Dom Pirate i Rose

[Blue Sky]

Gdy wlecia?a do domu od razu posz?a do piwnicy i zacz??a zdejmowa? z siebie pancerz. Gdy wesz?a na gór? Feather powiedzia? jej ile zarobili za pilnowanie jednego magazynu. Przecie? tam si? nic nie dzia?o nawet. Ten kuc musia? trzyma? tam co? naprawd? cennego. Usiada na kanapie i t?po wpatrywa?a si? w p?omienie ta?cz?ce na drewnie w kominku. Z tego stanu ,,zawieszenia'' wyrwa? j? Feather. Tobie te? ?ycz? smacznego kochany. Usiad?a obok niego i ugryz?a kanapk?. Dom z tego punktu widzenia wydawa? si? bardzo przytulny. Zapewne z zewn?trz te?. Ciekawe czy dzisiaj te? odwiedzi go jaki? kuc?

[Feather]

-Omnomnom nie przeszkadza ci moje hobby?
Pegaz zajada? si? kanapk?, rozkoszowuj?c si? soczystymi pomidorami. Gdy zjedli usiad? na kanapie, zabieraj?c ZE sob? butelk? soku.
-Wiesz, tak si? pytam, czy ci? to nie kr?puje. W ko?cu to niecodzienne ekhm...hobby. Nigdy nikogo nie skrzywdzi?em i nikt te? nie narzeka?. No, oczywi?cie na ko?cu. I tak nie mia?bym gdzie wynie?? sto?u, wi?c pozbycie si? go odpada. Poza tym, by?o by mi troch? smutno. Ja ju? taki jestem i nie mam na to wp?ywu. Jak to powiedzia? Soar "pozytwnie pokr?cony". Z reszt?, kiedy? czyta?em w prasie o jakim? kucyku, który przerobi? kogo? na babeczki. ?ywcem. Na szcz???ie ze mn?nie jest a? tak ?le. I zauwa?y?em, ?e Mind ?rednio mi pomog?.
Pyszczek najemnika przybra? zatroskany wyraz.
-Nie cierpisz prze ze mnie?

[Blue Sky]

Zauwa?y?a ?e Feather by? naprawd? bardzo g?odny. Raczej mi nie przeszkadza. wsta?? od sto?u i usiad?a obok niego na kanapie przed kominkiem. Mo?e masz racj? o niecodziennym hobby ale mi to nie przeszkadza tylko musisz uwa?a? z tym porywaniem bo mo?esz trafi? na kogo? kto postanowi si? zem?ci? nie poprzez ?askotki Dobrze ?e nie jeste? taki jak ten kucyk. Ale to raczej pewne ?e gdyby? by? to mnie ju? by dawno nie by?o albo bym by?a jakim? wypiekiem. Troch? j? zdziwi?a ta wie??. Jak mo?na mie? tak zniszczony mózg by przerobi? innego kuca na babeczki? Po chwili us?ysza?a ostatnie pytanie Feathera. Ni cierpi? przez ciebie bo przez co? Owszem innym klaczom mog?o by to przeszkadza? ale nie mi. Ja rozumiem. Ka?dy ma co? co wola?by ukrywa? przed ?wiatem. Ty masz mani? ?askotania ja mam wypadek z przyjació?k?. Po wspomnieniu owej przyjació?ki ogarn? j? lekko przygn?biaj?cy nastrój. Stara?a si? jak mog?a by tego nie okaza? ?e jest lekko smutna.Co jak co ale wi?kszo?? ogierów by nawet nie zwróci?a uwagi na jej histori? . Sam to ?e Feather jej wys?ucha? by?o bardzo wa?ne.[/b]

[Feather]

Feather przytuli? klacz. Zako?ysa? ni? lekko i poca?owa? w policzek. Siedzieli tak, wpatruj?c si? w ogie? na kominku. Robi?o si? coraz pó?niej. Gwiazdy migota?y na niebie. Tysi?ce ?wiate? zap?on??o w chmurkach mieszkalnych Cloudsdale. Luna przesuwa?a Ksi??yc po niebosk?onie. "Jest chyba jedynym kucukiem który mnie rozumie"
-Kocham ci? Blue. Jeste? jedynym pegazem, który mnie pokocha?. Ach, co ja gadam?! Znowu robi? z siebie romantyka.

