Skraj lasu

[Soar]

Czy masz jaki? plan wasza wysoko???- Zapyta? soar.
Musimy go wyleczy? zanim nabroi. Co prawda mo?emy go powstrzyma?, ale chyba nie zamkniemy go na zawsze?
Soar spojrza? na Blanca. Jego róg za?wieci?. Oczy Soara zrobi?y si? du?o wi?ksze. Usiad? na ?niegu.- Z nim jest naprawd? ?le ksi??niczko....

[Rockstone]

-No có?, zawsze mo?na go wykastrowa?!
Rockstone obejrza? si? na przygl?daj?ce mu si? kuce. po chwili doda? ze zmieszaniem.
-Ekhem, tak. Wiem ?e mam zryte poczucie humoru

[Luna]

-Jak najszybciej musimy go z tego wyleczy? !!!-powiedzia?a po czym zacz??a my?le?..
-Tylko jak ? Nie znam si? na tym moja siostra jest lepsza...w tym i we wszystkim...-powiedzia?a..
-Grinch..wygl?dasz jak ka?dy normalny kucyk...znam gorsze przypadki..-powiedzia?a
-Nie kastrowa? nie mo?emy..to by by?o nie normalne..

[BlancoVagabundo]

Blanco zaczyna? si? denerwowa? zachowaniem innych kucyków.Szczególnie podpad? mu Frozen je?li Blanco dawa? rade panowa? nad swoimi "pragnieniami" to oczekiwa? tego samego od innych a Frozen niezaprzeczalnie narusza? przestrze? osobist? t?czowej pegazicy.Blanco mia? wra?enie ?e nawet j? poca?owa?.To przela?o czar?
-Tak chcesz to prosz? - powiedzia? cicho lepi?c b?otn? kulk? któr? po chwili rzuci? w granatowego pegaza
-Prosz? spa dla ciebie kolego
W nast?pnej chwili by? ju? w zbere?nej krainie razem ze swoj? wizj? Soara oraz stadem ma?p którym znudzi?a si? najwyra?niej Celestia.Po chwili do??czy? do nich Rockstone chc?cy kastrowa? owe ma?py.Nawet jak na Blanco by?a to dziwna wizja

[Shining Star]

Shining spojrza?a na bia?ego, a nast?pne granatowego kucyka.
-Hej! Stop! Co tu si? dzieje?- zapyta?a nagle podchodz?c bli?ej bia?ego pegaza, który chyba zdawa? si? straci? panowanie nad swoimi... yy... s?abymi nerwami? No w ka?dym razie tak my?la?a Shining Star. Przytupta?a na przeciw bia?aska i spojrza?a na niego wyzywaj?co. Kto? móg?by ja pomyli? teraz z Rainbow Dash, gdyby nie ten z?ocisty kolor i gwiazda na ty?ku. Swoja drog? kastrowa?? Czy ona us?ysza?a 'kastrowa?'? To? to zbyt okrutne, jak on ?mia?... ten kucyk... ten, który to by?, zaraz, chwileczk?... to chyba ten w czerwonym wdzianku, zrobionym na drutach przez babci?. Zmierzy?a go z góry do do?u, wzd?u? i wszerz po czym oklap?a na ?nieg. Marzy?a ju? o wy?o?eniu si? na chmurce. Ach!

[Frozen Raven]

To by?a mniejsza lub wi?ksza przesada. Hm. Zdecydowanie wi?ksza. Jak on wogóle ?mia?? Rzuca? w niego tym paskudnym b?otem? Za co? Teraz po?a?uje. Frozen si? zdrowo rozgniewa?. Jak on wogóle móg?? By? w?ciek?y i oburzony. Z okrzykiem "aaaaa" wzlecia? i wyl?dowa? z Blanco. Nie bardzo wiedzia? co w?a?ciwie powinien zrobi?. Wi?c skoro ju? i tak by? ca?y usyfiony tym paskudkudnym b?otem, po?wi?ci? si? i bez ?adnych ceregieli zacz?? rozchlapywa? b?oto na bia?ego.
-Aaaa, jak?mia?e?jak?mia?e?jak?mia?e?jak?mia?e?jak?mia?e?!-mówi? tak szybko ?e s?owa mu si? zlewa?y. Paskuda, poprostu, ?eby w niego tak?

[Grinch]

Grinch, mia? ju? do?? zachowania dwójki pegazów. Ogier mozolnie wsta? i do nich podszed? i nast?pnie wbi? w ziemie swoj? maczete na tyle blisko dwójki "bij?cych" si? kucy, by si? uspokoili.
- Spokój ma by? ! A jak nie to wbiciu maczety w ziemie si? nie sko?czy - Powiedzia? Grinch przybieraj?c z trudem gro?n? min?, teraz mia? ochot? si? ?mia?.....

[Soar]

Soar odbezpieczy? karabin z g?o?nym trzaskiem- Spokój tam!
To nie jest najlepszym pomys?em skakanie na napalonego pegaza...- Soar z trudem powstrzymywa? si? od ?miechu.
Spojrza? na ksi??niczk?- Pani, jak mo?emy pomóc w odczarowywaniu?

[Rockstone]

Rockstone westchn?? i podszed? do "walcz?cych" kuców, z?apa? i odci?gn?? niebieskiego pegaza.
- Je?li mi?ujesz swoj? cnot?, to lepiej nie podchod? do niego.
Spojrza? na lekcewa??co ogl?daj?c? go klacz. Wydawa?o si?, ?e kto? tu nie rozumie ironii... Mimo wszystko pu?ci? oczko w jej stron?. Nast?pnie zwróci? si? do ksi??niczki
- Jestem akurat w posiadaniu klejnotu dusz. To ?adne barbarzy?stwo! Porywa tylko cz??? duszy umieraj?cego. Oczywi?cie, ?e nikogo nie zabija?em!- doda? to szybko z dziwnym b?yskiem w oku .- S?ysza?em, ?e mo?na przenie?? kl?tw? na ten?e klejnot. Je?li Ksi??niczka czuje si? na si?ach, mo?emy spróbowa?.

