Pracownia technologiczna Bright Dawn

[DarkFire]

Gdy klacz przerwa?a poca?unek jednoro?ec troch? zawiedziony pogodzi? si? ze swym losem. U?miechn?? przyjemnie w jej stron? i otworzy? lekko oczy. S?ysz?c jej pytanie spokojnie odpowiedzia?
- Ja... - W tej chwili kolor jego t?czówek gwa?townie zmieni? si? na mocny ró? - Kocham Ci? Bright... Teraz wiem to na pewno... To ju? nie jest zwyk?e zauroczenie... To jest prawdziwa silna wi?? która po??czy?a moje serce z twoim.
Po tych s?owach zbli?y? si? jeszcze do klaczy i owin?? jej szyj? swoim ?ebkiem po czym delikatnie przesuwa? bródk? po jej szyi ignoruj?c ból na swojej. Teraz nie by? on dla niego wa?ny.
- Obiecuj? Ci... Nie zrani? Ci? nigdy. Od teraz jeste? i b?dziesz na zawsze najwa?niejszym kucykiem w mym ?yciu.

[Bright Dawn]

Widz?c gwa?townie zmieniaj?cy si? kolor t?czówek Darka, klacz si? mocno zaskoczy?a. Jak dot?d nigdzie nie s?ysza?a o takim zjawisku, wygl?da?o bardzo niezwykle. Jednak?e, to co Dark powiedzia? po tym, j? wr?cz przestraszy?o.
-To znowu si? dzieje zbyt szybko! Musz? si? broni?... Nie dam mu kontroli... Nigdy... -Pomy?la?a, gdy Dark j? niejako przytula? swoj? szyj?... Wys?ucha?a z najwi?ksz? uwag? co powiedzia?, i zaraz po tym, odpowiedzia?a...:
-To niemo?liwe... -Po czym powoli zerwa?a ów u?cisk, i nadal b?d?c blisko ogiera, kontynuowa?a wypowied? mówi?c szczerze i prosto z mostu, nieprzerwanie patrz?c mu si? w oczy...:
-To niemo?liwe, aby w tak krótkim czasie poczu? prawdziw? mi?o??... Nawet mnie nie znasz... Tylko pobie?nie, a nie znasz mojego wn?trza, tego g??bokiego... Nie mo?esz powiedzie? ?e mnie kochasz... Niedawno zako?czy?e? swój d?ugi zwi?zek... Z kucykiem którego kocha?e? ca?ym sercem... Niemo?liwe, aby Twoje serce tak szybko si? przestawi?o z jednej klaczy na drug?... A nawet je?li, to minie sporo czasu, zanim ja Ci? obdarz? tak samo silnym uczuciem... Bo gdy ostatnio szybko si? z kim? zwi?za?am, zosta?a uderzona prosto w serce... Nie mog? pope?ni? znów tego samego b??du... I nie pope?ni?... -Westchn??a ci??ko, po czym zbli?ywszy si? ponownie go ogiera i dotykaj?c si? z nim noskami, kontynuowa?a ze spuszczonym wzrokiem...:
-Chc? z Tob? by?... Ja jako ca?o??... Cia?o, rozum i serce... Ale na to wielkie uczucie z mojej strony... B?dziesz musia? cierpliwie poczeka?... Musz? Ci? pozna? wzd?u? i wszerz, poczu? to... Co?... Jeste? ju? dla mnie bardzo wa?ny... Ale jeszcze niepoznany... -Przerywaj?c wypowied?, podnios?a powoli wzrok, i ze szklanymi, ?wiec?cymi oczyma, doda?a cicho...:
-Tylko prosz? Ci? o jedno... Nie zniech?caj si? do mnie... Nie porzucaj... Walcz...

