Dom Pirate i Rose

[Pirate Watch]

Pirate by?a zachwycona pomys?em brata. Chichota?a jak ma?a, nieokie?znana klacz. Feather czy?ci? jej futerko starannie, delikatnie i baaardzo dok?adnie.
- Hihihihi, braciszku, jaka delikatno?? i dok?adno??. Gdy ju? by?o po wszystkim, to zr?cznie zeskoczy?a ze sto?u.
- Bardzo ch?tnie ci? teraz pom?cz?, kochaniutki. Powiedzia?a puszczaj?c do niego oczko. - Ale zostawianie malinek nie by?o chyba specjalnie dobrym pomys?em... Có?, mo?na czym? przykry?. Powiedzia?a, u?miechaj?c si? zalotnie.- Teraz ty si? k?ad?, a jak czego? nie b?d? wiedzia?a, to mnie poinstruujesz. Ponownie pu?ci?a do niego oko, i wyszczerzy?a bia?e z?by.

[Feather]

- Najwy?ej zamalujemy to na kolor sier?ci... malutkim p?dzelkiem. - powiedzia? 
Pegaz u?miechn?? si? ?obuzersko i po?o?y? si? na stole, otwieraj?c ramy na skrzyd?a. Sam usadowi? si? tak, by mo?na by?o go ju? zapi??. 
- Wszystko jest podpisane. Wystarczy nacisn??, lub prze??czy? co? na panelu. To wszystko. Jakbym krzycza? "dosy?", to mam na my?li "jeszcze" - zachichota?. 
Feather czeka?, a? jego siostra zatrza?nie go, przytwierdzaj?c do sto?u. Serduszko ?omota?o mu w piersi, podczas oczekiwania na b?og? przyjemno?? bycia ?askotanym. By?o co? w tym, co sprawia?o, ?e mimo wszytko chce si? wi?cej. 
- Widzia?a? mój znaczek, siostro? Jak opuszcza?em dom by?em jeszcze bez niego... a potem mia?em inny. Ale nie chc? o tym mówi?. Grunt, ?e mam teraz odpowiedni. - pu?ci? oczko.

[Pirate Watch]

Pirate podesz?a do panelu kontrolnego, pozapina?a wszystkie ko?czyny i zacz??a przegl?da? wszystkie podpisy pod guziczkami i prze??cznikami.
- Przecie? wiem, braciszku, ?e "do??!" znaczy "jeszcze!!" dla ?askotanego. Mówi?c to, pu?ci?a oczko. - A teraz troszk? si? pobawimy... Na pocz?tek w??czy?a walce i kulki, te którymi wcze?niej potraktowa? j? brat. Wyrwa?a par? piórek, tak na prób?, a gdy zobaczy?a pozytywn? reakcj?, to nacisn??a guziczek jeszcze par? razy... Nic chyba nie mog?o si? równa? z uczuciami ?askotania, lub bycia ?askotkowym "sadyst?".... Klacz u?miecha?a si? widz?c reakcje braciszka. Wiedzia?a, ze lubi tego typu zabawy.
- Tak, ?adny znaczek masz... u?miecha?a si? z dziwnym b?yskiem w oku.
Nagle postanowi?a pokaza? bratu, co sama potrafi. Podesz?a niespiesznym krokiem do stolika z piórkami i wybra?a najd?u?sze z nich. Chwyci?a je w z?bki, podesz?a, wr?cz oci?gaj?c si?, do brata i zacz??a koniuszkiem piórka je?dzi? piórkiem w gór? i w dó? brzuszka. Po chwili skierowa?a si? powoli w kierunku "pach", swojej ofiary. Tam chwilk? zosta?a i wym?czy?a dok?adnie ka?dy milimetr skóry, tutaj cie?szej i mniej ow?osionej. Nast?pnie przesun??a si? w kierunku szyi, i tam chwile pokr??y?a. Nagle szybki zjecha?a w okolice p?pka. Zacz??a m?czy? skór? dooko?a p?pka, a nast?pnie ?rodek.... Osun??a si? i z satysfakcj? na pyszczku, popatrzy?a na brata. Zrobi?a chwil? przerwy, aby si? zastanowi? co robi? dalej...