[Grinch]

- Czas si? zbiera? - Powiedzia? do siebie kuc chowaj?c swoj? maczete w kaburze. Grinch podszed? do Luny i si? uk?oni?.
- B?d? musia? ci? kiedy? odwiedzi? w Canterlocie ksi??niczko - Powiedzia? Ogier ca?uj?c ksi??niczk? w kopytko i chwile po tym podnosz?c si? do góry.
- Do zobaczenia - Doda? pegaz do wszystkich z góry i odlecia? w stron? ponyville.

[z/t]

[Shining Star]

Shining spojrza?a na pozosta?e kucyki zw?aszcza na granatowego i bia?ego, którzy za?arcie walczyli o... no w?a?nie, nie za bardzo zrozumia?a o co chodzi. Miedzy czasie dostrzeg?a jak ów bia?y kuc z wdziankiem zrobionym na drutach puszcza do niej oczko. Ugh, to ten od kastracji. wiedzia?a, ze to ?arty no ale gdyby jednak kto? wzi?? na powa?nie jego s?owa? Zarzuci?a delikatnie grzyw? obdarzaj?c go d?ugim spojrzeniem po czym ukl?kn??a przed ksi??niczk?.
-Prosz? o wybaczenie Ksi??niczko, nie przedstawi?am si? wcze?niej jestem... Shining Star - powiedzia?a w ko?cu. Niech ?yje spó?niony refleks! Jednak lepiej przecie? pó?no ni? pó?niej, nie? Ostatecznie wsta?a ze ?niegu i pogna?a w swoja stron?, po czym wznios?a si? w powietrze i odlecia?a.

[z.t.]

[Frozen Raven]

Coco? ?e co? grozi?o jego cnocie? Nie, ?aden kuc go nie b?dzie...fuj! Przecie? oni obaj byli ch?opcami! Jak ju? to on móg? odebra? cnot? jakiemu? ?e?skiemu kucowi. Ale ?eby jemu? O nie, on si? nie zgadza. Pozatym jego upatrzony pegaz sobie polaz?. No przynajmniej wiedzia? jak si? nazywa. W ka?dym razie uzna? ?e ich s?owa s? odpowiednie aby uciek?. Zrobi? przestraszon? min? i odlecia? gdzie? tam.

[z.t]

[Celestia]

Przed ksi??niczk? Lun? pojawi? si? jeden z jednoro?ców-gwardzistów. Na jego szarym ciele b?yszcza?a si? z?ota zbroja. Ukl?kn?? i nie podnosz?c g?owy zacz?? mówi?.
- Dobrze, ?e jeste?, o Pani Ksi??yca. W mie?cie dosz?o do próby mordu. Niejaki ArtemExplicitov próbowa? zabi? kuca o imieniu Grinch, i na dodatek podpali? dom. Po?ar zosta? ugaszony, ale sam sprawca uciek?. Starali?my si? znale?? twoj? siostr?, ale nie ma jej w pa?acu, zatem ty musisz podj?? decyzj? co pocz?? z tym kucem.
Po czym podniós? g?ow? i z nieukrywan? wy?szo?ci? spojrza? na pegaza zw?cego si? Blanco Vagabundo.
- Ty jeste? Blanco, jako? tak. Zosta?em poinformowany by przekaza? ci, ?e w najbli?szym czasie masz zjawi? si? w Canterlot, jaka? twoja sprawa s?dowa. Nie przyjmujemy mo?liwo?ci odmowy, brak twojej osoby b?dzie równa? si? z kar? grzywny lub nawet wi?zienia.

[Soar]

Spokojnie ?o?nierzu.- Soar mówi? to z wy?szo?ci?, jak Porucznik do sier?anta.
Dopilnujemy ?eby tam dotar?.-U?miechn?? si? sadystycznie.- Dopilnujemy...
No, w ko?cu twoje problemy si? rozwi???.- Spojrza? na Blanca-Grinch zosta? ranny?-Lubi? go?cia.- Niemo?liwe. Nawet taki amator jak on za?atwi? by Artema. NO có? musia? u?y? zasadzki...

[Luna]

-Jaki? morderca grasuje w ponyville ?! To jest nie mo?liwe...Musze go znale?? by nie zrobi? krzywdy innym !-powiedzia?a s?ysz?c gwardzistów.
-Wszyscy musz? go szuka? ! wiemy jak wygl?da i gdzie moze si? znajdowa? ? Gdzie jest ta osoba która znikn??a?Moja siostra..ona te? to poczu?a ona zajmuje sie czym? wa?niejszym i powinnam jej pomóc ale czy przypadkiem nie b?d? jej przeszkadza?..i?? do niej czy zaj?? si? tym...och..no có? skoro ona zajmuje si? t? dziwn? magi? ja chyba powinnam zaj?? si? czym? innym. Najpierw trzeba go znale?? potem zobaczymy co ma do powiedzenia...-doda?a
-Blanco..a wi?c jak najszybciej musisz znale?? si? w Canterlocie..tylko prosz? Cie nie zbli?aj si? do kucyków..bo..sam wiesz..-powiedzia?a zwracaj?c si? do bia?ego pegaza..