Dom Sal i Silent Rose

[Sal Ghatorr]

Podci?gni?ta jeszcze nieco do góry, zdecydowa?a si? zej?? z Silenta, co zaraz zrobi?a, zajmuj?c miejsce obok. W tej zmienionej pozycji dalej tkwi?a przytulona do ogiera, ale ju? na nim nie le?a?a. Westchn??a cicho.
-Ja ciebie te?. Jest.... Idealnie. Mog?abym tak le?e? chyba do ko?ca ?wiata. - Wyszepta?a mu do ucha, podgryzaj?c je lekko. W pe?ni zgadza?a si? z tym co mówi?a - by?o ciep?o, mi?o, czysto, przytulnie, obok niej le?a? ogier którego kocha?a, w powietrzu unosi? si? s?odki zapach ?wiec, a na boku wanny tkwi?o jedzenie. W?a?nie, lekko jej zaburcza?a w brzuchu, a chcia?a wreszcie wykaza? troch? w?asnej inicjatywy. Podnios?a si? lekko kolejny raz w tej wannie u?ywaj?c rogu, ale tym razem w pe?ni ?wiadomie. Zachichota?a lekko.
-Mam nadziej?, ?e si? nie obrazisz za to.... Przedmiotowe u?ycie. - Powiedzia?a, ca?uj?c go na wszelki wypadek w przeprosiny w nos, i przenios?a kilkadziesi?t frytek na niezanurzon?, w miar? p?asko le??c? klat? Silenta, po czym zaj??a si? konsumpcj?, ka?d? frytk? wybieraj?c osobno wargami prosto z jego cia?a. Troch? si? wahaj?c, po chwili do?o?y?a do pieszczoty lizanie - czyszcz?c dok?adnie miejsce po ka?dym kawa?ku ziemniaczka.
-Za chwil? b?d? musia?a popi?, wi?c si? nie ruszaj, przystojniaku. - Rzuci?a w przerwie mi?dzy k?sami. Oj tak, to jest ?ycie....

[SilentGrass]

Pirat z lekkim ut?sknieniem patrzy? na schodz?c? z niego Sal, przysiad?a obok wci?? w niego wtulona. Jej spokojny delikatny g?os, zad?wi?cza? tu? ko?o jego ucha by po chwili poczu? leciutkie uszczypni?cie w ucho.
- Z tob? wsz?dzie jest idealnie Odpar? pirat.
Chwil? pó?niej na jego klatce piersiowej wyl?dowa?y frytki, spojrza? na nie ze zdziwieniem i ju? mia? jako? skomentowa? wykorzystanie go jako talerza kiedy usta Sal zetkn??y si? z jego cia?em. Z pocz?tku by?o to dziwne mi?e uczucie, ale kiedy zacz??a dok?adnie wylizywa? frytki poczu? bezlitosne ?askotki.
- Ej, Ah! To ?askocze! Chichota? cicho staraj?c si? nie trz??? za bardzo cia?em ?eby frytki nie wpad?y do wody.
Patrzy? na zajadaj?c? si? klacz i nagl? te? sam poczu? ten fakt ?e od d?u?szego czasu nic nie jad?.
- To mo?e niech taka pi?kna klacz jak ty nie b?dzie taka samolubna. I do podkre?lenia swoich s?ów zrobi? urocz? mink?. :3

[Sal Ghatorr]

Ostatni raz przejecha?a j?zykiem po Silencie, z pewnym ?alem stwierdzaj?c, ?e frytki si? sko?czy?y. Troch? jej zasch?o w ustach, ale Silent zrobi? tak? mink?, ?e nie mog?a mu nie odmówi? tej chwili przyjemno?ci. Nie mog?c si? powstrzyma? jeszcze raz go lizn??a, ciesz?c swoje uszy jego chichotem i chichocz?c razem z nim, po czym ponownie opar?a si? o kraw?d? wanny. Uca?owa?a go krótko w policzek.
-Ca?kiem smaczny jeste?, skarbie. - Powiedzia?a z u?miechem, przenosz?c kolejne frytki tym razem na siebie, wyginaj?c si? lekko by utrzyma? jak najbardziej poziom? pozycj?. - ?ycz? smacznego. - Doda?a jeszcze najbardziej seksownym tonem, jaki by?a w stanie z siebie wyda?.

