Dom Pirate i Rose

[Sunny Sky]

Chwil? po zlezieniu z ?ó?ka gdzie si? ukry? przed oczekiwanym (acz, ostatecznie, nieistniej?cym) gniewem bli?niaka, tatu? sam przyszed? i da? im niespodziank?. A niech to, Sunny by? przekonany, ?e prezent jest niespodziank?, gdyby wiedzia? ?e maj? go sami znale??, przerzuci?by ten pokój do góry nogami. Mimo to, nie by? niezadowolony - trudno jest by? nieusatysfakcjonowanym, gdy si? dosta?o OGROMNE PUD?O! Ju? je rozpakowywa? z Shadowem, gdy nagle us?ysza?... Co? dziwnego. Musia?o to naprawd? nim wstrz?sn??, skoro odwróci?o jego uwag? od zamku z ?o?nierzami, po jednym dla niego i Shadowa, z ogromem figurek. Powtórzy? bezg?o?nie, poruszaj?c wargami, s?owa ojca.
Nawet o pani Tolimirze, któr? Sunny tak bardzo polubi?, pegazik nie o?mieli?by si? my?le? jako o "mamie". Mama by?a tylko jedna - ta, która prawie co noc ?ni?a mu si?, od najdawniejszych czasów (które, w jego przypadku, by?y kilka miesi?cy temu, ale to i tak dawno). Spojrza? z pot?pieniem na ojca, a wspomnienie matki sprawi?o, ?e znowu ?zy nap?yn??y mu do oczu.
-Ty.... ?artujesz tato, tak? - Wyrzuci? wreszcie z siebie. Gdy zobaczy?, jak na ich oczach ojciec poliza? j? w róg, co Sunny zidentyfikowa? jako jawnie babskie sprawy, nie zdzier?y? i wypad? z pokoju, biegn?c w stron? ogródka. Gdzie? tam musi by? jakie? miejsce... Miejsce, gdzie mo?n si? ukry?, przemy?le? to... I wyp?aka?.
Ich ojciec. Zdradzi? mamusi?. A jeszcze niedawno te? p?aka? jak o niej my?la?. Sunny mu tak wierzy?, a on....

[Pirate Watch]

Pirate obudzi?a si?, a raczej wybudzi?a. To by?a trans po??czony z podró?? astralna, a nie sen. S?ysza?a szczekanie psa obok siebie. Rozejrza?a si? w ko?cu i zauwa?y?a, ze Sunny leci prze ogród najszybciej jak to tylko mo?liwe. Polecia?a za nim i szybko go zatrzyma?a. Od razu zauwazy?a, ze co? jest nie tak, bo maluch... p?aka?.
- Co si? sta?o, kochanie? Czemu p?aczesz? Uspokój si? i opowiedz cioci o wszystkim. Klacz siad?a ko?o bratanka, mocno go przytuli?a, otar?a mu ?ezki i czeka?a a? wykrztusi co? z siebie. Zmartwi?a si? stanem bratanka, bo prawie ca?y czas od jej przyj?cia by? radosny i u?miechni?ty. Musia?o wydarzy? si? co? powa?nego, bo inaczej nie by?by a? w takim stanie. Pirate chcia?a pomóc dziecku, ale nie b?dzie mog?a, dopóki nie b?dzie wiedzia?a co go a? tak zasmuci?o.
- No we?, powiedz cioci. A ci... nie p?acz, wszystko b?dzie w porz?dku. Pirate ?cisn??a ma?ego jeszcze mocniej. Jej ton by? ciep?y i troskliwy.

