Jadalnia

[Kaja Redsky]

- No có?, zapach to co? bardzo intymnego, dzielimy si? nim tylko z najbli?szymi. Pomy?l sobie ile klaczy spo?ród tych, które znasz, pozna?by? po zapachu - Coy mrugn?? porozumiewawczo, po czym wys?ucha? w milczeniu jego dalszych s?ów. Nie chcia? si? zag??bia? w temat ?mierci jego przyjaciela, wydawa?o mu si?, ?e wci?? boli go ta przesz?o??, nie chcia? rozdrapywa? starych ran. Wtedy zaoferowa? babeczki i wspomnia? o mleku. Ca?e szcz??cie, ?e bordowy jednoro?ec ruszy? ju? w kierunku stolika, bo kiedy tylko Coy pomy?la? sobie o tym, ?e lubi mleko, przypomnia?o mu si? co? wa?nego...
- GRINCHHHMPFFFF! - bia?y napój rozbryzn?? si? dooko?a, jednak zanim dolecia? do ziemi, ka?da kropelka zosta?a obj?ta ró?ow? po?wiat? i przylewitowana elegancko wprost do pyszczka pirata, który je wypi? i obliza? si? ze smakiem - No có?, nie wygl?da? jakby gdzie? mu si? ?pieszy?o... -machn?? kopytkiem i przysiad? si? do Darka - No có?, to co mówisz mog?oby mie? sens... Jednak teraz nie mam jak si? tego dowiedzie?. Mo?e istnieje jaki? sposób? S? tu jakie? uzdolnione jednoro?ce? - ogier przypomnia? sobie te? o psie, z którym gada? niedawno. Mo?e on móg?by co? poradzi?? Na razie wola? jednak o nim nie wspomina?.

[DarkFire]

Gdy Coy parskn?? mlekiem na szcz??cie ratuj?c je u?ywaj?c swych zdolno?ci magicznych Darky wybuch? ?miechem. Scena ta wygl?da?a do?? komicznie a ka?dy wie ?e Darkyego ?atwo rozbawi?. Opanowa? szybko swój ?miech i poczeka? a? brat usi?dzie z nim do sto?u.
- Dawaj Coy. I ?mia?o cz?stuj si? mlekiem i babeczk?. Oczywi?cie je?eli wanilia wci?? smakuje Ci tak bardzo jak w dzieci?stwie.
Po pytaniu Coya przez chwil? si? zastanawia? ale przysz?o mu do g?owy kto móg?by pomóc.
- Znam pewnego Jednoro?ca który móg?by nam pomóc... Nie wiem co u niego ale pewnie dalej prowadzi swój gabinet. Nazywa si? Dark Mind. Wyleczy? mnie z... No... Wyleczy? mnie. Nie wa?ne z czego... Mam nadziej? ?e znajdzie dla nas czas.
Darky wzi?? drug? babeczk? któr? jad? znacznie wolniej ni? pierwsz?. Delektowa? si? ka?dym k?sem.
- Ale mo?e zapomnijmy o formalno?ciach. Opowiedz mi mo?e co u Ciebie s?ycha?... Cholera co? ty robi? przez ca?e swoje ?ycie? - Zapyta? weso?o brata - Mówi?e? ?e ?y?e? na statku... Co to by? za statek? Gwardii? Handlowy?

[Tali]

--------Niechaj ?yje zasada 24 >:D--------------


Do lokalu w?lizgn??a si? dziwna klacz, wydawa?a si? zaniepokojona. Nerwowo rozgl?da?a si?, jakby j? kto? obserwowa?. Dostrzegli?cie j? jedynie k?tem oka, a zaraz jak który? z was na ni? spojrza? klaczy ju? tam nie by?o. Rozp?yn??a si? jak kamfora. Wrócili?cie do swoich spraw, wtem w lokalu zgas?o ?wiat?o. Us?yszeli?cie cichy szelest i zaraz ?wiat?o wróci?o...ale nie wszystko by?o tak samo. W?a?nie zauwa?yli?cie ?e pod waszym stolikiem czai si? owa tajemnicza dziewczyna. Siedzia?a i liczy?a z?oto w skrzynce, ale ty drogi Coyu spostrzeg?e? ?e ta skrzynka wygl?da identycznie jak twoja, pachnie jak twoja i jest w niej tyle samo kasy co w twojej. Bo to jest twoja skrzynka. Nie mia?e? zielonego poj?cia jakim cudem si? do niej dobra?a, ale có?. Nie spekulacje teraz by?y wa?ne, trzeba by?o dzia?a? bo w?a?nie zosta?e? kulturalnie okradziony, a z?odziejka nie by?a tak g?upia jak s?dzi?e?. Z ma?pi? zwinno?ci? odkopa?a stó? i przygniot?a was nim rzucaj?c si? ku wyj?ciu zygzakiem, najpewniej by unika? pocisków.
Zatrzyma?a si? tu? przed drzwiami, odwróci?a si?, wyci?gn??a spod p?aszcza kusz? i wycelowa?a w zebranych.
-To jest napad! Wyskakiwa? z kasiory i bi?uterii!