[DarkFire]

Wys?ucha? jej dok?adnie wpatruj?c si? w ni? swoimi ró?owymi oczyma. Wiedzia? ?e jego uczucie by?o prawdziwe. By? tego teraz pewien. Jego oczy nie mog? k?ama?. Okazuj? jego najprawdziwsze i najskrytsze odczucia. Westchn?? lekko ale u?miech wci?? nie schodzi? mu z pyska. Wci?? z bardzo przyjaznym i przyjemnym wyrazem twarzy powiedzia? równie mi?ym g?osem
- Spokojnie aniele. Mog? na Ciebie poczeka?. Nie wa?ne ile to mi zajmie. Chce by? z Tob? i tylko z Tob?. Nie mam zamiaru niczego po?piesza?. Chce i?? twoim tempem. Chce by? mi zaufa?a. Chce by? z Tob? ju? na zawsze.
zbli?y? si? delikatnie do niej i dotkn?? noskiem tak jak ona zwyk?a to robi? z nim. Chcia? by zrozumia?? ?e jego s?owa s? pe?ne szczero?ci i uczucia.
- Wiesz sk?d to wiem? Bo moje oczy nie mog? k?ama?. Wiem ?e s? ró?owe... One wyra?aj? me uczucia. Mo?na to traktowa? jako kl?twa... Ja to wole traktowa? jako dar. Kolor mych oczu zawsze ukazuje najszczersze uczucia. Bright... Aniele... Ja wiem ?e Ci? kocham. Nic nie b?dzie mnie w stanie przekona? ?e tak nie jest.
W chwil? potem z rogu jednoro?ca wystrzeli?a t?cza. T?czu? najwyra?niej mia? zamiar do?o?y? troch? uczucia od siebie. Zanim cokolwiek zrobi? u?o?y? si? na kszta?t serca nad g?owami kucyków a nast?pnie nacisn?? na ty? g?owy Bright ??cz?c par? w poca?unku

[Bright Dawn]

-Dzi?kuj? Ci... Jeste? kochany... Naprawd?... -Tylko tyle klacz odpowiedzia?a na pierwsz? wypowied? Darka, tu? przed subtelnym dotkni?ciem si? noskami... Ale nie by?y to s?owa poste, powiedziane od niechcenia... Towarzyszy? im szczery u?miech na pyszczku klaczy, a samo brzmienie g?osu by?o lekkie, ciche, wyj?te prosto z serca... Gdy ich noski ponownie si? zetkn??y, na policzkach lazurowej pagazicy pojawi?y si? delikatne rumie?ce.. By?o jej ciep?o... W ?rodku, tak przyjemnie... Jak nic innego uwielbia?a taki sposób wyra?ania uczu?... Poprzez subtelne, delikatnie dotkni?cia...
S?ucha?a kolejnych s?ów ogiera z najwy?sz? uwag?, wpatruj?c si? przy tym w przedmiot jego s?ów... Wydawa?y si? takie... Niezwyk?e... Zmieniaj?ce kolor... Po ostatnich dwóch zdaniach które wysz?y z ust ogiera, odpowiednio wcze?niej wyargumentowanych, klacz szykowa?a si? do tego, aby raz jeszcze uca?owa? ogiera, czuj?c ogarniaj?ce jej wn?trze - a przede wszystkim serce - rosn?ce ciep?o... Nim to jednak zrobi?a, sta?o si? kolejne dziwne zjawisko, którego ''producentem'' by? w?a?nie Dark. Dziwno?? tego, jak i innych wydarze? czy opowie?ci Darka by?a tak du?a, ?e za nic ta inteligentna i prewencyjna klacz nie mog?a w stanie przewidzie?. Na jej oczach z rogu bordowego jednoro?ca wystrzeli?a t?cza, które u?o?y?a si? w kszta?t mi?osnego serca nad g?owami - chyba mo?na ju? rzec - pary. Klacz u?miechn??a si? na ten gest od Darka (w jej mniemaniu), i ju? chcia?a co? powiedzie?, gdy owa t?cza rozwin??a si? i popchn??a jej g?ow? od ty?u, czego efektem by? niekontrolowany przez ni? poca?unek obu kucyków. Po kilku sekundach intymnego z??czenia, na policzkach klaczy pojawi?y si? mocne rumie?ce, a sama ona przerywaj?c poca?unek, dopowiedzia?a nieco speszonym i nie?mia?ym g?osem, delikatnie odchylaj?c g?ówk? na bok i patrz?c na Darka k?tem oka, ze skrywanym u?miechem...:
-Ej no... Mówi?e? ?e nie b?dziesz mnie do niczego pop?dza?... My?la?am, ?e mówisz tak?e o tych swoich magicznych sztuczkach... Kto wie co mi jeszcze nimi mo?esz zrobi?...

