nie dzia?a?. Us?ysza? uwag? najemnika o ?ródle zarobków kowali. 
- W sumie racja, ma?o kuców lubi nosi? podkowy. - powiedzia? weso?o - Du?o cz??ciej wyrabia?em pancerz i bro?, ni? narz?dzia i podkowy. Najemnicy i wojskowi zu?ywaj? swój ekwipunek szybciej, ni? cywile. Chocia? czasami zda?y si? zamowienie wykonania jaki? cz??ci dla in?yniera lub innego technika. Taka praca jest trudniejsza, lecz za to mo?na zarobi?. Zreszt? dzi?ki takim zamówieniom potem mia?em rabaty na wyspecjalizowane urz?dzenia do mojej ku?ni. A propo techników, pamietam jedn? zabawn? histori?... - wreszcie ?rodek nasseny podany pegazowi przez Feathera zacz?? dzia?a? i pegaz ude?y? g?ow? o ?awk?, zapadaj?c w twardy sen. Swoj? drog? gdy Arientar si? rozgada?, nie zwraca? uwagi, czy rozmówca go s?ucha.

[Feather]

-...a ja znam tak? zabawn? histori?, ?e b?dziesz ?mia? si? ca?y wieczór.
Pegaz entuzjastycznie zniós? kowala do piwnicy i postawi? go przed miejscem, gdzie istnia?o przej?cie. Jak zwykle, poci?gn?? butelk?, co poskutkowa?o otwarciem go. Crisis siedzia? tam, by nikt go nie zauwa?y?. Feather zaopatrzy? go w butelk? wina, jakby zachcia?o mu si? pi? podczas "seansu". Jednak teraz nie zwraca? na niego uwagi. Liczy?a si? tylko ofiara. Podszed? do nowego sto?u i obni?y? k?t jego nachylenia, kr?c?c korbk?, która podnosi?a, lub opuszcza?a tylnie nogi. Po?o?y? Ariego na stole i zdj?? z niego ubranie. Zostawi? jednak czapeczk?.   Po prostu ?eby by?o zabwanie. Gdy sko?czy?, posk?ada? jego ciuchy i po?o?y? je na boczku, w k?cie pokoju. Teraz umiejscowi? jego nogi w klamry, zapi?? obro?? i uruchomi? zasilanie. Silnik wydawa? przyjemny warkot. Feather spojrza? na panel sterowania sto?em. Dostrzeg? na nim kontrolk? podpisan? "kajdany". Nie zastanawiaj?c si? prze??czy? j?, a obr?cze zacisn??y si? wokó? jego nóg. Teraz Arientar by? zdany na ?ask? Pana ?askotka, le??c na stole, w poloju o?wietlonym lamp?, ?wiec?c? tu? nad nim.
-Pobudka ?piochu, czeka nas malutka zabawa! - posmyra? skrzyd?em kowala po szyi.

[Arientar]

Kowal poczu? piórka skrzyd?a na szyi, co go obudzi?o.
- Mocne to wino, nie doceni?em tego trunku. Ale bardzo g?adko wesz?o, jak na alkohol. - powiedzia? z zamkni?tymi oczami. Chcia? si? przeci?gn??, lecz zauwa?y?, ?e jego nogi s? skr?powane. Otworzy? oczy i zobaczy?, ?e znajduje sie w ma?ym pomieszczeniu przywi?zany do sto?u, po czym zacz?? si? ?mia?.
Gdy ju? si? uspokoi? na tyle, ?e móg? w miar? wyra?nie mówi?, odezwa? sie weso?o do swojego oprawcy:
- A wi?c tak to wygl?da, jak sie domy?lam to jakie? weso?e "tortury". Mam nadziej?, ?e dobrze zgad?em, bo inaczej bedzie marnie ze mn?.

