Polana

[Kelse]

Gdy Kelse chwyci? za bro? nagle przed nim w ziemie wbi? si? sztylet. Nie zrobi?o na niego ?adnego wra?enia. Wyci?gn?? miecz do ko?ca i powiedzia? w spokojnym tonem - Nie martw si? Tali, nie zamierzam atakowa?. Po prosty co? mi mówi, abym trzyma? teraz miecz w r?ce. - a na twarzy pojawi? si? lekki u?miech.
Us?ysza? monolog tygryfa i pomy?la? *Ciekawe co ??czy j? z zebrami.*, nagle us?ysza? pytanie Shade skierowane do Arientara, a potem jego odpowiedz i doda? - On zawsze mia? takie g?upie podej?cie do ?ycia, wi?c si? nie przejmuj si? jego zachowaniem. - po czym odwróci? si? do Tali i bacznie obserwowa? jej kolejne ruchy.

[Mistrz Gry]

Na samym ?rodku polany toczy?a si? bitwa. Bitwa mi?dzy dwoma kucami-szale?cami obserwowana przez jawn? kryminalistk? Tali. Do tego znajdowa?a tam si? te? podejrzana klacz w bia?ym p?aszczu. Wszyscy byli zamieszani w co?, co tutejszy komisarz móg? opisa? tylko dwoma s?owami: Przest?pczo?? Zorganizowana.

Oddzia? Policyjnych Kucyków ubrany w pe?ny pancerz taktyczny oraz w siod?a z wyrzutniami sieci i paralizatorami podszed? niepostrze?enie do do ca?ej grupy i wyczeka? momentu, gdy wszyscy skupi? si? na walcz?cych szale?cach.

Wtem rozleg? si? cichy huk i z krzaków wyskoczy?y kuce w pe?nych kamizelkach taktycznych o barwie ciemno niebiesko-czarnej.

- GLEBA, zadzwo? do mnie prosz? GLEBA!

Krzyczeli funkcjonariusze. Tygryfica, która z szoku zerwa?a sie do lotu, zosta?a natychmiast trafiona sieci? wystrzelon? z siod?a Komisarza i upad?a na ziemi?. Nastepnie podbiegli do niej Trenchcoat i Red Shot, i zaczeli ja pa?owa?.

Heavy Duty w tym czasie u?ywaj?c swojego magicznego rogu wys?a?a ?adunek elektryczny prosto w odzian? w bia?e szaty klacz i obezw?adni?a j? potem p?taj?c niczym cielaka swoj? przydzia?ow? lin? rodeo. Mo?na by?o dostrzec ponur? satysfakcje gdy juz skr?powan? aresztantk? pani patrolowiec potraktowa?a kolejhnym wy?adowaniem elektrycznym.

Kelse i Arientar zostali zgarni?ci w najmniej pomy?lny sposób. Jailbreak oraz Haywire przyszpilili ich do siebie szar?uj?c z barków i stukn?li ich g?owami tak mocno, ?e pomdleli...

Teraz, gdy zebrano wszystkich sp?tanych na polanie, Inspektor Trenchcoat rozpocz?? wst?pne CSI.


Komisarz Red Shot stan?? na przeciwko grupy i zacza? recytacj? praw. Na Tygryfa patrzy? wyj?tkowo ostro.

- Masz prawo do zachowania milczenia... Oby? koko euro spoko skorzysta?a... Masz prawo do adwokata... we?mie cie tylko taki z urz?du... wszystko co powiesz mo?e i ZOSTANIE u?yte przeciwko tobie...


I zabrano was do aresztu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wszystkie postaci zostan? przeniesione do cel w komisariacie ^_^ Witamy w ?wiecie prawa.

[Celestia]

Po chwili ?lepoty wreszcie ksi??niczki mog?y normalnie spojrze?. Nie znajdowa?y si? ju? w kr?gu ?wiat?a, ale i te? nie by?y to góry s?one. Znajdowa?y si? w lesie Everfree. Szybko rozejrza?a si?, szukaj?c ?ród?a tego fenomenu, ale nie by?o nikogo i niczego. Wykluczy?a dzia?anie heroldów, cho? jeden z nich zosta? pokonany, to nie mia?o to zwi?zku z t? teleportacj?. Istnia?y inne wyja?nienia- koniunkcja planet; otwarcie si? portali do wymiarów równole?nikowych; uwolnienie si? starego i zapomnianego wroga Equestrii; ingerencja po?eraczy ?wiatów... Westchn??a, gdy? pewnie i tak teraz si? tego nie dowie. Na szcz??cie siostra by?a obok niej, cho? dalej zagryza?a lisa.
- Musz? przyzna?, ?e to by?o dziwne, nawet dla mnie. Szkoda, ?e przy okazji ty nie zosta?a? wyleczona, no ale nie mo?na, jak wida?, mie? wszystkiego.

