przez Tolimira » 4 kwi 2012, o 02:59
Tolimir wprowadzi? br?zow? klacz do przybytku oferuj?cego najlepsze s?odko?ci w Ponyville.
„Najlepsze s?odko?ci?” – pomy?la?, chc?c a jednocze?nie boj?c si? wypowiedzie? swoj? my?l na g?os. Chyba po raz pierwszy w ?yciu odczuwa? to dziwne uczucie, spowodowane onie?mieleniem przez innego kucyka, pi?kno klaczy parali?owa?o go ca?kowicie. Biedny kuc szed? wi?c milcz?c co jaki? czas zerkaj?c na partnerk?, to tak?e by?o od niego silniejsze. – „Ona jest s?odsza ni? wszystkie ?akocie w tym mie?cie… ni? wszystkie s?odko?ci w ca?ej Equestrii… na ca?ym ?wiecie! Musze jej to powiedzie?…kiedy?.”
Milczenie przed?u?a?o si?, a Tolimir nie mia? pomys?u co móg?by Michalinie powiedzie?. W takich sytuacjach jak ta zawsze rozlu?nia? atmosfer? ?artem, tym razem jednak to on by? spi?ty, to on by? tym który musia? walczy? o wzgl?dy partnera. Nowa sytuacja wybitnie nie pasowa?a morskiemu ogierowi ale skoro zaprosi?…a raczej ZOSTA? zaproszony do cukierni, co te? by?o dziwne, po raz pierwszy bowiem zosta? tak zmanipulowany, zmanipulowany doskonale. Tolimir zna? sekret tej sztuczki z narzuceniem innych swej woli, tak aby uznali j? za w?asn? jednak, co nie ulega?o najmniejszej w?tpliwo?ci da? si? na ni? nabra?.
„Ogiery to jednak idioci… tak ?atwo daj? si? owin?? wokó? kopytka klaczy” – pomy?la? z u?miechem.
- Usi?d?my mo?e tu. C-co o tym my?lisz? – Zapyta? patrz?c g??boko w oczy klaczy, stara? si?, tak jak na wielu poprzednich randkach przej?c kontrol? nad sytuacj?. Niestety tym razem przegra? t? walk? na urok. Zamiast przej?cia kontroli zacz?? si? j?ka?! Ha?ba, katastrofa i ca?kowita pora?ka! Jego weso?o?? uciek?a w pop?ochu, a jej miejsce znów zaj?? strach w parze z nie?mia?o?ci? i pragnieniem spe?nienia ka?dego, nawet najmniejszego ?yczenia „wybranki”.
- Z-zaraz…ten no…eee…zaraz…zaraz przynios? co? do jedzenia…na-co-masz-ochot?? – Tolimir poczerwienia? zdaj?c sobie spraw? z tonu jakim to powiedzia?. Problemy z wyra?eniem my?li, j?kanie si?, a do tego niezrozumia?a zbitka wyrazowa na koniec. Heh, mi?o??…sprawa komiczna jednak dla Tolimira by?a to bardzo stresuj?ca sytuacja. Pewnie uciek?by z K?cika Kostki Cukru gdyby nie ten przepi?kny u?miech jakim obdarzy?a go Michalina. Jej drobniutkie, bia?e z?bki hipnotyzowa?y ogiera i mówi?y do niego „nie poddawaj si?, walcz o ni?”. Tolimir pos?ucha?, przywo?a? wymuszony u?miech, usiad? naprzeciwko klaczy i zastanowi? si? jaki komplement powiedzie? najpierw. Mia? z tym wielki k?opot, pomimo do?wiadcze? z bycia klacz? nie wiedzia? co ma mówi?! Zbyt wiele rzeczy chcia? pochwali?, zbyt wiele mu si? podoba?o w tej klaczy. Nie wiedzia? czy ma zacz?? od jej walorów fizycznych czy umys?owych. Jego skóra pokry?a si?, a? b?yszcz?cymi kropelkami potu z powodu nerwów, stresu i przede wszystkim strachu zwi?zanego z odrzuceniem.
„Pozbieraj si?… przecie? wiesz czego klacz oczekuje” – by?a to prawda. Tolimir wiedzia? jednak siedz?c w SCC zbyt czu? obecno?? swego „przyrodzenia” domagaj?cego si? wiadomej rzeczy. Ogier by? zaszokowany sw? reakcj? na pi?kno klaczy, jeszcze przed chwil? my?la? tylko o komplementach, a teraz takie co?.
