Polana

[Black_Gallant]

Gallant popatrzy? si? dziwnie na zielonego kuca gdy ten obj?? jego i Tali. Zazwyczaj nie lubi? tak szybkie spoufalania si?, jednak duch imprezy i na niego wp?yn?? pozytywnie. No i zosta? uznany za zabawnego, chocia? nie by? pewien czy wiecej w tym by?o szczero?ci, czy alkoholu.

Zaserwowany przez Zebr? kebab, by? czym? zupe?nie nowym. Owszem, jada? ju? wcze?niej mi?so. Canterlot i Hoovywood s?yn? z ró?nych dziwnych zwyczajów, a w Stalliongradzie kucyki wr?cz s? zmuszone by po?ywia? si? mi?sem, w mocno zurbanizowanym regionie. Kebab jednak mia? zupe?nie inny smak ni? mi?so jakiego dotychczas próbowa? Blackie. Owszem, pewnie nadal b?dzie si? ogranicza? g?ównie do traw i korzonków jak jego dieta zaleca, jednak kebaby raz na jaki? czas b?d? jej mi?ym urozmaiceniem.

- Kebab jest przepyszny, Egzotyczna Pani. W ?yciu nie jad?em nic podobnego.

* * * * *

Impreza toczy?a si? nadal, a ?wit powoli nastawa?. Gallant wypi? par? kolejek do towarzystwa ale zgodnie ze swoimi zasadami przesta? natychmiast jak tylko pojawi?y si? pierwsze objawy szumu w g?owie. By?o mu lekko i wiedzia? ?e taki stan jest najlepszy, nie ma po co si? upija?. Nie lubi? uczucia kaca. Za to jego nowa towarzyszka pi?a w najlepsze, czego zreszt? jej nie broni? i par? razy przytrzyma? jej kubek, gdy chcia?a by "Zieleniec" jej nala?.

Gdy noc chyli?a si? ku ko?cowi Kuce by?y bardzo zm?czone ca?a imprez?. Tali nieoczekiwanie chwyci?a jego kopytko i próbowa?a prze?uwa?. Nieco go to zabola?o jednak zacisn?? z?by i uprzejmie odebra? swoj? ko?czyn? z jej pyszczka.

- Noc ju? prawie sko?czona a ty padasz z nóg. Odprowadz? ci? do domu. I nie przyjmuj? s?owa odmowy!

To mówi?c Gallant podpar? zebr? w?asnym barkiem i spróbowa? ustali? czy jest ona w stanie samej podró?owa?. W ostateczno?ci, je?eli nie b?dzie si? mog?a i przy pomocy utrzyma? na nogach, to j? poniesie. Nie takie ci??ary d?wiga?, a ten by?by milszy, co mówi?o mu rycerskie serducho.

- Gdzie mieszkasz?

[z/t]

[SilentGrass]

Nie zwa?aj?c na wci?? siedz?ce kuce przy ognisku, kierowa? si? lekkim krokiem na skraj polany. Szybkim spojrzeniem na niebo chcia? wychwyci? gwiazdy do okre?lenia kierunku w którym ma i??. Niestety jego oczy zaobserwowa?y jedn? ogromn? gwiazd? Celesti. Na podstawie wywnioskowanej pory dnia i u?o?enia s?o?ca okre?li? kierunek w którym by?o ponyville. ?wawym krokiem skierowa? w wymy?lonym przez siebie kierunku i wpad? w krzaki. Par? minut szamotania i walki z zielonym wrogiem, Silent postanowi? zosta? eko-terroryst? i zr?cznym ruchem wyci?gn?? z sakwy nó?, którym to zaszlachtowa? wrogi mu krzak. Wgramoli? si? z powrotem na polane, postanowi? schowa? dum? w k?t i obra? tym razem b?d?c? tu? obok z?ego krzaka ?cie?k?. Id?c powoli ?cie?k?, podniós? powoli nó? b?yszcz?cy w promieniach wschodz?cego s?o?ca, jak z?by ksi?cia Bloobloda. Spojrza? na swoje odbicie, podkr??one i przekrwione oczy nie wyda?y mu si? niczym nadzwyczajnym, jednak postanowi? pozby? si? swojego stroju. Zacz?? szybko ?ci?ga? z siebie elementy stroju, przy ?ci?ganiu kolczyków o ma?o nie oderwa? sobie kawa?ka ucha. Sykn?? cicho odczuwaj?c piek?cy ból w uchu, i po chwili spojrza? trze?wo przed siebie. Przed nim malowa?o si? budz?ce ze snu ponyville.
[zt]

