Sweet Lullaby's daycare & nursery

[Sweet Lullaby]

- Może po prostu po nich wejdziesz? - zaproponowała.
To mówiąc oparła ramię klaczy o swój grzbiet i powoli zaczęła wchodzić z nią do góry. Całe szczęście, że schody były dość szerokie dla dwóch kucyków. Miały też szeroką poręcz zdobioną w kwiatki i pnącza, więc zadanie wyglądało na możliwe do wykonania.

[Fire Hell]

Zadanie może i proste w teorii gdyby na kilka stopni przed końcem schodów klacz nie usiadła i stwierdziłe że dalej nie idzie. Zamiast tego poczęła podziwiać kwiaty na poręczy i całe pomieszczenie.
-Wiesz ładnie tu masz.-
Jej chrapy rozwarły się i chwile niczym wilk na polowaniu węszyła po czym z jej pyska w tonacji przekleństwa wyleciało słowo "Zecora" lecz potem potoczyły się inne.
-Chyba miałaś gości. Pachnie piórami, ziemią i... Dziećmi. Trzech, czterech? Nie umiem teraz wyczuć. Masz coś na klina? Ja swoje torby mam...-
Poczęła drapać się po głowie. Gdzie jej torby?

[Sweet Lullaby]

- Najpierw odwiedziła mnie pewna zebra, a całkiem niedawno miałam dwójkę klientów z rodzicami - odpowiedziała spokojnie. Usiadła koło Fire Hell, mając zamiar poczekać, aż klacz odzyska siły. - "Na klina"? - spytała zdziwiona - Nie bardzo rozumiem, muszę przyznać.

[Fire Hell]

Fire uśmiechła się. Czyżby mulica nigdy nie piła klina.
-Jakiś alkohol żeby kaca się pozbyć. Kręci mi się w głowie, a to zwiastuje kolejny odlot. Po tem jak się brzebudzę... Wrrróć! Przebudzę to będzie mnie alles schaize wkurzało, a z klnem to szybciej będzie alles good...-
Na pysku klaczy pojawiło się zakłopotanie. Po tych wszystkich podróżach gubiły jej się i mieszały.
-Niech to inferno pochłonie ale ze mnie baka ty tu nie możesz mieć.-
Fire się podniosła by iść dalej i powoli doszła z drobną pomocą Sweet na góre.
-Jak wzejdzie sun to będe cierpieć.-
Uśmiechła się kwaśno
-Nie nawidzę słońca i Celesti... No w sumie tej drógiej to tak dla zasady.-

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby w myślach przewróciła oczami. Klacz była naprawdę bardzo pijana i właśnie zaczęła gadać od rzeczy, mulica zaś próbowała wyłapać w tym jakiś sens. Oczywiście, że wiedziała co to kac, przy dużej rodzinie i przyjęciach, trzech weselach nie dało się nie zauważyć tego u innych. Sama Sweet nigdy nie piła na umór.
- Zasunę zasłonki w pokoju gościnnym - zaproponowała - I przeszukam rano apteczkę, wydaje mi się, że mam coś na ból głowy.

[Fire Hell]

Fire przytuliła się do mulicy i... Lekko conajmniej sprośnie skubnęła jej ucho.
-Ja to mam szczęście cię mieć. Shoot się nie stara to może ja cię uwiodę...-
Poczeła śmiać się do własnych myśli i choć tylnie kopytka szły to przednie o tym zapomniały co pewnie równało by się glebą gdyby nie Sweet.
-Wiesz rozmawiałam z Luną. W następną Nightmare Night mam dostać odpowiedź czy weźmie mnie na służbę... Ale do tego czasu muszę się wiele zmienić. Powiedziała że mam się was trzymać by nauczyć się jak żyć. Powinnam cię szybciej szukać. Wtedy bym tak nie skończyła.-

[Sweet Lullaby]

- To bardzo miło ze strony Księżniczki. Chętnie pomogę ci z zaaklimatyzowaniu się tutaj. - odpowiedziała. Ucho jednak odsunęła, nie lubiła gryzienia. -Upicie sie i kac to coś co przechodzi szybko - pocieszyła ją - Jeśli teraz pójdziesz spać, to szybciej będzie po wszystkim. - zasugerowała.
Doszły do pokoju gościnnego. Niewielkie, okrągłe pomieszczenie, pomalowane w kremowe kolory, miało różowy dywan, stół, książki z półkami i kanapę, na której już była rozłożona poście.