[Feather]

-No i takie podej?cie lubi?! Pan pozwoli...
Otworzy? jeszcze ramy na skrzyd?a, umieszczaj?c w nich lotne ko?czyny kowala. Gdy tylko zamkn?? je, zwi?kszy? nachylenie tak, ?e Arientar znalaz? si? w pozycji pó?le??cej. 
-Mam nadziej?, ?e lubisz ?askotki, bo inaczej b?d? musia? ci? znowu uspa? i wmówi?, ?e nic nie widzia?e? - za?artowa? - chyba nie musz?, ale powiem ci, ?e nic z?ego ci? nie spotka. Ka?dy kucyk ma jakie?...hobby. Ja mam takie. To co, zaczynamy? Hmmmm...skoro tak zareagowa?e?, to mo?esz sobi? wybra?, czy zacz?? delikatnie, czy od razu "z grubej rury" - pu?ci? oczko i przysun?? sobi? stoliczek z "instrumentami tortur" bli?ej, by mia? wszystko w zasi?gu kopytka.
-Mo?esz sobie wybra? - pokaza? na stoliczek, a pó?niej panel sterowania.
Cieszy? si?, ?e pegaz nie zacz?? panikowa?, tote? mia? nadziej?, ?e sp?dz? razem wieczór na dobrej zabawie. 

[Arientar]

Feather unieruchomi? skrzyd?a pegaza, po czym podniós? stó? tak, ?e Arientar znalaz? si? w edycji pó?le??cej.
- ?askotki? Niech b?dzie. - powiedzia?, po czym spojrza? sie na stolik - Je?eli mam prawo wyboru, to zacznij od miote?ki. Bedzie weso?o. - powiedzia? ze swoim typowym u?miechem. *A wi?c Feather lubi bawi? si? w ?askotki? Mog?o by? gorzej. Zobaczymy, kto d?u?ej wytrzyma* pomy?la? pegaz w duchu. Z zaciekawieniem patrzy?, co te? Feather bedzie robi?.

[Feather]

-Niech ci b?dzie. Ale najpierw...
Pegaz zbada? wzrokiem panel kontrolny. Znalaz? na nim kontrolk? podpisan? "skrzyd?a - ?askotanie". Przesun?? pstryczek, a maszyna zacz??a pracowa?. Futerka pod skrzyd?ami pegaza zacz??y wirowa?, dra?ni?c je. Po w??czeniu opcji ?askotania skrzyde? wzi?? narz?dzie ka?ni, które wybra?sobi? Arientar i przyst?pi? do dzia?ania. Wzi?? miote?k? do kopytka i zacz?? "odkurza?" brzuch kowala. Bardzo, ale to bardzo dok?adnie, nie omijaj?c boków, p?pka i podbrzusza.
-Kiedy? by?a tu Black Arrow. Tak, te? j? tu porwa?em. Wiesz, nawet jej si? podoba?o. Wypu?ci?em j? po pó? godziny zabawy. Ale my?l?, ?e ty wytrzymiesz nieco d?u?ej, prawda? - spyta? u?miechaj?c si? zadziornie, minimalnie krzywi?c ?ebek w prawo.
"Crisis odwali? kawa? dobrej roboty z tym sto?em. My?l?, ?e osiem tysi?cy powinienem mu zap?aci?. W ko?u napracowa? si? nad tym"

[Arientar]

Feather prze??czy? jaki? przycisk na panelu kontrolnym i pod skrzyd?ami Arientara co? zacz??o sie rusza?. Pegaz spojrza? ze zdziwieniem na Feathera. Zapewne to mia?o ?askota? jego skrzyd?a. Na szcz??cie gdy by? ma?y tak cz?sto mia? je po?amane, ?e teraz praktycznie nie mia? w nich czucia. Nigdy nie pomy?la?, ?e b?dzie wdzi?czny za to swoim oprawcom. *Musz? postawi? ch?opakom literek, jak tam kiedy wróc? do Stalliongradu* pomy?la?, a potem us?ysza? s?owa pegaza o Black Arrow.
- Arrow te? tu by?a? Wi?c pewnie przed tym mnie ostrzega?a. Mówisz, ?e wytrzyma?a pó? godziny? Ze mn? b?dziesz sie musia? bardziej pom?czy?.
Gdy Feather zacz?? ?askota? Arientara po brzuchu, ofiara wybuch?a szale?czym ?miechem. Zawsze mia? wielkie ?askotki. Po chwili z oka pegaza wyp?yn??a ?za, jednak pomimo ?miechu le?a? nieruchomo, nie drgn?? mu ?aden mi?sie?. Arientar wiedzia?, ?e zosta? bardzo starannie przymocowany do sto?u, wi?c szarpanie si? nie mia?o najmniejszego sensu.