[Feather]

- Sunny, czekaj! - zawo?a? za ma?ym.
Zrobi?em g?upstwo. Ogromne.
Ta my?l rozbrzmia?a w g?owie pegaza. 
- Nomiki, przypilnuj Shadowa. - rzuci?.
W tej chwili wylecia? za ma?ym, niemal go doganiaj?c. By? w ogrodzie, z Pirate Watch. Wyl?dowa? obok nich i u?ciska? mocno Sunniego. 
- Sunny, ja... ja kocham mam? dalej. Ale mamusia te? pewnie chcia?aby, ?eby kto? móg? j? zast?pi?. Oczywi?cie, Nomi niegdy nie zast?pi mamusi, ale... trzeba da? jej szans?. - zrobi?o mu si? przykro - Widzisz, pani Nomiki jest jakby... naszym anio?em stró?em. - urwa?, by zastanowi? si? nad tym, co powiedzie? dalej. - Nikt nie mówi, ?e masz nazywa? j? "mam?". Mo?esz mówi? jej "Nomi", albo "ciociu". Przepraszam, Sunny.  
W tym momencie szepn?? do siostry:
- Wyt?umacz? ci pó?niej. Po prostu... ?le zrobi?em.
Przycisn?? do siebie malca mocniej i uca?owa? jego g?ówk?. 
- Tak ci? przepraszam... wybaczysz mi? - z jego oczu pociek?y ?ezki.

[Shadow Sky]

Shadow tylko siedzia? w miejscu patrz?c na Nomi. Sam nie wiedzia? co ju? czuje. Ucieszy? si?, widz?c tat? szcz??liwego, ale to co pó?niej us?ysza?... Ta klacz nie by?a ich mam?, dobrze to pami?ta?. Wiele razy ogl?da? zdj?cie. Oczywi?cie jak Sunny nie patrza?. Wiele rozmawiali o mamie, zastanawiali si?, jaka by?a, cz?sto o niej my?la?, a nawet czasem ?ni?, ?e j? widzi. Jego brat bardzo j? kocha?, on chyba te?. Kiedy dwójka pegazów opu?ci?a pokój, ogierek wci?? wpatrywa? si? w klacz, która mia?a by? ich mam?. By? smutny i z?y, ale nie wiedzia? czemu. Mia? wra?enie, jakby kto? chcia?by mu zabra? mamusi?, wspomnienia o niej. Przemkn?? obok jednoro?ki i pomkn?? na dó?, do zdj?cia, które sta?o przy wej?ciu. Zabra? je i polecia? schowa? si? przed ?wiatem w kuchni pod sto?em, gdzie siedzia?, przytulaj?c zdj?cie do piersi.

[Sunny Sky]

Bieg pegazika po ogrodzie zosta? nagle zatrzymany, gdy chwyci?a go ciocia. Przytuli?a go, otar?a lec?ce ciurkiem z jego oczu ?ezki, on sam si? do niej przytuli?, mia? tylko nadziej?, ?e i ona nie jest zamieszana w ten... Spisek. Mówi?a takim mi?ym tonem, a Sunny by? tak rozbity, ?e mimo ponurych podejrze? postanowi? si? wy?ali? swojej prawdziwej cioci.
-Bo... bo tata przyprowadzi? tak? pani? do domu i mówi, ?e... ?e... - S?owa uwi?z?y mu w gardle i si? jeszcze bardziej pop?aka?. Co wi?cej, przerwa? mu tatu?, który musia? polecie? za nim. Tata go próbowa? u?ciska?, na co Sunny zareagowa? wci?ni?ciem si? pod skrzyd?o cioci i obrzuceniem taty z?ym spojrzeniem. Co wi?cej, gada? straszne g?upoty - jak mama mog?a chcie?, by kto? j? zast?pi?? Nie ?y?a! Nie ?y?a, a w ?nie nigdy czego? takiego pegazikowi nie mówi?a. Zawsze by?a w snach razem z tatusiem, i nigdy nie mówi?a o zast?powaniu. No i to o anio?ach i mówieniu na klacz "ciociu".
-Pani Nomiki powiedzia?a, ?e nie jest anio?em. - Powiedzia? zimnym tonem, powstrzymuj?c p?acz. - A cioci? mam tu. - Przytuli? si? do Pirate. Reszt? s?ów taty pu?ci? mimo uszu, mia? serdecznie w nosie to, ?e tacie te? lecia?y ?zy z oczu. To on by? tu pokrzywdzony! On, Shadow i mamusia! Odwróci? g?ówk? w stron? PRAWDZIWEJ cioci. - Ciociu, mo?e si? przejdziemy gdzie?? Od kiedy przyszli?my tu z Shadowem nigdy nie wychodzili?my. - Poprosi? j?.