[Kojira]

Mumia zgramoli? si? sprzed ogniska i spojrza? si? w stron? Willow, która ju? zmierza?a w stron? lasu. Rozci?gn?? lekko kopyta i schowa? butelk? do torby. Odchodz?c powoli ogarn?? wzrokiem pozosta?e kuce. Cz??? ju? si? rozchodzi?a, nawet zielony pirat si? gdzie? zmy?. Spojrza? ponownie w stron? Willow, do której ju? si? przybli?a?.
- Poczekaj, le?na istoto! - Zawo?a? z u?miechem w do klaczy, po czym szybko si? do niej zbli?y? i wzi?? j? pod rami? (?), stabilizuj?c jej lekko chwiejny ju? ruch.
- Skoro chcesz, to prowad? - Powiedzia?, po czym znowu si? szeroko u?miechn??.

[DiamondDust]

Diamond obróci? si? w stron? Willow. Gdy zobaczy? gest Kojiro, na jego twarzy wytworzy? si? nieznaczny grymas, który zaraz znik?. "Nie przejmuj si? innymi, co si? stanie, to si? stanie. Nie zamartwiaj si? na przysz?o??. ?yj chwil?!" - mawia?a jego mentorka. Uzna?, ?e skoro Willow idzie z Kojiro, towarzystwo zaraz b?dzie si? rozchodzi?, a nie zamierza? by? tym ostatnim. Rzuci? do Silver'a
-Ja bior? udzia?, je?li si? uda, b?d? co najmniej zdziwiony. Ale pozytywnie.
Zacz?? kierowa? si? w stron? Ponyville, gdy dobieg? go g?os Sumienia
-Nie?le si? zaczyna. Obcy kuc odprowadza nasz? dziewczyn?, bo TY byle? zbyt wolny i g?upi. Gratuluj?.
-I co z tego? Odprowadzi j? i tyle. W dawnych czasach, takich ludzi by?o mnóstwo.
-Mo?e i tak, ale to nasza dziewczyna. Nie wiesz, ?e te zasady obowi?zuj? tylko, je?li chodzi o dziewczyn? kogo? innego?
-Cicho b?d?. Nic si? nie stanie, powtarzam. Willow czego? takiego by nie zrobi?a.
Nie zmieni?o to jednak tego, ?e Sumienie zasia? w jego sercu pewne w?tpliwo?ci.

[zt]

[Shiny Masquerade]

Shiny odszed? bez s?owa. Nie uwiera? go kostium, by? przyzwyczajony. Po prostu chcia? wreszcie spojrze? w swoje pi?kne, g??bokie oczy bez tych szkie?, uczesa? grzyw? i wyczy?ci? kopytka. Polan? zostawi? za sob?. By? zadowolony, ale milcza?, poniewa? smutno ?egna? NN, gdzie móg? by?... nie sob?.

[zt]

[SilverWater]

Gdy Silver zosta? sam, przeci?gn?? si? i majestatycznie poszed? w stron? rzeki gdzie chcia? si? wyk?pa?. [zt]

[Angel]

Angel wjecha? na wrotkach na polan? i rozejrza? si?. W okolicy by?o nienaturalnie cicho, jakby wszystkie ?ywe stworzenia próbowa?y unika? tego przekl?tego lasu. Jednoro?ec nie zwróci? na to najmniejszej uwagi. Zebra? le??ce w pobli?u patyki w jeden ?redniej wielko?ci stos. U?miechn?? si? z lekkim zak?opotaniem do towarzyszy.
- Macie mo?e zapa?ki?

[ReflexivoArco]

Rarco wbieg? na polan?.
-Daj mi moment...- powiedzia? pogrzeba? chwil? w BS i wyci?gn?? ma?y woreczek, w którym by?o krzesiwo
-Zapa?ki s? dla frajerów- doda? z u?miechem. Pomóg? zbiera? patyki, po czym po u?o?eniu przez Angela stosu podpali? go. P?omyk lizn?? suchy mech s?u??cy za podpa?k?, po czym zacz?? poch?ania? drobne patyki. Nast?pnie zabra? si? za grubsze kawa?ki drewna. Od ogniska bi?o ciep?o. ?ucznik ponownie pogrzeba? w sakwie i wyci?gn?? koc, który roz?o?y? na ziemi.