[Feather]

Pegaz kontynuwa? ?askotanie brzuszka pegaza. W ko?cy zauwa?y? co?, czego wola? nie zauwa?y?. Arientar mia? skrzyd?a niewra?liwe na ?askotki. Nieco zawiedziony wy??czy? szczotki pod skrzyd?ami. Zamiast tego uruchomi? walce, które by?y pokryte pierzastymi wypustkami. Te zacz??y si? obraca?, dra?ni?? br?zowego od spodu.
-Tak, Arrow tu by?a. Nawet dobrze, ?e ci? ostrzeg?a. To pewnie dla tego nie by?e? przera?ony, jak ona na pocz?tku. Hehe, wszyscy zawsze si? mnie boj?. W sumie, to im si? nie dziwie. Podoba ci si?? - rozpocz?? swój dialog a'la zawodowy seryjny morderca/gwa?ciciel/psychopata/inny ?wir.
Pegaz od?o?y? miote?k? i znów przyjrza? si? kontrolce. Jego wzrok pow?drowa? nad kontrolk? "miote?ki". Faktycznie, miote?ki znajdowa?y si? obok pach Pegaza.
-OOO! To powinno by? ciekawe! - powiedzia? sam do siebie i uruchomi? diabelstwo.
Miote?ki zacz??y wykonywa? ruch wachad?owy, miziaj?c kowala pod pachami. Zadowolony z pracy, jak? wykonywa?a maszyna, pochwyci? ze stolika piórko i zaj?? si? p?pkiem i jego okolicami Arientara. Stan?? na obydwu nogach, za? lewym przednim kopytkiem opar? si? o ram? sto?u. Jego prawe kopyto unios?o si? i przystawi?o piórko do jego brzucha, by pow?drowa? w okolice p?pka, by tam znatacza? ko?a wokó? niego, co jaki? czas zag??biaj?c si? w do?ek na brzuchu pegaza, czyli p?pek.
-Hehe, nie posikaj si?. To nowy stó?. Wiesz, jeste? pierwszym kucykiem, na którym go testuj?, wi?c mam nadziej?, ?e ci si? podoba. Hehe, opowiem ci histor?. Niedawono by?y u dwie klacze. Z jedn? zaprzyja?ni?em si?. No powiedzmy, ?e bardzo. Niestety, moje kochanie szuka?o lekarstwo dla ojca. Bogowie ?wie?cie nad jej dusz?. Zosta?a zabita przez mantykor?, ale nie chc? o tym rozmawia?. To by?o dla mnie trudne. No wi?c jedna z tych klaczy nocowa?a u mnie, ale wysz?a na miasto. Przysz?a druga klacz jednoro?ec. Porwa?em j? tu, ale nie mia?em tak fajnego sto?u. No wi?c chcia?em j? tu troch? po?askota? i wesz?a wtedy tamta, która wysz?a. My?la?a, ze chc? j? tu zgwa?ci?, a ja jestem przecie? d?entelkucem i nigdy bym tego nie zrobi?. No, chyba ?e sama by chcia?a, HEHEHE. Uwolni?em wi?c jednoro?k? i ?eby udowodni?, ?e moje zamiary nie by?y a? takie z?e, zda?em si? na ich ?ask?. Te przywi?za?y mnie do mebla i zacz??y ?askota?. D?ugo i bardzo...przyjemnie. Wiesz, to trwa?o jakie? kilka godzin, od wieczora do wczesnego rana. Nigdy sie tak nie ubawi?em. No, ale si? zagda?em. Jak tam u ciebie, Arientar?

