Jezioro

[Azure Dawn]

Azure wys?ucha? tego co mówi Lucky. Jak to cz?sto z kucami (i innymi rozumnymi stworzeniami te?) jednoróg najwi?ksz? uwag? zwróci? na ostatnie pytanie Lucky.
-Ech... có?... jakby to powiedzie?: chc? samemu na siebie zarobi?...- Nie wiedzia? czy klacz go zrozumie... Szczerze? Chcia? by? sam... tylko jak jej to powiedzie?? Przecie? nie powie Lucky ?eby si? wynosi?a... Wspomnienie o Winter od?wie?y?o Azure'owi pami??... prze?ywa? to jeszcze raz... przypomina? sobie ka?dy szczegó?. Chcia? i?? gdzie indziej. Po chwili powiedzia? do Lucky troch? niepewnie:
-Wiesz Lucky... mam nadziej?, ?e si? nie obrazisz, ale... czuj? potrzeb? aby poby? samemu...
Nie nie umia? tego inaczej powiedzie?... on nie potrzebuje kogo? kto go b?dzie pociesza?, on potrzebuje chwili odpoczynku... odpoczynku od tego wszystkiego. Chce pomy?le?... po prostu pomy?le?, wyciszy? si?.
-Pa Lucky! - Powiedzia? i poszed?... przed siebie... nie wiedzia? gdzie go kopytka zanios?... byle by by?o to miejsce, gdzie b?dzie móg? troch? odpocz??.
[z/t]

[Lucky Star]

-Dobrze to pa! -powiedzia?a rado?nie Lucy i po?egna?a jednoro?ca wzrokiem. Musi tylko jeszcze pój?cia do Winter i powiedzie? jej o otwarciu nowego pensjonatu. kole?anka na pewno si? ucieszy. Radosnym krokiem uda?a si? zda?a od jeziora.
[z/t]

[Fire Hell]

Fire wesz?a i zatrzyma?a si? na pla?y, by zrzuci? z siebie p?aszcz i na nim po?o?y?a porby podró?ne. Nast?pnie skierowa?a swe kroki do wody i wesz?a po kolana. Tam zamkn??a oczy i nas?uchiwa?a, a ?ci?lej ws?uchiwa?a si? do szum wody.

[Feather]

Bia?y pegaz przylecia? nad jeziorko, by odpocz?? nieco. Mia? zamiar podda? Nomi próbie i wróci? pó?niej do domu. Chcia? wiedzie?, czy dzieci b?d? ca?e, gdy nie b?dzie go w domu do wieczora.
Tak, Nomi musi nawi?za? jakie? silniejsze relacje z dzie?mi. Musi wiedzie?, ?e to tak?e jej dzieci. A ch?opcy powinni te? wiedzie? o tym, ?e mog? traktowa? j? ?mia?o jak mamusi?.
 Wyl?dowa? na brzegu jeziorka. Drzewka szumia?y, rzucaj?c mi?y cie? na bia?ego pegaza. Zauwa?y?, ?e po przeciwnej stronie jest jaka? jednoro?ka. By?a ca?kiem ?adna. Od razu zastanowi? si?, czy ma ?askotki, i czy je lubi. Podlecia? na drug? stron?. Podszed? do klaczy z przyjaznym u?mieszkiem.
- Hej... Jestem Feather... A ty?
Urocza jest... Prawie jak Nomi. W sumie móg?bym nawet ch?tnie z ni?... Ech, masz dzieci sko?czony debilu. Chocia? gdyby podesz?a do tego bez zobowi?za?... Dobra. Mam dzieci, mam Nomi?. Na tym poprzestan?. O. Chocia? te oczy... Tak grzywa... Lepiej mo?e przestan? my?le? dongiem. Sko?cy si? jak z Tolimir? i co zrobi??

[Fire Hell]

Klacz obróci?a si?. Pegaz by? niczego sobie, ba nawet przypomina? jej kogo? kto by? krótkim cudownym snem w jej ?yciu lecz po tym co si? sta?o i tak pewnie by jej nie pami?ta?.
-Witaj jestem Fire Hell-
Na jej pyszczku pojawi? si? u?miech, chwilowo nie mia?a jak u?y? magii ognia, bo mog?a by si? poparzy? rozgrzan? wod?, a i nie mia?a ku temu powodu. Czemu tak ba?a si? tych wspomnie?? Mo?e to sam fakt ?e wymaza?a pami?? swojego ukochnego dla jego bezpiecze?stwa...

