Jadalnia

[Azure Dawn]

Azure po kilkunastu minutach bezowocnego szukania og?osze? pracy i kr?cenia si? po Ponyville, wszed? do K?cika Cukrowej Kostki. Wszed? tutaj albowiem przed chwil? przechodz?c t?dy u?wiadomi? sobie jak jest okropnie g?odny. Wytrz?sn?? z kieszonki swojej koszuli kilka pozosta?ych mu jeszcze monet i podszed? do lady, staj?c w kolejce za br?zowo umaszczon? klacz? o grzywie oraz ogonie koloru jasno-bordowego, przy której sta? jaki? ?rebak, b?d?cy zapewne jej synem. Oboje byli Pegazami. Czekaj?c a? klacz z?o?y zamówienie, rozgl?da? si? zastanawiaj?c jednocze?nie nad tym co on zamówi. Jego zmys?y lekko dra?ni?y wszystkie aromaty dobiegaj?ce zewsz?d.

[Winter Tea]

Winter podesz?a do lady i zamówi?a pucharek lodowy. Usiad?a przy stoliku, wyj??a z torby ksi??k?. Pogr??ona w lekturze nie zwraca?a uwagi na inne kucyki. Kiedy kelnerka przynios?a deser, klacz podnios?a g?ow? i zauwa?y?a, ?e nie jest tu sama.
- No, prosz?...- szepn??a zaskoczona.
By?a ?wi?cie przekonana, ?e b?dzie tu jedyn? klientk?.

[Azure Dawn]

Do lokalu wszed? kolejjny pegaz, klacz. "Chwila! Czy to... Winter!? Co do... sk?d... Ona... tutaj? przecie?... eh."-W g?owie Jednoroga znowu zapanowa? chaos, zreszt? tak si? chyba dzia?o za ka?dym razem, kiedy spotyka? Winter. Swoj? drog?. Co zamówi??...eh ...um ...có?. Jego umys? rozprys? si? na ma?e kawa?eczki. "Em... sporo osób zamawia tu lody, wi?c czemu nie..."-Pomy?la?. W ko?cu uwielbia? lody waniliowe.
Dopiero Winter u?wiadomi?a mu, ?e nie ma tu ?adnej kolejki, i ?e mo?e zamówi? ju? teraz
Zamówi? wi?c dwie ga?ki lodów waniliowych i trzymaj?c loda (bez skojarze?, prosz?!) za pomoc? rogu podszed? do stolika przy oknie.

[Winter Tea]

- Cze??, Azure - Winter pomacha?a jednoro?cowi - Przysi?dziesz si?? - wskaza?a krzes?o obok siebie.
Zauwa?y?a, ?e fryzura, któr? mu zrobi?a, jeszcze si? trzyma. G?upie spostrze?enie, ale mia?a takich pe?no. Kl?twa pracoholika... Skosztowa?a swojego deseru. U?miechn??a si? lekko. S?odycze - to by?o to! Fakt faktem, przyty?a ostatnio kilka kilo, ale nie przywi?zywa?a do tego wi?kszej wagi.

[Sunny Sky]

W cukierni pojawia?o si? coraz wi?cej kucy, ale Sunny'emu to nie przeszkadza?o. Wi?cej kucy oznacza?o wi?cej potencjalnych przyjació?, a dopóki mia? cioci? u boku nie musia? si? niczego ba?! Popatrzy? na smaki lodów - truskawkowe, bananowe, wi?niowe, adwokatowe (ale czy adwokat to nie jest zawód? W sumie to wola? tego na razie nie tyka?, dopóki si? nie rozezna)...Ach, s? czekoladowe!
-Ciociu, mog? prosi? o ga?k? czekoladowych i truskawkowych? - Poprosi? grzecznie, jak na dobrze wychowanego ?rebaka przysta?o.

