Dom Pirate i Rose

[Shade Night]

Odskoczy?a Gdy Feather wyprowadzi? swoje kopni?cie nie spodziewa?a si? ?e pegaz j? zobaczy. Niestety wytr?ci? jej sztylet. Jednak zobaczy?a ?e pegaz znowu próbuje j? zaatakowa? Na szcz??cie by?a na co? takiego przygotowana. Bardzo sprawnie unikn??a ciosu i odpowiedzia?a.My?lisz ?e nie przewidzia?am czego? takiego. Jeszcze mnie nie znasz i chyba nie poznasz tak mi si? wydaje. Spod jej p?aszcza wy?oni?o si? drugie takie samo ostrze i jeszcze kilka shurikenów. A i po co ci to wiedzie?. Nie wiedzia?am ?e martwi s? tacy ciekawi. Po chwili shurikeny zacz??y lata? po ca?ym pomieszczeniu. A ona sprawnie unika?a jego ciosów i zadawa?a swoje.

[Feather]

Pegaz widz?c nadlatuj?ce ostrza skoczy? za stó? i przewróci? go, tworz?c tarcz?. Shurikeny wbi?y si? w drewno.
Gdy tylko spostrzeg?, ?e klacz przymierza si? do kolejnego rzutu, skoczy? na ni?, przyciskaj?c przednie kopytka skrzyd?ami, tak by nie mog?a ruszy? si?. Gdy upad?a, przycisn?? jej kopytka do skroni, by ta straci?a przytomno??
-Teraz zobaczysz, co to znaczy agonia. B?dziesz ?piewa? wszystko. Kto ci? tu przys?a? i po co. Ale najpierw musz? ci? przygotowa? do przes?uchania. Traf chcia?, ?e mam w domu malutk? salk? tortur. A teraz...dobranocka - powiedzia? do klaczy, gdy traci?a przytomno??.

[Shade Night]

A jednak nie jest taki g?upi. Klacz pomy?la?a na widok zrobionej przez Feathera prowizorycznej tarczy. Gdy przymierza?a si? do kolejnego rzutu on skoczy? na ni? i unieruchomi?. Przez to wszystkie ostrze i bro? upad?a na ziemi? z metalicznym brzd?kiem. Klacz próbowa?a si? mu wyrwa? ale jej atutem by?o zaskoczenie i spryt a nie brutalna si?a. Upad?a po czym poczu?a ucisk na swoich skroniach i ?wiat zacz?? si? robi? czarny. Us?ysza?a jego s?owa gdy ju? traci?a przytomno?? i zapada?a si? w ciemno??. Wiedzia?a ?e ju? nic na to nie poradzi i po prostu tu sko?czy si? jej ?ycie. No có? ju? jestem martwa. Ale trzeba pogodzi? si? z ?mierci?. Daje jej nowe ofiary a zaraz sama stan? si? jedna z nich. Po chwili straci?a czucie przesta?a si? szarpa? i ca?kowicie zapad?a si? w ciemno??.

[Feather]

Pegaz zszed? z Shade i zbada? kamizelk?, a raczej jej zawarto??, wysypuj?c j?, gdy tylko ?ci?gn?? z klaczy ubranie. Wyposa?enie wypad?o z torby, niczym metalowy deszcz, upadaj?c z brzd?kiem o pod?og?.
-No, ?adny tu mia?a? arsena? paniusiu! - powiedzia? sam do siebie, zdziwiony, jak ona to wszystko pomie?ci?a.
Nie czekaj?c ani chwili d?u?ej przeniós? ofiar? do piwnicy, by tam pobawi? si? z ni? i przes?ucha?. Gdy tylko wniós? j? do ?rodka, wierzgn??, zrzucaj?c z pleców zabójczyni? prosto na stó?. Pr?dko wsadzi? jej nogi w pasy i zacisn?? pospiesznie. Za?o?y? jeszcze pier?cie?, odlany ze srebra na jej róg, by wykluczy? czary z zabawy. Zadowoleny spojrza? na skr?powan? klacz. By?a od t?d zdana na jego ?ask?. Wiedz?c, ?e b?dzie zszokowana sytuacj?, wskoczy? na stó? i u?miecha? si? najpaskudniej, jak umia?, by pierwsz? rzecz?, któr? zobaczy klacz, by? jego pyszczek.