[DarkFire]

Na jej s?owa ogier cicho zachichota?. T?cz? wyda?a z siebie dziwny d?wi?k który mo?na by równie? porówna? do ?miechu dziecka. Po chwili T?czu? schowa? si? ponownie do rogu jednoro?ca a ten szykowa? si? do wyt?umaczenia zjawiska.
- Przepraszam kochanie... To nie ja... Em... To kolejne z moich... ?e tak powiem "Udziwnie?". To by?... T?czu?. Tak go nazwa?em. Czasami si? pojawia tak jakby chc?c wnie?? wi?cej uczucia w me ?ycie. Nie raz robi? to wbrew mej woli ale tym razem idealnie wczu? si? w moment.
Za?mia? si? ponownie po czym spojrza? jej si? w oczy.
- Mam nadziej? ?e zniesiesz te dziwactwa które si? we mnie kryj?. To chyba wszystkie z nich. O ile dobrze pami?tam...
Darky podrapa? si? po g?owie jakby si? zastanawia? czy ma racj? przyjmuj?c niepewn? min? ale po tym za?mia? si? weso?o jak z dobrego dowcipu. Teraz spokojnie spojrza? si? na swoj? wybrank?... Celestio jak ona cudownie wygl?da?a...
- Celestio... Jak Ty cudownie wygl?dasz mój ma?y anio?ku... Rumieniec daje Ci tyle uroku... Jeste? przepi?kna.
Ogier podniós? kopytko i podpar? nim bródk? Bright po czym zmru?y? delikatnie oczy i u?miechn?? si? mi?o.
- Zaprawd?... Najpi?kniejsza klacz jak? znam...

[Bright Dawn]

-Oj noooo... Normalna ze mnie klacz, jak ka?da inna... Ju? mi tak nie pochlebiaj... -Ca?kowicie niekontrolowanie, Bright sta?a si? jeszcze bardziej zarumieniona i zawstydzona, a co za tym idzie jeszcze bardziej próbowa?a to ukry?... Nie rozumia?a tego zjawiska... Ale by?o na swój sposób... Przyjemne... Takie mi?e uczucie w sercu...
Gdy ju? chcia?a ponownie si?owo zatrzyma? procedur? coraz wi?kszego zawstydzania si? wydaj?c przy tym z siebie t?umione piski, Dark podniós? jej g?ówk? za podbródek, i ich spojrzenia si? spotka?y... Nigdy, przenigdy tak jak w tej chwili, nie czu?a takiej wi?zi z innym kucem... Jej serce bardzo przyspieszy?o, oddech sta? si? nieco p?ytszy, i czu?a niepohamowan? wewn?trzn? potrzeb? bycia przy Darkym najbli?ej, jak to mo?liwe... Wtem us?ysza?a kolejne s?owa, które trafi?y prosto do jej serca... Nic nie odpowiedzia?a a... No có?, nie mog?a powstrzyma? rumienienia si?... Aby wi?c to ukry?, ponownie zacisn??a z?by i oczka, jakby ''wchodz?c'' pod podbródek Darka, korzystaj?c z tego ?e jest do niego nieco ni?sza, tam schowa?a si? przed jego wzrokiem, gdzie pisn??a z zawstydzenia, tak jak przedtem, ocieraj?c si? przy tym policzkiem o jego szyj? i klatk? piersiow?... W tym miejscu, nie móg? dojrze? jej wyrazu pyszczka, który powolutku zacz?? wraca? do normy... Po chwili, nadal b?d?c ''schowan?'' pod podbródkiem Darka, doda?a cicho:
-A co do dziwno?ci, to chyba nic mnie ju? nie zaskoczy... Jeste? wampirem, jednocze?nie Skrillionem, i posiadasz druga psotn? ?wiadomo?? w postaci t?czy która pcha Ci? do bliskich kontaktów z innymi klaczami... Twoje oczy zmieniaj? kolor, a Ty sam jeste? mistrzem magii ognia b?d?c przy tym niezwykle czu?ym i kochanym... Wszystko to czyni Ci?... Oryginalnym, jedynym... Jeste? niezwyk?y... Ale nawet bez tego wszystkiego by?by? tym, którego moje strasznie wra?liwe serce wybra?o... -Po chwili, delikatnie ?miej?c si?, doda?a nadal ''wtulaj?c'' si? w ogiera...:
-Jestem tak blisko Skrilliona... Ca?owa?am si? ze Skrillionem... Skrillion mnie kocha i mówi ?e jestem najpi?kniejsza... Czy mo?e by? lepiej...?