Drapi?c si? po intymnych miejscach spogl?da?a na otoczenie i dosy? szybko je rozpozna?a. To tutaj torturowa?a Soara gdy chcia?a si? dowiedzie? gdzie jest Reet( incydent jej ojca i kosy pewnego ogiera)! Tutaj równie? spotka?a tego idiot?... znaczy swojego osobistego gwardzist?, Blanco Vagabundo. Cho? nie by?o to mi?e spotkanie, gdy? cham jeden wyskoczy? do niej z mord?, i to jeszcze z pretensjami! Gdyby nie obecno?? Soara(ponowne spotkanie) i gwardzistów pewnie ukara?by go za jego pych?, tak jednak musia?a si? przyhamowa?. Wyry?a pazurami znak alicornów na jednym kamieniu by zachowa? to dobre miejsce dla przysz?ych pokole?.
- Mam pewne wspomnienia z tym miejscem, by? mo?e to jest powód, dla którego nas tutaj teleportowa?o. Ciekawi mnie tylko co by?o powodem naszego znalezienia si? tutaj, gdy? na pewno musi by? w tym jaki? cel.

[Freki_Blackbane]

Z Lasu wy?oni? si? samotny wilk. zwabi? go nag?y b?ysk, oraz zapach gryfa.

Gdy dotar? na miejsce, dojrza? kolorowego gryfa, s?usznej, nietypowej dla gryfów, postury, oraz Ksi??niczk? Lun?. Po umaszczeniu gryfa i po ods?uchaniu kra??cych po kraju plotek, odgad? i? gryfica jest Ksi??niczk? Celesti?, panuj?c? g?ow? w kraju.

Tymczasem Ksi??niczka Luna zdradza?a symptomy niebezpiecznej choroby która po?o?y?a pokotem wiele wilków i psów z Canidy.

- Ksi??niczki... Chcia?bym was powita?... Cho? widz?, i? to chwile ci??kie dla wszystkich. Jestem Carewicz Freki Blackbane... Pe?noprawny w?adca Carstwa Canidy, na uchod?ctwie... Chcia?bym pomóc... Na przyk?ad z chorob? ksi???cej siostry... Na twoj? te? si? co? znajdzie, wasza wysoko??...

Popatrzy? na nie mog?c? si? powstrzyma? Celesti?...

[Celestia]

Celestia ju? wcze?niej wyczu?a zbli?aj?c? si? istot?, nie wiedzia?a tylko kto to jest, ale by?a gotowa do obrony, lub ataku, je?li tego by wymaga?a sytuacja. Jaki? wilk wyszed? im na spotkanie, nie by?o to nic pokroju Diamentowego psa. Prezentowa? si? zacnie, co nie zmienia?o faktu, ?e móg? okaza? si? jakim? wys?annikiem heroldów. Po czym si? przedstawi?. Niemal si? za?mia?a s?ysz?c, ?e jest carewiczem, bo jednak by? kawa?ek do jego królestwa. Cho? i ona obecnie by?a legalnym w?adc? znajduj?cym si? na wygnaniu.
- Witaj Blackbane, jestem ksi??niczka Celestia, a to moja m?odsza siostra, ksi??niczka Luna. I zgodz? si? z tob?, ?e czasy nie s? przychylne dla nikogo.- Ksi??niczka zwalczy?a ch?? drapania si?, przez te wszystkie eony przyzwyczai?a si? do wielu niemi?ych rzeczy. Obecne choroby by?y bardziej denerwuj?ce ni? gro?ne.- Je?li masz jaki? lek na chorob? dr?cz?c? moj? siostr? to z ch?ci? z niego skorzystam. Wierz mi, ?e wynagrodz? ci to.

Có?, po zamieszaniu z heroldami ten ca?y Freki mo?e by? przydatny. Kto powiedzia? by nie zrobi? ma?ego przewrotu w tym jego pa?stwie?- My?l by?a nawet bardziej ni? kusz?ca..

[Freki_Blackbane]

Freki uk?oni? si? raz jeszcze.

- Owszem, posiadamy lek... Ale jest bardzo bolesny. To seria jedenastu zastrzyków... Mog? szybko sprowadzi? tutaj naszego lekarza, on si? zajmie chorob?. Od waszej wysoko?ci wyczuwam...

Freki wci?gn?? par? razy powietrze nosem. Potem szybko podszed? do Celestii i pow?cha? ja pod ogonem, i odskoczy? jak oparzony. Zaraz zala? si? rumie?cem.

- Um... Nie s?dzi?em i? wasza ksi???ca wysoko?? mo?e mie? TAKIE problemy...