[Blue Sky]

Odwzajemni?a jego poca?unek i przytuli?a si? do niego. Patrzy?? si? w ogie? i co chwil? zerka?a na Cloudstale. W pewnej chwili zap?on??o w nim bardzo du?o ?wiate?. Ca?e Cloudstale wygl?da?o teraz jak rój ?wietlików. Po chwili z zamy?lenia wyrwa? j? Feather. Ja ciebie te? kocham. I wiesz co? Po tym spojrza?a si? w oczy pegaza.Mi wcale nie przeszkadza to ?e jeste? romantykiem. A wr?cz przeciwnie.Powiedzia?a, poca?owa?a go i wtuli?a si? w niego najmocniej jak mog?a.

[Feather]

-Wiem, tylko ?e to do mnie nie pasuje. Raz potrafi? kogo? zabi? z zimn? krwi?, a raz potrafi? kocha?. Kurde, to dziwnie brzmia?o. Ciekawe, co z tym ca?ym Blanco? Tak ci powiem w tajemnicy, ?e on jest chyba...homoseksualny. Ale nie mam nic do niego. Orientacja to prywatna sprawa. Byle nie narzuca? si? mi - pegaz ude?y? si? kopytkiem o czo?o - zaczynam gada? jak filozof
Pegaz poci?gn?? ?yk soku. Ogie? ta?czy? na strzelaj?cym drewnie, daj?c przyjemne ciep?o.

[Blue Sky]

Troch? zdziwi?y j? zdania które wypowiedzia?. Romantyzm pasuje do ka?dego kochanie. Po czym poca?owa?a go. A odno?nie tego Blanco to sk?d to wywnioskowa?e? ?e jest homoseksualny? A nawet je?li to nic na to nie poradzisz. Po prostu trzeba si? z tym pogodzi?. Grunt ?e wed?ug twojego opisu jest nawet fajnym kucem. A to czy kto? lubi klacze czy ogiery to ju? nie moja sprawa. Nie wyobra?a?a sobie Blanco przystawiaj?cego si? do Feathera. To by wygl?da?o po prostu lekko idiotycznie i tyle.

[Feather]

-Ja po prostu uwa?am, ?e nie powinno si? ich dyskryminowa?. Nie maj? na to wp?ywu. 
Feather wsta? i poszed? do ?azienki.
-Id? si? umy?. 
Zamkn?? drzwi za sob? i wzi?? prysznic. Rozmy?la? o tym, czy nie kr??? o nim jakie? plotki. "Najwy?ej pójd? do kicia za uprowadzenie. Ale kto móg?by mnie poda??"

[Blue Sky]

Feather pod tym wzgl?dem mia? racj?. Po tym wyszed? si? umy?. Ona siedzia?a dalej na kanapie i patrzy?a si? w p?on?cy w kominku ogie?. Zacz?? lekko dogasa? wi?c dorzuci?a opa?u do kominka i patrzy?a jak ogie? na nowo robi si? wi?kszy. Ciekawe by?o to ?e nikt nic nie powiedzia? o Featherze. Jednak nie by?? pewna czy nie jest on ju? s?awny w Ponyville i Clousdale Bo niby ,,uprowadzi?a'' tylko 3 kuce ale one mog?y to powiedzie? znajomym a znajomi znajomym i tak dalej.

[Feather]

Feather zakr?ci? kurek i powyciera? si? w czerwony r?cznik (kopytnik xD). Wyszed? z ?azinki i uda? si? na gór?. By? strasznie zm?czony poszukiwaniami klaczy i wart? przy magazynie. 
-Id? spa?. Jestem strasznie zm?czony ca?ym dniem. Tu praca, tu go??, tu szukanie ci?. 
Na dobranoc poca?owa? klacz i odlecia? do sypialni, uwa?aj?c, by nie zahaczy? o co?. Po?o?y? si? w ?ó?ku.  Ale nie zasn??. Czeka? na Blue. Gdy ju? przysz?a zmru?y? oczy i odp?yn??.