[DarkFire]

Na pierwsze s?owa klaczy jednoro?ec zareagowa? krótkim ?miechem.
- Ale? ja tylko stwierdzam fakty kochana.
Ogromne dawki s?odyczy które przekazywa?a mu klacz poprzez swoje zachowanie wywo?ywa?y nieodpart? ch?? przytulenia jej do siebie. Jej krótkie t?umione piski... Jej czaruj?cy wyraz pyszczka... Jej s?odki rumieniec. To wszystko wywo?ywa?o uczucie przyjemnego ciep?a w sercu jednoro?ca mówi?ce mu "Troszcz si? o ni? i nigdy nie zostawiaj. To najlepsza klacz jaka w ?yciu Ci si? trafi." Gdy klacz wesz?a pod jego g?ówk?. Ogier u?miechn?? si? delikatnie. By? to u?miech opiekuna który odda?by ?ycie za zdrowie swego podopiecznego. Kolejny cichy pisk wywo?a? lekkie drgni?cie przyjemno?ci rozchodz?ce si? od uszu na ca?e cia?o. S?owa klaczy na pocz?tku troch? bawi?y jednoro?ca. Ten opis do niego idealnie pasowa? ale nie spodziewa? si? takiego zako?czenia. My?la? o s?owach obracaj?cych to w ?art a otrzyma? cudowny komplement od swej ukochanej. W tej chwili opieraj?c si? na jednym przednim kopytku uniós? drugie by przycisn?? troch? mocniej do siebie Bright a nast?pnie zacz?? j? delikatnie g?aska? po grzywie.
- Dzi?kuj? Ci moja droga... Nigdy nie zwiod? twojego serduszka... Nigdy...
Gdy sko?czy? klacz jakby obracaj?c ca?? sytuacj? w ?art wspomnia?a o tym czym si? zajmuje ogier. U?miechn?? si? przyja?nie i wyda? z siebie krótki ?miech. Postanowi? nie odpowiada? na to pytanie. Nie jemu ocenia? czy mo?e by? lepiej czy nie. Zwróci? jej tylko uwag?.
- Jestem Skrillionem fakt... Ale prosz?... Nie nadu?ywaj tego przydomka.
Nie mówi? tego maj?c do niej pretensj?. Jego g?os by? ciep?y i mi?y. Po prostu wola? ?eby go tak nie nazywa?a. W chwil? po tych s?owach ogier na chwil? zab?ysn?? a strój gwiazdy muzyki znikn??.

[Bright Dawn]

Czuj?c delikatne g?askanie ogiera na swojej grzywie, klacz mocniej si? do niego przycisn??a... By?o jej tak przyjemnie, ciep?o... Czu?a si? jakby... bezpieczna... To ostatnie uczucie j? bardzo dziwi?o... Wiedzia?a, ?e jest silna mentalnie, ?e potrafi si? obroni?, ?e praktycznie nic jej nie grozi ze strony innych cz?onków spo?ecze?stwa ze wzgl?du na to jaki wiedzie tryb ?ycia... A mimo to, czu?a si? bezpieczniej ni? zwykle... Tak... przyjemnie bezpieczniej... I nie chcia?a aby to uczucie si? ko?czy?o...
-Nie martw si?, nie b?d? nadu?ywa?... -Odpowiedzia?a cicho klacz ogierowi, nadal b?d?c schowana pod jego podbródkiem. Ale ju? nie na d?ugo. U?miechn??a si? szeroko, po czym ''wychodz?c z ukrycia'', spojrza?a jej - ju? mo?na powiedzie? - partnerowi w oczy, i ciep?ym i wyra?nie nieformalnym g?osem, doda?a:
-B?d? go u?ywa? tylko aby si? z Tob? droczy?. B?d? musia?a w ko?cu kiedy? zobaczy? jak si? denerwujesz. -Po czym za?mia?a si?, i wpierw kilkakrotnie pocieraj?c swoim noskiem o nosek Darka, uca?owa?a go w ów czu?y na dotyk narz?d w?chu. Po tym, wróci?a do patrzenia si? w ''magiczne'' t?czówki ogiera...