[Kaja Redsky]

Coy ju? chcia? powiedzie? potencjalnemu bratu o tym, ?e p?ywa? na statku pirackim. W sumie mia? pewne obawy, jak on to przyjmie, nie ka?dy lubi? piratów. Ca?e szcz??cie ?e zosta? okradziony. CO!? NIKT NIE OKRADA PIRATA. Z?odziejka okaza?a si? by? g?upsza ni? my?la?, kiedy bowiem otoczony ró?ow? po?wiat? stó? z cukierni zacz?? swobodnie opada? gdzie? w okolicach pa?stwa gryfów, jednoro?ca rozbawi? widok klaczy, która targa za sob? ci??k? d?bow? skrzyni? wype?nion? prawie setk? kilogramów z?ota i diamentów. Stara? si? nie my?le?, w jaki sposób klacz wyci?gn??a j? z uniwersum, w którym czas obraca si? w lew?, górn? stron?, i czasami potyka o ?mieszne dziury wielko?ci ?wiat?a, sam te? zreszt? o tym nie my?la?, ba? si?, ?e gdyby odkry?, ?e to nie mo?e dzia?a?, to by zwyczajnie przesta?o. Kiedy jednak wyci?gn??a kusz? sytuacja zacz??a si? robi? powa?na, pirat wobec tego u?y? magii jeszcze raz, tym razem si? przeteleportowa? tak, ?e sta? sobie spokojnie na swojej w?asnej skrzyni. Uroku sytuacji dodawa? fakt, ?e skrzynia znajdowa?a si? tu? nad g?ow? z?odziejki. Teraz wystarczy?o poczeka?, jak z t? sytuacj? poradzi sobie grawitacja, wiadomym jest bowiem powszechnie, ?e taki ci??ar nie mo?e si? utrzyma? w tak rzadkim powietrzu, zapewne b?dzie mia? ochot? opa?? na ziemi?, jednak mo?e wówczas napotka? g?ow? klaczy. Wtedy wchodzi w gr? ca?a mechanika napr??e?, anatomia i inne nudne zagadnienia.

[DarkFire]

Ogier przygl?da? si? ca?ej sytuacji najpirw ze zdziwieniem potem ze zdenerwowaniem a na koniec w rozbawieniem. Widz?c biedn? z?odziejk? targaj?c? skrzyni? ?mia? si? tak jak jeszcze nigdy. Gdy wyj??a kusz? spowa?nia? ale zobaczy? ?e Coy ju? si? tak na prawd? zaj?? spraw?. Skrzynia po chwili spad?a na g?ow? z?odziejki obezw?adniaj?c j?. Nast?pnie do budynku przyby?a para policjantów która zabra?a j? a Coy odzyska? swoj? skrzyni?.
- No có?... To by?o dziwne... Mo?emy chyba teraz wróci? do rozmowy...

[Kaja Redsky]

Po chwili pirat uwolni? z?odziejk?, nie chcia?, ?eby zesz?a na miejscu. Ca?e szcz??cie, ?e by?a postaci? z bajki dla kilkuletnich dziewczynek, co dawa?o jej w?a?ciwie nie?miertelno??. W chwili jak skrzynia znikn??a w prywatnym wymiarze Coya i wyskoczyli stra?nicy Appleloosy dobijaj?c klacz kopniakiem z pó?obrotu, wróci? on do stolika.
- To si? nie zdarza codziennie nawet w mojej pracy. Ca?e szcz??cie mo?emy ju? wróci? do rozmowy. Mo?esz opowiedzie? mi co? o twojej... naszej rodzinie? Mamy jeszcze jakiego? brata? - wrzuci? sobie do pyska ciastko czekaj?c na ciekawe informacje. Zawsze go zastanawia?o jacy byli jego rodzice, wiedzia?, ?e na statku ich nie znajdzie.

