Dom Sunny'ego

[Raging Flame]

-Ostatnio słabo sypiam, tylko tyle.-Powiedziała wymijająco klacz, rozglądając się. Na szczęście nie było zbyt pusto. Odetchnęła z ulgą, widząc że wszystko wydaje się być w porządku. Chciałaby pokręcić głową z własnej głupoty, jednak to by był nie do końca dobry pomysł, zważając na obecność pegaz obok. Pegaza, który głaskał jej brzuch, przez co poczuła się jednak trochę nieswojo. Wyglądało na to, że syn znanego w Ponyville łaskotacza wziął sobie za pasję głaskanie jej brzucha. Cóż, to chyba było bezpieczniejsze od łaskotania.
-Nie chcę oglądać tego feniksa na oczy, naprawdę. Chcesz to z nim gadaj, ja nie chcę się na niego patrzeć.-Powiedziała zdawałoby się obojętnym głosem.

[Sunny Sky]

-Doskonale rozumiem. - Powiedział, całując ją jeszcze raz i wstając z łóżka. - Od chwili gdy się poznaliśmy każdą noc spędzamy wspólnie... Nie żebym narzekał, to taka luźna uwaga. - Uśmiechnął się do niej, przeciągając się. - Dobra, to ja jak zwykle skoczę zrobić śniadanie. Postaram się dziś załatwić coś bardzo dobrego na obiad, mamy co świętować. - Zniknął na chwilę w łazience, z której wynurzył się po pięciu minutach, idąc w stronę kuchni szykować poranny posiłek dla dwóch osób.

[Raging Flame]

Flame z uśmiechem którego za bardzo nie rozumiała, obserwowała jak Sunny wychodzi z pokoju. Wiedziała, że ma co najmniej pięć minut czasu, w porywach do pół godziny. Tylko za nic nie wiedziała, na co jej ten czas. Przecież nie planowała go z niczego obrobić, ani nic. Ten dom właściwie był już prawie jak jej. Zaczęło ją lekko zastanawiać, co zrobić jak dojdzie do spotkania z przyszłym dziadkiem. Cóż, to raczej jakoś przeżyje.
Usiadła na skraju łóżka i przeczesała kopytami grzywę, starając się dojść jakoś do siebie. Wiadomość o tym, że będzie mieć dziecko dość mocno w niej namieszała. Teraz za bardzo nie miała pojęcia co z tym zrobić. Sunny niby był szczęśliwy, sam się cieszył właściwie prawie jak dziecko, ale ona... Bała się lekko. Sama do końca nie wiedziała czego i dlaczego, ale się bała.
Odetchnęła głębiej i podeszła do okna, które zresztą otworzyła. Wyjrzała większą częścią ciała przez nie, oraz nie mając nic lepszego do roboty, patrzyła w dal, czując chłodniejsze, jesienne powietrze. Przymknęła oczy, łapiąc na twarz i w grzywę wiatr je noszący. Całkiem przyjemne, co musiała przyznać.

[Sunny Sky]

Gdy śniadanie było gotowe - dziś dla odmiany płatki z mlekiem, i to kilka rodzajów, osobiście sypnął sobie czekoladowe kuleczki, ale Flame miała do wyboru jeszcze inne typy, na przykład ziarna w miodzie czy płatki zbożowe - wystawił głowę, patrząc, co robi klacz. Podszedł do niej cicho od tyłu i usiadł przy niej.
-Miłe uczucie, prawda? - Przerwał ciszę. - A gdy jest się pegazem... Gdy się czuje, że na tym wietrze zaraz można pofrunąć przed siebie... Jest jeszcze lepiej. - Powiedział, nieco rozmarzony. - A przy okazji, śniadanie gotowe. - Dodał i pocałował ją znowu w policzek. Westchnął lekko, patrząc, jak cudownie wygląda z grzywą muskaną przez wiatr. - Pięknie wyglądasz. - Rzucił jeszcze miłym tonem.

