Dom Sunny'ego

[Raging Flame]

-Nie trzeba było...-Powiedziała czarna jednorożka, spoglądając w bok po tym jak ją pocałował w policzek. Odetchnęła głębiej i uśmiechnęła się mimowolnie lekko. Miał iść na ratunek swojej kochanki, cholera wie czy wróci a ona miała zostać sama z dziećmi. No, nie do końca sama ale jednak bez niego. Westchnęła głośniej gdy ją przytulił.
-Wiesz, zawsze można podrzucić dzieci twojemu ojcu i mogę zabrać się z tobą. Nie obraź się, ale samotne udawanie się gdzieś gdzie jest zamieszana mocno magia, a ty jesteś pegazem... Nie wydaje ci się to być lekkomyślne?

[Sunny Sky]

-Dzieci... do Feathera... To też byłby jakiś pomysł, ale chyba zwyczajnie się o ciebie boję, kochanie. Do tego po porodzie chyba powinny spędzać czas z matką. - Westchnął lekko, odkładając krokiety i spaghetti do lodówki, na piecu został tylko barszcz, czekając na odgrzanie. - Z drugiej strony... Czułbym się naprawdę lepiej razem z tobą. - Dodał cicho i klapnął zadem na podłogę. - Cały czas chciałem mieć normalne życie, a mam jakieś wariactwo... - Mruknął pod nosem.

[Raging Flame]

-Znaczy się przez całych kilka życia chciałeś żyć normalnie?-Powiedziała uśmiechając się litościwie do niego, po czym zaśmiała się głośno.-Spokojnie, dzieci będą miały jeszcze czas by się ze mną widywać. A twój ojciec chociaż pozna wnuczki trochę lepiej. Może go któraś choć trochę przygrzeje to dopiero będzie miał im co wspominać na stare lata.-Powiedziała podchodząc do barszczu w którym zamoczyła kubek i zaczęła z niego pić dość wolno, zapominając wyraźnie o herbacie którą postawiła przed Sunnym.
-Poza tym, przypominam że to ja jestem tutaj uzbrojona w jeden z najbardziej destrukcyjnych żywiołów.-Kiwnęła głową z uznaniem odkładając szklankę do zlewu, po czym oparła się o urządzenie sanitarne.-Więc, jak będzie?

[Sunny Sky]

- Tak, masz rację kochanie... - Pocałował ją znowu w policzek i wstał z miejsca. - To chodź, najpierw poszukamy mojego ojca by go zapytać, czy to w ogóle możliwe, a potem muszę powiedzieć przedszkolance, że to nie ty odbierzesz dzieci, tylko Feather. No, a teraz szybko, Discord wie co się tam z moją córeczką dzieje... Barszczyk dobry? - Zapytał przy wychodzeniu, by odciągnąć nieco myśli od April. Przedtem wziął jeszcze trochę pieniędzy i bransoletę - pamiątkę po walce z łaskotaczami w saloniku łaskotek, miał w niej zaklęty czar pozwalający na skrępowanie kogoś. Przydatne dla pegaza.

[z/t]

[Raging Flame]

-Barszczyk dobry.-Powiedziała jednorożka, po czym otarła kopytkiem usta z resztki barszczyku i stłumiła beknięcie które chciało jej się wyrwać.-Poszukajmy tego zbo... znaczy się twojego ojca, im szybciej to załatwimy tym szybciej dojdziemy do momentu w którym zacznie się coś dziać.
Po tych słowach klacz poprawiła niedbałym ruchem grzywę, po czym poszła za Sunnym, uśmiechając się mimo wszystko litościwie. Jakoś nie widziała w nim typu wojownika, więc jego chęć by ratować samodzielnie April była dla niej lekko rozczulająca.

[zt]

[April Moon]

April pojawiła się tak jak zniknęła. Trzymała na kopytkach małą Frozen, i choć obie były zziębnięte, wiedziała, że jest znów wolna, choć tylko do następnego Nowiu. Bała się tego, ale zauważyła, że tam, była prawie cały miesiąć... zyskała półtora miesiąca czasu mówiąc prosto. Cieszyła się z tego niebotycznie i oczekiwała, aż pojawią się jej wybawcy, Hikari, dzielny samuraj, Flame, nieoczekiwana wybawczyni... No i jej ukochany Sunny... Choć wiele to nie zmieni pewnie, pokochała go na swój sposób jeszcze bardziej za to, że postanowił ją uratowac mimo niebezpieczeństwa i tego, że mu tego zabroniła.
- Już już Frozen... Jesteśmy w domciu... Teraz będzie ci już tylko ciepło i mamusia obiecuje, że nigdy nie przeżyjesz już nic tak strasznego.
Pocałowała ją czule w czoło i usiadła z nią na kanapie, owijając ją w jej kocyk. Było tu ciepło i pięknie, a słońce rozjaśniało mrok jej wspomnień... Szkoda, ze straciła swoje kolczyki.

[Sunny Sky]

Sunny również się pojawił znienacka w jednym z pokoi, niezbyt wiedząc jak się tam znalazł. Nie chciało mu się nad tym myśleć, więc po prostu skupił się na cieszeniu się, że wrócił z tej przeklętej krainy. Wyszedł z kuchni i ruszył do salonu, gdzie zdawało mu się, że słyszy April. Uśmiechnął się szeroko na jej widok, podszedł bliżej, pocałował ją krótko i usiadł obok niej i Frozen.
- Jak dobrze, że jesteście. - Powiedział z westchnieniem. Nagle coś mu się przypomniało. - April, mam twoje kolczyki. Zostały po twoim zniknięciu w żłobku... Będę musiał ich poszukać ale jestem pewien, że są w tym domu. - Uśmiechnął się jeszcze trochę. Frozen.... straszliwie się o małą bał.