[DarkFire]

Jednoro?ec s?ysz?c pytanie brata u?miechn?? si? delikatnie. Opar? si? o stó? i spojrza? na Coya
- Nasza rodzina... - Zamkn?? oczy a w jego g?owie pojawi? sie obraz przedstawiaj?cy szcz??liw? rodzin? licz?c? czwórk? kucyków. Darkyego, Coya oraz ich rodziców. - Byli?my bardzo szcz??liw? rodzin?. Ja zawsze by?em typem kujona a ty ?owcy przygód. Wiedli?my spokojne ?ycie. Ty, ja oraz nasi rodzice. Nic nadzwyczajnego. Normalna rodzina jednoro?ców. Wszystko ?wietnie si? uk?ada?o do momentu... - Tu przerwa? na chwil? a u?miech znikn?? z jego pyska. - No wiesz... nie chce o tym mówi?... Potem znalaz? mnie... A w?a?nie... Jak ja dawno Silenta nie widzia?em... Ten stary pirat pewnie gdzie? teraz chleje rum... Dogadaliby?cie si? zapewne... Jest spoko jak na swój wiek. No wi?c... Znalaz? mnie SilentGrass i zaprowadzi? do Ponyville. Co si? dzia?o z nasz? rodzin? dalej nie wiem.

[Kaja Redsky]

- Silent? Stary pirat? Chleje rum powiadasz... - nad Coyem wyskoczy?a chmurka, na której pojawi? si? obraz delikwenta ob?ciskuj?cego Sal. Ju? mia? ochot? przy?o?y? komu?, ale na szcz??cie ograniczy? si? do rozwiania pos?pnej wizji mistrzowskim uderzeniem kopytka - Tak szczerze, to w?tpi? by?my zapa?ali do siebie sympati?... Ale mniejsza z tym. Jak sobie radzi?e? przez te wszystkie lata? Masz prac?? A mo?e jak?? klacz sobie znalaz?e?? Macie ?rebaczki!? Uwielbiam ?rebaczki, prosz? powiedz, ?e jestem wujkiem! - piratowi za?wieci?y si? oczy, ju? sobie wyobrazi?, jak przynosi maluchom model statku do zabawy, albo jak bierze je na kolana opowiada im o dalekich krajach...

[DarkFire]

- A czemu nie? Nie lubisz piratów? Jak by?e? na statku mia?e? z nimi jaki? przykry stosunek? No nawet je?li... Silent to spoko ch?op. Fakt rozwali? mi kiedy? dom ale tak poza tym jest ok. Poza tym uratowa? mnie od pewnej ?mierci.
Za?mia? si? cicho Jednoro?ec ale jego ?miech zosta? przerwany kolejnym pytaniem... Nie podoba?o mu si? ono ani troch?. Przez chwil? walczy? ze sob? czy mu opowiedzie? swoj? histori? czy nie... Postanowi? jednak nie zasmuca? brata tym co si? ostatnio wydarzy?o i od razu przej?? w przód do aktualnego stanu rzeczy.
- Jak sobie radzi?em? No ca?kiem nie?le... Dorobi?em si? na wymy?laniu zakl?? g?ównie o temacie ognistym. Nast?pnie sprzedawa?em pomys? jakim? naukowcom z Canterlotu za do?? spore sumy. Teraz natomiast pracuj? u pewnej s?odkiej klaczy... Z któr? mam... No... Bardzo dobre stosunki je?eli wiesz o czym mówi?. - Pu?ci? Coyowi oko u?miechaj?c si? - Jej ch?opak niedawno j? rzuci? i na razie jestem dla niej pociech?... - Zmieni? zdanie.... Chcia? to powiedzie? Coyowi. Nie chcia? trzyma? tej prawdy w sobie. - A ona dla mnie... Ze mn? te? zerwa?a klacz... Zar?czy?em si? jej... Chcia?em sp?dzi? z ni? reszt? ?ycia a ona... Ona nagle po prostu mnie zostawi?a... - Zakry? pyszczek kopytkami po chwili jednak bior?c g??boki wdech i z ma?? si?? uderzaj?c w stó? kontynuowa?. - Ale to ju? nie wa?ne... Mam nadziej? ?e mi?dzy mn? a Bright w ko?cu zaistnieje jaki? bli?szy kontakt. Ale jeszcze nie jestem na to gotowy. - Sko?czy? z drobnym wymuszonym u?miechem - A co u Ciebie s?ycha?? Jak Tobie si? ?ycie uk?ada?