„Jak oni to wytrzymuj?? Straszne uczucie...nie dam rady... musz?...nie mog?...jestem d?entelkucem...ale...NIE!...pi?kne i takie...takie” – Zastanawia? si? b?d?c w nierównej walce z wzbieraj?cym podnieceniem. Zacz?? czu? si? nieswojo, jego my?li w?drowa?y w kierunku wiadomych miejsc u klaczy, oddech stawa? mu si? coraz szybszy, a nerwy mia? napi?te. Sytuacje komplikowa? fakt posiadania przez klacz bardzo ?adnych wypuk?o?ci. Zainteresowanie Tolimira nimi by?o do?? dziwne je?li wzi?? pod uwag? pewien istotny fakt. Morski ogier do wczoraj mia? takie same "walory" i jako? nie pragn?? ich jako? "szczególnie eksplorowa?". "Atuty' Michaliny nie mog?y by? o wiele lepsze ni? to co móg? obserwowa? przez tak wiele lat a jednak Tolimir nie móg? odwróci? od nich swej uwagi! Ogiery najwyra?niej tak ju? mia?y. My?la? wi?c tylko co zrobi? aby móc obejrze? je z mniejszej odleg?o?ci, aby ich dotkn??, jak to zrobi? by móg? si? przynajmniej przytuli? do Michaliny. Pewnie rozwa?a?by to bardzo d?ugi okres czasu jednak przypomnia? sobie, ?e nie jest sam. To ciekawe jak mo?na my?le? o partnerce, ca?kowicie jednak zapominaj?c o jej bliskiej obecno?ci. Wypali? wi?c pierwsz? rzecz o jakiej pomy?la?.
- Masz pi?kny zad… - Wstyd, ha?ba, o?mieszenie. Nic wi?cej, tylko wielka gafa i faux pas. Ogier pragn?? sta? si? niewidzialnym, zapa?? si? pod ziemie lub obudzi? z tego koszmaru! Tolimir móg?by by? idealnym modelem cyklu ?ycia pomidora. Od zieleni przez czerwie? a? po ca?kowity br?z. Pechowy „romantyk” postanowi? jednak walczy? dalej, je?li nie z powodu w?asnego honoru to przynajmniej aby nie zawstydza? tej pi?knej istoty! Takie klacze jak ona nigdy, ale to przenigdy nie powinny by? denerwowane, zasmucane czy zawstydzane! Tolimir musia? co? zrobi?, jako? naprawi? w?asne grubia?stwo! – To znaczy masz pi?kny uroczy znaczek – improwizowa? – przepraszam to ?le zabrzmia?o, ale nigdy nie widzia?em czego? takiego. Zechcia?aby? mi mo?e przybli?y? jego histori?? Zapewne jest pi?kna jak ty sama!
Ogier ze zdumieniem odkry? i? mo?e ju? mówi? normalnie, clopne sceny uciek?y z jego mózgu, pewien organ przesta? wp?ywa? na jego zachowanie a on sam móg? powiedzie? to o czym my?la?. Szczerze i prosto. Co prawda dalej obawia? si? reakcji klaczy jednak co? w nim p?k?o. Zacz?? wi?c mówi? wiedz?c, ?e to jest jego szansa! Zdawa? sobie bowiem spraw?, ?e je?li teraz tego nie powie najprawdopodobniej nie powie nigdy. Musia? wi?c mówi? i to zrobi?.
- Wiesz… od dawna chcia?em to powiedzie?. Twoje z?bki s? jak l?ni?ce gwiazdeczki w bezchmurn? noc. Ozdabiaj? twój jak?e uroczy pyszczek dodaj?c mu blasku i ciep?a. Twoja sier?? jest g?adka niczym jedwabie z dalekich krain, a jej kolor zawstydzi?by najpi?kniejsze z modelek ze stolicy! Jeste? te? bardzo m?dra. Nie ka?dy potrafi si? tak szybko dostosowa? do nowej sytuacji i to jak?e trudnej! A Ty ju? opanowa?a? zachowanie, w lot poj??a? potrzebne rzeczy i naturalnie, bez ?adnych k?opotów je wykorzystujesz! Poza tym twój pyszczek, twoje kopytka i te oczy wprost brak mi s?ów! – powiedzia? z szczerym zachwytem po czym doda? padaj?c przed klacz? na kolana. - Niech umr? je?li ?z?! Przy?egam na wszystko, ?e ka?de s?owo które us?ysza?a? z moich ust jest najszczersz? prawd? czyst? niczym ?za.
Komplementy, komplementy i jeszcze raz komplementy. Ile? to razy Tolimira ?mia?a si? z podobnych rzeczy? Ilu szale?ców opowiadaj?cych takie g?upoty doprowadzi?a do ?ez? Teraz ona, a raczej ju? on by? jednym z nich. Ogier zdawa? sobie z tego doskonale spraw?. Wiedzia?, ?e to co si? teraz dzieje to kara, a jednocze?nie wielka ?aska. Wreszcie móg? pozna? mózg p?ci przeciwnej, pozna? i zrozumie?. By? za to bardzo wdzi?czny… wola?by jednak nie musie? tego poznawa? w zat?oczonej cukierni, na oczach jednej trzeciej miasta. Nie móg? na to jednak nic poradzi?. Patrzy? wi?c tylko szczerym wzrokiem na obiekt swego uwielbienia, patrzy? i podziwia? „Anio?a”, swoj? Michalin?. Na szcz??cie przerwa? swój monolog zanim ofiarowa? klaczy swe serce. Tolimir wyobra?a? sobie reakcje br?zowej klaczy na o?wiadczyny i przyrzeczenie dozgonnej mi?o?ci. Niejednokrotnie by? w takiej sytuacji i zawsze ko?czy?o si? to za?amaniem amanta.