[Azure Dawn]

Azure ogl?da? za oknem ruchliwe centrum Ponyville, my?l?c nad tym jak? przysz?o?? sobie zapewni. Nie ma zbyt du?o czasu na jedzenie tutaj, musi szybko zje??... em... lody- dosy? dziwny pomys? na obiad, ale jednoróg mia? p?onn? nadzieje, i? jego ?o??dek jako? to przetrwa, bez wi?kszych rewolucji. Nagle Winter odezwa?a si?, zapraszaj?c go aby si? przysiad?.
-Yyy... pewnie!-Odpowiedzia? wyrwany ze swoich ma?ych rozmy?la?, poczym przysiad? si? do Winter siedz?cej nieopodal. Po zaj?ciu miejsca ko?o niej przywita? si?:
-Cze?? Winter, nie spodziewa?em si?, zasta? tu Ciebie.

[Pirate Watch]

Pirate od razu odpowiedzia?a na grzeczne pytanie Sunny'ego :
- Oczywi?cie kochanie. I zwróci?a si? do klaczy za lad? :
- W takim razie b?d? dwie ga?ki, jedna czekoladowa i jedna truskawkowa, oraz jedna jedna cytrynowa i jedna mi?towa dla mnie. Po odebraniu lodów zap?aci?a i odesz?a do najbli?szego wolnego stolika. Zauwa?y?a, ze w mi?dzyczasie pojawi?o si? par? kucyków, ale mia?a piln? rozmow?, wi?c, mimo ogromnej ch?ci, nie podchodzi?a do nich.
Klacz ca?y czas m?czy?o to silne przekonanie, ?e musi gdzie? si? pojawi? najszybciej jak to tylko mo?liwe. Nie mia?a poj?cia, co by?o w miejscu, które mia?a ci?gle przed oczami, ale wiedzia?a, ?e jest ju? blisko odkrycia tego, a tak?e przyczyny. Przyczyny tego przedziwnego przeczucia, które n?ka?o j? od poranka...
Nagle wyrwa?a si? z zamy?lenia. :
- Sunny, chcia?by? mi mo?e opowiedzie? o czym? jeszcze? Chcia?a pozna? bratanka jak najbli?ej.

[Iron Rose]

Przed budynek SugarCube Corner podjecha? spokojnie czarny motocykl. Na motocyklu tym zasiada?a do?? m?oda klaczka, która mog?a mie? nie wi?cej ni? kilkana?cie lat. Owa klaczka zeskoczy?a ze swojego ?rodka lokomocji, po czym z kieszeni kurtki wyci?gn??a sakiewk? i przeliczy?a posiadane fundusze. "Powinno starczy? na co? do zjedzenia" pomy?la?a. Zapewne pomy?la?a by co? jeszcze, ale przerwa?o jej burczenie w brzuchu. ?niadanie jad?a ju? do?? dawno, a od tego czasu cholernie zg?odnia?a. Pewnym krokiem wesz?a do jadalni. W ?rodku by?o do?? przytulnie, ca?y lokal sprawia? przyjemne wra?enie. Wzbudzi?o to nadzieje, ?e jedzenie oferowane przez lokal równie? b?dzie dobre. Klaczka podesz?a do lady i po chwili zastanawiania zamówi?a sobie jedn? z babeczek. Wybór by? trudny, bo wszystkie wygl?da?y apetycznie, ale w ko?cu przysz?a tu zje??, a nie si? zachwyca?. Z zakupion? babeczk? Iron Rose uda?a si? do wolnego stolika, po czym zaj??a si? konsumpcj?.

[Winter Tea]

Winter spojrza?a w kierunku klaczy wchodz?cej do cukierni. Nowo przyby?a zrobi?a na niej pozytywne wra?enie, przez chwil? nawet zastanawia?a si?, czy nie zagada?. Dosz?a jednak do wniosku, ?e przecie? nie musi zna? wszystkich w Ponyville.
- No có? - zwróci?a si? do Azura - W zasadzie przysz?am szuka? Uriela, ale widz?, ?e go tu nie ma. Poza tym sprzedaj? tu wyborne lody. A ty co tu porabiasz? Lucky mówi?a, ?e znalaz?a dla ciebie prac?. Troch? si? o ni? martwi?.