[Feather]

Feather Blade drgn??, gdy kajdany zacisn??y si?, a tak?e reszta wi?zów,  ograniczaj?c praktycznie do zera jego ruchy. Nagle poczu?, jak kulki zaczynaj? wirowa? pod jego skrzydlami, dra?ni?c je futerkiem. U?miechn?? si? szeroko, przygryzj?c doln? warg?. Jak tylko opierzone walce zacz??y si? porusza?, smyraj?c jego plecy, ty?ek, uda i reszt? cia?a, która le?a?a na stole, wybuchn?? dono?nym, s?odkim ?miechem, który by? do?? specyficzny. Jakby by? melodyczny, wielu wi?c lubi?o jego ?miech. 
- HAHAHAHA! - ?mia? si?.
W ko?cu jego siostra sama zacz??a go ?askota?, podra?niaj?c jego najdelikatniejsze miejsca. Jego ?miech zrobi? si? odrobin? histeryczny. Szczególnie, gdy piórko zwiedza?o p?pek.
- TYLKO NIEHEHEEHE THAHAHM! - tyle zd??y? wykrzycze? przez ?miech.
Jego cia?em wstrz?sa?y drgawki. W ko?cu opad?, dysz?c ci??ko, gdy Pirate da?a mu przerw?. Podczas ?akotek nawet nie poczu?, ?e zgubi? kilka piór.

[Pirate Watch]

Podczas "zn?cania si?" nad "ofiar?", Pirate zauwa?y?a jaki uroczy jest jej braciszek. Gdy si? roze?mia?, to ona zacz??a razem z nim. Nie chcia?a, ale jego ?mich by? tak cudny, ?e nie umia?a si? uspokoi?. By? to ?miech s?odki, ale bardzo zara?liwy. Po tej chwili m?czenia brat, klacz dowiedzia?a si?, a raczej sobie przypomnia?a, gdzie on ma najs?absze punkty, najbardziej czu?e i wra?liwe. Gdy Feather odpoczywa?, Pirate ju? wymy?la?a kolejne tortury. Przegl?dn??a dok?adnie wszystkie piórka i pióreczka. W ko?cu wybra?a, jedno malutkie, troch? "puchate", podesz?a do sto?u z cwanym u?miechem i zacz??a m?czy? najs?absze miejsca na ciele swojego brata. Zacz??a od szyi, przesz?a w okolice pyszczka, skierowa?a si? do noska i spowodowa?a cichutkie kichni?cie. Przesun??a si? powoli za ucho i tam podra?ni?a delikatn? skór?, ruszaj?c piórkiem w prawo i w lewo. Piórko pow?drowa?o w kierunku karku i szybciutko zsun??o si? na brzuch. Klacz od?o?y?a piórko, zrobi?a malink? na brzuchu brata, a pó?niej zacz??a dmucha? w brzuch, powoduj?c ?mieszne falowanie warg. Po chwili zauwa?y?a, ?e mocno o?lini?a bratu brzuch, wi?c zliza?a ?link? i odesz?a na chwil? do panelu kontrolnego.
- Co by tu teraz w??czy?...? Braciszku, jakie? zamówienia? U?miechn??a si? do niego zalotnie i czeka?a cierpliwie na odpowied?. Có?, on tez móg? mie? jakie? pro?by.

[Sunny Sky]

Zmo?ony snem, narodzonym w wyniku napojenia tajemniczym kakaem od ciotki, Sunny spa? jak zabity.... A? kakao zwar?o si? w nierównej walce z lekiem na kaca i wrodzon? energi? ?rebaka i ponios?o sromotn? kl?sk?. Sunny wyskoczy? ra?no z ?ó?ka, czuj?c rozpieraj?c? go si??, i przypomnia? sobie, ?e gra? w chi?czyka. Tak! Wygra?! A to znaczy.... ?e tata b?dzie chcia? rewan?u! Uradowany tym faktem zbieg? po schodach, w stron? piwnicy gdzie zdawa?o mu si?, ?e s?yszy tat?.
-Tato? Ciociu? - Zawo?a?, schodz?c.