[Shade Night]

Gdy mdla?a czu?e jeszcze jedyna rzecz. ?e bia?y pegaz j? gdzie? niesie. Po chwili jednak obudzi?a si? i zobaczy?a przed sob? swój niedosz?y cel i to jak si? do niej u?miecha. Pierwsze co chcia?a zrobi? to wyj?? z kamizelki cokolwiek. Ale kieszenie w kamizelce by?y puste a i tak nie mog?a nic zrobi? bo on wiedzia? jak unieszkodliwi? jednoro?ca za pomoc? srebra. Rozejrza?a si? po pokoju nie zobaczy?a tam nic z?ego poza stolikiem z czym? przykrytym le??cym na nim. Stara?a si? nie ba? co nawet dobrze jej wychodzi?o. Ca?e jej wyszkolenie nie posz?o na marne. Czy móg?by? spe?ni? ostatnie moje ?yczenie? Zabij mnie bezbole?nie i szybko. Tylko to chce od ciebie. Powiedzia?a po czym zamkn??a oczy i czeka?a na ?mier?.

[Feather]

-Dobrze, jak sobie ?yczysz - powiedzia?, z udawanym smutkiem.
Si?gn?? pyszczkiem po piórko, dalej siedz?c na stole i nachyli? si? nad klacz?. Zbli?y? si? do jej szyi i posmyra? nim klacz tak, jakby podcina? gard?o.
-Ups...zapomnia?em! Nie zabij? ci?, chyba, ?e mo?na umrze? ze ?miechu. No to wiesz, co ci? teraz czeka. Je?li odpowiesz na pytania, to b?de ?askota? tak, ?eby by?o przyjemnie. Je?li nie...b?de brutalniejszy - wskaza? skrzyde?kiem elektryczn? szczoteczk? do z?bów - Wi?c pierwsze pytanie: czemu chcia?a? mnie zabi?? 
Pegaz usiad? troch? dalej i zacz?? powolutku b??dzi? piórkiem po klaczy, przyjemnie smyraj?c niedosz?? zabójczynie.
Piórko zwiedzi?o ka?dy centymetr jej tu?owia, od klatki piersiowej, po podbrzusze. Wygl?da?o to, jakby pisa? liter? "S".

[Shade Night]

Gdy mia?a zamkni?te oczy s?ysza?a jak p?ótno które zostaje zdj?te przez pegaza. Po chwili poczu?a oddech ogiera na swojej szyi. Nadal mia?a zamkni?te oczy. Poczu?a tylko lekki dotyk. Po chwili zobaczy?a jak pegaz trzyma piórko w pyszczku. Po chwili us?ysza?a jego wypowied?.Haha. Ty na serio? Prosz? cie ?mia? mi si? chc? gdy us?ysza?am o twoim pomy?le na tortury. Po chwili pegaz oddali? si? od niej i us?ysza?a pytanie. hybahaha ?artujesz sobiahah. To jest ju? haha moja tajemnica. Ca?y czas ?askota? j? piórkiem ale ona jak tylko mog?a powstrzymywa?a si? od ?miechu. Na jej pyszczku go?ci? teraz tylko lekki u?miech.

[Feather]

W g?ówce pegaza obudzi? si? ma?y potworek. A by?a to z?o?liwa bestyja. Grasowa?a po jego ?ebku, szukaj?c ma?ego mikrofonu. Gdy go znalaz?a, rykn??a z ca?ej si?y "?ASKOCZESZ KOGO?, KTO CHCIA? CI? ZABI?! ONA NA TO NIE ZAS?UGUJE!". Potworek u?o?y? si? w k??buszek i zasn??, czekaj?c, a? wiadomo?? dotrze do bia?asa. I tak te? si? sta?o. Natychmiast przesta? ?askota? zielon? Shade i zostawi? piórko na stoliczku. Polecia? za to do kuchni, wracaj?c z d?ugim no?em. 
- Zmiana planów. GADAJ, KTO CI? TU NAS?A?, INACZEJ NIE WYJDZIESZ Z T?D ?YWA!!! - rykn?? - Szkoda mi ciebie. Jeste? narawd? ?adna, a nie chce ci? oszpeci?. Powiedz po prostu kto kaza? ci to zrobi?, a wypuszcz? ci? wolno. 
Po?o?y?  lodowate ostrze na jej brzuszku, w nadzei, ?e nie b?dzie musia? wyci?gn?? z niej prawdy przemoc?. Wkrótce zabra? nó? i od?o?y? go na miejsce, do kuchni i wróci? do piwnicy.
-To jak?