[SilentGrass]

Z zadowoleniem mrukn?? kiedy klacz postanowi?a pozwoli? mu na t? form? zabawy. W sumie Sal sta?a si? strasznie ochocza do zabaw o erotycznym zabarwieniu, nie spodziewa? si? tego po niej... Ale jak to mówi? "cicha woda brzegi rwie". I nie ?e piratowi to si? nie podoba?o. Pasowa?o mu to, a nawet bardzo.
Przesun?? si? powoli staraj?c si? nie wzburzy? wody na przód klaczy. Rozsun?? delikatnie jej nogi i wsun?? si? w to miejsce ?eby mie? lepszy dost?p do cia?a Sal. Zacz?? od podbrzusza wystaj?cego tu? nad lini? wody, na pocz?tku zacz?? od poca?unku, a potem zetkn?? si? j?zykiem z cia?em kochanki. Lawirowa? tak zostawiaj?c mokry ?lad powoli w gór?, przy okazji zbieraj?c le??ce frytki i z pe?n? nabo?no?ci? "czyszcz?c" miejsca w których le?a?y. Kiedy zabrak?o frytek, przesun?? si? twarz? jeszcze ku szyi by tam odrobin? pobawi? si? j?zykiem. W ko?cu si? oderwa? od cia?a klaczy. Zawis? nad klacz? twarz? w twarz, poca?owa? j? w nosek i odchyli? si? lekko chwytaj?c kieliszek z winem. Nabra? troch? p?ynu do ust i nachyli? si? nad klacz?. Po chwili j? poca?owa? i pozwoli? aby wino powoli przes?cza?o si? do jej ust.

[Sal Ghatorr]

Czuj?c, jak Silent rozsuwa jej nogi przez g?ow? Sal przelecia?a my?l, ?e chyba zaczyna powoli traci? kontrol? nad sytuacj?. Na szcz??cie ogier poprzesta? tylko na w miar? wygodnym ustawieniu, nie przechodz?c do ?adnych powa?niejszych akcji... Na razie . "Chyba czas powoli ko?czyyyy..." - my?l zosta?a przerwana przez nag?e wyczucie poca?unku i j?zyka Silenta na swoim podbrzuszu. J?kn??a znowu cicho i wypr??y?a si?, gdy jej kochanek pie?ci? j? w tym czu?ym miejscu, przechodz?c wy?ej. Gdy zosta?a ju? w pe?ni oczyszczona z frytek, poczu?a nag?e zainteresowanie Silenta okolicami jej szyi, na co ona zareagowa?a nieco przy?pieszonym oddechem, zamkni?ciem oczu i oparciem swoich ko?czyn o jego cia?o. Nieprzytomnie przesuwa?a w euforii kopytami po nim, czuj?c ponownie narastaj?c? przyjemno?? i wydaj?c z siebie do?? ma?o kontrolowane przez mózg odg?osy. Gdy Silent oderwa? si? od niej, popatrzy?a na niego przez zas?oni?te ró?ow? mgie?k? oczy, zauwa?aj?c jego ruch w stron? kieliszka z winem. Gdy j? uca?owa?, przesun??a kopyta, splataj?c je o jego szyj? uwieszaj?c si? o niego. Wino mo?e nie smakowa?o tak dobrze jak my?la?a, ale by?o w sumie tylko dodatkiem.
-Silent... Mo?e troch?.... Przystopujmy? Nie chc? by sprawy zasz?y dzi?... za daleko... - Powiedzia?a z trudem po oderwaniu si? od niego. Czu?a si? troch? dziwnie, z ogierem tkwi?cym nad ni?, mi?dzy jej rozsuni?tymi nogami.

[SilentGrass]

Odstawi? kieliszek na szafk? i obj?? klacz. Podci?gn?? ja do góry i opar? na swoich udach, w trakcie trwania ca?ej tej operacji nie zwalnia? poca?unku. Kiedy oderwa? si? od niej patrzy? jej g??boko w oczy i tylko cicho powiedzia?.
- Nic czego by? nie chcia?a.
Potem ca?y czas trzymaj?c Sal powoli osun?? si? na plecy pozwalaj?c klaczy by? na górze. Troch? mu by?o ?al tego ?e jednak klacz okaza?a si? troch? bardziej pow?ci?gliwa ni? przypuszcza?... Chocia? z drugiej strony nawet nie liczy? na to co dzisiaj si? wydarzy?o. Tak wi?c le??c na plecach pu?ci? ju? klacz "?egnaj?c" j? poca?unkiem. Pozwoli? jej teraz przej?? inicjatyw?, cokolwiek by nie chcia?a zrobi?.