[Feather]

Pegaz chichota?, gdy puchate piórko smyra?o jego cia?o. Dosta? g?siej skórki. Chichot przerodzi? si? w ?miech, gdy tylko dotkn??o jego p?pka, "pach" i szyi. By?o fajnie. Brakowa?o mu tego od momentu, gdy by? ?askotany jakie? cztery godziny przez Toli i Morning. W tedy te? omal nie zemdla?. W pewnym momencie poczu?, ?e jego siostra przyk?ada wargi do jego brzuszka.
- Nienienie PIHIHIHIHIHIRAHAHAHATE! - za?mia? si? histerycznie.
Zacz?? miota? si? jak tylko móg?, próbój?c uciec przed swoj? oprawczyni?. Gdy tylko przesta?a, zacz?? ?apa? szybko powietrze. Obejrza? swój brzuch. B?yszcza? od ?liny, a tak?e widnia?a na nim rumiana malinka. Do piwnicy wszed? ma?y pegaz. Feather zesztywnia?.
- Tak... mo?esz mnie wypu?ci? st?d... patrz za siebie - powiedzia?.
Zrobi? wielkie oczy. Nie wiedz?c, co odpowiedzie? Sunniemu, zarumieni? si?, milcz?c.

[Pirate Watch]

Pirate ?mia?a si? do?? g?o?no, jednak zmartwi?a si?, gdy pyszczek jej brata zmieni? wyraz, a on sam kaza? jej odpi?? si? i odwróci?. Najpierw si? odwróci?a i ze zdumieniem zauwa?y?a stoj?cego w drzwiach do piwnicy, Sunnego ze zdziwion? mink?. By?o jej troch? wstyd, bo maluch móg?by sobie pomy?le? ró?ne rzeczy. Odpi??a szybko Feathera, podesz?a do maluszka i mocno go u?ciska?a oraz cmokn??a w policzek.
- Co si? sta?o, kochanie? Spyta?a, z wyra?n? trosk? w g?osie. Je?li dzieci wstaj? w nocy, to albo co? si? dzieje, albo doro?li si? za g?o?no bawi?. - Co? z?ego ci si? przy?ni?o? Chod?my na gór?. Zrobi? ci herbatki z mleczkiem. Wzi??a ma?ego w kopytai i polecia?a powoli na gór?. Obróci?a na chwil? g?ow? w kierunku brata, z pytaj?cym spojrzeniem.

[Sunny Sky]

Zerkn?wszy raz do piwnicy, Sunny poczu? dreszcze - na jakim? stole le?a? przypi?ty jego tatu?, a ciocia co? nad nim robi?a... To przypomina?o mu Instytut, a tego bardzo, bardzo, baaaardzo nie lubi?. Oniemia?y sta? tylko i patrzy?, jak ciocia odpina tatusia, a potem podchodzi do niego, ?ciskaj?c go, proponuj?c mu mleko i bior?c na gór?. Ledwo go wypu?ci?a, z przera?eniem w oczach zbieg? z powrotem i wpad? na tat?, tul?c go jak najmocniej.
-Tatusiu, co ciocia ci obi?a? Nic ci nie jest? Bo to wygl?da jak... W Instytucie! - Wypowiedzia? jednym tchem. Czy?by jego w?asna ciocia by?a... Z?a?