[Feather]

Na dodatek, jak si? pó?niej okaza?o, mia?a pi?kny g?os. Taki delikatny, klaczy. Fire Hell mog?a konkurowa? z Nomiki. Oczywi?cie pegaz kocha? cytrynow? jednoro?k?. Mimo wszystko chwilowo by? zauroczony Fire Hell. Podrapa? si? po grzywie i poprawi? grzywk?.
- Um... Co taka ?liczna klacz jak ty robi tutaj ca?kiem sama? Ca?kiem tu kamerlanie jest... A, bym zapomnia?. Mo?esz mówi? mi "?askotek". - zachichota?. 
Czemu ja j? podrywam? Ja chc? by? wierny Nomiki. Ona przecie? jest taka s?odka i ?liczna... Jej fioletowe oczy i grzywa... Ach... Ale Fire te? jest ?adna. Kurde. Jednej przy?ek?e? by? wierny! No... Nie ?eni?e? si?... Bo ?luby s? g?upie! Nigdy si? nie o?eni?. Bo na miano mojej ?ony zas?ugiwa?a tylko Blue Sky

[Fire Hell]

Fire si? delikatnie za?mia?a.
-?askotek? Fajne miano, mi wystarczy "P?omyczek"-
Czemu j? bawi?? Ju? dawno obieca?a sobie ?e wi?cej z nikim si? nie zaprzyja?ni.
By?a sama? Tak mog?o si? zdawa?, bo jakby w odpowiedzi na te s?owa s?p wyl?dowa? na jej przbiecie i rozpostar? skrzyd?a skrzecz?c w strone Feathera jakby dostrzeg? now? padline.
-Szukam troch? ciszy ale co? mi si? wydaje ?e to awykonalne.-
Fire znów obdarzy?a pegaza swym delikatnym ?miechem który powsta? po tym jak skrzyd?a ptaka j? po?askota?y.

[Feather]

Fire okaza?a si? by? ca?kiem zalotna. Trudno. Trzeba b?dzie jej powiedzie? delikatnie.
- Wpad?em tutaj na momencik si? troch? rozerwa?. Moje kochanie zosta?o z ch?opcami w domu, a ja akurat si? wymkn??em. Lubi? te miejsce, P?omyczku. Jest ciche, spokojne. 
Gratuluje, w?a?nie wygra?e? ?askotku z samym sob?. 
- Ech, musze leciec do nich... 
Mimo swojego planu, st?skni? si? za dzie?mi, to normalne. Odlecia? do domku, uprzednio...
- Wybacz, ale musze...
... ?askocz?c klacz po p?pku czubkiem skrzyd?a
Z/T

[Fire Hell]

Wyby?. Czemu by?o jej szkoda? Czy?by lodowe serce klaczy zabi?o?
-G?upia Fire wiesz po co tu przyby?a?.-
By?a w?ciek?a na siebie. Wysz?a na brzeg do swych rzeczy. Ptak zeskoczy? na ziemi?, a ona ubra?a torby i na to p?aszcz. Zrobi?a kilka kroków, a ptak szed? obok rozk?adaj?c skrzyd?a by wzbi? si? do lotu. W momencie gdy wystartowa? klacz znikn??a w czarze mrygni?cia.
Z.t

[Hikari Senshi]

Hikari w?drowa? wraz z ojcem, a? przybyli nad jezioro znajduj?ce si? na obrze?ach Ponyville. Wokó? nie by?o ?ywej duszy. Tak, tu mogli spokojnie porozmawia?. W g?owie Hikariego by?o mnóstwo pyta?. Neighpo?czyk tak?e przeczuwa?, ?e jego ojciec b?dzie pyta? na pewno nie mniej od niego.

[Fire Hell]

Fire pojawi?a si? po drógiej stronie jeziora. By?o wystarczaj?co spokojnie by mog?a po?wiczy?. Zrzuci?a na ziemie swój br?zowawy p?aszcz i u?o?y?a na nim torby, uprzednio wyjmuj?c z nich siedem czarnych ?wiec.

Gwizd?a, a po chwili na niebie ukaza? si? s?p. Ptak ten wyl?dowa? obok niej i wolnym krokiem wszed? na jej rzeczy by sta? tam niczym wartownik.

Fire Hell niespiesznie rozstawi?a ?wiece tworz?c co? na obraz kr?gu z wpisan? wewn?trz siedmioramienn? gwiazd?.
Stan??a w ?rodku, a miecz imieniem chaos z kling? o klindze która z jednej strony by?a ?elazna, a z drógiej srebna wisia? tu? przed jej pyszczkiem. ?wiece zap?one?y, a ona w milczenu nadawa?a s?ow? magiczne znaczenia.