[Azure Dawn]

-Tia... Lucky... um znalaz?a sobie... "co?", co nazywa "pensjonat" i chce abym to odrestaurowa?... chwila ty o tym wiesz? no nie! nie mo?na tutaj nic zrobi? bez wiedzy innych!-Lekko podniós? g?os z delikatn? nut? zawiedzenia i goryczy, jednak nie na tyle, aby mo?na to by?o odebra? jako powa?ne ze?lenie-ehh... dobra nie wa?ne... wracaj?c to by? tam paj?k... wiesz ma?y paj?czek, zupe?nie niegro?ny. A biedna Lucky tak si? przerazi?a, ?e a? zemdla?a. Potem w ogóle nie pami?ta?a o tym, ?e mnie tam zaprowadzi?a. No i jej to po krótce(w dwóch zdaniach)-Doda? pod nosem-wyt?umaczy?em... A tak w ogóle, to czemu szukasz Uriela?-Spyta? ze zdziwieniem i (sam si? sobie zdziwi?) lekk?, ukrywan? zazdro?ci?. Zazdro?ci??! Chwila moment, czy on... nie to po prostu ten chaos w umy?le... przecie?, nie mia?by nawet o co... przecie?... nie, to na pewno nie mog?a by? zazdro??

[Sunny Sky]

Yayayayayay, lody! Dwie ga?ki! Instytucie dostawali najwy?ej jedn?, bo pan doktor Cure zawsze powtarza?, ?e "nie wolno ich rozpie?ci?, a za du?o s?odyczy szkodzi". Jak dobrze, ?e mia? tak? fajn? cioci?! Usiad? z ni? do stolika i dopiero wtedy zacz?? je??. Ju? po pierwszym kontakcie j?zyka z zimnym deserem, jego kubki smakowe oszala?y, a oczy zabieg?y mgie?k? przyjemno?ci. Lody truskawkowe smakowa?y jak prawdziwe truskawki, dopiero zebrane z pola, nabieg?e sokami i jeszcze maj?ce w sobie - mimo niskiej temperatury lodów - posmak s?o?ca. Ga?ka czekoladowych za to by?a chyba bardziej czekoladowa ni? sama czekoladowa, Sunny mia? w tej materii ogromne do?wiadczenie. ?ezka rado?ci pociek?a mu z k?cika oka.
-Ciociu... - Powiedzia? powoli, rozkoszuj?c si? smakiem. - ... Rozmowa przeszkadza?aby nam w jedzeniu najpyszniejszych lodów na ?wiecie. - Doko?czy? z czystym zachwytem w g?osie. Siedzia? i jad? powoli, ciesz?c si? ka?dym poci?gni?ciem j?zyka. Dopiero wej?cie szarej klaczy w czarnej kurtce zmusi?o go do jakiej? reakcji. - Fajnie wygl?da ta pani! - Wyrazi? opini? i jad? dalej.

[Pirate Watch]

-Ciesz? si?, ze ci smakuj?, kochanie. Pirate by?a najszcz??liwsza, zawsze wtedy, gdy mog?a dzieli? si? szcz??ciem z innymi. Cieszy?a si?, ?e maluchowi smakuj? lody i równie? zacz??a si? delektowa? swoimi. Gdy Sunny zwróci? uwag? na pewn? klacz w skórzanej kurtce, pomy?la?a, ?e wygl?da sympatycznie i do??... samotnie. Postanowi?a zaprosi? j? do ich stolika. Podesz?a do nie i powiedzia?a:
- Cze??, jestem Pirate Watch, a tam siedzi mój bratanek, Sunny Sky. Nie chcia?aby? si? do nas dosi???? Mówi?a do?? mi?ym, ale nie przes?odzonym g?osem. Mia?a nadziej?, ?e zawrze now? znajomo??. - Mo?emy sobie si??? i porozmawia? o czym?, je?li masz tak? ochot?. wygl?dasz na osamotnion?, a to prowadzi do smutku, a jak wiadomo smutek jest niezbyt pozytywnym uczuciem. U?miechn??a si? do niej przyja?nie i czeka?a, a? klacz zareaguje na jej zaproszenie.

