przez Bright Dawn » 30 sty 2013, o 23:13
Bright obudziła się w swoim łóżku jakby nigdy nic. Dzień wcześniej zasnęła, teraz się obudziła - normalne odczucie. Jak to zazwyczaj lubiła - obudziła się dosyć późno i niespiesznie. Przez pewien czas leżała ''półprzytomna'' na boku, za Equestrię Ludową nie mając ochoty opuszczania swojego ciepłego i mięciutkiego łóżka. Niestety, Słońce wysyłające wiązki fotonów o tej porze dnia było już wysoko (jak na zimę) i nachalnie starało się zmusić klacz do rozpoczęcia nowego dnia. Po kilku minutach walki ze Słońcem - poprzez zasłanianie oczu, zmienianie pozycji i tym podobne - klacz w końcu wstała... Tzn pierw usiadła, aby pierw się całkowicie dobudzić. Kilka razy westchnęła, prychnęła, przetarła oczy i potrząsnęła głową robiąc sobie z grzywy anarchię, po czym jeszcze niepewnym krokiem wstała i udała się do łazienki, aby załatwić wszelkie sprawy związane z higieną i potrzebami fizjologicznymi. Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych, wzięciu ciepłego przysznicu i umyciu dokładnie każdego zakamarka swojego ciała - szczególnie skrzydeł i stref intymnych, przy czym pielęgnacja tych miejsc sprawiała jej aż zbyt dużą przyjemność - wysuszeniu się pod specjalną dmuchawą, umyciu zębów i uczesania się; była już całkowicie gotowa na przyjęcie nowego dnia. Udała się na dół do swojej pracowni, gdzie zmieniła plakietkę z ''zamknięte'' na ''otwarte'', po czym wróciła do części produkcyjnej pracowni. Dziś w planach miała w końcu ziszczenie jednego z jej najbardziej innowacyjnych pomysłów - hoverboardu napędzanego energią magiczną.
-Trzeba będzie znaleźć kogoś kto wie gdzie szukać kryształów i kogoś kto będzie uczestniczyć w testach prototypu... -Pomyślała, patrząc na schematy przypięte do tablicy korkowej. Prawie wszystkie materiały do produkcji miała - tylko właśnie kryształów nie miała. No i nie miała testera w postaci jednorożca z dobrze rozwiniętymi zdolnościami magicznymi. Trzeba więc się wziąć do roboty. Wzięła kartkę i długopis, i używając ów długopisu napisała na kartce ogłoszenie, które wywiesi na tablicy kantora w centrum miasta. Chowając je do swojego futrzastego (ale nie zrobionego z prawdziwego futra) rudawego płaszczyka, ów płaszczyk nałożyła na swoje ciało, po czym skierowała się do wyjścia z budynku - po drodze wysuwając dodatkową plakietkę na drzwiach z napisem ''zaraz wracam'' - po czym ów drzwi zamknęła za sobą i niespiesznym lotem udała się do centrum miasta - ma się skrzydła, to po co chodzić.
[z/t]