[Kaja Redsky]

Na my?l o stosunkach z piratami jednoro?ec zachichota? - Nie przypominam sobie, by moje stosunki by?y takie przykre... - Wys?ucha? opowie?ci brata popijaj?c mleko - Mi si? ?ycie uk?ada... chcia?em si? kilka razy ostatnio powiesi?, no có? mog?o by? gorzej, mog?o mi si? uda? - za?mia? si? ponuro - Nie radz? sobie z tymi sprawami ostatnio, do?? wspomnie?, ?e znowu zakocha?em si? po czubki uszu nie w tej klaczy co powinienem. Przy odrobinie szcz??cia zabawia si? ona w?a?nie teraz z Silentem. I je?eli mówi?e? o zielonym, podstarza?ym piracie, to zabawia si? w?a?nie z TYM Silentem... -Ogier zwiesi? wzrok, na chwil? cichn?c, lecz zaraz kontynuowa? - No ale mniejsza z tym. Pó?niej szukaj?c ulgi, poprosi?em Tali, jego córk?, ?eby mnie zabi?a. Nie mia?a chyba zbyt wielkich oporów. Poda?a mi jaki? dziwny napój i wtedy pojawia si? u mnie wielka luk w pami?ci. Nast?pne wspomnienie, to le?enie z ni? w niedwuznacznej pozycji. Chyba poda?a mi jaki? narkotyk i wykorzysta?a fizycznie. No? kurde, jak ju? mnie gwa?c?, to wol? pami?ta?! - uderzy? kopytkiem w blat gniewnie, po czym spojrza? na min? sprzedawcy, który w?a?nie czy?ci? szklank?. Oderwa? wzrok od jego zszokowanego pyska i wróci? do rozmowy z bratem - Có? chcia?bym sobie wreszcie znale?? jak?? normaln? klacz, z któr? móg?bym zwyczajnie by?, a nie tylko si? pieprzy?... -westchn?? g??boko - A pracy jeszcze nie mam. Na razie ?yj? z oszcz?dno?ci, ale wypada?oby wreszcie sobie znale?? jakie? uczciwe zaj?cie.

[DarkFire]

S?ysz?c drugie zdanie swego brata Darky przerazi? si?
- Powiesi?? Ch?opie... Nie warto si? zabija?. To najbardziej samolubny czyn jaki kucyk mo?e pope?ni?... Ca?e szcz??cie ?e Ci si? nie uda?o... Straci?bym wtedy jedynego brata... - U?miechn?? si? delikatnie w jego stron?. Wys?ucha? dok?adnie jego kolejnych s?ów i powiedzia? - Rozumiem... Teraz wiem czemu nie lubisz Silenta... Ale... To nie jego wina ?e ta klacz wybra?a go... Najwyra?niej za pó?no si? zjawi?e?... Szkoda ?e odbi? Ci klacz. Ale na pewno znajdziesz sobie jak?? inn?, lepsz? klacz która Ci? pokocha. Mo?e ju? jest gdzie? taka i tylko czeka na twój ruch - U?miechn?? si? delikatnie i szturchn?? Coya w bark (którego nie ma) Po czym kontynuowa? - Ale wiesz... Przespanie si? z jego córk? to niez?a zemsta... Jak si? dowie to zapewne b?dzie cholernie wkurzony - Za?mia? si? przyja?nie - Ale spoko. Nie pozwol? by co? Ci zrobi?.
Gdy us?ysza? s?owa na temat uczciwej pracy co? mu si? przypomnia?o. Bright poszukiwa?a jakiego? jednoro?ca do pracy by znalaz? klejnoty... Mo?e Coy to umie a i mi?o by by?o pracowa? z bratem... Przynajmniej jest brak ryzyka ?e zacznie podrywa? Bright
- Wiesz co? Bright szuka?a kogo? do znalezienia magicznych klejnotów... Mo?e znasz takie zakl?cie i chcia?by? pracowa? ze mn? i z ni??

[Kaja Redsky]

- Te? uwa?am, ?e powinienem sobie da? z ni? spokój, ?wiat jest pe?ny takich jak ona, pi?ka jest okr?g?a a bramki s? dwie i tak dalej. Ale to - wskaza? kopytkiem na swoj? lew? pier? - nie chce mnie zbytnio s?ucha?. Wiem, ?e wreszcie mi przejdzie, tylko kiedy? - znowu zmarkotnia?. Opar? g?ow? na blacie sto?u. Mrugn?? kilka razy. Kiedy jednak us?ysza? pytanie troch? si? o?ywi? - Praca z tob?, to by?oby naprawd? ciekawe. Z ch?ci? pozna?bym te? t? Bright. Nie musisz si? obawia? w?asnego braciszka, nie jedn? klacz odbi?em, ale umiem si? powstrzyma? - u?miechn?? si? z?o?liwie - A znalezienie magicznych klejnotów... zapewne chodzi o jaki? konkretny rodzaj, musia?bym tylko spotka? si? z jakimi? i z nimi pogada?, pozna? je. Inaczej nic nie wykombinuj?, jednak je?eli poznam jaki? klejnot, to znajd? ci ka?d? sztuk? znajduj?c? si? po tej stronie globu! - pirat by? pewny swoich umiej?tno?ci.