Stara? si? nie patrze? w jej oczy.

[Celestia]

- Có?, moja siostra b?dzie musia?a jako? to przetrwa?.- U?miecha?a si? pod nosem na my?l, ?e jej m?odsza siostra przejdzie serie bolesnych zastrzyków. Przynajmniej to poprawi jej humor.- Nie mia?abym nic przeciwko sprowadzeniu owego lekarza.

Celestia nie przepada?a za takimi sytuacjami, gdy kto? zachodzi? j? od ty?u. Albo gdy bez zaproszenia sprawdza? jej stan. I tak ta choroba by?a na tyle upokarzaj?ca, ?e obieca?a sobie zem?ci? si? na heroldzie zarazy w ten sam sposób- oczywi?cie przed sprawiedliwym procesem i zas?u?on? egzekucj?. I mia?a nadziej?, ?e ten Freki tego nie wyczuje.

- Có?, teraz królestwem w?ada jaka? banda idiotów, ale niebezpiecznych idiotów. Jeden z nich w?ada chorobami i zes?a? co? na mnie i moj? siostr?.- Powiedzia?a to spokojnie, bez emocji. Zupe?nie jakby opowiada?a zas?yszan? informacj? nie dotycz?c? jej osoby.

[Freki_Blackbane]

Freki wci?? zarumieniony odwróci? wzrok.

- To... To choroba weneryczna... Nawet dwie s?, Wasza Wysoko??... Ale Na to tez znajdzie si? lek. Khem... Wezw? Lekarza.

Po czym stan?? na jakim? le??cym g?azie i zawy? g?o?no. Wkrótce odpowiedzia?o mu inne, odleg?e wycie.

- Nasz lekarz jest w drodze ksi??niczko...

Przyjrza? si? udr?czonej Lunie i zrobi?o mu si? jej nieco ?al. Ta choroba powali?a wiele wilków i psów nim odkryto na ni? skuteczny lek.

- Pozna?em jednego czciciela chaosu tu, na ziemi Equestrii... Wyznawcy tego zjawiska powinni zosta? wyplenieni. To fanatycy. Podli szubrawcy, i z tego co mówicie, uzurpatorzy. Zupe?nie jak Partia Diamentowych Psów w mojej rodzinnej Canidzie. Jeste?my w podobnej sytuacji, ksi??niczko. Mia?bym dla ciebie propozycj? sojuszu. Warunki my?l?, ?e ci si? spodobaj?. Czy chcesz mnie wys?ucha??

[Celestia]

- Wiem na co cierpi? Blackbane, nie musisz tego mówi? g?o?no. Co do leku to najlepszym lekiem na moj? chorob? by?by trup, a nawet pi??. No ale ju? chyba padaj? z tego co czuje, jeden ju? przegra?. Nie zdziwi?a j? ta metoda komunikacji. W ko?cu by? wilkiem, sama pami?ta?a star? "poczt? my?low?" Alicornów. Troch? szkoda, ?e zosta?o to zapomniane, znacznie u?atwia?o wszelakie kontakty. Wys?ucha?a co mia? do powiedzenia odno?nie chaosu i u?miechn??a si?. Sojusz...

- W sumie nasze kraje nie granicz? ze sob? bezpo?rednio, nie widz? wi?c nic przeciwko by?my ze sob? wspó?pracowali. Z mi?? ch?ci? wys?ucham twojej propozycji.

[Freki_Blackbane]

- Ja i moja sfora, si?a 700 wilków, nie licz?c szczeni?t, poszukujemy miejsca gdzie mogliby?my osi??? i przegrupowa? si? do odbicia naszej ojczyzny. W zamian za udost?pnienie ci mojej sfory do walki z Chaosem, chcia?bym dosta? mo?liwo?? osiedlenia si? na miejscach nieu?ytkowych w okolicach Ponyville i Everfree. Mog? zaoferowa? pe?n? kooperacj? moich oddzia?ów, o ile pozwolisz nam wychowa? tutaj nasze szczeniaki w spokoju i odej?? za par? lat.

Przedstawi? swoje postulaty i u?miechn?? si?.

[Celestia]

Ksi??niczka zastanowi?a si?. 7 setek wydawa?o si? spor? liczb?, ale jak na rozmiar Equestrii wydawa?o si? to niczym. A i stawali si? sojusznikiem w walce z heroldami, jak i by? mo?e przysz?ymi zagro?eniami dla Equestrii. Nie mówi?c ju? o tym, ?e co? takiego mog?oby powstrzymywa? potwory z lasu Everfree i Diamentowe Psy przed napadami na kuce.