[Shade Night]

Gdy zobaczy?a ?e pegaz przesta? j? ?askota? i przybra?a znowu powa?ny wyraz pyszczka. Gdy on wyszed? z sali ,, tortur'' ona znowu próbowa?a si? wyrwa? z pasów które j? kr?powa?y. Jednak nic z tego. Ale to nie by?o najgorsze. Zobaczy?a go nios?cego nó?. Us?ysza?a to samo pytanie tylko ?e ju? raczej bardziej na powa?nie. Gdy us?ysza?a jego tak zwan? ,, zmian? planów'' troch? si? przestraszy?a ale zd??y?a si? pogodzi? z losem. Po chwili jednak znowu opu?ci? pomieszczenie ale tym razem wróci? bez innego narz?dzia tortur. To na mnie nie zadzia?a. Prosz?. Jak chcesz to mnie zabij ale wtedy ju? si? raczej ode mnie niczego nie dowiesz. A uwierz mi nie jestem sama. Wi?c radze dobrze zastanowi? si? nad tym co zrobisz nast?pnego. Powiedzia?a z u?miechem na pyszczku i nieukrywan? satysfakcj?. A i tak nie odwa?ysz si? tego zrobi?. Mia?e? wyrzuty sumienia po zabiciu bandyty. Obserwowa?a jak zmienia si? wyraz pyszczka pegaza. Owszem wiem o tobie du?o i to bardzo du?o. Obserwowa?am ci? od d?u?szego czasu. Wiem te? ?e masz dziewczyn? i aktualnie jej tu nie ma. Dla tego zaatakowa?am. Wiem ?e z dwoma pegazami nie dam sobie rady. A z jednym mo?e bym sobie da?a rad? ale nie jeste? taki g?upi za jakiego ci? uwa?a?am. Powiedzia?a i poprawi?a si? w pasach które j? kr?powa?y podci?gaj?c si? na nich i potem si? opuszczaj?c do poprzedniej pozycji.

[Feather]

By? zszokowany, ?e klacz tyle o nim wie. Postanowi? zaatakowa? inaczej. Wiedzia?, ?e przynios?a ha?b? dla jej bractwa, czy te? stowarzyszenia. Nachyli? si? nad jej pyszczkiem, wierc?c jej oczy wzrokiem.
-Jaka z ciebie zabójczyni? Dla?a? si? z?apa? niezgrabnemu najemnikowi! Pewnie gdyby twoi towarzysze dowiedzieli si? o tym, wyrzucili by ci? z bractwa - za?mia? si? - Jeste? tu schwytana, niczym malutka ptasazynka w klatce. A skoro mam ju? pomys?, jak da? ci nauczk?, nie zabij? ci?. To by by?o zbyt proste. Ciekawe, jak zareaguj?, gdy znajd? ci? w lesie nieprzytomn?, skr?powan?, w koronie drzewa? Spalisz si? ze wstydu - na jego pyszczku zata?czy? paskudny u?miech - skoro nie chcesz mówi? - wyci?gn?? lin? spod sto?u - musz? si? przygotowa?, a raczej ciebie.
Wyszed? z pokoju i poszuka? w stojaku na wino butelki, któr? pocz?stowa? kiedy? Soara. Nie wylewa? jej, a odstawi?, na wszelki wypadek. Wróci? z ni? do pokoju.
-To jest ?rodek nasenny, zmieszany z winem. Napijesz si?, a ja zaniose ci? w losowe miejsce w Everfree.
Odkorokowa? flaszk? i zacz?? zbli?a? si? powoli do klaczy, licz?c, ?e jego "argumenty" zmusz? j? do "puszczenia pary"

[Shade Night]

Zauwa?y?a ?e pegaz jest zdziwiony i to bardzo. Zabójczyni ze mnie dobra tylko ty albo jeste? g?upi albo masz szcz??cie. Chcia?by? wiedzie? jak zareaguj?? Prosz? to ci mog? powiedzie?. Po chwili klacz zrobi?a si? na chwil? smutna. Nie zd??? spali? si? ze wstydu bo zabij? mnie na miejscu. Zabójca który nie podo?a? zadaniu jest niewarty swojej nazwy. A wtedy raczej ci ju? nic nie powiem. Po chwili klacz si? znowu zamy?li?a i zobaczy?a ?e on wyjmuj? lin?. Prosz?... Wyrzu? mnie w lesie ale wtedy wróc?. O ile mi si? uda. I zabij? cie nie dla bractwa tylko dla w?asnej przyjemno?ci. A i jeszcze co?. Jak przekonasz mnie ?ebym to wypi?a?