[Fire Hell]

Róż dywanu okazałał się dla Fire istną katorgą. Zmróżyła oczy.
-Nie chcę zostać sama.-
Zaprotestowała niczym dziecko które miało koszmar lecz było wyganiane do płasnego pokoju.
Ułożyła się na kanapie, lecz zostawiła dość miejsca by mulica mogła leżeć obok. W jej oczach był jakiś niewypowiedziany smutek. Coś co musiało po wielu latach do niej powrócić. Jakieś natrętne i bolesne wspomnienie, coś co bolało nadwyraz bardzo, a o czym pewnie nikomu nie mówiła.

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby westchnęła.
- To bardzo miła propozycja, Fire Hell, ale obawiam się, że mało praktyczna - powiedziała łagodnie - w dwójkę ogóle nie wyśpimy, a każda z nas ma za sobą ciężki dzień. Z resztą śpię niedaleko, w pokoju obok, no i zobaczymy sie rano przy śniadaniu.

[Fire Hell]

Fire gestem obrażonego dziecka przewróciła się plecami do Sweet, lecz poczęła mówić.
-Gdy byłam mała miałam pieska, a właście to wilcze szczenie, które znalazłam pół żywe w lesie. Uratowałam je, a ono spało ze mną w łóżku...-
Klacz ziewnęła potężnie.
-Lubiłam je...-
Słowa stawały się wolniejsze, aż zamilkła. Spała, jednak z jej oczu popłynęło kilka łez.

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby została chwilę, by upewnić się, ze Fire zasnęła. Potem po cichutku zeszła schodami w dół, pościerała rozlaną wodę, wrzuciła zużyty ręcznik do prania i sama wzieła krótki prysznic, zmywając makijaż jaki towarzyszył jej strojowi. Potem raz jeszcze obeszła cały dom, by sprawdzić czy wszystko jest w porządku i poszła spać.

[Fire Hell]

Fire wstała na długo przed wschodem słońca i usiadła na podłodze. Jej postawa wyraźnie świadczyła o medytacji, a oparty o łóżko grzbiet zabezpieczał ją by nie upadła.
Wyraźnie słyszała jak Sweet oddychała. Wczoraj musiała płakać. Dlatego nim usiadła, przemoczona poduszka wylądowała na oknie. Siedząc tyłem do okna nie obawiała się słońca. Czekała, aż Sweet się zbudzi. Jej umysł był już dość świadomy by powiedzieć jej że zejście po schodach jest awykonalne

[Sweet Lullaby]

Gdzieś w okolicach godziny siódmej słychać było dźwięk otwieranych drzwi od pokoju Sweet Lulaby. Potem kroki po schodach, drzwi od łazienki, woda w ubikacji i zlewie, znowu zamknięcie drzwi. Kroki radosnego stępa na dole w kuchni. Z jakiegoś powodu kuchnia była zamykana na klucz i było to miejsce w którym Sweet Lullaby utknęła na dłuższy czas, nucąc pod nosem jakąś niewyraźną piosenkę.

[Fire Hell]

Fire nie wstawała. Poprostu czekała na Sweet siedząc na podłodze i nasłuchując. Pociekła jej ślinka na samą myśl o tym co mulica może dla nich szykować.
Pech chciał by spokuj jednorożni zakłucił jej sęp londując na parapecie z radosnym skrzekiem odnalezienia swej pani. A jego skrzek owocował głośnym
-Na oślepionego słońcem kreta zatkaj się ścierwojadzie!-
Cóż Fire nie była taka miła jak to mogło by się zdawać, a na kacu była drażliwa za kilku.

[Sweet Lullaby]

Po jakimś czasie słychać było mycie garnków, potem znowu drzwi zamykane na klucz, kroki po schodach i ostrożne pukanie do drzwi. Sweet Lullaby niosła ze sobą dwie miski, jedną na grzbiecie, druga na głowie, w lewym kopytku zaś miała szklankę z musującym płynem.
- Witaj kochanie, mam cos na ból głowy i śniadanie - powiedziała. Na stole obok postawiła szklankę i drewniane miski. Był w nich gotowany owies z miodem. Czyli danie idealne dla nadwrażliwego żołądka.