[DarkFire]

- To d?-d?i?ki... - Powiedzia? g?osem jakby dopiero co wróci? z ca?onocnej imprezy po wypiciu du?ej ilo?ci napojów wyskokowych. Nie wiedzia? czemu tak to powiedzia? ale uzna? to za ca?kiem zabawne mimo ?e w opinii Bright takim zapewne nie b?dzie.
- Chocia?... Jak si? kiedy? wydurnia?em to do?? ?atwo by?o j? rozbawi?. - U?miechn?? si? do siebie w my?lach - Mo?e i teraz si? uda.
Po chwili jednak us?ysza? jej kolejne s?owa które wywo?a?y u niego krótki ?miech. który przerwa? krótki s?odki ca?us w nosek. Na jego pysku zago?ci? s?odki u?mieszek oraz delikatny trudno widoczny rumieniec. Postanowi? jednak wróci? do tematu
- Najwyra?niej to jak si? denerwuj? nie jest zbytnio zauwa?alne gdy? nie tak dawno gdy... No wpad?a tu Derpy by?em do?? mocno wkurzony na twoje zachowanie. By?a? troch? zbyt agresywna. - Patrz?c si? jej w oczy wci?? mia? mi?y wyraz pyska. Nie by? teraz na ni? w ?adnym stopniu z?y za tamto zachowanie. - Ale szybko si? uspokoi?em. Mam w sobie tak? zalet? ?e szybo opanowuj? mocniejsze emocje. Poza tym ?atwym do zrozumienia by?o owe posuni?cie. Ca?y ?wiat wygl?da? tak jakby si? na Ciebie uwzi??. - Za?mia? si? krótko jednoro?ec. - No... Ale teraz jestem tu po to by broni? ci? przed takimi sytuacjami.
Jednoro?ec po chwili wpatrywania si? w pi?kne oczy swej wybranki rozejrza? si? po pokoju. Muzyka wci?? cicho gra?a a na stole le?a?o kilka szkiców. Darky przybra? do?? niezr?czny wyraz pyska.
- Wygl?da na to ?e swoj? obecno?ci? przerwa?em Ci prac?? Zdradzisz mi mo?e nad czym to tak wysila?a? swoj? g?ówk??

[Bright Dawn]

Tym razem mu si? nie uda?o. na jego ''zkacowany'' g?os Bright zareagowa?a tylko delikatnym u?mieszkiem na pyszczku. Po chwili, us?ysza?a odpowied? ogiera odno?nie skrajnie negatywnych emocji, w tym tak?e komentarz odno?nie jej ostatniego owego ekstremalnie irracjonalnego zachowania. Klacz delikatnie si? za?mia?a s?ysz?c te s?owa, po czym nie zrywaj?c kontaktu wzrokowego uwa?nie ?ledz?c t?czówki Darka, odpowiedzia?a mi?ym i sympatycznym g?osem:
-U mnie zawsze silne emocje s? na ko?cu, rzadko kiedy dopuszczam je do wtr?cania si? w moje dzia?ania... Tylko wtedy je?eli mog? co? nimi zyska?... A wtedy by?am jeszcze po... ''szoku pourazowym'' wywo?anym przez Diamonda... By?am rozchwiana, moje wszystkie systemu obrony by?y wyczulone na praktycznie wszystko... I gdy Derpy wlecia?a mi do pracowni niszcz?c po drodze szyb? i lad?, to po prostu co? we mnie p?k?o... -Po chwili przerwy, u?miechn??a si? i kontynuowa?a:
-Ale ?a?uj? tego. Tego wybuchu. Pierwszy raz mi si? takie co? zdarzy?o. Zawsze nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach zachowywa?am stoicki spokój. Teraz ju? takie cierpienie mi si? nie przydarzy, to z powrotem wróc? do pe?nej filozofii stoicyzmu. I nie martw si?, sama si? potrafi? obroni?... -Wypowiedziawszy ostatnie zdanie z wyra?n? dum? i wewn?trzn? si??, odda?a si? chwili ci?g?ego zag??biania si? w oczy jednoro?ca. Wtem, jego oczy zacz??y ucieka? rozgl?daj?c si? po pokoju, a Bright niejako te ruchy powtarza?a. By?a ciekawa, na czym skupi? swoje spojrzenie. Po chwili, otrzyma?a odpowied?. W odpowiedzi na s?owa Darka, podesz?a do blatu projektowego, i uprzednio spojrzawszy na wyrysowane schematy, powiedzia?a ponownie kieruj?c swój wzrok na jej towarzysza z delikatnym ?miechem na pocz?tku:
-No, po cz??ci przeszkodzi?e?... Ale to nic... Jestem ju? w fazie zaawansowanej rozwi?zania problemu magicznych zespo?ów steruj?cych i nap?dzaj?cych w moim jak dot?d najpowa?niejszym wynalazku - hoverboardzie, czyli desce dzi?ki której jednoro?ce b?d? mog?y na ograniczon? wysoko?? wzbi? si? w przestworza. Ca?y dzie? pracowa?am nad rozwi?zaniem problemu przeró?nych paradoksów przy zaprojektowaniu tego nap?du... Po jednoro?ec sam siebie nie mo?e unie??, wtedy wyst?puje ów paradoks... Projektuj?c t? desk?, musia?am to jako? obej??... I chyba po 8 czy 9 godzinach, uda?o mi si?... Przynajmniej w teorii. -Sko?czywszy wypowied?, u?miechn??a si? w kierunku ogiera, obserwuj?c jego reakcj? ne jej kolejny ''technologiczny be?kot''.