[Raging Flame]

Rozejrzała się dość nagle zaskoczona tym, jak nagle Sunny znalazł się przy niej. Chyba powinna zacząć się do tego przyzwyczajać. Uśmiechnęła się lekko słysząc słowa pegaza skierowane do niej, po czym zamrugała kilkakrotnie patrząc się na płatki. Postanowiła zamknąć okno ze względu na chłód.
-Cóż, ja sama raczej za bardzo się nie przekonam jak to jest być pegazem. Może to i lepiej.-Powiedziała siadając przy płatkach i zastanawiając się o co chodzi z tym wyborem. Po krótkiej chwili postanowiła po prostu nasypać po trochu z każdego rodzaju, by móc zjeść wszystkiego trochę.-Oszczędzaj komplementy malutki, podobno klacze pięknieją w ciąży. A potem tyją, robią się marudne, wredne, a po porodzie jeszcze gorzej. Bo nie dość że dziecko wymaga zajęcia się nim, to jeszcze te rozstępy.-Powiedziała, po czym zaczęła powoli jeść śniadanie.

[Sunny Sky]

-Słyszałem o przypadku, gdy jednorożka wyczarowała sobie skrzydła i latała. Kiepsko skończyła, nie pamiętam już czemu, ale latała. - Nie wiedział skąd to wie, pewnie feniks mu to wsadził do łba. Ruszył za klaczą siadając kulturalnie do śniadania. Nie zdążył dziś odsunąć jej krzesła przy siadaniu, troszkę tego żałował. - Dziecko będzie można czasem podrzucić szczęśliwemu dziadkowi. Jeśli jeszcze polepszy ci się wygląd w czasie ciąży to chyba oślepnę z wrażenia. - Zaśmiał się, chwytając łyżkę i zaczynając konsumpcję. - No a potem... Jakoś się to przeżyje. Najwyżej spalisz mi grzywę czy ogon. Chyba nic więcej, hm? - Uśmiechnął się.

[Raging Flame]

Żachnęła się słysząc kolejny jego komplement. Wyglądało na to, że trzeba będzie musiała się naprawdę do tego przyzwyczaić. Odetchnęła głębiej i powstrzymała się od pokręcenia głową. To zdecydowanie nie było coś na co wybitnie liczyła. Ale trzeba było jednak to jakoś przetrwać.
-Cóż, kopyta nie dam sobie uciąć by zapewnić cię co do tego co cię może spotkać.-Powiedziała dość obojętnym tonem w przerwie pomiędzy zajadaniem śniadania.-Tak właściwie, to kiedy mogę się spodziewać furii przyszłego dziadka z powodu uwiedzenia syna?

[Sunny Sky]

-Tsk... - Mruknął cicho, gdy klacz się żachnęła. Musi przystopować z wyrażaniem zachwytu. - Wiesz, nei obawiałbym się tego, powinien raczej być zachwycony. Już mu zresztą o tobie mówiłem... - Dodał, bojąc się nieco reakcji klaczy. - Pomogłem mu w pracy i jakoś mi się wymskło, mam nadzieję, że się nic nie stało. - Dodał

[Raging Flame]

Zmierzyła go wzrokiem, po czym machnęła kopytkiem. Skoro wyglądało na to, że wszystko dla jego ojca pasowało, to chyba nie powinna się martwić nagłymi kłopotami rodzinnymi. Zmarszczyła jednak po chwili czoło, patrząc się w stronę pegaza.
-Słuchaj, jedna sprawa mi nie daje spokoju.-Powiedziała dość spokojnie.-Twoim ojcem jest niejaki Feather. Będąc heroldem, miałam... okazję się z nim spotkać, chociaż nie wiem czy on miło te spotkanie wspomina. W każdym razie... wyglądał na dość młodego, góra dwadzieścia lat. A tymczasem ma dorosłego syna. Czy mi się tak zdaje, czy coś tutaj jest nie tak?-Zapytała się wlepiając w niego wzrok który żądał odpowiedzi. I to prawdziwej.