[Tea Charmer]

Gdy Tei wszed? na teren Jeziora wygl?da?o na do?? spokojne. Jednak?e ju? na wej?ciu da?o si? wyczu? jak?? z?? bytno??, niezbyt subteln? gdy? jej magia by?a do??.. nieuporz?dkowana. Prawdopodobnie jaki? amator albo dzika magia która jest niczym ameba: niezbyt wyrafinowana, ale bardzo skuteczna. Oczywi?cie w swojej skali. S?ysz?c s?owa syna prychn?? i powiedzia? równie? po neighpo?sku tylko ?e niezbyt uprzejmym tonem: -I ty twierdzisz ?e tutaj mo?emy spokojnie porozmawia?? Czu? tu z?? magi? na kilka li i ty mówisz ?e to jest bezpieczne miejsce do rozmowy?! - Rozejrza? si? i dostrzeg? po drugiej stronie bia?? klacz, która odprawia?a jaki? rytua?. I z pewno?ci? nie by? to rytua? wezwania s?odkiego króliczka. Chwyci? Hikariego za kark, przyci?gn?? do siebie i wskaza? kopytem na klacz : -TAM! Widzisz? Mamy towarzystwo. - stwierdzi? pusczaj?c Hikariego.

[Hikari Senshi]

Hikari oczekiwa? spokojnie ojca nad jeziorkiem, w zasadzie nie robi?c nic innego. Zastanawia?o go tylko czemu jego rodziciel tak si? wlecze. Mo?e jego wiek daje ju? o sobie zna?. Tei by? w klanie Hikariego na d?ugo przed narodzinami neighpo?czyka i nikt z obecnie ?yj?cych nie móg? stwierdzi?, ile ten kuc ma lat.
W mi?dzyczasie nad jeziorkiem pojawi? si? kolejny mag. Musia?o ich by? sporo w tym dziwnym kraju. W ka?dym razie pojawienie si? jednoroga po drugiej stronie nie usz?o uwadze samuraja.
Jego ojciec gdy wreszcie dotar? nad jezioro, najwyra?niej równie? zauwa?y? niespodziewanego go?cia, co wida? by?o po jego zachowaniu. Có?, przynajmniej zmys?y rodziciela chodzi?y wci?? dobrze. Hikari nie przej?? si? w ogóle zachowaniem swojego ojca.
- Par? minut temu to miejsce by?o puste - rzek? czyst? neighpo?czyzn?, jego g?os bby? spokojny i lekko rozbawiony - Gdyby? obra? prost? drog? i maszerowa? szybko, pewnie by?my ju? ko?czyli t? rozmow?. Mnie te? ten kraj zadziwia, ale gdy mam interes do za?atwienia, to nie zajmuj? si? zwiedzaniem.

[Tea Charmer]

-Troch? szacunku i pokory! Jak ?miesz zwraca? si? w ten sposób do ojca, honorowego cz?onka rodu i twojego nauczyciela!? - Krzykn?? oburzony do syna. - Widz? ?e nie tylko Tea ma niegodnego syna.. - rzek? z pogard? po czym splun?? na ziemi? - Wychowywa?em ci?, by?em przy zdobyciu twojego uroczego znaczka, szkoli?em ci? na samuraja, a ty mi si? tak odwdzi?czasz? Z?o?liwymi uwagami odno?nie mojej osoby? Poza tym, gdzie by?e? gdy wybijano nasz ród? Gdzie by?e? gdy z Kinei i Sensi bronili?my Rinji'ego? Gdzie by?e? gdy oni zgin?li a nasz pan, da? si? zabi? ?ebym móg? ?y?? Gdzie by?e? gdy nasze domy pali?y si? niczym pochodnie? Gdzie.. -urwa? zm?czony i zawiedziony tym ?e jego syna nie by?o przy nim podczas walki. - Gdzie by?e?? - powiedzia? ju? spokojniej jednak z wyra?nym wyrzutem i zawodem w g?osie

[Fire Hell]

P?omienie czterech ?wiec swym czarny ogniem oplot?y nogi Fire od kopyt po kolana tworz?c co? na wzór baletek. Kolejne dwa p?omienie pokierowaly si? ku jej grzbietu tworz?c jakoby zbrojne siod?o, ostatni z p?omieni utworzy? jakby ko?nierz wokó? jej szyi.
Wyci?g?a miecz z ?wistem. Sta?a spokojnie w pe?nym skupieniu.
By?a wojownikiem który si? nie ?pieszy?.
To by? jej trening, a miecz b?yszcza?. Ogie? powoli sp?ywa? na miecz by gin?? w jego ostrzu.
Powoli zbliza?a si? do wody, a ta najbli?ej jej kopytek parowa?a niemal odrazu.

Gdy sta?a ju? tak ?e wody mia?a by po kolana pu?ci?a miecz i ten zacz?? wirowa? w oko?o niej. Zgasi?a p?omienie lecz jej nieza?a?o. Wpad?a w sta?y rytm. Miecz p?dzi? w niepoj?tym t?pie. By?o to do?? m?cz?ce tak te? po jej skroni sp?ywa? pot.