Dom Sunny'ego

[Sunny Sky]

W oczach i głowie Sunny'ego pojawił się strach. Taki spory, przed porzuceniem, zwłaszcza, że mówiła o tym klacz, będąca matką jego dziecka. Chwycił ją mocniej, przestraszony.
-Flamy, proszę, nawet tak nie mów. Samo słuchanie tego... Nie, na serio, nie mów tak. Najlepiej nawet tak nie myśl. - Nachylił się i pocałował ją w policzek. - Wiesz przecież, ile dla mnie znaczysz...

[Raging Flame]

Poczuła ucisk w klatce piersiowej, on ją mocniej uścisną, przejął się tym co powiedziała. Niby nie powinna się tym przejąć, ale sama świadomość tego, że nosi pod sercem dziecko... Jego dziecko... To jej trochę mieszało w głowie. Otworzyła oczy i zobaczyła w jego oczach strach. Przełknęła ślinę patrząc się na niego, po czym podniosła się i usiadła nie wiedząc za bardzo co powiedzieć Sunny'emu. Miała sprzeczne odczucia, nie wiedząc co powinna zrobić. Powinna coś powiedzieć, może zrobić, ale... Nie potrafiła, odwróciła głowę nie wiedząc co powinna uczynić.

[Sunny Sky]

Sunny'ego coś ścisnęło w gardle, gdy Flame usiadła, nie mówiąc nic. Też się uniósł i usiadł, patrząc na nią. Siedział tak tylko, patrząc na nią z wyczekiwaniem, i starając sobie nawet nie wyobrazić co by było z jego życiem, gdyby zdecydowała się odejść. Przecież to by było straszne, okropne, wręcz nie do uwierzenia! Chyba... Chyba by tego nie zniósł. I jego dziecko... Wychowywałoby się bez ojca lub matki, to też okropna wizja.

[Raging Flame]

Przesunęła się powoli w stronę skraju łóżka i zaczęła nerwowo przeczesywać grzywę kopytami. Nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić, taka sytuacja była dla niej całkowicie nowa. Musiała się zastanowić nad tym, co ma zrobić. Problemem było zdecydowanie to, że powiedziała mu już że jest w ciąży. Westchnęła głośno i podniosła głowę patrząc się w potem w jego stronę.
-Sama nie wiem co robić. Czasem... Czasem chciałabym się pozbyć tego dziecka, mam czasem takie myśli że to zbędny ciężar, że nie będzie mi potrzebne.-Powiedziała czując palące uczucie wstydu.-Czasem, chciałabym móc zagwarantować własnemu dziecku dzieciństwo którego ja nie miałam. Będzie ze mnie okropna matka...-Powiedziała opuszczając ponownie głowę.

[Sunny Sky]

Jak to miał w zwyczaju, przytulił ją. Mocno. Ustawił głowę tak, by nie widziała jego naprawdę ponurej miny. Zdał sobie ponuro sprawę, że najwidoczniej klacz nie podziela jego uczuć... Niestety.
-Flamy, zobaczysz, wszystko będzie dobrze... Będziesz doskonałą matką. To dziecko będzie potrzebne, i wyrośnie na wspaniałego kuca jak jego matka... i ojciec, mam nadzieję. - Odchylił głowę i uśmiechnął się do niej, nieco krzywo, ale uśmiechnął.

[Raging Flame]

"Dlaczego on mnie tak przytula? Dlaczego on mi tyle mówi i mnie upewnia, że wszystko będzie dobrze? I dlaczego chcę, by to po prostu trwało?" Pytała się samą siebie, dając mu się tulić. Nie odpowiadała mu, nie mówiła nic do niego, po prostu wsłuchiwała się w jego słowa, dawała mu się tulić. Czuła, że jej to potrzebne.
-Sunny...-Powiedziała w końcu dziwiąc się samej sobie, że postanowiła się odezwać.-Nie oczekuj, że będę mówić o miłości do kogokolwiek. Nie będę potrafiła... Mogę mówić, że coś jest dla mnie ważne, ale nie dam rady mówić o miłości.

[Sunny Sky]

-Przecież cię nie zmuszę do tego. Skoro nie jesteś gotowa by tak powiedzieć... Mogę czekać. Naprawdę długo. - Uśmiechnął się nieco szerzej i spojrzał jej w oczy. - Ale proszę, powiedz mi... Jestem dla ciebie ważny? - Spojrzał jej naprawdę głęboko w oczy. Oczekiwał z niecierpliwościem i pewnym strachem na odpowiedź. Miał nadzieję, że będzie po jego myśli...