[Iron Rose]

Klaczka snu?a swoje przemy?lenia podczas jedzenia babeczki. Jednak do?? szybko czynno?? ta zosta?a przerwana przez g?os. Gdy spojrza?a si? w kierunku, z którego owy d?wi?k dochodzi? ujrza?a do?? m?od?, br?zowo umaszczon? klaczk? pegaza, która na oko by?a mniej wi?cej w jej wieku. Klaczka owa z u?miechem na ustach przedstawi?a si? jako Pirate Watch. Iron Rose odwzajemni?a u?miech.
- Cze??. Jestem Iron Rose. Mi?o mi pozna?. - poda?a kopytko Pirate i spojrza?a w kierunku sto?u, przy którym siedzia?o ?rebi?, które by?o bratankiem klaczki. Rose nie namy?la?a si? d?ugo nad propozycj? nowo poznanej pegazicy. Towarzystwo zawsze jest lepsze od samotno?ci, a Pirate wydawa?a si? do?? sympatyczna. Jej bratanek te? wygl?da? na weso?ego ?rebaka.
- Bardzo ch?tnie si? do was przysi?d? - powiedzia?a weso?o si? u?miechaj?c - Pierwszy raz jestem w tym miasteczku i jeszcze nie pozna?am nikogo. - wyja?ni?a, podnosz?c si? z krzese?ka i bior?c swoj? niedoko?czon? babeczk?. Razem z Pirate podeszli do stolika przy którym siedzia? ?rebak.
- Cze?? ma?y, jestem Iron Rose. Twoja ciocia zaprosi?a mnie do waszego stolika - powiedzia?a w stron? ma?ego, u?miechaj?c si?.

[Winter Tea]

Winter spojrza?a w kierunku stolika, przy którym siedzia?a owa szara klacz w skórzanej kurtce.
- Dobrze, ?e kto? si? ni? zaj?? - stwierdzi?a u?miechaj?c si? - A wracaj?c do tematu... Uriel zjad? obiad i po prostu zwia?. To znaczy... - zawaha?a si? - Mam wra?enie, ?e co? mu si? sta?o. Jaki? napad, albo co? w tym stylu. Chcia?am go poszuka?, ale postanowi?am wpa?? tu na deser.
Klacz zamy?li?a si? na chwil?.
- Pensjonat... To ten stary budynek na obrze?ach? Widzia?am go kilka razy, podoba mi si? architektura. Z tym, ?e - zarumieni?a si? - B?agam nie obra? si?, to ruina. B?dziecie mie? z tym na prawd? du?o pracy...
Winter spu?ci?a wzrok. Zawsze mia?a k?opoty z podwa?aniem zdania innych, ale zawsze robi?a to z czystymi intencjami. Wola?a szczero??, ni? mi?e k?amstewka, co zdecydowanie nie przysparza?o jej przyjació?.

[Azure Dawn]

-Có?...-Zacz?? Jednoro?ec w charakterystyczny dla siebie sposób.- Urielowi na prawd? mog?o si? co? sta?... bo wiesz takie obawy nie bior? si? znik?d-doda? z powag? w g?osie.Jednak nie doda? nic wi?cej, bo Winter zacz??a ju? mówi? o pensjonacie.
Po wys?uchaniu jej powiedzia? nie?piesznie:
-Wiem o tym... to rzeczywi?cie jest ruina, ale spróbuj?. Lucky zale?y na tym... a wiesz, nie chc? jej zawie??. Jak na razie nie mam ?adnej powa?nej roboty, a nie chcia?em odmawia? Lucky, po mimo, i? od pocz?tku wiedzia?em, i? nie b?dzie to zbyt powa?ne zlecenie.-Troch? g?upio mu si? mówi?o o tym, ale przy rozmowie na ca?kiem powa?ne tematy, zmiana ich na "?adn? pogod? dzisiaj mamy" wyda?a si? Azure'owi nieodpowiednia i g?upia.