[Feather]

Pegaz zeskoczy? ze sto?u i pomasowa? swoje p?ciny, na których zaciska?y sie kajdany. Powoli zacz?? kroczy? w gór?, gdy nagle zobaczy? zbli?aj?cy si? obiekt nielataj?cy. Utuli? go, gdy ten go obj??.
- Bo widzisz... ja z cioci?... no bawili?my si?... - u?miechn?? si? nerwowo - i o jakim instytucie ty mówisz, malutki? Tam was trzymali, co? Och, co oni wam tam robili?! Chcesz mi o tym opowiedzie??
Wpad? w ?ciek?o??. Jego dzieci by?y dr?czone.
Pegaz usadowi? ma?ego na swoich plecach i wylecia? z piwnicy. By?o do?? pó?no, ?rodek nocy. Posadzi? ma?ego na kanapie, siadaj?c z nim. Przytuli? mocno ma?ego do siebie, g?adz?c jego g?ówk?.
- Ciocia by mnie nie skrzywdzi?a, wiesz przecie?. Kocha mnie i was, nie pozwoli?aby, by sta?a nam si? krzywda. - zacz?? si? t?umaczy?.
Nie chcia?, by jego dzieci ba?y si? cioci, wi?c musia? jako? pokaza? im, ?e si? myl?. Tym bardziej, ?e zamierza? wyj?? rano na miasto, zrobi? jakie? zakupy.

[Pirate Watch]

Gdy ju? byli na górze, klacz posz?a do kuchni i zrobi?a obiecany wcze?niej napój. Mia?a nadziej?, ?e maluch si? otworzy i powie o co chodzi z tym instytutem. Zastanawia?o j? jakie ju? mia?y prze?ycia te dzieci w tak m?odym wieku. Na pewno to na nich wp?ynie. Na ich charakter tak?e. Nie chcia?a, ?eby dzieci my?la?y, ze jest z?a. by?a dobra i chcia?a im to udowodni?. My?la?a te? ?eby kupi? lub zbudowa? dom gdzie? niedaleko brata, ?eby mogli si? cz??ciej widywa?. I my?la?a, ?eby zaproponowa? bratu, aby przenie?? ca?y ?askotkowy sprz?t do niej. Nie by?oby wtedy ryzyka, ?e dzieci ich nakryj? i si? jeszcze bardziej wystrasz?. Gdy ju? sko?czy?a robi? herbat? z mlekiem, posz?a do pokoju i poda?a napój ma?emu.
- Masz kochanie, napij si?. To powinno ci? troch? uspokoi?. Powiedzia?a mi?o si? u?miechaj?c do maluszka. - To co Ci? teraz obudzi?o? Opowiesz tatusiowi i mi? Mo?e to ci troch? pomo?e. Klacz mia?a szczer? nadziej?, ?e z malcem b?dzie wszystko w porz?dku. u?miechn??a si? do niego ciep?o i czeka?a cierpliwie, a? maluch pozbiera my?li i co? powie.

[Syriusz]

SUK, STUK. Pukanie nios?o si? od strony drzwi wej?ciowych. Pegaz pocztowy przebiera? niecierpliwie kopytami. STUK, STUK. Nie wytrzyma? d?u?ej. Stwierdzi? ?e drzwi s? otwarte, wi?c postanowi? wej?? do ?rodka.

- Dzie? dobry! Przesy?eczk? mam. Polecony. Podpisa? trzeba. Pan Feather Blade? Tutaj podpisik z?o?y?... - listonosz poda? kartk? do pokwitowania, po czym wr?czy? bia?emu pegazowi kopert? opatrzon? symbolem ksi??yca opisanego na gwie?dzie. - Mi?ego dnia ?ycz?! - rzuci? melodyjnie, wylatuj?c w po?piechu.

[Listonosz z/t]

[Sunny Sky]

Uspokojony przez tatusia Sunny da? si? spokojnie usadzi? na kanapie i przyj?? napój od cioci, który zacz?? s?czy?. Ca?kiem smaczny! Nieco go dziwi?o pytanie o to czemu wsta?, jeszcze w Instytucie wstawa? o bardzo ró?nych godzinach i wszyscy uznawali to za normalne... A, fakt, ju? tam nie by?, jego tata musi si? jeszcze nauczy?, ?e gdy mó?d?ek sunny'ego ??da zabawy, to wstanie on cho?by on pierwszej w nocy.
-No....Mówi? o instytucie me.... Mee.... Meee.... - Zaci?? si? lekko, mecz?c jak owca. Czemu ta nazwa musia?a mie? tyle liter? - Metodystycznym! Albo jako? tak! - Wypali? wreszcie. - Tam nas uratowali, ale tam mieli takie sto?y jak ten w piwnicy, i oni na to mówili "chirargia", i panowie lekarze nosili wtedy takie straszne bia?e maski gdy tam szli... - Wyja?ni? wszelkie w?tpliwo?ci. - No i wsta?em, tatusiu, bo pomy?la?em, ?e na pewno chcesz dogrywki w chi?czyka! - U?miechn?? si? rado?nie.