[Sal Ghatorr]

Wzdychaj?c lekko z ulg?, opar?a si? o Silenta. Zdawa? si? lekko zawiedziony, czemu si? w sumie niezbyt dziwi?a - da?a mu za du?o, a potem wycofa?a si? pod sam koniec. Sama te? by?a niezbyt zadowolona, co ju? j? zaskoczy?o - wi?cej chcia?o nie tylko cia?o, ale i najwyra?niej umys?. Postuka?a kilka razy kopytem o klat? Silenta, roztrz?saj?c pewn? my?l. Wreszcie podj??a decyzj?.... I chwyci?a g?bk?. Nachyli?a si?, by poca?owa? kuca ziemnego.
-Nie b?d? taki smutny, najdro?szy... Wynagrodz? ci to. - Obieca?a spokojnie, mydl?c trzyman? w kopycie rzecz. - A teraz, skoro jeste? na mojej ?asce... - Zacz??a mu trze? g?bk? powoli klat?, pokrywaj?c j? spor? warstw? mydlin. -.... I nawet wyl?dowali?my w jednej wannie... - Przesz?a do jego ko?czyn, szczególnie du?o uwagi po?wi?caj?c kopytom. -... Powiesz mi, jak NAPRAWD? si? nazywasz? - Zapyta?a.

[SilentGrass]

Na twarzy Sal równie? dopatrzy? si? pewnego zawodu, widocznie sama nawet nie by?a pewna tego co chce. Mimo wszystko pirat le?a? i wpatrywa? si? z mi?o?ci? w klacz, w ko?cu ona podnios?a si? z niego i chwyci?a g?bk? w kopytka. Namydlona mi?kka g?bka zacz??a przyjemnie trze? cia?o pirata. Ten lekko przymkn?? oczy i pozwoli? sobie jeszcze bardziej si? odpr??y?. Na s?owa o smutku u?miechn?? si? bardziej, przecie? nie mia? si? o co martwi?.
- Na twojej ?asce? Powinienem si? ba?? Zapyta? weso?o.
- Powinni?my cz??ciej urz?dza? takie k?piele.
Nast?pne pytanie Sal sprawi?o ?e lekko si? wzdrygn??, przewróci? oczami do góry...
- Nie wiem czy chc? teraz o tym rozmawia?.
Podniós? si? delikatnie ?eby móc lepiej spojrze? na klacz.
- Naprawd? tak bardzo chcesz to wiedzie??

[Sal Ghatorr]

Przetar?a reszt? dost?pnych jej cz??ci cia?a i, by kontynuowa?, musia?a, ku swojemu niezadowoleniu, zej?? z pirata. Zacz??a trze? równie? jego tylne nogi staraj?c si? zyska? na czasie, czy "to" miejsce te? mu przemy?.
-Powiedzmy, ?e wola?abym zna? imi? ogiera, z którym jestem w wannie i który ju? mi, ekhm, rozsuwa? nogi. - Odpowiedzia?a z lekkim u?miechem, rumieni?c si? odrobin?. W ko?cu dosz?a do wniosku, ?e, skoro ju? si? znaj? na tyle dobrze, to mo?e tam szybko przejecha? g?bk?.... Trzyman? moc? rogu, dla bezpiecze?stwa. - Ale dzisiaj ma by? przyjemnie, wi?c je?li nie chcesz powiedzie?, mo?emy zmieni? temat. Dajmy na to, pozna?am dzi?.... Odwró? si?, czas na plecy.... sam? Spitfire. - Doko?czy?a, sp?ukuj?c go prysznicem, ustawionym na lekki strumie?.

