Dom Pirate i Rose

[Feather]

-Bo chc? dobra dla moich bliskich. Nie chcia?em tego robi?. Mog?a? od razu gada?. Wiesz...pu?ci?bym cie mo?e. Tak, zabi?em wielu, ale nigdy nikogo, kogo nie musia?em. Zawsze by?y to jakie? szumowiny. Policja opieprza si?, wi?c kto? za pieni?dze musi czasem zaprowadzi? porz?dek. Wiesz, gdyby nie ja, zgwa?cili by ma?? klaczk?. Nawet stra?nik lunarny mi pomóg?. A ty?! Ty zabijasz kogo chcesz, je?li dostajesz forse. Ciekawe, czy sprzedajesz si? za pieni?dze? Co? - Uniós? swoje skrzyd?a, symuluj?c wiadomy proces - HAHAHAHAHAH! Jednak po prostu pozostawie ci? na pastwe zwierz?t, g??boko w lesie.
Poczeka?, a? klacz zapadnie w sen, po czym ?ci?gn?? j? ze sto?u i zwi?za? (oczywi?cie pier?cie? zosta? usuni?ty z jej rogu). Wzia? karteczk? i zapisa? na niej
"Poszukaj swojego ekwipunku. Nie zrobi?em "tego", bo nawet kto? taki jak ty na to nie zas?uguje". Wzi?? klacz pod brzuchem, a ubrania do pyszczka, po czym wylecia? z domku, poszukuj?c miejsca, w którym zostawi klacz.

z/t

[Shade Night]

Tak w?a?ciwie nasze prace si? niczym nie ró?ni?. Po chwili us?ysza?a od niego o propozycji wolno?ci. Nawet nie chcia?a bym by? uwolniona. Nie przez takiego kuca jak ty. Ja wst?pi?am do bractwa i ju? nie mog? z niego odej??. Ale i z tym mi dobrze a do stra?ników lunarnych nie mam nic. Jednak us?ysza?a co? czego on nie powinien powiedzie?. Przepraszam ci? ?e mylisz zawód zabójczyni z pospolit? k****. Ja mam swój honor. Ale nie wiem jak z tob?. W ko?cu nie ka?dy prawie zdradza swoj? dziewczyn? no cie? Zamy?li?a si? i odpowiedzia?a. Taak tak b?dzie najlepiej. Zostawi? bezbronna klacz na ?rodku lasu. Bez niczego. Ekwipunek bro?. Po prostu nic. Po chwili poczu?a jak ?rodek nasenny zaczyna dzia?a?. Usn??a i zosta?a podniesiona przez niego. [z/t]

[Feather]

Pegaz wszed? do swojego mieszkania i zacz?? sprz?ta?. Najpierw ogarn?? stó?, który nakry? obrusem, by nie by?o wida? rys, które zostawi?y shurikeny. Potem wzi?? si? za wycieranie sto?u rozkoszy, na którym widnia?a plama po winie //brzmi jak z reklamy proszku do prania//. Gdy sko?czy? po??dki umy? si? i zasn?? w ?ó?ku. Obudzi? si? nad ranem. Zapomnia?, ?e mia? wraca? do Syriusza, wi?c delektowa? si? dniem. Zasiad? do sto?u. O czym? zapomnia?. "BIP BIP BIP zrób sobie ?niadanie". Tak te? uczyni?. Zrobi? sobi? nale?niki, które znikn??y z talerza, zanim jeszcze doniós? je na stó?. Postanowi?, ?e to b?dzie leniwy dzie?, wi?c usiad? na kanapie i przeczyta? kilka rozdzia?ów "Historii Equestrii"

[Morning Star]

Morning po kilku minutach ciszy ,poprzedzonej dzwi?kami sugeruj?cymi co? niebezpiecznego postanowi?a pój?? do domu i sprawdzi? czy wszystko w porz?dku.
Niezapowiada si? ciekawie,ale...Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje...Raz kozie ?mier?
Podesz?a wi?c do domku i zapuka?a ,licz?c ?e nie straci g?owy....

