Dom Sunny'ego

[Sunset]

Sunset mlaskała sobie w najlepsze i przygryzała to coś okrągłego, ciągnącego się gdy ta czarna ją puknęła. JĄ! PUKNĘŁA! Potem coś do niej powiedziała, choć nie rozumiała co, i zaczęła ją głaskać... Głaskanie było okej, ale ona JĄ PUKNĘŁA! Jak mogła!? Tego się nie odpuszcza!

Rzuciła się do kopytka czarnej klaczy i ugryzła je z całej siły, wpijając w nią swoje młode ząbki i obejmując kopytko przednimi kopytkami, by nie spaść. Jej siostra wolała spać niż stawić czoła potworowi w epickiej bitwie rodem z jej snów, więc zdana była na siebie. Gryzła i gryzła i wydawała z siebie coś, co można by porównać do pisków gryzonia, próbując obezwładnić dużo większego od siebie przeciwnika. Tanio skóry nie sprzeda!

[Sunny Sky]

Sunny, krzywiąc się niemiłosiernie, wszedł do domu, ciągnąc za sobą jedno skrzydło bezwładnie. Za dużo latania na dziś, usłyszał tylko przy próbie dalszego lotu własny ryk bólu, gdy mięśnie mu zaprotestowały, a potem skrzydło przestało działać. Jakoś doszedł do domu, nawet go przestało boleć, ale nie mógł latać. Mógł ruszać i tak dalej, ale lot.... Ech.
-Cześć, już je... - Zauważył, że jedna z jego córeczek chyba się bawi z Flame. Podszedł do niej i wziął ją na kopyta, jednorożka potrzebowała odpoczynku. - Zamówiłem przy okazji kojec dla dzieciaków, powinien przyjść zaraz... I chyba nadwyrężyłem skrzydło. - Nieco się skrzywił, głaszcząc Sunset.

[Raging Flame]

-Załóżmy, że na razie nie ma między nami wrogości... Co do?-Powiedziała nagle zdziwiona jak jej własne dziecko przywarło jej do kopytka i wyraźnie nie zamierzało odpuścić. Przewróciła oczami i delikatnie starała się zdjąć córkę z swojego kopyta, co okazało się być dość trudną i wymagającą sztuką jak na jej cierpliwość. W końcu prychnęła wskazując, że jednak do końca jej się to nie podoba i spojrzała się na nagle wchodzącego Sunny'ego. Uśmiechnęła się do niego czule, gdy wziął córkę na kopyta.
-Tak mi przykro skarbie... Na pewno wszystko będzie w porządku? Może ci jakoś pomóc?-Powiedziała podnosząc się lekko na kopytach, by być gotową na ewentualną pomoc.

[April Moon]

Zaśmiała się szczerze rozbawiona tym, co zrobiła Sunset.
- Twoja córeczka ma charakter po mamie. Swoją droga, jak im dasz na imię?
April widząc Sunny'ego uśmiechnęła się i słysząc o jego nadwyrężonym skrzydełku, dała znać Flame by leżała, i sama zaczęła mu je masować.
- Przesadziłeś... Mówiłam że będę grzeczna, nie musiałeś się tak śpieszyć, Sunny.
Jeszcze tylko sprzedała mu szybkiego, przelotnego całusa i wróciła do masowania obolałego skrzydełka. I drugiego, by nie było zazdrosne.

[Sunny Sky]

-Byłoby naprawdę miło kochanie, ale musisz odpoczy.... - Przerwał raptownie, gdy April zaczęła mu masować skrzydło... Potem, o zgrozo, dała mu całusa... A do tego na koniec zajęła się jeszcze drugim. Dostał wingbonera, przynajmniej zdrowym skrzydłem, bo drugie, chore, jakoś odmawiało współpracy, tylko zaczęło mocniej boleć. Skrzywił się lekko i spojrzał na Flame z popłochem w wzroku. - Flame, um, co do imienia... Co powiesz na "Rapid Fire" dla jednej? - Zapytał, starając się udawać, że nic się nie dzieje. Głaskał dalej drugą córkę. - I... Proszę, nie denerwuj się. - Poprosił ją, wiedząc, że pewnie zaraz będą mocne nerwy, za ten masaż i buziaka.

[Raging Flame]

Flame wciągnęła głośno powietrze patrząc jak April pocałowała Sunny'ego. Spojrzała się wrogo na pegaza i jednorożkę, po czym westchnęła głośno zwieszając głowę. Nie chciała obudzić drugiej córki, która akurat jakiś czas temu zasnęła. Przysunęła ją trochę bliżej swojej głowy i zaczęła głaskać delikatnie jej główkę.
-Rapid Fire... Ładne imię.-Powiedziała już nieco smutnym głosem i westchnęła głośno.-Ty będziesz Rapid Fire malutka... A twoja siostrzyczka... Może by tak Sunset?-Rzuciła w jego stronę pytające spojrzenie, a gdy zahaczyła okiem o April przez jej twarz przebiegł grymas świadczący o tym, że niezbyt jej się podoba co ona robi z jej narzeczonym.