[DarkFire]

Jednoro?ec spokojnie wys?ucha? s?ów klaczy lekko si? u?miechaj?c
- Tak wiem... Dlatego w?a?nie szybko opanowa?em swoje emocje i nie wytyka?em Ci tego potem. Cieszy mnie jednak ?e ?a?ujesz tego czynu. To dobrze. Mniejsze szanse na wi?cej takich wybuchów. A co do obrony w?asnej... Wiesz... Nawet je?eli tak twierdzisz i tak zawsze b?d? przy Tobie je?eli tylko b?dziesz mnie potrzebowa?a
Gdy klacz odpowiedzia?a mu na pytanie d?ug? wypowiedzi? o swym wynalazku ogier s?ucha? zaciekawiony. Pomys? lataj?cej deski bardzo go zainteresowa?.
- Niesamowite... Naprawd? Ci si? uda?o? No... W sumie to nie mo?e by? a? takie trudne... Jednoro?ce nie mog? unie?? same siebie bo jest to si?a dostarczana cia?u A od cia?a A czyli to po prostu nie dzia?a. Tak jak sami nie mo?emy si? popchn?? tak jednoro?ce po prostu same nie mog? si? unie??. Fakt wyj?tki stanowi? niektóre ma?e ?rebaki ale te zjawiska s? niewyt?umaczalne. Wracaj?c do tematu... Skoro Magia odpowiednio wzmocniona i ukierunkowana Przejdzie z Cia?a A do B które b?dzie... Powiedzmy zawiera?o jeden z twoich kryszta?ów odpowiednio przetworzony... Wtedy uruchomione moc? cia?a A cia?o B b?dzie dzia?a?o si?? na A co spowoduje mo?liwo?? lotu!
Jednoro?ec mówi? to wszystko do?? pewny siebie. Teraz mia? tylko nadziej? ?e klacz nie wy?mieje jego b??dnych wniosków o ile takie s?. W jego opinii to naj?atwiejsze rozwi?zanie.

[Bright Dawn]

