przez Last Word » 29 cze 2012, o 17:09
Lastowi znalezienie odpowiedniego domu ze wzgl?du na to co pami?ta? o swoim bracie zaj??o niema?o czasu. G?ównie dlatego, ?e do sporej cz??ci domów po prostu zagl?da? przez okna, by drog? eliminacji zlokalizowa? dom w?asnego Quieta. Na jego szcz??cie pomog?o mu nie to co by?o wewn?trz, lecz to co na zewn?trz. Konkretnie, siedz?cy na werandzie jastrz?b z zakrwawionymi szponami który czy?ci? sobie dziobem lotki. Ptak zamacha? kilkakrotnie skrzyd?ami widocznie rozpoznaj?c rodzin? w?a?ciciela, ale nie poderwa? si? do lotu. Zrobi? to dopiero, jak Last podszed? bli?ej. Ptak usiad? Lastowi na grzbiecie wbijaj?c mocno pazury w skór?, jednak nie przebijaj?c jej wyj?tkowo. Zaraz potem powróci? do czyszczenia lotek, nie zwa?aj?c na to, ?e Last stan?? na dwóch kopytach by spod daszku os?aniaj?cego werand? wyci?gn?? klucz do drzwi.
-No, to b?dzie dom mojego brata. Jak ten cholerny ptak tu na niego czeka?, to raczej nie mo?e by? inaczej.-Powiedzia? z u?miechem, ciesz?c si? z tego, ?e Word je?li chodzi o ukrywanie, nie jest specjalnie za tym by zbytnio kombinowa?.
Wn?trze... Oprócz kilku kupek ró?nej ma?ci papierzysk, to co si? rzuca?o w oczy to gruba warstwa kurzu, zupe?nie jakby w?a?ciciel pewnego dnia wyszed? i postanowi? nie wraca?, zostawiaj?c wszystko jak le?a?o. Nawet talerze w kuchni, które mia?y wyl?dowa? w suszarce, zd??y?y wyschn?? i pokry? si? kurzem. Last ?ci?gn?? ku sobie brwi nieco zaskoczony tym co zobaczy?. Ale chocia? mia? pewno??, ?e to dom jego brata, wi?kszo?? papierów by?a skierowana w?a?nie do niego.
-Có?, przynajmniej to nie jest ruina. Wystarczy si? przekopa? przez warstw? kurzu i b?dzie w porz?dku.-Powiedzia? ca?kiem g?o?no z u?miechem.