[April Moon]

- Spokojnie Flamy, spokojnie. Jesteś osłabiona, odpoczywaj, ja się nim zajmę... Um... To nawet w połowie nie miało tak brzmieć. I chyba nie obrazisz się jak od czasu do czasu dostanie całusa, co? Frozen musi widzieć że nie ma zgrzytów z tatą.
Powiedziała uspokajająco i dalej masowała skrzydełka Sunny'ego, tym razem delikatniej i czulej i uważając by nie urazić mu tego chromego skrzydełka.
- Sunny, musisz dbać o siebie. Bo kto wyżywi pięć klaczek jak coś ci się stanie?

[Sunny Sky]

-Sunset brzmi przepięknie, kochanie. - Powiedział na tyle przekonującym głosem, na ile mógł tak mówić, będąc głaskany przez, w pewnym sensie, kochankę, i to na oczach narzeczonej. To będzie ciężki czas... Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poweselał. - O, idealnie... - Oddał na chwilę Rapid matce i ruszył do drzwi, gdzie odebrał sporą paczkę od dwóch kucy ziemnych. Położył ją na środku salonu i zaczął rozpakowywać. - Kojec... Spory... Trójka się zmieści, a potem spróbuję dokupić czy coś. - W miarę szybko poradził sobie z ustawieniem tego, a do środka włożył poduszeczki i kocyki. Z samego dna paczki wyjął jeszcze pluszaki: misia, kotka i myszkę. - Dzieci mają dziś gdzie spać i do czego się przytulić przez sen, tylko muszą wybrać zabawkę. - Uśmiechnął się, nawet mimo bólu z skrzydła. - April, na razie mam jakieś oszczędności, a poza tym do leczenia skrzydeł nie potrzebuję.

[Raging Flame]

Flame patrzyła się na April z coraz większą niechęcią. Jak ta klacz w ogóle mogła sobie pozwolić na takie odzywanie się do niej? I to jeszcze przy Sunny'm, to było już dla niej dość oburzające. Burknęła coś niewyraźnie i zaczęła się zajmować drugą córką, byleby tylko nie wybuchnąć nagle. Stan w którym była taka osłabiona do końca jej nie odpowiadał, a April widocznie postanowiła korzystać ile mogła.
-A żebyś wiedziała, że się obrażę.-Powiedziała raczej spokojnie klacz, tak by April mogła to usłyszeć.

[Sunset]

"Ej ej ej! Gdzie on mnie zabiera?!"

Denerowała się jednoróżka. Jeszcze nie skończyła poskramiać czarnego potwora gdy ten zielony ją wział na kopytko i przytrzymał. Starała się za wszelką cenę ugryźć go w jego kopytko... I co to za dziwne puszaste coś on miał na plecach? I czemu ta granatowa tego dotykała? To nie fair, czemu ona mogła go poskramiać a ona nie mogła? Ten Seledynowy był nie fair! trzymał ją tak, że nie mogła się bronić, tylko machać kopytkami i sapać.

Potem odłożył ją do Czarnej. Nareszcie mogła przypuścić szarżę wtórną. Wypadły jej szóstki na kościach, więc doszarżowała i wpiła się czarnej w sutki. Piła mocno i okrutnie masakrowała ząbkami suteczka. Był taki mięciutki, a mleczko płyneło i uspakajało jej bestię w brzuszku.

- BA!

Odpowiedziała na próby mówienia i protestów Czarnego potwora. Wspięła się na niego i zajrzała mu w oczy!

- Ga!

Powiedziała, zaznaczając przy tym, że nie dość że się nie boi, to jeszcze wygra w pojedynku z kopytkami związanymi za zadkiem.

[Frozen Hope]

Frozen obserwowała dwie małe klaczki z niemałym zainteresowaniem, rozumiejąc aż nazbyt dobrze o co chodzi. Mrugała co chwilę i przyglądała się im z otwartymi usteczkami i wydając z siebie co chwilę odgłosy świadczące o tym, że małych klaczy jest trochę za dużo i są chyba trochę zbyt głośne.
-A!-Zakrzyknęła głośno, wyciągając kopytka w stronę Sunny'ego. Z jej spojrzenia wynikało, że domaga się wzięcia na kopyta przez ojca.