[DarkFire]

Wys?ucha? dok?adnie ca?? wypowied? Coya po czym mu odpowiedzia?
- Przejdzie przejdzie... Mi jeszcze nie do ko?ca przesz?o ale z czasem wszystko si? u?o?y. A co do Bright... Przysi?gam Ci braciszku... Nie da?by? rady mi jej odbi? - U?miechn?? si? z?o?liwie w jego stron? ale po chwili na jego pysk wróci? zwyk?y mi?y wyraz twarzy - To ?wietnie ?e si? na tym znasz. Nadajesz si? idealnie do tej pracy. Bright pewnie ma jeszcze kilka klejnotów a jak nie to pewnie te dzia?aj?ce te? si? nadadz?.
Jednoro?ec patrz?c na ostatni? babeczk? zjad?a j? szybko i dopi? letnie mleko. Spojrza? na zegarek wytworzony za pomoc? czaru i powiedzia?.
- No ch?opie... Mi?o sp?dzili?my tu czas ale pó?no ju?... Wypada?oby si? troch? przespa?. Chcesz wbi? do mojego domu czy masz gdzie? jaki? dom?

[Kaja Redsky]

- Pó?no by?o ju? zanim si? spotkali?my - powiedzia? Coy z wymuszonym u?miechem. Chcia?by jeszcze odwiedzi? brata, poby? z nim odrobin? d?u?ej, ale nie móg? go przecie? ok?ama?, ?e nie ma domu. Zw?aszcza je?eli by? on wykonany ze z?ota. My?l, ?e nied?ugo si? zapewne spotkaj? znowu odrobin? go pocieszy?a. To co sobie opowiedzieli by?o marnym skrótem z kilku ostatnich tygodni, a oni mieli przed sob? ca?e ?ycie - Ha, na pewno si? na mnie z Bright nie zawiedziecie. Mam gdzie mieszka?, znalaz?em sobie przytuln? latarni?. W?a?ciwie wida? j? z ca?ego miasta, wpadnij jak tylko b?dziesz mia? ochot?! - pirat nagle odkry? potrzeb? dowiedzenia si? czego? o w?asnej rodzinie.

[Rude Smile]

- Uwaaaagaaaa!
Szalony wrzask nie zdo?a? jednak by? zapowiedzi? niebezpiecze?stwa, bo oto przez uchylone okno wpad? do ?roda barwny pocisk, który ?mia?o mo?na by?o uzna? za pomylon? ognist? kul?, jak? z pewno?ci? nie by?a. Wiruj?c na wszystkie strony w du?ym p?dzie wwali?a si? w DarkFire'a, a si?a uderzenie sprawi?a, ?e na ziemi wyl?dowa? te? jego brat. No i, rzecz jasna, Rude Smile. Klaczka wydawa?a si? by? po zderzeniu z czym? twardym w powietrzu, co nie tylko zrujnowa?o jej dalszy lot, ale zamieniaj?c j? w pocisk, który trafi? przypadkiem w?a?nie tu. Jej powyginane cia?o by?o jasnoszare, a poszarpana na wszystkie strony grzywa i ogon by?y w rudej barwie z br?zowymi pasmami. Grymas na jej pyszczku mówi?, ?e nie by?a zachwycona tym, co si? wydarzy?o, ale zaraz powoli uniós? si?, zamieniaj?c si? w szeroki, zwariowany u?miech pe?en pewno?ci siebie, a sama klacz zsun??a si? z ch?opaków, przybieraj?c jakich? normalnych kszta?tów i, nim cokolwiek zd??y?o si? wydarzy?, z?apa?a si? za brzuch i zacz??a ?mia? si? do rozpuku.
- Ha ha ha! Mówi?am UWAAGAAA! Trzeba zawsze patrze? czy co? nie spada z nieba! - R?a?a ze ?miechu z typow? dla siebie chrypk?, zwijaj?c si? na pod?odze. - Zawsze przecie? jaki? pegaz z zawalon? trajektori? mo?e spa?? na ?eb! Jak ja teraz! - Dorzuci?a jeszcze, ze ?miechu gubi?c dech.