[Feather]

Pegaz zerwa? si?. "Psia jucha! Je?li to kolejny zabójca, to ?eb urw? na miejscu! podszed? do drzwi i delkiatnie je uchyli?. Na szcz??cie zobaczy? za nimi ?liczn? jednoro?k?.
-Witaj! W czym mog? pomóc skarbie? - u?miechn?? si? serdecznie do klaczki - Mo?e wejdziesz do ?rodka? Ach, gdzie moje maniery! Nazywam si? Feather Blade. Tak, dziwne imi?, mo?e...dowiesz si? czemu tak mnie nazywaj?. Ale najpierw wejd?, rano jest jeszcze ch?odnawo. Brrr! - z?apa? si? za "ramionka", stawaj?c na tylnich nogach.
Wszed? do mieszkania, pokazuj?c klaczy, ?e pownna wej??. Szybko zbada? zawarto?? zegarka. Nie mia? ju? nic w ?rodku, ale przypomnia? sobi?, ?e mo?e znajdzie co? w ?azience. I faktycznie znalaz?. Tabletk?, na czarn? godzin?. Otworzy? zegarek i wrzuci? j? do niego, po czym wroci? do kuchni.
- Kawy, czy herbaty? No, a mo?e wolisz co? mocniejszego? Chocia? nie wiem, czy alkohol z rana to dobry pomys? - po chwili ciszy rzek? - jak si? nazywasz?

[Morning Star]

faktycznie,jest zimno...
Wesz?a powolnym krokiem ,i posz?a do salonu
Kawa wystarczy
odpowiedzia?a i usiad?a na kanapie/krze?le/sofie/czymkolwiek
Jestem Morning Star
Ponownie odpowiedzia?a poprawiaj?c okularki
Slysza?am dzwieki które sugerowaly co? niebezpiecznego. I przysz?am si? spyta? czy wszystko w porz?dku...

[Feather]

-W po??siu!
Wyci?gn?? z kredensu puszk?, wktórej znajdowa?y si? zmielone ziarna kawy, po czym zacz?? przyrz?dza? napój. Gdy ju? sko?czy? nacisn?? guziczek na zegarku, a malutka tabletka poszybowa?a do kubka *plum!*.
-Zosta?em zaatakowany, ale ju? da?em sobie rad?. Teraz prawdopodobnie ta osoba ?a?uje, ?e ze mn? zadar?a. B?dzie mia?a du?o czasu, na swoje przemy?lenia - za?mia? si? i poda? kaw? jednoro?ce, donosz?c jeszcze cukier i mleko.
Pegaz wróci? si? do kuchni i wyci?gn?? z lodówki sok jab?kowy. Usiad? obok klaczy na kanapie i zacz?? pi?, patrz?c, czy go?c we?mie ?yk napoju, bo tyle wystarczy?o, by ?rodek zacz?? dzia?a?.
-Tak w ogóle, to mi?o mi ci? pozna?. Czym si? zajmujesz, bo ja - wskaza? na swój po?ladek - jestem najemnikiem. Ale nie takim, który za pieni?dze zrobi wszystko, oczywi?cie! - doda? z dum? w g?osie

[Morning Star]

Najemnik powiadasz?
Morning Wypi?a ?yka,kawa jej smakowa?a
Jaka dobra...
Odpowiedzia?a Morning z u?miechem na pysku
Ale...Nie zrobi?e? jej zbyt du?ej krzywdy?
Chwile pó?niej Morning zacze?o robi? si? ciemno przed oczami
H-Hej co jes--
Nie zd??y?a doko?czy? zdania gdy? straci?a przytomno??...

[Feather]

-Dobranoc - rzek?, paskudnie u?miechaj?c si?
Szybko chwyci? kubek, by klacz nie obla?a si? gor?cym p?ynem i postawi? go na stoliku. Morning Star opad?a na kanp?. Chwyci? j? w pasie i zniós? do piwnicy. Otworzy? tam swój tajemny pokoik, do którego przej?cie otwiera?o si?, gdy kto? poci?gn?? br?zow? butelk? ze stojaka na wino. Wszed? z ni? do pokoju, a raczej wlecia?. Po?o?y? j? na stole, po czym zapi?? paski wokó? jej nóg. Gdy sko?czy? za?o?y? pier?cie? na jej róg, by uniemo?liwi? jej rzucanie czarów. By? odlany z czystego srebra. ?rodek nasenny powoli przestawa?dzia?a?, wi?c odsun?? si? w cie?, by postraszy? troch? klacz.

