Pensjonat "Pod Jedwabnym Piórem"

[Feather]

/barman/
Kuc wyjrzał spod lady.
- Jasne, żę jest tu coś do picia. A pan tylko na piwko, czy też na łaskotki? Mamy dzisiaj dziesięć procent zniżki.
Młody ogier uśmiechnął się do klienta. Cóż, więcej klientów, więcej zarobi. A tak poza tym, ponudziło mu się tu troszkę, więc chętnie by zamienił z kimś słówko.
- Jak minął panu dzień?

[Last Verse]

-To poproszę coś mocniejszego. Śliwowice lubię. - podparł się o bar.-a co do dnia. Kiepsko się czuje w tym -(strzelanie nieistniejącymi palcami) - tej wiosce, jak ona się nazywa? Nieważne. Wiesz gdzie da się pracować jako muzyk? Bo próbowałem na ulicy ale chyba za małe zagęszczenie.

[Feather]

Młody posłusznie nalał śliwowicy do szklaneczki, podając ogierowi.
- Dwie monety się należą.
Cóż, dziwny gość... Nawet nie odpowiedział na jego pytanie. Tak, czy inaczej - pieniądze są przynajmniej.
- To jest Ponyville. I nie wiem, gdzie mógłbyś pracować jako muzyk. Pan tu przyszedł na łaskotki, czy tylko się napić? Bo jak tak, to niestety nie mogę dać panu więcej, niż półtorej szklanki. Przepisy - powiedział ogier, dumnie wypinając pierś.

[Last Verse]

-Ale po znajomości chyba można złamać trochę zasad, co?- rozejrzał się - wiesz znam się trochę o architekturze. Wiesz czego tu brakuje żeby ożywić lokal? Pianina, i rzecz jasna muzyki! Serio by to wyglądał lepiej. A ja mógłbym zagrać za darmo dziś.... wystarczy jak dasz mi dożywotnio możliwość picia ile chce tutaj. Co ty na to? Nic nie stracisz. Tylko zyskać. Co najwyżej szef pochwali.

[Feather]

- Po znajomości, to ja mogę pana stąd wyprowadzić - barman zaśmiał się - Nie łamię zasad. I to mój szef wie, czego tu brakuje. A napewno nie jest to pianino, a prędzej jakiś zespół rockowy. I niestety bez niego nie podejmuję decyzji. Przykro mi. Podać coś jeszcze, czy pan wychodzi?
Barman wkurzył się. Nie odpowiadał na jego pytania, więc poczuł się olany. Niech sczeźnie w płomieniach tartaru ta pijaczyna...

[Last Verse]

-To proponuje tak. Ja kupie 3 butelki i idę. Dam 150% wartości. Panie łaskawy ja umrę jak się nie napije. Bądź pan łaskawy nie rób pan dwóch sierot.- był bliski płaczu- błagam. Zaklinam pana na wszystkie świętości.
(światło)
-A co ty robisz, przestań, dla czego ty mi to robisz?
Zobaczył dwa kucyki. Pierwszy krzyczał a drógi bił sałatke wykrzykując:
-Tłukę twoją sałatkę.
Last rozejrzał się. Zobaczył wielką tęcze wyrzygiwaną przez lamo/jednorożca. Uznawszy że nawet w swoich "wizjach" nie należy przesadzać, postanowił się obudzić.
(światło)

[Strong Lightning]

Light wylądowała tuż przed drzwiami znanego jej salonu. Powoli weszła do środka i rozejrzała się. Trochę pokrążyła to tu, to tam, aż w końcu znalazła kogoś... barmana. Odsunęła się jednak na bok i obserwowała. Był wyraźnie zajęty rozmową z jednorożcem. Westchnęła tylko i obejrzała się za siebie. Wcześniej nie zwróciła uwagi na tyle rzeczy, teraz miała okazję tak na spokojnie wszystko obejrzeć.

//Brak weny.

[Feather]

/Feathera nie ma. Barman jest i pracownicy/
- Uch... Masz te flaszki i spadaj pan... - burknął barman, wciskając mu butle - Tylko nie rób mi tutaj problemu, tu są też nieletni i źrebaki. No to... Idź pan.
Intuicja podpowiadała młodemu, żeby takich gości tu nie obsługiwać zbyt długo. Dlatego też olał go i zawołał do pegaz, która weszła do budynku.
- Dzień dobry! Pani ostatnio z szefem gadała, w czym mógłbym ci pomóc, przyjaciółko droga? - uśmiechnął się.