[Raging Flame]

Flame, jak to Flame, znowu przeszła z skrajności w skrajność. Prychnęła głośno i spojrzała się na pegaza krytycznym wzrokiem, będącym tym z pokroju tych które głoszą coś w rodzaju "I z kim ja barszcz jem...".
-Też żeś pytanie zadał.-Burknęła do niego.-Mam twoje dziecko, zamiast sprawę załatwić po cichu przyszłam do ciebie i ci powiedziałam. Nie szantażuję cię, ani nic, zamieszkałam u ciebie, a nawet postanowiłam się przemęczyć w tej twojej klinice. A ty się jeszcze musisz pytać...-Powiedziała kręcąc na końcu głową z niedowierzaniem.

[Sunny Sky]

Wahania nastrojów, znowu. Tym razem jednak Sunny nie dał się udobruchać czy odciągnąć od myślenia na ten temat tak łatwo. Dalej ją trzymał, patrząc jej głęboko w oczy. Chciała twardego traktowania? Będzie miała.
-Po prostu to powiedz. Proszę. Zrób to dla mnie.- Powiedział cicho, wręcz emanując powagą. Skrzydła mu lekko drżały od nadmiaru emocji, chcąc się odruchowo rozłożyć.

[Raging Flame]

Czarna klacz zaczerpnęła powietrza, starając się unieść z złości, czy też honorem, ale zaskoczyło ją to, że pegaz nagle przestał być taki plastelinowy. I okazał się jednak być twardszym niż zwykle. Zamknęła usta i ściągnęła ku sobie brwi, wyraźnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Nooo, generalnie rzecz biorąc, można powiedzieć że pod pewnymi względami twoja osoba w ten czy w inny sposób, może być dla mnie...-Mówiąc to przesadnie zużywała powietrzu z płuc, po czym je dość głośno zaczerpnęła. Chwilowo wstrzymywała się z odpowiedzią, po czym wydała z siebie dość zabawny dogłos.-No dobra, jesteś dla mnie ważny. Ucieszony?

[Sunny Sky]

Sunny, dopóki Flame była pod wrażeniem swoich słów, pocałował ją szybko i odsunął się.
-Bardzo ucieszony. - Uśmiechnął się do niej szczerze, kamień spadł mu z serca. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - A wracając do tego o czym rozmawialiśmy przedtem... Co tam mówiłaś o poddawaniu się i robieniu co chcę? - Zapytał wesołym tonem, kładąc się znowu na łóżku.

[Raging Flame]

Zaśmiała się dość głośno słysząc słowa pegaza, po czym spojrzała się na niego krytycznie oraz z pewnym rozbawieniem.
-Ja nie pamiętam bym coś takiego mówiła.-Powiedziała głosem w którym było znać wyzwanie.-Nie wiem co ty sobie uroiłeś.

[Sunny Sky]

-Taaak, pamiętam doskonale, jak ktoś mówił "jestem twoim jeńcem, rób ze mną co chcesz". Ja tego na pewno nie powiedziałem, bo ty już robisz i tak ze mną co chcesz. - Zaśmiał się i chwycił piórko. - No cóż, może to ci odświeży pamięć... - Przejechał nim po jej szyi i spojrzał na nie z roztkliwieniem. - Dalej nic ci nie świta? Hm?

[Raging Flame]

Flame starała się wyglądać tak twardo i hardo jak tylko się dało, chociaż piórko ją trochę wytrąciło z równowagi. Zwłaszcza jego dotyk. Podniosła kopyta w geście kapitulacji.
-Dobra, już pamiętam. Tylko przestań. Pomyśleć, że jest coś dla czego uniknięcia jestem w stanie to powiedzieć...-Mruknęła klacz z rezygnacją w głosie.

[Sunny Sky]

Szybko schował piórko i zerknął na klacz.
-Widzę, że mi się bardzo przydaje ten prezent od ojca. - Uśmiechnął się do niej. Odchrząknął lekko. - No cóż, moja droga... Tak mi się wydaje, że gdybyś miała ochotę sprawdzić, czy klacze w ciąży faktycznie silniej odczuwają... Niektóre czynności to zapraszam. - Położył się na plecach, podkładając kopyta pod głowę. - Tak strasznie narzekałaś na wstrzemięźliwość, więc... hm? - Uśmiechnął się trochę nerwowo.