[SilentGrass]

Ca?y czas jak klacz mówi?a milcza? poch?oni?ty w my?lach, zastanawiaj?c si? co i jak powiedzie?. Sal w tym czasie dalej go my?a o dziwo nie pomijaj?c ?adnej cz??ci cia? pirata. Kiedy dotar?a do tej w?a?ciwej przeszed? go lekki dreszcz. Bez pytania wykona? jej rozkaz i odwróci? si? na plecy ca?y czas milcz?c... W ko?cu jednak postanowi? przerwa? t? ch?odn? cisz? z jego strony i odezwa? si? najmilej jak móg?.
- Nied?ugo kochanie... Nied?ugo wszystko Ci powiem... Tylko najpierw musz? sobie sam to pouk?ada?.
U?miechn?? si? gdy us?ysza? o spotkaniu Sal z Spitfire.
- No to jaka okaza?a si? by? klacz twoich marze??

[Sal Ghatorr]

Ponownie namydli?a g?bk? i przypu?ci?a inwazj? na jego plecy i przypu?ci?a dzik? inwazj? na plecy ukochanego. G?bka sz?a przed siebie jak burza, zmiataj?c wszelki opór. Zdawa?o si? jej nawet, ?e us?ysza?a cichutki ?piew "Silent's back, state of anarchy, overlooord!". Nie zwa?aj?c na omamy s?uchowe, zjecha?a ni?ej.
-Jest bardzo mi?a. Mam jej zdj?cie z autografem. - Pochwali?a si?, szoruj?c pracowicie. - Wpad?a tylko na pewien czas do naszego miasteczka, jest ju? pewnie w Canterlot. Pozna?am te? kilka innych osób. Mo?e kojarzysz, Willow, Flamy, Tolimira? - Doko?czy?a mycie i ponownie sp?uka?a. Nie mog?c si? powstrzyma?, nachyli?a si? i poca?owa?a go w l?ni?c? czysto?ci? szyj?. - No, czysty jak ?za. No to teraz... Twoja kolej.- Stwierdzi?a rado?nie, wyci?gaj?c przed siebie g?bk? i opieraj?c si? znowu plecami o skraj wanny.

[SilentGrass]

Z przyjemno?ci? poczu? jak usta Sal stykaj? si? z jego szyj?, po chwil odwróci? si? i przej? g?bk? od klaczy. Namydli? j? porz?dnie i najpierw pacn?? j? lekko g?bk? w nos zostawiaj?c na nim odrobin? piany. U?miechn?? si? i przeszed? do tarcia szyi klaczy.
- Mówisz ?e Spitfire s?awa nie uderzy?a do g?owy? To mi?o.
Troszk? obni?y? g?bk? i kulistymi ruchami naciera? klatk? piersiow? klaczy.
- Flamy i Willow kojarz?, mo?e niezbyt dobrze ale chyba wiem, które to klacze.
Pirat na chwil? przesta? my? Sal popadaj?c w lekk? zadum?, moment pó?niej tar? przednie nogi klaczy i po dok?adnym wymyciu ka?dego kopytka ca?owa? je.
- Ale Tolimira... Nie kojarz?, to musi by? kto? nowy w ponyville.
Przeszed? g?bk? ju? troch? ni?ej i zacz?? wyciera? podbrzusze klaczy, by potem przej?? do najdelikatniejszego miejsca na ciele Sal. Delikatnie z pe?nym nabo?e?stwem przetar? najczulsze strefy erogenne, Kiedy sko?czy? w tym miejscu zaj?? si? tylnymi nogami klaczy.
- No to opowiadaj co tam u Flamy i Willow, z ch?ci? wys?ucham naj?wie?szych plotek.
Poca?owa? j? w ?wie?o wymyte ostatnie kopytko i jeszcze cicho doda?.
- A teraz si? odwró? kochanie.

[Sal Ghatorr]