[Feather]

Pegaz u?ciska? Sunniego jeszcze mocniej.
- A ja ju? si? ba?em, ?e was skrzywdzili.
Nagle us?ysza? pukanie, a pó?niej zobaczy?, ?e do domu wchodzi... listonosz.
- Panie, wie pan, któa jest teraz godzina?! Jak mo?na o tej porze... - nie zd??y? dopowiedzie?, bo przerwa? mu owy listonor - nachodzi? kucyi.
Pegaz wyszed? z jego domu. Feather pozamyka? drzwi na cztery spusty i otworzy? kopert?. Wygl?da?a jako?... inaczej. W ?rodku by? list.

"Drogi Featherze,
tak bardzo mi przykro... Nie widzia?em jak dorastasz, jak stawiasz pierwsze kroki, jak prze?ywasz pierwsz? mi?o??. Nie pozna?em nigdy Ciebie, Twojej ukochanej ani Waszych dzieci. Nie znam Ci?, a jednak... Chcia?bym pozna?. By? mo?e nie pami?tasz mnie ju? wcale i pozna? nigdy nie zechcesz. Tak bardzo mi przykro... Zw?aszcza teraz, gdy powróci?em do ?wiata ?yj?cych i w ko?cu móg?bym si? Tob? zaj??... Je?li nie mia? by? nic przeciwko, odwiedz? Ci? w najbli?szych dniach.

Podpisano - Twój ojciec." [by Syriusz]

Pegaz usiad? na fotelu i przetar? czo?o.
- Pirate, zobacz tylko
Poda? list siostrze.

[Shadow Sky]

Shadow w?a?nie walczy? z Wielk? Nied?wiedzic? i przymierza? si? do zdania ostatecznego ciosu, po który jego przeciwniczka na pewno by usn??a i wróci?a do jaskini, kiedy ta zacz??a si? chichota?. Zaskoczony rycerz d?gn?? j? kilka razy, ale ostrze tylko si? odbi?o, za? ta ?mia?a si? coraz g?o?niej. Zacz?? w?ciekle gry??, co wreszcie przynios?o skutek. Zaraz zrobi? jej dziur? w brzuchu, z której posypa?o si? pierze. Ona jednak nie zwróci?a na to uwagi i ?mia?a si? tak g?o?no, ?e ?rebak si? obudzi?. Przewróci? si? z plecków na brzuszek i zamerda? kilka razy skrzyde?kami, jakby chcia? sprawdzi?, czy wci?? dzia?aj?. Jednym z nich strzepn?? z pyszczka pierze, które wysypa?o si? z przegryzionej i ob?linionej poduchy.

Zd??y? si? podnie?? akurat wtedy, kiedy ucich?y odg?osy zabawy odbywaj?cej si? w piwnicy. Troch? zaj??o mu wleczenie nogami, potykanie si? o w?asne kopytka i suni?cie do salonu, gdzie biesiadowa?a reszta rodziny. Na wpó? ?pi?cy powlók? si? w ich stron?. Wci?? nie zauwa?y?, ?e idzie, zamiast lecie? jak zwykle i bez przerwy macha? leniwie w powietrzu skrzyd?ami. Wreszcie dowlók? si? do fotela na którym siedzia? jego tata i jakim? cudem si? tam wdrapa? by znale?? sobie odrobin? miejsca obok niego. Czuj?c przyjemne rodzicielskie ciep?o przytuli? si? i od razu zasn?? wtulaj?c w Feathera swój pyszczek.