[Arientar]

Pegaz w najlepsze ?mia? si?, szczuty ?askotkami. Nagle ruch pod skrzyd?ami usta?, za to co? zacz??o ?askota? po plecach. Feather przerwa? swoje zabawy i zada? mu pytanie.
Arientar po?mia? si? jeszcze chwile, po czym jakby nagle przesta? reagowa? na ca?? machin?.
Swobodnie i bez przeszkód powiedzia? swoim weso?ym tonem: - Nawet gdyby mnie nie ostrzega?a, to bym si? nie przestraszy?. Co najwy?ej us?ysza?by? par? gró?b. Za? zabawa mo?e by?, niczego sobie. - po tych s?owach zacz?? si? szale?czo ?mie? od ?askotek, jak gdyby w ogóle nie przesta? na nie reagowa?. Wkrótce te? co? zacz??o go ?askota? pod pachami, a Feather wróci? do swojej zabawy w okolicach brzucha kowala.
Po chwili Feather znowu zacz?? mówi?. Wrodzona kultura kowala kaza?a mu odpowiedzie?. Znowu wi?c wiadomym sobie sposobem jego cia?o zacz??o zupe?nie ignorowa? prac? maszyny, a pegaz powiedzia? swoim weso?ym g?osem: - Spokojnie, mam mocny p?cherz. Wiem co znaczy strata kogo? bliskiego, jak by?em ?rebakiem, to moi rodzice zgin?li w wypadku kolejowym, za? dwa lata temu zmar? mój wujek, które mnie do siebie przygarn??, gdy zosta?em sierot?. - pomimo powa?nego tematu g?os pegaza ocieka? weso?o?ci? - A co do tamtej klaczy, gdy kto? tego chce, to ju? raczej to nie jest gwa?t. U mnie dobrze, rozkr?cam tutaj biznes. Je?li to wszystko, co masz, to mo?esz mnie tak "torturowa?" ile ci si? ?ywnie podoba. Swoj? drog? fajny ten stó?, potrafi sam z siebie ?askota?. TO wszystko, co mo?e czy ma jeszcze jakie? funkcje? - zapyta? pegaz i z ciekawo?ci? czeka? na odpowied?.

[Catastrophe Machine]

Ze swojego k?cika ze spokojem obserwowa? jak jeden jego przyjaciel zakuwa drugiego. W oczach pojawi? si? b?ysk. oto jego wynalazek czego pierwsza próba. troch? ?a?owa?, ?e mo?e jedynie biernie obserwowa?. Wola? by samemu wzi?? udzia? w te?cie. Nie obrazi? by si? nawet gdyby to na nim próbowali wszystkich sztuczek sto?u. Zerkn?? na butelczyn?, nie by?o by z?ym pomys?em zwil?y? gard?o. To mo?e si? ci?gn?c do?? d?ugo. Ju? mia? upi? gdy zorientowa? si?, ?e to wina od Feather'a. Lepiej b?dzie je sprawdzi?. Niuchn?? lekko. Je?li ?askotek nie u?ywa trudno wykrywalnych substancji to Crisis b?dzie wiedzia? czy ten chce go u?pi?. Wiele lat pracy z chemikaliami nauczy?o go wykrywa? niepo??dane sk?adniki w jedzeniu i piciu. Zapach nie zdradzam ?adnych upi?ksze? jednak musia? to jeszcze sprawdzi? smakowo. Upi? ?yk gotowy na natychmiastowe pozbycie si? trunku. Wino nie by?o jednak upi?kszane wi?c ze spokojem prze?kn??. Zacz?? przys?uchiwa? si? rozmowie pegazów. Tutaj z cienia sytuacja wygl?da?a komicznie. U?o?y? si? wygodnie w swojej kryjówce i obserwowa?. W ko?cu Ari zapyta? si? o dodatkowe funkcje "?askotkowego sto?u". Szaraka przez chwil? korci?o aby uruchomi? ukryt? zawarto?? maszynki. Potem jednak zrezygnowa? z tego pomys?u. to mog?o by troch? wkurzy? kowala. Zamiast tego podkrad? si? si? od ty?u do sto?u jednocze?nie pokazuj? Feather'owi by nie reagowa?. Po?o?y? kopytko na specjalnej podk?adce do zasilania silnika i zacz?? ?adowa?. Jednocze?nie miote?ki i walce przyspieszy?y. W ten sposób Crisis przy??czy? si? do spro?nego dzie?a jakim by?o ?askotanie.

