Dreszcz podniecenia przeszed? po ogierze, gdy Toli otar?a si? o niego.
- Nikogo tu nie zgwa?ci?em cukiereczku. No chyba...?e kto? mnie ?adnie poprosi - powiedzia?, patrz?c w oczy Toli, przybieraj?c min? pewnego znanego aktora, za którym szalej? nastoletnie klaczki.
Od?o?y? butelk? na ziemi? i wyci?gn?? inn?, by nie straci? d?wigni. "Blue Sky, ucz sie od mistrzyni!" pomy?la?, po czym poda? wino klaczy. By?o to do?? niekulturalne, tak bez kieliszków, ale by? ca?kowicie przyszpilony jej powabnym sporzeniem
- Mam pój?? po kieliszki? Czy dasz sobie rad? bez?
Czu? na swoim pyszczku jej ciep?y oddech, co tylko podnios?o napi?cie. Przez moment da? pone?? si? fantazji...co by?o wida? po jego skrzyde?kach, które na momencik znowu si? napi??y.
-Emmm...skoro prawda za prawd?...to by?y tutaj niedawno trzy klacze...i ksi??niczka Luna...nie, nie przes?ysza?a? si?. Mo?e wejd?my do pokoju?
Pochwyci? flaszk? dla siebie.
Wszed? do ?rodka i zapali? lamp?, która zwisa?a z sufitu w ukrytym pokoju, dok?adnie nad sto?em, na którym Feather ?askota? swoje "ofiary". Sam stó? by? obity skór?, pod któr? znajdowa?a si? pianka, zapewniaj?ca wygod? ofierze. Do sto?u by?y przymocowane paski, które trzyma?y ofiar? w pozycji "X". Zaciska?y si? przy kopytkach, nad "kolanami" i "?okciami" tak, ?e ofiara nie mog?a wykonywa? rzadnych ruchów, w celu unikni?cia pegaza. Po lewej stronie sta? stoliczek, na którym le?a?o piórko, pierzasta miote?ka, elektryczna szczoteczka do z?bów, p?dzelek i - ku zdziwieniu wszystkich ofiar - sta?a jeszcze butelka sosu czekoladowego.
Usiad? na stole, czekaj?c na ruch Tolimiry.
-Teraz moje pytanie. Ty tak wszystkich ogierów potrafisz zaczarowa?? Mo?e i pochodzisz ze ?miesznego pa?stwa, ale ci którzy z tob? chodzili, byli prawdziwym farciarzami.
Po?o?y? si? ma brzuchu i opar? brod? o kopytka, flaszk? po?o?y? na ziemi.