[Sunny Sky]

-Flamy, tak mi się zdaję, że Sunset nie odziedziczyła charakteru po mnie. - Powiedział z lekkim rozbawieniem, ignorując ból skrzydła. Wtedy przypomniała o sobie malutka Frozen, do której Sunny podszedł, wziął na kopytka i dał buzi w czółko. Z małą pegazicą na kopytkach wrócił do tapczanu z Flame i usiadł przy nim, głaszcząc cały czas córeczkę. - Flame, jak będziesz chciała odpocząć, to mogę je położyć już do kojca... W sumie to po porodzie powinny być dużo mniej żwawe, tak od razu. - Popatrzył po dzieciach i po zabawkach... Po chwili namysłu podał Frozen pluszowego kotka, a Sunset pluszową myszkę.

[Sunset]

Sunset spojrzała na zielonego. Mówił dużo... Za dużo. Nie podobało jej się że tak często kłapie pyszczkiem. I do tego chyba mówił do jej ofiary... To przecież jej ofiara!

- GA! GA GA!

Krzyknęła na dziwnego kuca by natychmiast przestał. Ten dał jej w zamian coś takiego małego, pluszowego i z ogonkiem... Jakieś stworzonko. Widać chciał przebłagać jej słuszny gniew. Słusznie... Ale... Nie podobało jej się. Rzuciła tym Czarnej w pyszczek. Niech zna łaskę Pani i niech sobie ją weźmie. Natychmiast przypuściła atak na tego dziwaka który wziął do siebie tę białą co przypominała jej siostrzyczkę. Trzeba było ratować pobratymców w maleńkości.

- DA-GA! DA GA! DAAA-GA?

Przypuściła szarżę na potwora i nagle grunt uciekł jej spod stóp, gdy zeszła z Flame. Najpierw uderzyła w coś miękkiego, kanapę, i zaśmiała się w locie, bo to było fajne. Potem uderzyła z impetem w ziemię, że aż zęby jej stuknęły ze sobą. I to już nie było fajne. To było okropne. Ktoś jej zabrał grunt spod nóg, a jak go oddał, to tak, że zrobił jej krzywdę. To było niesprawiedliwe. Czemu ten świat był taki niebezpieczny?

- WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Wydarła się tak głośno jak mogła w niemym proteście. Wykrzyczała całą swoją furię istnienia przeciwko temu światu, który atakuje ją ziemią i ucieka jej spod kopytek. Płakała tak bardzo. Tak bardzo ją bolało. Tak bardzo że zaraz jej szczęka odpadnie. Odpadnie jak nic! Ojojoj, już odpada! No jak ona będzie jadła bez swojej szczęczuni? No jak? To niesprawiedliwe!

- ŁAAAAAAAAAAAA!

[Raging Flame]

-By ta mała... Łasa na mleko jak ty na klacze.-Mruknęła Flame krzywiąc się lekko, ale pozwalając klaczce na picie mleka w spokoju przez jakiś czas. Obserwowała jednocześnie spokojnie jak Sunny zajmuje się Frozen i daje małym klaczkom po maskotce. Wystrzelenie gryzonia w jej stronę przywitała ściągnięciem ku sobie brwi i cichym westchnięciem. Nie zdążyła pomóc córeczce uchronić się przed upadkiem. Ostrożnie podniosła ją za pomocą magii i zaczęła tulić i kołysać ją, przytulając ją do siebie.
-No już mała, to tylko mały upadek... Wszystko będzie dobrze kochana. Przestań płakać, mamusia chciałaby trochę odpocząć...-Mówiła do córeczki spokojnym, uspokajającym głosem.-Sunny, jak dasz radę to połóż je wszystkie do kojca. Ja naprawdę ledwie żyję, a Sunset chyba próbuje uprawiać kanibalizm.

[April Moon]

Sunny z Frozen wyglądał tak słodko, gdy trzymał ją na kopytkach... I nawet nie zauważyła gdy mała Sunset "poleciała". Nie zdążyła jej chwycić, a po chwili rozległ się żałosny płacz malutkiej. Aż nią wzdrygnęło, gdy widziała, jak ta wygrzmociła w ziemię.
- Uuuu... Będzie boleć...
Popatrzyła smutno jak Flame tuliła i uspakajała córeczkę. Biedne maleństwo. Z drugiej strony, zasłużyła sobie urządzając takie akrobacje. Ale z pierwszej było przede wszystkim patrzeć na krzywdę maleństwa. Po chwili wróciła do swojej własnej córeczki.
- Frozen, tatuś pomyślał i kupił Panu Wąsaczowi kolegę. Masz teraz dwa kotki. Miau!
Udała głos kotka i magią podała córeczce oba pluszaczki.
- Jest piękna, prawda Sunny?
Wyszeptała mu do ucha, by już nie denerwować Flame.