[Sunny Sky]

-Ehm... Dwadzieścia lat... - Stropił się nieco. Niezbyt wiedział co powiedzieć, a nie chciał jej okłamywać, przynajmniej bardziej niż ustalił to z feniksem. - Mówiąc szczerze... W moim dorastaniu miała spory udział magia, trafiłem do takiego... Nie wiem jak to nazwać... Do innej sfery? Innego świata? Coś w tym guście. Dorosłem tam, załatwiłem sobie wykształcenie, a gdy miałem okazję to wróciłem tutaj, gdzie minęło dużo mniej czasu. Mój biedny ojciec prawie zawału dostał na mój widok. - Zaśmiał się lekko.

[Raging Flame]

Flame ściągnęła ku sobie brwi, zastanawiając się nad słowami które usłyszała. W sumie, ojciec był prawie że w wieku syna. Niby to by był z całą pewnością fakt który by normalnego kucyka wprawił w osłupienie, ale doświadczenie z Heroldami nauczyło ją, by zbyt szybko wszystkiego nie skreślać. Pozostawała tylko sprawa tego, że ona sama była starsza od ojca i od syna. Zamrugała kilkakrotnie, zdając sobie sprawę z tego. Po chwili się po prostu roześmiała głośno, orientując się że to naprawdę jest przekomiczne. No bo przecież była starsza od teścia.
-Sunny, tym samym właśnie zorientowałam się, że jestem najstarsza w tej rodzinie. Szczęście, że nie muszę się jeszcze udawać na emeryturę.

[Sunny Sky]

Przyjęła to o wiele lepiej niż się spodziewał. Uśmiechnął się z ulgą.
-Emerytura jeszcze nie, gorzej z macierzyńskim. - Dokończył jeść i odsunął miskę, ale, zgodnie z zasadami dobrego wychowania, czekał z odejściem od stołu aż Flamy zje. - To w takim razie... Wybacz niegrzeczne pytanie... Ile masz lat? - Zapytał zaciekawiony. - Sam mam teraz.... 18.

[Raging Flame]

Zmierzyła go niezbyt przyjemnym wzrokiem, kiedy odsuwała od siebie naczynie w którym spożywała płatki. Dzieciak niby taki inteligentny, a nie zna tak podstawowych zasad. Odpowiedziała mu dość chłodnym tonem, tak by znał ogrom swej pomyłki.
-Dwadzieścia... siedem, czy osiem. Nie jestem pewna do końca. Ale postaraj się na przyszłość zapamiętać, że klaczy się o wiek nie pyta.-Jej wzrok mierzył go zimnym, wyrachowanym spojrzeniem. Zdecydowanie, gdyby nie to, że dzielił ich stół to możliwe że ta by zrobiła coś znacznie mniej przyjemnego. Tak tylko lekko się podniosła, opierając się kopytami. Teraz górowała nad nim, przez co wyglądała na znacznie groźniejszą. Zwłaszcza dzięki minie którą przybrała.

[Sunny Sky]

O Celestio! Cały czas miała doskonały humor a zdenerwowała się o takie coś? Skulił się w sobie nieco.
-Ehm... Wyglądasz dużo młodziej. - Spróbował, dzielnie próbując utrzymać z nią kontakt wzrokowy. Wreszcie odchylił wzrok, by nie patrzeć w jej płonące żądzą mordu oczy. - Zapamiętam by już tak nie pytać. - Przyrzekł solennie. W międzyczasie dziwił się nieco, że jest z klaczą starszą od niego o, względnie, 10 lat, a bezwzględnie... O 28!

[Raging Flame]

-Masz szczęście, że nie chcę by dziecko wychowywało się bez ojca.-Powiedziała siadając powoli, po czym założyła kopyto na kopyto. Uśmiechnęła się po krótkiej chwili, po czym w niezbyt uprzejmy sposób odbiło jej się po śniadaniu. Roześmiała się lekko, po czym podrapała się kopytem z tyłu głowy.
-Kurka, w sumie to nie wiem co powinnam robić.-Powiedziała całkiem szczerze.-Ty jesteś lekarzem to się wypowiedz. I powstrzymaj się przed dyrdymałami w stylu unikania alkoholu i palenia. No ja niby nie palę, ale czasem wokół mnie niektóre rzeczy stają w płomieniach.