[Angel]

No dobra, przemy?l swój nast?pny krok. Z jednej strony, ryzykujesz utrat? przyjació?ki, ale przynajmniej uda ci si? uratowa? ?ycie. Z drugiej strony masz rozw?cieczon? w?adczyni? Equestrii, która prawdopodobnie rozszarpie ci? na strz?py, je?eli staniesz w obronie Tali.
Angel zastanawia? si? przez chwil? nad tym ultimatum, po czym o nim zapomnia?. Usiad? i podrapa? si? po g?owie.
- No, mo?e ci? nie wykryje. W ko?cu, znajdujesz si? do?? blisko mnie... - Urwa? nagle, nie b?d?c pewnym, ile mo?e wyjawi?.

[ReflexivoArco]

Rarco prychn??
-Ale? ty skromny!- po czym da? kuksa?ca jednorogowi- Ja Ci? nie wystawi?. Nie mam nawet szczególnych powodów by oddawa? Celestii cze??- nie mam nawet Equestria?skiego obywatelstwa- wyjawi?. Urodzi? si? w Herradurze, a przez 16 lat Blaze jako? nigdy nie wpad? na to, by za?atwi? mu papiery.

[Angel]

- No dobra, to skoro ju? czekamy na nieuchronnie czekaj?c? nas zgub?, nie róbmy tego z pustym ?o??dkiem.
Angel wyci?gn?? ze swojej ci?gle-zmieniaj?cej-zawarto?? torby kilka kie?basek, butelk? rumu oraz gr? "Monopony". Przez chwil? wpatrywa? si? ze zmarszczonymi brwiami na ostatni przedmiot, po czym ponownie schowa? go do swojej sakwy, w której w ?adnym wypadku nie powinien si? zmie?ci?.
- Zobaczycie, wszystko si? u?o?y. W najgorszym wypadku... Có?, na ksi??ycu nie mo?e by? a? tak ?le, co?

[ReflexivoArco]

-Najwi?kszym minusem ?ycia na ksi??ycu jest brak alkoholu- za?mia? si? Rarco-S?uchaj, czy to jedna z butelek rumu Silenta?- zainteresowa? si?. O 80% alkoholu kr??y?y ju? legendy, ale sam Silent nigdy nie zdradzi? pochodzenia tego? trunku.

[Angel]

Angel wzruszy? ramionami, których nie posiada?, gdy? by? cholernym jednoro?cem.
- Prawdopodobnie tak, w Ponyville jeszcze nie widzia?em innego rodzaju rumu ni? ten od Silenta. Czasami sam nie wiem, na co mo?na tu natrafi?...
Si?gn?? znowu do torby i sykn??. Wyci?gn?? kopyto - by? do niego przyssany bezz?bny aligator w ró?owej czapeczce. Jednoro?ec i zwierzak przez chwil? mierzyli si? spojrzeniami, po czym Angel strzepn?? zielonego stwora z powrotem do torby. Ponownie wykona? niemo?liwy anatomicznie gest.
- W ka?dym b?d? razie, na zdrowie! Skoro ju? mamy umrze?, albo zosta? wygnanymi, nie róbmy tego na trze?wo.
Poci?gn?? ?yk z butelki i poda? j? dalej.

[ReflexivoArco]

Rarco zrobi? wielkie oczy. Zapewne zrobi?by ,,WUTEEF?!'', ale mia? tyle przywoito?ci, by si? powstrzyma?
-Silent jest twoim ojcem? No, tego si? nie spodziewa?em- Przyj?? butelk? i upi? ?yk. Napój przelewa? si? do gard?a niczym p?ynny ogie?. Zaraz zrobi?o mu si? cieplej
-Srogi trunek, swoj? drog?- westchn?? przekazuj?c butelk? Tali- Kiedy si? o tym dowiedzia?? Bo wcze?niej jako? nie wspomina?, ze ma córeczk?...

[Angel]

- Silent twoim ojcem? Huh, nie spodziewa?em si? tego po nim...
Angel sprawdzi? kopytkiem kie?bask?, któr? przypieka? nad ogniem. Poparzy? si?, co oznacza?o, ?e by?a ju? dobra. Prawie wsadzi? j? sobie do ust, gdy przypomnia? sobie, ?e jest wegetarianinem. Z westchnieniem skierowa? patyk w kierunku Tali.
- Kie?baski?