- Zgoda, ziemie w tamtym rejonie s? tak rozleg?e, ?e pewnie znajdziecie miejsce dla siebie. Kiedy ju? odzyskam pe?ni? w?adzy za?atwimy to ju? oficjalnie, ale ju? teraz mog? ci zagwarantowa? to, ?e mo?ecie si? tam osiedli?. W przysz?o?ci za?, bli?szej lub dalszej, mog?abym pomóc ci odzyska? twoje dziedzictwo w Canidzie.

[Freki_Blackbane]

- Wasza chojno?? jest niezmierzona... o! A otó? i nasz lekarz.

Z lasu wy?oni? si? podstarza?y wilk z bia?ym kitlem narzuconym na pier?. d?ugie k?y i dobrze zbudowana sylwetka wskazywa?a, ?e równie cz?sto jak leczy, jest powodem leczenia.

- Wasza wysoko??, jaka jest potrzeba?

Zapyta? podstarza?ym, gard?owym g?osem. Freki wskaza? ?ap? na ksi??niczk? Lun?.

- Ma w?cieklizn?. Postaraj sie co? z tym zrobi?.

- Tak jest. Si? robi.

Lekarz u?miechn?? si? i wyj?? z torby jedenascie du?ych, szklanych strzykawek z takimi? ig?ami.

- Zaboli tylko bardzo...

Freki uwa?aj?c by si? nie da? zarazi? przytrzyma? mocno Lun? odwrócon? na plecy a Lekarz powoli wbija? ig?? za ig?? i wstrzykiwa? surowic?. Luna wrzeszcza?a przy tym z bólu jak op?tana, ale obaj zachowywali sie tak, jakby robili to juz tysi?ce razy i nie przeszkadzali sobie. Gdy by?o po wszystkim, Luna z bólu omdla?a.

- Ostrzegam was, wasza wysoko??, ?e ona mo?e jeszcze zara?a?... Po jakich? dwóch dniach b?dzie zdrowa, cho? obola?a i mocno os?abiona.

Ostrzeg? lekarz pakuj?c strzykawki z powrotem do torby. Przydadz? si? pó?niej, na innych pacjentów.

[White Smile]

Na polane wesz?a bia?a posta?, która przed chwil? znajdowa?a si? lasu Everfree. Na jego twarzy malowa? si? szalony u?mieszek. Przez chwile posta? w miejscu rozgl?daj?c si? czy nikt go nie ?ledzi?.
*Nikt mnie nie ?ledzi, wi?c to co powiedzia? ojciec nie okazuje by? kolejnym testem* pomy?la? White po czym ruszy? w g??b polany. Gdy by? na ?rodku polany, po?o?y? si? na mi?kkiej trawie i spogl?da? na niebo ogl?daj?c jak chmury s? niesione przez wiatr. Le??c tak sobie na trawie jego u?miech znik?, a do jego g?owy przychodzi?y ró?ne my?li i pytanie na, które chcia? odkry? odpowied?. Najbardziej m?czy?y go pytania "Kim mam by??" lub "Gdzie jest moje miejsce na tym ?miecie?". White rozmy?laj?c tak nie zwraca? najwi?kszej uwagi na otoczenie.

[Suisen Kawaii]

Suisen sz?a powoli po polanie. Nagle natkn??a si? na bia?ego kuca. Widzia?a go z daleka. Pok?usowa?a do niego z u?miechem na twarzy.. Przecie? musi kogo? pozna?! Popatrzy?a si? z góry na niego.
-Witaj! Jestem Suisen Kawaii. A Ty? Kim jeste??
Powiedzia?a zadowolona i po?o?y?a si? na przeciw zas?aniaj?c mu widok. Mia?a nadzieje, ?e kuc ten jest sympatyczny. Pfu.. przecie? nie ma innych kucy! Wygl?da? na mi?ego wiec musia? taki by?! Na pewno! W ponyville nie ma inynych kucy! A przynajmniej tak jej si? zdawa?o..

[White Smile]

Withe le?a? tak na trawi? jeszcze przez chwile, gdy nagle co? przerwa?o rozmy?lenia. Po chwili zorientowa? si?, ?e jest to klacz o ?ó?tej sier?ci. White nie trac?c czasu siad? tak, aby mie? klacz naprzeciwko siebie, a na jego twarzy szybko pojawi? si? u?miech.
- Witaj panno Kawaii. Jestem White Smile, troch? mnie zaskoczy?a?. - powiedzia? z u?miechem na ustach, po czym lekko si? za?mia?.
White przyjrza? si? dok?adniej nowej znajomej i spyta?.
- Je?li mo?na zapyta?? Co taka ?adna klacz jak ty szuka w tak uosobionym miejscu jak to? - po czym dosiad? si? bli?ej Kawaii