[Feather]

Pegaz zauwa?y?, jak jego przyjaciel zachodzi stó? od ty?u. Zanim przy?o?y? kopytko do silnika, kiwn?? g?ówk? porozumiewawczo, jakby chcia? powiedzie? "b?d? jajca". Od?o?y? piórko na miejsce i wzi?? elektryczn? szczoteczk? do z?bów. Teraz chcia? ukara? go?cia, ?e przesta? si? ?mia?. W??czy? ma?e urz?dzenie, s?u??ce do utrzymywania higieny pyszczka i zacz?? dok?adnie i powoli bada? nim cia?o pegaza, szukaj?c najbardziej ?askotliwego miejsca. Oczywi?cie omin?? punkt, a raczej obszar mi?dzy tylnymi nogami pegaza. 
-Ja ci dam przerywa? mi ?miech, ty hultaju! - rzek? na pozór gro?nie, ?artuj?c sobie.
Szczoteczka w?drowa?a po (prawie) ca?ym ciele pegaza. Smyra?a brzuszek, nogi, spody kopyt, szyj? i skrzyd?a pegaza, a tak?e boki, konsekwentnie doprowadzaj?c ofiar? do weso?ego ob??du (albo prynajmniej staraj?c si?). Pegaz pokaza? delikatnie skrzyd?em na stolik i panel sterowania, zach?caj?c Crisisa do zabawy tak, by go nie zdradzic.

[Arientar]

- Nie musisz mi dawa?, sam se wezm? - powiedzia? weso?o pegaz.
Powstrzymywanie reakcji na bod?ce wymaga?o wielkiego skupienia i bardzo m?czy?o, wi?c gdy pegaz poczu?, ?e maszyna zwi?ksza obroty, postanowi? podda? si? ?askotkom. Po pierwszych minutach tych tortur cia?o ofiary zaczyna?o przyzwyczaja? si? do nowych warunków, wi?c nawet pomimo zwi?kszenia obrotów maszyny i stara? Feathera ?miech pegaza by? ju? mniej intensywny, ni? na pocz?tku tej zabawy.

[Catastrophe Machine]

Wynurzy? si? spod sto?u chc?c sprawdzi? jak idzie Blade'owi. Obraz bia?ego pegaza czyszcz?cego drugiego szczoteczk? do z?bów rozbawi? jednoro?ca. Zachichota? ciho a potem wynurzy? si? ca?kowicie staj?c obok przyjaciela. Po?o?y? kopyta na panelu i u?miechn? si? przepraszaj?co do kowala. Nacisn?? przycisk odpowiadaj?cy za chwytaki. Mechanizm zacz?? dra?ni? pióra Arientara.
-Cze?? Ari-zagadn?? weso?o-Widz?, ?e to ciebie z?apali?my jako pierwszego testera mojego... Dziecka. No wi?c wracaj?c do ?askotek-si?gn?? kopytkiem do kraników zmieniaj?c ich po?o?enie-zobaczymy czy wszystkie funkcje dzia?aj? jak nale?y-z kraników wylecia? sos czekoladowy obficie oblewaj?c skrzyd?a pegaza-Potem si? umyjesz. Teraz si? ?miej.
Zerkn?? na narz?dzia Feather'a, chwyci? jedno z piórek wspomagaj?c bia?aska w jego dziele.
-Dziwi?em ci si? Feather jak zamawia?e? t? maszynk?. Ale teraz rozumiem jak ?wietna jest ta zabawa.

[Feather]

-O! To wy si? znacie? No nic, b?dzie zabawnie. Nie. Ju? jest zabawnie, prawda Ari?
 W?o?y? szczoteczk? do p?pka, atakuj?c jego zewn?trzn? stron?.
Zaintrugowany uj?a?, jak z kraników pociek? sos, rozlewaj?c si? po kowalu.
-No b?dziesz musia? si? umy?...chocia? - nachyli? si? nad cia?em, oblepionym sosem czekoladowym. Otworzy? pyszczek, wzi?? g??boki oddech i...powiedzia?: - nie, jednak nie. Crisis, on nie ma ?askotek na skrzyd?ach. Szkoda, bo liczy?em na wypróbowanie ramy na skrzyd?a. Trudno, najwy?ej wypróbujemy to na mnie. Muehehe. Ale ja lubi? ?askotki...
Pegaz ?askota? kowala, co jaki? czas zmieniaj?c obszary, na których go dra?ni?, by trudniej by?o mu powstrzymywa? ?miech.
-Tak Crisis, to ?wietna zabawa, szczególnie, je?li bawisz sie z klacz?. No, chyba, ?e lubisz ogiery.