[April Moon]

- Sunny... Kochanie... Na reszcie...
Wtuliła się w niego i umieściła między nimi Frozen.
- Tak mi brakowało takiego domowego ciepła... A Gdzie Flame? Już chyba powinna tutaj być? i ten samuraj, Hikari?
Powiedziała rozglądając się i wtulając w swojego kochanka. Tak bardzo tęskniła, to trwało za długo ale już była bezpieczna, a najważniejsze, że jej mały skarbulek też był bezpieczny wraz z tatusiem, w cieple.

[Sunny Sky]

- Flame powinna zaraz przyjść. Hikari... jego nie widziałem, nie mam pojęcia gdzie teraz może być. - Objął April, ciesząc się tą chwilą spokoju z nią i Frozen. Strasznie się za nimi obiema stęsknił i, co więcej, bał się o nie. Bardzo się cieszył, że to się już skończyło i teraz powinni mieć już spokój, chyba że Flame z jakiegoś powodu znowu będzie niezadowolona. - Tęskniłem za tobą. - Powiedział jeszcze, łaskocząc ją pyszczkiem po szyi.

[Raging Flame]

-Ekhem.-Powiedziała niezbyt cicho, raczej tak by oboje mieli doskonałą świadomość że ona już tutaj jest i raczej nie do końca jej się podoba to co zobaczyła. Zmarszczyła lekko nosek i przymrużyła oczy podchodząc do nich, mimo wszystko nie mogąc się pozbyć lekko wrogiego spojrzenia w stronę April.
-Normalnie jak z dziećmi. Chwilę spuścić z oczu i już albo znikają albo psocą. Zupełnie jak te nasze. Skoro już mowa o dzieciach, mógłbyś Sunny skoczyć po nie. Trochę ich nie widziałam.-Powiedziała będąc już całkiem blisko nich i obdarowując oboje spojrzeniem mówiącym "wiem co kombinujecie i nie pozwolę wam na to".

[April Moon]

- Flamey!
Zostawiła córeczke Sunny'emu i szybko wstała na kopytka i podbiegła do czarnej jernoróżki. Zarzuciła jej kopytka za szyję i przytuliła się do niej mocno jak do najlepszej przyjaciółki.
- Obiecuję ci że zrobię wszsytko byście byli szczęśliwi. Uratowaliście Frozen! Uratowaliscie mnie!
Płacząc ze szczęścia tuliła ją mocno i pozwalała łzom sączyć się w jej grzywę.
- Nie wiem, ile jeszcze Frozen Hope by wytrzymała... Nie mogłam jej dać więcej ciepła niż sama miałam... Kocham cię Flamey... I Sunny'ego też. Kocham was oboje!
Krzyczała płacząc i kurczowo się tuląc.
- Dziękuję... Dziękuję.
Szeptała po chwili, gdy się zmęczyła.

[Raging Flame]

"Nie mięknij, nie mięknij, nie mięknij... Cholera, ona płacze... Kurka, przegrałam..."Przeszło jej przez myśl podczas wyznań April. W sumie, udała jej się na pomoc, pomimo iż nie powinna również ze względu na to kim ona była dla niej i dla jej narzeczonego. A teraz była przez nią ściskana i nawilżana jej własnymi łzami z wdzięczności za ratowanie plota jej i tej córki narzeczonego której akurat według niej być nie powinno. Wciągnęła głęboko powietrze by zachować twardość, po czym rzuciła w jej stronę niedbale.
-Raczej nie sądzę by Sunny sam sobie poradził tam. Nawet z tym Hikarim. I nie musisz mnie kochać, ani tak mi dziękować. Miałam naprawdę poważne myśli by tam nie iść. I by jakoś tutaj zatrzymać Sunny'ego.-Powiedziała na końcu starając się umieścić w słowach odrobinę jadu, chociaż robiła to już jakoś bez przekonania. Była trochę zmęczona już.

[April Moon]

- Ale poszłaś! I uratowałaś moją córeczkę! Kocham cię za to... Obiecuję, jutro pójdziemy z małą mieszkać do siebie i nie bedziemy wam wchodzić w droge... Tylko nas odwiedzajcię czasami, dobrze? Dobrze?
Płakała dalej mimo jej oschłości. Czuła, że to tylko gra, bo Flame wciągneła powietrze i nie mówiła jakoś z przekonaniem. Trzymała fason.
- Dziękuję ci! Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję... Sunny'emu też, ale tak mi nie pozwolisz pewnie.
Siliła się na żarcik... Och jak bardzo chciała móc teraz śmiać się i żartować tak jak zanim znikneła.

[Raging Flame]

-Zobaczę czy będzie mi się chciało.-Powiedziała patrząc się kątem oka na April, która wciąż ją podlewała własnymi łzami. Dziwnie się czuła. Zrobiła coś wybitnie dobrego, coś co na pewno kiedyś by sprawiło że puknie się mocno w głowę. A teraz stała z wtuloną w siebie klacz, która jej dziękuje, na oczach jej narzeczonego i się zastanawia kiedy się skończy ten dom wariatów bo jest już cholernie zmęczona.
-Co do Sunny'ego, to tylko wtedy jak nie patrzę.

[Sunny Sky]

- Um... April, chcesz iść? Bo ja... myślałem, że będziemy mieszkać w tyle osób. To duży dom... - Przyznał dość niepewnym tonem Sunny. Wyobrażał sobie do tej pory, że będą sobie spokojnie siedzieć w tyle osób, a nawet jeśli czasem się będą kłócić o coś, to po tylu wspólnych przygodach jakoś to przeżyją. A teraz... Chociaż musiał przyznać że to było wzruszające, jak April dziękowała Flame.