By?o tak przyjemnie, jak tylko mog?o by?. Pewn? mentaln? przyjemno?? sprawia?o jej, gdy Silent ca?owa? jej kopyta, ale gdy jego g?bka zjecha?a ni?ej odczuwa?a ju? pe?n? fizyczn? rozkosz. Zamrucza?a cicho, gdy g?bka przesuwa?a si? mi?dzy jej nogami, a oczy znowu zasz?y jej mgie?k? przyjemno?ci. To by?o takie przyjemne, ?e w pewnym wewn?trznym rankingu pewne kilka punktów na pewnej tablicy zmieni?o po?o?enie.
-Flame pracuje w twoim barze jako barmanka obecnie. Chyba dobrze si? tam sprawdza. - Odpowiedzia?a, dyplomatycznie pomijaj?c kwesti? po?aru. Przekr?ci?a si? na plecy, podk?adaj?c sobie pod g?ow? kopytka, by nie opiera? si? o zimny bok wanny. - A co do Willow.... Nie wiem czy powinnam mówi?, to jej prywatna sprawa... No dobra, ale dobrze widoczna. Jest w ci??y. - Wypowiadaj?c s?owo "ci??a" poczu?a do?? ambiwalentne uczucia. Gdy by?a z przyjació?k? w szpitalu, widok ma?ych ?rebaków wyda? si? jej s?odki, ale gdyby sama mia?a tak mie?, to nie wie jak by zareagowa?a. Chocia? reakcja to pó? biedy, w ci??y klacze maj? hu?tawk? nastrojów, ale czy poradzi?aby sobie potem? Na szcz??cie, na wszelki wypadek, trzyma?a co? dodatkowego w torbie...

[SilentGrass]

Nie wiedzia? czy klacz, czy on sam doznaj? wi?cej przyjemno?ci z mycia cia?a klaczy. Z u?miechem na ustach tar? jej kark by przej?? potem do pleców.
- Huh... W karczmie? Widocznie interes musi dobrze i?? skoro Reet decyduj? si? na dodatkowe zatrudnienia. U?miechn?? si? jeszcze bardziej kiedy z tarcia pleców przeszed? do okolic s?odkiego znaczka klaczy. Postanowi? zwróci? wi?ksz? uwag? na t? okolic? i z pe?n? nami?tno?ci? tar? g?bk? po?ladki Sal.
- Willow w ci??y? Huh... Kto by pomy?la?... A wydawa?a si? taka m?oda, dziecinna. Ciekawe czy b?dzie dobr? matk?. Przesta? na chwil? szorowa? g?bk? i przytuli? si? do Sal, jednym kopytem lekko g?aska? jej brzuch.
- A ty jak my?lisz, jak? matk? by? by?a. Szepn?? jej cicho do ucha.
Wróci? do zabawy z g?bk? i jeszcze troch? tar? cia?o klaczy. W ko?cu zadowolony z efektów pochyli? si? i poca?owa? klacz w oba s?odkie znaczki.
- No, czysta jak nigdy!

[Sal Ghatorr]

Sal w milczeniu s?ucha?a Silenta, od czasu do czasu pomrukuj?c tylko cicho z przyjemno?ci. W ci?gu kilku godzin jej cia?o wyprodukowa?o prawdopodobnie wi?cej hormonów szcz??cia... i innych... ni? przez ca?e wcze?niejsze ?ycie. Mog?a si? w pe?ni temu po?wi?ci?, nie maj?c ?adnych trosk ani zmartwie?. U?miechn??a si? lekko i przekr?ci?a g?ow? by widzie? co si? dzieje za ni?, gdy Silent j? obj?? i posmyra? po brzuszku. Za to pytanie ju? by?o dla niej pe?nym zaskoczeniem.
-Czy?by? co? planowa?? - Zapyta?a zaskoczona. - Przede wszystkim by?abym m?od? matk?.... Ale rodzicami pewnie byliby?my dobrymi. - Zako?czy?a, u?miechaj?c si? niepewnie. Pytanie trafi?o idealnie w tre?? jej poprzednich my?li.... Czy?by Silent czyta? w umy?le?
Gdy dwa poca?unki oznajmi?y jej, ?e praca ogiera zako?czy?a si?, obróci?a si? i obj??a go z u?miechem.
-Jeszcze nigdy si? nie czu?am taka czysta.... I szcz??liwa, mój pi?kny ogierze. Mia?e? racj?, trzeba to b?dzie powtórzy?. Znacznie przyjemniejsze ni? zwyk?a k?piel, prawda? - Zapyta?a mi?kkim tonem i poca?owa?a go mocno. - Woda powoli stygnie. Zjemy jeszcze kolacj? w wannie czy nie masz ju? na to ochoty? - Wskaza?a ruchem g?owy na frytki i owoce, le??ce z boku, ledwo napocz?t? butelk? wina i nietkni?ty sok bananowy. - W sumie robi si? pó?no....