Skraj lasu

[Grinch]

Las Everfree, miejsce którego boi si? wi?kszo?? kucyków z kilku powodów. Mo?na tam znale?? potwory, wariatów, najemników i takie tam. W?a?nie teraz do lasu wkroczy? pegaz ubrany w najnormalniejszy czarny p?aszcz, dodatkowo jego g?ow? okrywa? kaptur. ?atwa ofiara dla byle rzezimieszka.
- Piep*ony las Everfree - Przekln?? Grinch i usiad? na pobliskim pie?ku, nas?uchuj?c lasu i próbuj?c wyszuka? potencjalne zagro?enie...

[Soar]

Soar szed? szybko i do?? nieuwa?nie.
Wyszed? z lasu. Kilka metrów dalej siedzia? Kuc. Kuc bardzo Przypomina? Giasa.
Widz?c go Soar odruchowo si? zatrzyma?. Pierwszy krok powinien dokona? przeciwnik.
Je?li to Gias to b?dzie to honorowa walka. Gorzej je?li to jaki? bandyta...

[Grinch]

- Nie jestem, tym za którego mnie uwa?asz. Poza tym jestem tylko bezbronnym kucem - Powiedzia? Pegaz wystawiaj?c jednoro?ca na prób?. Grinch w ogóle si? nie przejmowa? kucem, te? si? go nie ba?.
- Jestem te? ciekawy, czy mnie zaatakujesz czy nie. W ko?cu musimy mie? swój honor - Doda? Grinch podnosz?c si? z pie?ka. Ogier ?ci?gn?? p?aszcz. Na g?owie kucyka widnia?y google taktyczne i maska, za? jego usta zakrywa?a czarna maska neoprenowa. Na przednich kopytkach kucykach, przyczepione by? 2 pochwy w których spokojnie siedzia?y 2 no?e Muela Tornado 18N. Na torsie widoczna by?a kamizelka taktyczna Condor Modular MVP z przyczepion? pochw? na maczet? Outcast D2 . Za? na plecach przyczepiona by?a kusza.
Od pocz?tku by?o wida? ?e kucyk to nie amator ani bandyta...

[Soar]

Soar spojrza? na wroga.
No prosz? nie jest to pierwszy lepszy amator.
Sprz?tu mia? sporo, ale to w?a?ciwie tylko bro? bia?a. Zaniepokoi?a go jednak kusza.
Soar milcza?. Nie powiedzia? co ma pod kamufla?em. A mia? sporo ?mierciono?nego sprz?tu.
-Fakt jeste? bezbronny- Soar z?owieszczo si? u?miechn??- Bardzo bezbronny...

[Grinch]

- Jestem, kucykiem z honorem, tak jak ty. Twoje u?mieszki na nic si? nie zdadz?, i tak mnie nie zabijesz. Nie masz konkretnego powodu, tak jak ja. Po za tym jeste? najemnikiem, a ja ?cigam wszelkie bandyctwo. Nie musimy sobie w drog?. Proste jak budowa cepa - Powiedzia? Grinch z kamienn? twarz?. Pegaz ubra? na siebie p?aszcz i na?o?y? kaptur na g?ow?.
- Pozwolisz ?e teraz rozejdziemy si? w naszych kierunkach. Jestem pewien ?e si? spotkamy - Powiedzia? kuc salutuj?c Soarowi na po?egnanie. Chwile pó?niej Ogier polecia? w stron? ponyville...

[z/t]

[Soar]

Czekaj!-Soar krzykn?? za odlatuj?cym
Ten kuc wiedzia? zbyt wiele.
Wiedzia? ?e w PonyVille jest przynajmniej jeden szpieg Pu?kownika.
Pegaz w?a?nie wkroczy? do grupy podwy?szonego ryzyka...
Przeciwnik zignorowa? go. Soar zdematerializowa? si?.

Z/T

[Soar]

Soar powoli szed? w stron? lasu.
Nagle, bez najmniejszej zapowiedzi uderzy?a go pot??na ?nie?yca.
Jasna Chol....- Soar nie doko?czy?, u?miechn?? si? do siebie.- Czas na malutki test.
Soar sta? si? pó?przezroczysty, wszystkie jego kolory zamieni?y si? w odcienie b??kitu.
P?atki ?niegu zacz??y przez niego po prostu przenika?. Pi?knie, zakl?cie dzia?a.
Kolejnymi zakl?ciami przestawi? wzrok na termowizje i s?uch na wykrywanie bicia serca.
?wiat z Bia?ego sta? si? niebieski. A serc by?o du?o. To nie ma sensu, za du?o zwierz?t.
Przestawi? s?uch na normalny tryb. Ruszy? do jaskini Blanca.

Z/T

[Frozen Raven]

Przytupta? tu sobie Frozen. Mia? jednak pewien male?ki problem. Zupe?nie nie wiedzia? jak si? tu znalaz?, gdzie by? i po co w?a?ciwie tu przylaz?. W ka?dym razie to by? jaki? las. Tup tup tup. Do?? niepewnie w?drowa? sobie, w?a?ciwie dooko?a. Uhm, no dobra, nie w?drowa?! Poprostu si? zgubi? i tyle. I nie bardzo wiedzia? jak si? odnale??. Wi?c co mu pozostawa?o? Poprostu kr?ci? si? w kó?ko w nadziei ?e przypadkowo wyjdzie gdzie? gdzie ju? by?.