-W?a?nie, ?e jest dosy? trudne... Obchodz?c te paradoksy trzeba by?o jeszcze zapewni? ci?g?o?? dzia?ania systemu, tak aby nie wymaga? on ci?g?ego koncentrowania si? jednoro?ca na sterowaniu nap?dem... I aby jednocze?nie by? stosunkowo wydajny, tak aby dzia?a? du?o d?u?ej ni? kilka minut... Tu jest jeszcze bardzo, bardzo wiele do rozwi?zania... Nie mniej, to co powiedzia?e?, ogólnikowo obrazuje zasad? dzia?ania tego urz?dzenia. Do tego magia nadal w du?ej cz??ci nie jest poznana i opisana za pomoc? praw, wi?c projektuj?c ten wynalazek musz? si? oprze? na ju? istniej?cych i potwierdzonych zale?no?ciach, gdy? jako pegaz nie mam mo?liwo?ci odkrywania i opisywania nowych w?a?ciwo?ci energii magicznej... -Odpowiedzia?a klacz Darkowi, uprzednio odwracaj?c g?ówk? w jego kierunku. Jej g?os by? spokojny i pozbawiony hurra-entuzjazmu, gdy? wiedzia?a, ?e jeszcze sporo pracy przed ni? zosta?o i wiele problemów nadal jest nierozwi?zanych. Mimo wszystko, utrzymywa?a przyjazny wyraz pyszczka, gdy? jak dot?d nigdy wyzwania jej nie zniech?ci?y do pracy, a wr?cz przeciwnie - im wi?cej stoi na jej drodze, ty bardziej jest zmotywowana aby dzia?a?. Po chwili, doda?a:
-Ogólnie rzecz ujmuj?c, jeszcze zosta?o bardzo du?o czasu do uko?czenia projektu, a jeszcze wi?cej do zbudowania pierwszego prototypu, który zapewne b?dzie dosy? niestabilny i testy b?d? musia?y si? odbywa? w ?ci?le kontrolowanych warunkach. A nie za bardzo wiem, jaki jednoro?ec odwa?y?by si? na testowanie prototypu potencjalnie niebezpiecznego wynalazku... -Mia?a cich? nadziej?, ?e Dark si? zgodzi na bycie ''testerem'' jej urz?dzenia. Westchn??a, i spojrza?a ponownie na schematy, wype?nione po brzegi rysunkami i wyliczeniami.

[DarkFire]

Wys?ucha? spokojnie jej s?ów i po dos?ownie kilku sekundach zastanowienia odpowiedzia?
- Prawda. Gdy bardziej wnikniemy w problem dzia?ania takiego urz?dzenia by by?o ono sprawne przez d?ugi okres czasu oraz by nie wyczerpywa?a energii magicznej w du?ych ilo?ciach wszystko staje si? znacznie bardziej skomplikowane. Tu nie ma w?tpliwo?ci. Jednak?e teraz nie mam ochoty zastanawia? si? nad tym wszystkim. Jestem pewien ?e twoja m?dra g?ówka da sobie ?wietnie rad? bez mojej pomocy.
Ostatnie s?owa powiedzia? zmieniaj?c wyraz pyska z do?? powa?nego na bardzo przyjazny z drobnym u?miechem.
- A co do obmy?lania praw magicznych... S?ysza?a? mo?e o prawie Flamethrower'a? P?omie? mo?e p?on?? nawet w pró?ni wykorzystuj?c energi? magiczn? zamiast tlenu. Proste ale prawdziwe. Pierwsze i jedyne prawo które wymy?li?em.
Jednoro?ec wyprostowa? si? jak kucyk z wy?szych sfer i patrz?c z góry dumnym wzrokiem doko?czy?.
- Tak prosz? pani... To ja to wymy?li?em. Po prostu nie lubi? rozg?osu.
Mo?na by uzna? powag? jego s?ów za prawdziw? gdyby nie drobny u?miech. Same s?owa jednak by?y prawdziwe. Teraz ju? w normalnej i lu?nej postawie potwierdzi? swoje s?owa
- Mówi? prawd?. A co do testowania tej deski... By?bym zaszczycony gdyby? pozwoli?a mi na testowanie tego wynalazku.

[Bright Dawn]