[Feather]

Pegaz widzia?, ?e asasynka spochmurnia?a. On te? mia? wyrzuty sumienia, ale jednak postanowi?, ?e zrobi co obieca?. Gdy klacz otworzy?a pyszczek, by zaczerpn?? powietrza, po wyczerpuj?cej wypowiedzi wetkn?? jej butelk? do?? g??boko, by zawarto?? wla?a si? od razu do gard?a. Nie b?dzie mia?a wyboru. Albo prze?knie ciecz, albo zacznie si? krzstusi?.
-W takim razie ?egnaj nieznajoma, by?o mi?o mi ci? pozna?. Mo?e wpadne nad ranem, zobaczy?, czy jeste? dalej ?ywa, czy mo?e nied?wied? nie postanowi? sobie czego? przek?...WRÓ?! Jeden z twoich towa?yszy nie przyszed? ci? dobi?. Ciesz si? snem, jak b?dziesz mia?a szcz??cie, to umrzesz w nim, w b?ogiej nie?wiadomo??i. Szkoda, bo nie lubi? zabija?, jak mam inne wyj?cie, ale ty stanowisz dla mnie, mojej dzieczyny i przyjació? zagro?enie. Co ja gadam?! Przecie? to nie ja b?de twoim zabójc?! To b?d? albo zwierz?ta, albo g?ód, albo który? ze skrytobójców. Powiedz mi, kto kaza? ci to zrobi?, bo przecie? i tak ?ycie przeleci ci przed oczami. To tylko kwestia godzin, albo nawet i minut.

[Shade Night]

Po wypowiedzi poczu?a ?e zabrak?o jej tlenu wi?c w celu zaczerpni?cia jego otworzy?a pyszczek. Pegaz podst?pnie to wykorzysta? i spróbowa? wla? jej p?yn do gard?a. Nie mia?a zamiaru go po?kn?? wi?c zacz??a si? krztusi?. Przez swój kaszel us?ysza?a s?owa wypowiadane przez pegaza. Nie spodziewa?a si? tego ale jednak naprawd? dzisiaj zginie. Przecie? bractwo obserwuje j? ca?y czas. Przesta?? kaszle? akurat na chwil? by zaczerpn?? troch? tlenu. Po czym klacz zacz??a si? znowu krztusi? i kaszle?. Spojrza?a na pegaza tylko raz z ?zami w oczach z powodu powolnego braku tlenu po czym spu?ci?a g?ow? i zacz??a znowu jeszcze bardziej si? krztusi?.

[Feather]

Zadawa? cierpienie klaczy. Czu? w sobi? ?al, ale ona mog?a zabi? tysi?ce innych kucy przed nim. On mia? by? nast?pny. Nie przestaj?c wlewa? wina do gard?a czeka?, a? klacz w ko?cu zacznie prze?yka?. Naturalny odruch, na który oczekiwa? jednak d?ugo nie nast?powa?. Ba? si?, ?e Shady ud?awi si? winem, które rozlewa?o si? po jej pyszczku, poniewa? nie prze?ykane nie mia?o dok?d ucieka?. By? to groteskowy widok.
-Napij si?, bo za nied?ugo ud?awisz si?. Je?li zmieni?a? zdanie, kiwnij g?ow?. Ja nie zamierzam przestawa?. Nie mo?esz wytrzyma? ju? d?ugo. Pogód? si? z tym i pij. Oszcz?d? mi patrzenia, jak tyle dobrego trunku marnuje si?, na tak? ?mije jak ty.
"Mo?e i jestem potworem, ale ona musi ponie?? kar?. Je?li nie wypije, b?de musia? da? jej w pysk. Trudno...tylko czemu akurat ja?! I kto j? tu w ogóle pos?a??!"

[Shade Night]

Nadal nie przestawa?a kaszle? a gdy us?ysza?a od niego ze nie ma zamiaru przesta?. Przez chwil? jeszcze opiera?a si? po?ykaniu wina ale niestety wiedzia?a ?e nie mo?e tak robi? w niesko?czono??. Gdy ju? wino zacz??o si? po niej rozlewa? po prostu zacz??a pi? wlewany jej do gard?a p?yn. Ale to nie by?o najgorsze. Gdy wypi?a ju? to co mia?a odpowiedzia?a. Skoro masz zamiar to zrobi? czemu mnie po prostu nie zabijesz? Ja zawsze staram si? o to dla swoich ofiar. Ale wida? najemnicy nie s? tacy. Po chwili us?ysza?a jednak o marnowaniu si? tak dobrego trunku na tak? ?mije. Tak a ty jeste? ?wi?ty ?aden kuc przez ciebie nie zgin??? Po co ja si? pytam? Przecie? to wiadome no chyba ze jeste? najemnikiem pacyfist?. Nie wiedzia?a czemu ale s?dzi?a ?e ten dzie? gorszy ju? by? nie mo?e.