[Pirate Watch]

- Feather, bracie, ty id? do domu, a ja si? przejd? z ma?ym. Musisz chyba co? sobie przemy?le?. Przejdziemy si? nad jeziorko, porozmawiamy sobie spokojnie. Damy sobie rad?. Powiedzia?a w stron? zap?akanego brata. nie rozumia?a, co si? wydarzy?o, ale pragn??a pomóc swojemu bratankowi, bo jej brat by? ju? du?ym ch?opcem i jako? na pewno sobie poradzi.
- Chod?, kochanie. Przejdziemy si? i porozmawiamy. Tatu? musi mie? chwilk? dla siebie. a jak wrócimy, to b?d? sobie musia?a z nim porozmawia? chwilk?. Mówi?c to, klacz odwróci?a si? i rzuci?a bratu do?? surowe spojrzenie. Odwróci?a si?, posz?a w stron? bramki i nast?pnie, prowadz?c ko?o siebie ?rebaka, skierowa?a si? w kierunku centrum miasta. Pirate ca?y czas przytula?a do siebie Sunnego, który po nadej?ciu ojca skry? si? pod jej skrzyd?em.
- Jak chcesz, to mo?esz mi po drodze zacz?? opowiada?, a jak nie, to uspokój si? troch? i porozmawiamy jak dojdziemy nad jeziorko. to by?y ostatnie s?owa, jakie móg? us?ysze? Feather, nadaj stoj?cy w ogródku.

[z/t]

[Feather]

Pegaz poniós? pora?k?. Czu? si? z tym okropnie. Otar? ?zy i poszed? wolno do domu. Mia? smutn? mink?. Nie wiedzia?, co ma robi?. Usiad? sobie w kuchni, przy stole i opar? si? o stó?. Us?ysza? cichy p?acz. Schyli? si?. Znalaz? pod nim Shadowa ze zdj?ciem Blue Sky, jego kochanego Turkusika - jak j? pieszczotliwie nazywa? za jej ?ycia. Wszed? pod blat i przytuli? pegazka. 
- Kocham ci?, Shadow - szepn?? do jego uszka - Pami?taj, zawsze b?de. Cokolwiek by si? nie dzia?o. Chcesz ze mn? porozmawia?, skarbie? 
Przytuli? mocniej dziecko. Czu? si? okropnie z tym, co zrobi?. Nie powinien tak szybko u?wiadamia? dzieci. Przez chwil? nawet, jego my?li zas?oni?a ch?? pozbawienia si? ?ycia. Zrezygnowa? z niej, bo nie mo?e zostawi? dzieci. Zapomnia? o Nomiki, która pewnie dalej stoi w sypialni. Gdy wszyacy przyjald?, trzeba b?dzie porozmawia?. Powa?nie.

[Shadow Sky]

Shadow sobie cicho siedzia? pod sto?em. W?a?ciwie nie p?aka?. Je?eli Sunny by go zobaczy?, to by?by jeszcze smutniejszy, wi?c on musia? by? du?y i nie p?aka?. W?a?ciwie powinien za nim polecie?, go pocieszy?, ale by? z cioci?, a chyba j? lubi?. A poza tym nakablowa? na niego, wi?c nie musi go pociesza?.

Wtedy przyszed? tata i zacz?? twierdzi?, ?e go kocha, tak dobre sobie! Ka?dy mo?e tak mówi?!
- Je?eli by? mnie kocha?, to nie zdradzi?by? mamy... - powiedzia? cicho i wcisn?? tacie zdj?cie klaczy, po czy odsun?? si? od niego na bezpieczn? odleg?o?? i znowu skuli?.

[Sunny Sky]

Sunny tak si? ucieszy? z zwyci?stwa nad tat? i obietnicy pój?cia nad jezioro (yay, woda! Rybki! Piaseeek!), ?e a? przywo?a? na twarz krótko trwaj?cy u?miech. Dalej ?miertelnie powa?ny (przynajmniej jak na niego), potruchta? za PRAWDZIW? cioci?, wiod?c? go w nieznane mu do tej pory miejsca, gdzie móg?by to wszystko przemy?le?. Szed? cicho, nie podskakuj?c, nie podlatuj?c, krocz?c ca?y czas z zwieszon? g?ówk? i id?c tylko na swoich nó?kach.