[Strong Lightning]

Light obejrzała się na barmana.
- Dzień dobry. - Przywitała się - Hm, czy gdzieś tu w pobliżu jest choć dostatecznie płatna praca?
Tak, nie poszła zamieścić ogłoszenia, wolała spróbować po raz ostatni. Ewentualnie spróbuje coś znaleźć na tablicy ogłoszeń, jeśli trafi w miejsce gdzie ona się znajduje, ale zawsze warto się znów zapytać. Dobrze, że barman był miły. Bardzo, bardzo dobrze. Aż się nawet nieco ucieszyła.

[Last Verse]

Dziękuje bardzo! - wrzasnął Last przytulając do piersi butelki - niech pan długo i dobrze żyje!
Boże mam wódę!- otworzył jedną i prosto z gwinta pił. W ostatniej chwili powstrzymał się - powoli uważając na wszystko wyszedł z Salonu.
- Jak będziecie szukać muzyka to proszę się zgłosić! - I powoli poszedł w stronę cmentarza.
z/t

[Feather]

- Ta, nie ma za co, ty.... Grajku jeden. To narazie - pożegnał jednorożca
Dziwny gość... Ech... A ta co?! Znowu praca? Naprawdę? Wrch...
Ogier uśmiechnął się do klaczy.
- Nie wiem, nie orientuję się na rynku pracy, gdyż-ponieważ sam pracę mam, i nikomu jej nie dam. Ram pa pam - zawiało sucharem barmana.
Młodzieniec zaczął czyścić szklanki po śliwowicy, z których pił Last Verse

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klaczka podrapała się kopytkiem w podbródek w niezwykle uroczy sposób, po czym spojrzała się na kuca.
-Ja nie wiem... A pan co by mi polecił, tak na spróbowanie?- zapytała wyciągając z kieszonki wiśniowego lizaka-kulkę, który po drobnych problemach z rozpakowaniem z foliowego opakowania zaczęła lizać z wyrazem upodobania na pyszczku. Naprawdę była ciekawa, jak to wszystko wygląda z bliska, może jak się jej spodoba, to będzie tu przychodzić częściej? Może weźmie też swoją najlepsiejszą we wszechświecie przyjaciółkę? To wszystko zależy jak potoczy się ta pierwsza wizyta...

[Feather]

/barman. Jako iż to moja miejscówka, kolejka nie ma/
Nowa klientka wyglądała całkiem... Hmm... Cukierkowo.
Och, słodka jest... - pomyślał sobie barman
- Witam panią w Salonie Łaskotek! Na początek proponuję coś nie za długiego, mało intensywnego, czyli piętnaście minut, albo pół godziny.
Widząc jej zakłopotanie, dodał:
- Niech się pani nie martwi, tutaj są sami profesjonaliści, którzy wiedzą, jak się obchodzić z klientem, by dobrze się bawił. Może tu też przyjść pani ze znajomym i wynająć salę, ale że przyszła pani sama... Hmm... Może coś do picia, przed zabawą? To troszkę bywa męczące...
Szczególnie, jeśli szef karze cię za spóźnienie...

[Strong Lightning]

Light kiwnęła głową w stronę barmana.
- Rozumiem, nie próbuję panu odebraćpracy. - Odpowiedziała spokojnie i uśmiechnęła się lekko. Jeszcze trochę pokrążyła po Salonie Łaskotek i wyszła. Trzeba będzie jednak czegoś poszukać na tablicy ogłoszeń, o ile tam trafi. Westchnęła i wzbiła się w powietrze, i poleciała.

z.t.

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klacz z rozanieloną minką ssała słodycz na patyku. Kiwnęła główką słysząc propozycję ogiera i po chwili jej prawy policzek wydął się pod wpływem upakowanego tam lizaka.
-Dobrze, poproszę. Ale bez alkoholu, tak? Strasznie łatwo zaczyna mi szumieć w głowie, rozumie pan...- powiedziała leciutko się rumieniąc i poprawiając kokardkę. De facto nie miała za bardzo powodu do jej poprawiania, gdyż zarówno przed jak i po tej akcji nienagannie znajdowałą się w stałym punkcie na głowie klaczy.

(Ten post sponsoruje nieobecny Bright :I)