Widz?c dum? osobist? Darka z jego odkrycia magicznego, Bright wprost nie mog?a si? powstrzyma?...
-Zobaczymy jak sobie poradzi z konstruktywn? krytyk?... -Pomy?la?a, po czym robi?c stosunkowo powa?ny wyraz twarzy, zacz??a swoj? wypowied?, uwa?nie przy tym obserwuj?c reakcje cia?a ogiera na jej s?owa...:
-Có?, to ?e odkry?e? tak? zale?no?? ?wiadczy o Twojej inteligencji. Jednak?e, nie za bardzo wiem, do czego wykorzystanie tego prawa by?oby potrzebne. Obecnie nie ma - i zapewne nie b?dzie - sytuacji, w których mo?liwo?? rozpalenia ognia w pró?ni si? przyda do czegokolwiek. To prawo samo w sobie moim zdaniem jest wysoce nieutylitarne, aczkolwiek rozwini?cia tej zale?no?ci na inne dzia?y magii mo?e przynie?? wiele korzy?ci. na chwil? obecn?, jest to jednak tylko pomniejsze odkrycie - moim skromnym zdaniem. -Po tych s?owach, patrz?c si? w oczy - a konkretniej ?renice Darka - u?miechn??a si? i cichutko za?mia?a, po czym doda?a:
-A co do Twojej propozycji testowania wynalazku, to z ch?ci? j? przyjm? i za ni? zap?ac?. Nie b?d? musia?a zatrudnia? kolejnego kuca. No chyba ?e stanie si? jaki? tragiczny wypadek, przez który nie b?dziesz móg? chodzi?, albo co? gorszego... Aaaaaale nie martw si?, ryzyko takiego wypadku jest bardzo ma?e. -Niejako chcia?a przetestowa? odwag? a zarazem opanowanie jednoro?ca. Praca z innowacjami miejscami w ko?cu jest niebezpieczna...
Wtem jednak, tu? po zdaniu sobie sprawy o wypowiedzeniu s?owa ''zap?ata'', przypomnia?a sobie, ?e nie zap?aci?a Darkowi za tarcze i za pomoc przy sprz?taniu pracowni...
-Ty mi nic nie mówisz, ?e zapomnia?am zap?aci? Ci za wykonanie tarcz i za pomoc przy sprz?taniu! Wybacz mi, ca?kowicie o tym zapomnia?am... Zaraz mo?emy rusza? do banku aby wyci?gn?? pieni?dze. -Powiedzia?a lekko przestraszona owym faktem, gdy? zapominanie o wa?nych sprawach finansowych - czy ogólnie wa?nych sprawach - nie by?o jej cech? charakterystyczn?...

[DarkFire]

Jednoro?ec ze spokojem wys?ucha? jej krytyki. Tak na prawd? nie dowiedzia? si? niczego nowego. Sam uwa?a? ?e jego odkrycie to nic nadzwyczajnego... Ale...
- Obecnie nie ma. - Podkre?li? ogier - Nale?y my?le? przysz?o?ciowo. Moja droga... Sama powinna? wiedzie? ?e Equestria na pewno za lat... No... Mo?e nawet kilkaset... Ale nawet za te kilkaset lat kucyki b?d? chcia?y odkry? to co si? dzieje poza naszym ?wiatem. A mówi?c "poza" mam na my?li to co jest wysoko ponad niebem gdzie pegazy nie s? w stanie dolecie?. Gdy ten czas nast?pi zapewne jakie? dziwne maszyny wylec? tam... W przestrze? nam nie znan?. A wed?ug opisów naszej ksi??niczki Luny panuje tam pró?nia. W takich momentach je?eli kad?ub danej maszyny ulegnie zniszczeniom jednoro?ce b?d? mog?y naprawi? tak? maszyn?. Wiem. Wybiegam daleko... A nawet bardzo daleko w przysz?o?? ale moje prawo na pewno wreszcie si? przyda.
Mówi? pewien siebie ale nie wynio?le. By? pe?en spokoju i dystansu do ca?ej tej sytuacji. S?ysz?c jej kolejn? wypowied? na temat testowania u?miechn?? si? przyja?nie. Nie przerazi? go fakt ci??kich urazów. By? on bardzo odporny na ból. Gorzej je?eli dojdzie do zgonu ale Bright raczej nie powinna dopu?ci? do tak tragicznego wypadku.
- Nie martwi? si?. Wszystko do wesela si? zagoi. No... Chyba ?e uszkodz? sobie kr?gos?up... Ale nale?y patrze? na jasn? stron? ?ycia tak? Mam zwyczaj patrzenia na ?wiat optymistycznie wi?c s?dz? ?e nie dojdzie do ci??kiego wypadku. A nawet je?li... Jako? to prze?yj?. Ale zaopiekujesz si? wtedy biednym jednoro?cem prawda?
Powiedzia? s?odkim g?osem przyjmuj?c czaruj?cy wyraz biednego psiaka prosz?cego o przygarni?cie. Ciekawy by? reakcji jego wybranki. Na razie postanowi? zignorowa? swoj? wyp?at?. Pieni?dzy mu nie brak wi?c nigdzie mu is? nie ?pieszy