[z/t]

[Nomiki]

Nomi poczu?a si? bardzo ?le. Mia?a nadzieje,?e dzieci j? polubi?. Przcie? ona ak je kocha?a.
-Ja nie chce im zast?pi? matki...teraz mnie znienawidz?...ja nie chce.. um.. mog?am si? nie zgadza?..przeze mnie Feather ma k?opoty...A je?li jego te? znienawidz?? Co ja narobi?am...Co ja mam robi?? Co mam robi??!!-powiedzia?a chyl?c g?owe. Zacz??a p?aka? i..nagle upad?a...a raczej.. Zemdla?a.. za du?o tego wszystkiego jak na jeden dzie?. Upad?a na pod?oge i straci?a przytomno??.

(:I Nie b?dziem nie wi?c zemdla?am pomija? mnie o. I:)

[Feather]

Pegaz odebra? zdj?cie od syna. "Na zawsze razem". Ten napis odbi? si? echem w jego g?owie. Powróci?y bolesne wspomnienia. Cicho ?kaj?c "pog?adzi?" pyszczek fotografi Blue Sky. "Tak mi ciebie teraz brakuje". Przytuli? zdj?cie do piersi tak mocno, ?e a? ramka zatrzeszcza?a. Nie chc?c jej zniszczy? postawi? j? na stoliku, wynurzaj?c si? spod sto?u. Spojrza? na Shadowa. Le?a?, jak ma?a, bielutka, smutna kuleczka, jakie? trzy metry od niego. Bez s?owa podszed? i po?o?y? si? obok, okrywaj?c go swoim skrzyd?em. Patrzyli sobie w oczy. Byli jak smoczyca z m?odym.
- Masz racj?. Shadow, przepraszam... tak mi przykro... ja... widzisz, ja te? potrzebuj? kogo?, kto by mnie kocha?, opiekowa?by si? mn?. Wami. Nomiki nie mo?e zast?pi? mamusi. Ona zawsze b?dzie niezast?piona. Ale nie ma jej tu z nami. Widzisz, t?sknie za ni?. Wy pewnie te?. Jak chcecie, to mog? wam o niej opowiada?. By?a... niesamowita. Zawsze b?dzie z nami. Rozumiesz, ju?, skarbie?
W tej chwili us?ysza? ?upni?cie z góry. Zerwa? si?, jak tylko móg? i polecia? do sypialni. Serce za?omota?o mu. Nomiki le?a?a nieprzytomna.
- Nomi, ?yjesz?! - zawo?a?.
Przera?ony u?o?y? j? na ziemi i zacz?? sprawdza? t?tno i oddech klaczy. ?y?a. Po prostu by?a nierprzytomna. Po?o?y? jej tylnie nogi na ?ó?ko, umieszczaj?c w pozycji, jakiej go nauczyli w szkole. Delikatnie cuci? j?, klepi?c po policzku.
- Nomi, prosz?, odezwij si? - potrz?sn?? ni? leciutko.
Panika narasta?a. Ruchy Feathera zacz??y robi? si? coraz bardziej nerwowe. Serce chcia?o wykr?ci? jego ?ebre i uciec w sin? dal. Pocz?tkowe opanowanie min??o. Teraz targa?a nim trwoga.
- Nomi! B?agam! Powiedz co?! Cokolwiek! - dar? si?.
Coraz mocniej ni? potrz?sa?. Czu? si? bezradny wobec tego, co sta?o si? z Nomi. Teraz jego ?apki jakby py?y wypchane wat?. "A co, je?li ona uderzy?a si?, albo po?lizgn??a i ma wstrz?? mózgu?! Nie nie nie, b?agam, obud? si?" - my?la?w duchu. Po jego czole sp?yn??a kropelka potu. Potu, który wywo?a? przejmuj?cy strach. Strach, li??cy swym o?lizg?ym ozorem jego trzewia.