[BlancoVagabundo]

Blanco lecia? bardzo szybko.Od ?adnych paru godzin jego skrzyd?a sztywnia?y chc?c u?o?y? si? w pozycji która wiadomo co oznacza?a.
-No dobra gdzie jest ten kamienny kr?g? By?em przekonany ?e to w tej okolicy - mówi? sam do siebie
Nagle zobaczy? innego pegaza o bardzo dziewcz?cych rysach na taki oto widok jego skrzyd?a odmówi?y pos?usze?stwa czego skutkiem by? kontakt Blanca z ziemi?
-To chyba jakie? kpiny - szepn?? walcz?c z ogarniaj?cym go podnieceniem.
-Cze?? ?adny dzie? prawda ? - powiedzia? z u?miechem do kucyka

[Shining Star]

Shininh Star natomiast przylecia?a tutaj z premedytacj?. W ko?cu uwolni?a si? od Rainbow Dash no i... mia?a w ko?cu ?wi?ty spokój. Zamierza?a uda? si? nad rzek? jednak jako? tak bez powodu znalaz?a si? na skraju lasu.
-Wrrrr przekl?ta Rainbow Dash! Nie odezw? si? do niej nigdy, nigdy, nigdy i przenigdy i... no... w ka?dym razie nie odezw? si? do niej dzisiaj, albo tez jutro, no nie wiem mo?e i pojutrze, ech...- mrukn??a ostatecznie k?ad?c si? na mizernej o tej porze roku trawie. Nie stop wró?, na ?niegu - bia?ym zimnym acz pi?knie wygl?daj?cym puchu. Swoja droga ostatnio Shining wiecznie wyk?ada?a si? na ziemi b?d? trawie, rzadko na chmurkach jak to mia?y w zwyczaju pegazy.

[Frozen Raven]

No prosz? jak mi?o! Jeszcze przed chwil? by? tu samotny i zagubiony, a si? okaza?o ?e to cz?sto odwiedzane miejsce. I dobrze, bo ju? si? ba? ?e si? tak zgubi, ?e wko?cu nie odnajdzie. Co prawda móg?by polata?, no ale niekoniecznie.
-Cze??, faktycznie ca?kiem ?adny.
Oczywi?cie nie tak ?adny jak on sam by?. No ale có?, nic nie by?o tak ?adne jak Frozen. Przy okazji podtupta? pomi?dzy ich i przywita? si? te? z t?czowym pegazem, zachwycony jej urod?. Prawie dorównuj?c? jego!
-I Ciebie równie? witam!

[Grinch]

- Prosz?, prosz? mam kogo my tu mamy - Powiedzia? Grinch b?d?c nad ma?ym "zlotem" pegazów.
Ogier, nakr?ci? i chwile pó?niej znalaz? si? obok 3 kucyków. Po krótkim dogl?dzie ?e jedna klacz to tak naprawd? osobnik p?ci m?skiej.
- <Tu wstaw ?miech> Co tu robisz eleganciku ? Pomyli?e? drog? do spa ? - Powiedzia? pegaz chc?c dokuczy? niebieskiemu pegazowi.

[Shining Star]

Shining przytupta?a bli?ej pegazów. No prosz? wi?c jednak mo?e poprawi sobie humor w tym... m?skim gronie. M?skim? Czy oby na pewno? Przyjrza?a si? granatowemu pegazowi. Y... tak, to na pewno ogier. Wyszczerzy?a g?upio z?biska i przydrepta?a bli?ej.
-Jemu chyba nie potrzebne spa, prawda?- nachyli?a pyszczek bli?ej ciemnego pegaza i zamacha?a gwa?townie skrzyde?kami.

[BlancoVagabundo]

-Cze?? t?czogrzywa - przywita? si? Blanco z u?miechem - wiesz to zabawne ale jeste? podobna do Rainbow Dash. Znasz j? mo?e?
W tej w?a?nie chwili skrzyd?a Blanca zacz??y si? rozlu?nia?.Podniecenie opada?o
"Co jest? Jak to mo?liwe" - g?owi? si? Blanco nad tym dziwnym zjawiskiem.Skoro jednak móg? normalnie my?le? zapyta?
-Co tu robicie? Wiecie nie chcia?bym wam nia?kowa? ale las jest do?? niebezpieczny...
Wtedy us?ysza? docinki Grincha nie by? pewien do kogo by?y one skierowane - wszak sam mia? do?? "?e?ski typ urody". Tym bardziej postanowi? zainterweniowa?
-Kochasiu móg?by? si? odczepi?. Oczywi?cie je?li mi?a ci cnota

[Frozen Raven]

No nie, nawet tutaj go znalaz? jaki? szyderca. Kolejny zazdro?nik! Wszyscy byli zazdro?ni i tyle, dlatego go dr?czyli. To chyba oczywiste, jak mo?naby nie zazdro?ci? mu urody i sposobu bycia? By? doskona?y. No i chyba najwyra?niej kto? to zauwa?y?, bo broni? go. Doskonale! Ale i tak musia? jako? odpowiedzie?, na swój sposób. Oczywi?cie obra?onym tonem.
-Mnie przynajmniej by wpu?cili do tego spa, nie to co Ciebie
Co tu robi?...tego nie zamierza? powiedzie?. Jak si? dowiedz? ?e si? zgubi?, to jeszcze go wy?miej?. A nie móg? sobie pozwoli? na co? takiego. Wi?c milcza? na ten temat.