[Morning Star]

Morning obudzi?a si? w jakim? dziwnym pokoju .Próbowa?a si? ruszy? ,Ale zorientowa?a si? ?e jest przywi?zana
...Sprobowa?a te? u?y? magii ale nic z tego...
Szarpanie te? nie pomog?o...
-Gdz-Gdzie ja jestem?
Po chwili zastanowienia si? doda?a
-I dlaczego jestem przywi?zana?.Oj to nie wró?y nic dobrego...

[Feather]

Wy?oni? si? z cienia, powoli podchodz?c do sto?u.
-Jeste? w mojej piwnicy. Nie zrobi? ci krzywdy, oj nie. Zanim zaczniemy jednak zabaw? - spoj?a? Morning w oczy - powiedz mi, masz ?askotki?
Pegaz odwróci? si? i zacz?? grzeba? w rzeczach, które le?a?y na stoliczku. W krótce wyci?gn?? z nich piórko, które z?apa? w z?by i wskoczy? na stó?. Jego skrzyd?a opad?y na boki klaczy i zacz??y si? przesuwa?, smyraj?c j? delikatne.
-Nie musisz odpowiada?, zaraz sam si? przekonam, prawda? - piórko które trzyma? w pysku niebezpiecznie zbli?y?o si? do jej brzuszka i zacz??o wykonywa? ruchy wokó? jej p?pka.

[Morning Star]

Odetchne?a z ulg?
?askotki?
Co ty--HihihihihHAahahaha przeesta? hihi to ?askoczeeee...
Morning zacze?a sie wierci? jednocze?nie chichotaj?c i smiej?c sie na przemian
Hihihihahahaha nieee mooge haha przesta? si? hihi smia?!
Zacze?a si? smia? jeszcze mocniej,podoba?o jej sie to uczucie ?askotania ..

[Tolimira]

Tolimira wróci?a do domu Feathera nios?c w kopytkach niewielkie zawini?tko. Klacz bardzo liczy?a ?e Feather doceni ten prezent. Wchodz?c do domu wyczu?a ?e co? jest jednak nie tak. Tolimira mia?a z?e przeczucia, a wr?cz si? ba?a. Po sprawdzeniu obecno?ci pa?ki w torbie po cichutko przeszuka?a dom, a raczej uczyni?aby to gdyby nie us?ysza?a ?miechów dochodz?cych z piwnicy. Podejrzewaj?c co to oznacza zesz?a na dó? i zobaczy?a Feathera nachylonego nad klacz?, klacz? tak inn? od zdj?cia które Tolimira widzia?a w pokoju Blue Sky.
- Witam, widz? obecno?? kolejnej siostry. Dobrze Ci radz? odsu? si? od niej… - powiedzia?a sil?c si? na spokój po czym wyj??a z torby aparat i zrobi?a Featherowi zdj?cie. Przy okazji upewni?a si? do obecno?ci pa?ki.

[Feather]

Pegaz przerwa? beztrosk? zabaw?, gdy us?ysza? Toli za plecami. Nagle jego oczy zaatakowa? flesz aparatu. Zas?oni? oczka skrzyde?kiem, pora?ony zbyt du?? dawk? ?wiat?a.
-Witaj Toli! Po co ci moje zdj?cie? I tak w ogóle, to nie jest to, na co wygl?da. Mo?esz od?o?y? pa?k? i przy??czy? si? do zabawy. A tak w ogóle, to co tam chowasz? - odwróci? si? z powrotem do jednoro?ki - podoba ci si?? 
Po?askota? j? skrzyde?kiem po szyi. Mia? spor? nadziej?, ?e Toli nie przerwie mu zabawy i do??czy si? (albo przynajmniej da mu spokój).

[Morning Star]

Morning ?mia?a si? w najlepsze wierc?c sie ,a? us?ysza?a pytanie feathera...
-Hihihi oczywi?cie ?e podoba hihi
Morning Star spojrza?a na Tolimir?
-Kto to jest?
Zapyta?a si? u?miechaj?c sie ws?ibsko .
Po chwili doda?a
-Zdj?cie?,Pa?ka?...
Zapyta?a zaciekawiona
(Wybaczcie za brak pe?nych 3 linijek..Nie mam weny ..)