[Shadow Sky]

Shadow patrza? spode ?ba na tat?, kiedy ten opowiada? o mamie. Wydawa? si? t?skni?. Shadow ju? chcia? co? powiedzie?, kiedy zobaczy?, jak tata si? zrywa i ucieka na gór?. Pegaz polecia? za nim, by zobaczy?, jak ten znów zostawia go dla tej Nomi, która chcia?a by? ich mam?, ale wcale ni? nie by?a. Rozczarowany ?rebak zlecia? na dó? i ukry? si? ponownie pod sto?em. By? bardzo z?y i nie zamierza? stamt?d wychodzi? przez ca?y tydzie?.

[Feather]

//nie wiem, jak Shadow nie us?ysza? pierdolni?cia, ale dobra (tak, wiem, dla tego edytowa?em poprzedniego posta)//

Nomiki nieco si? poruszy?a. 
Lunie dzi?ki - pomy?la? z ulg?. Odetchn?? g??boko. Poczu? si? jakby spad?o z niego olbrzmymie brzemi?. Przez chwil?, bo Nomi jednak le?a?a nieprzytomnie ?ni?c. Ale oddycha?a i w miar? reagowa?a. Czyli nic nie uleg?o (wa?niejszego) uszkodzeniu. Teraz, nieco uspokojony sprawdzi?, jak u?o?one s? kr?gi szyjne. By?y ca?e i zdrowe, w odpowiednim miejscu. Czyli kr?goslup mia? si? dobrze. Raczej. Ko?czyny. Delikatnie zacz?? je bada?, jakby g?aszcz?c w poszukiwaniu wypukle? i wkl?s?o?ci. Nic nie znalaz?. A co, je?li to krwotok wewn?trzny? Ci?nienie pegaza podsloczy?o. Nie. Umar?aby ju?. I z nowu spad?o do normy. "Pomy?le?, ?e mog?em by? ratownikiem... ale nie, musia?e? wybra? machane mieczem. Idiota" Nie pozosta?o mu nic innego. Polo?y? Nomi na ?ó?ku i zszed? do Shadowa. Gdy go znalaz?, zauwa?y?, ?e dalej siedzi pod tym cholernym sto?em. By? w?ciek?y i jednocze?nie bardzo by?o mu przykro. Obydwa uczucia zlewa?y si? w jedno, którego nie mo?na opisa?. By?o po prostu wstr?tne. Schyli? si? do male?stwa i powiedzia?, bardzo zmartwionym g?osem:
- Nomiki co? si? sta?o. Nie wiem co, jest nieprzytomna. - zauwa?y?, ?e jest dalej naburmuszony, co nie podoba?o mu si? nic, a nic - Um... to nie moja wina, ?e musia?em i?? ratowa? Nomiki. Teraz le?y, my?le, ?e po prostu zemdla?a. Mog? co? dla ciebie zrobi?, lub pogada? z tob?? - spyta? troskliwie.

[Shadow Sky]

Z?y i roz?alony ?rebaczek siedzia? sobie pod sto?em, spokojnie d?saj?c si? na ca?y ?wiat - od taty, który mia? dziwne pomys?y z zmian? mamy, do Sunny'ego który sobie poszed? - gdy tata przyszed? raz jeszcze, znowu z tym samym tekstem. Shadow nawet ch?tnie by si? komu? wy?ali?... Ale nie w tym momencie, jest w ko?cu du?ym kucem, a ch?opaki nie p?acz? ani si? nie ?al?! ?ypn?? tylko na tat? spode ?ba, nic nie mówi?c.

[Feather]

Pegaz wszed? pod stó? ponownie. 
- Kocham ci?, synku. Mog? ci wyt?umaczy? wszystko, jeszcze raz? - spyta?.
Wiedz?c, ?e w takiej sytuacji trzeba by? delikatnym, pog?aska? m?odego po plecach swoim skrzyd?em.
- Shadow, mo?e pójdziemy si? pobawi? na dwór? A mo?e chcia?by? co? innego? Prosz?, mój ma?y Mroczku, nie smu? si? ju?. 
?askotek u?miechn?? si? do syna ?yczliwie. Chcia? jako? zado?? uczyni? synkowi za swoje b??dy.