[Blue Sky]

Zazwyczaj to ona wcze?niej sz?a spa? ale teraz to on wcze?niej usn??. Posz?a jeszcze po butelk? soku któr? wypi?a powoli siedz?c przed kominkiem. Po chwili nie zauwa?aj?c ju? d?u?szego sensu ?eby siedzia?a tu sama. Wzi??a szybki prysznic po tym jak Feather poszed? na gór? po czym polecia?a do sypialni. W sumie ona te? by?a zm?czona. Nie mia?a wielkich oporów przed tym by szybko usn??. Po chwili wtuli?a si? w Feathera i usn??a. ?ni?o si? jej ?e jakich? z ,, porwanych" kuców doniós? o ca?ym tym porwaniu ksi??niczce i Feather by? poszukiwany. Nie by? to jeden z tych mi?ych snów.

[Feather]

Pegaz przetar? oczy kopytkiem. U?miechn?? si?, na widok swojej ukochanej, która jeszcze smacznie spa?a. Przeczesa? jej grzywe kopytem i zszed? z ?ó?ka. Rozprostowa? skrzyd?a. "Co mamy w planach na dzi?? W sumie nic. Musz? wyczy?ci? pancerze i bro?, podda? je konserwacji. Ech...nudy". Zszed? na dó?, do kuchni i zjad? lekkie ?niadanie. Pó?niej wzi?? spod zlewu wiadro i szmatk?. Nala? wod? do owego naczynia i zszed? do piwnicy. W jednej ze skrzynek, które sta?y w koncie znajdowa?y si? ?rodki do czyszczenia metali i konserwacji skóry. Wyci?gn?? ten drugi i nasmarowa? nim zbroje, swoj?, skórzan?. Gdy ju? j? wyczy?ci? wzi?? si? za zbroje Blue, a na ko?cu za bro?. Miecz wymaga? ostrzenia, wi?c wyci?gn?? ose?ke, która le?a?a w skrzynce ze ?rodkami i zacz?? ostzy? narz?dzie do odbierania ?ycia. Przysiad? pod ?cian?, po?o?y? ?elastwo na tylnich nogach i zacz?? ostrzy? miecz przytrzymuj?c lew? przedni? nog? kling?, by si? nie zsun??a, a w prawym kopycie trzyma? ose?k?. Metaliczny d?wi?k wype?ni? pomieszczenie. Gdy ju? sko?czy? chwyci? miecz w z?by i wbi? go w pieniek, który sta? pod stojakiem. Miecz wbi? si? jak nó? w mas?o. Z zadowoleniem odwiesi? go na stojak i poszed? si? umy?, gdy? spoci? si? tymi zabiegami.

KILKA GODZIN PÓ?NEJ

Gdy ju? wyszed? za ?azienki usiad? na kanapie z jedn? z ksi??ek, które sta?y na regale w salonie. Sko?czy? j? czyta? i zdrzemn?? si?.

[Blue Sky]

Gdy wsta?a spojrza?a za okno. By?o dziwnie ciemno. Po tym jej spojrzenie pow?drowa?o na zegar. Taaak to jeden z tych dni w które d?ugo spa?a. Nie wiedzia?a dla czego. Nie by?a przecie? bardzo zm?czona. No có? ale nie b?dzie tak le?a?a trac?c resztki tego dnia. Wsta?a z ?ó?ka i uda?a si? do ?azienki. Tam odby?a porann? (zazwyczaj, Dzisiaj akurat by?a wieczorna.) toalet?. Gdy ju? sko?czy?a uda?? si? do kuchni w celu zrobienia sobie czego? do jedzenia gdy? by?a bardzo g?odna. Zrobi?a sobie kanapki które zjad?a popijaj?c sokiem. Po tym rozpali?a ogie? w kominku i usiad?a na kanapie.
Patrzy?a si? w ogie? i siedzia?a na kanapie my?l?c gdzie jest Feather.

[Feather]

-O, ju? wsta?a??- pegaz podniós? si? i przetar? ?pi?ce oczy- mia?em dziwny sen. Ale to nie istotne. Wyspa?a? si??
Pegaz przeci?gn?? si? i ziewn??. By?o ju? pó?ne popo?udnie, mo?na powiedzie?, ?e zbli?a? si? wieczór. Przespa? spor? cz??? dnia, ale w ko?cu i tak nie mia? nic do roboty. Nie mia? te? ochoty nigdzie wychodzi?. Ten dzie? chcia? sp?dzi? w domu. Taki ju? by?. Nie lubi? si? m?czy?, je?li nie musia?. Mo?e to wydawa? si? ?mieszne, bo wko?cu powinien trenowa?, utrzymywa? si? w formie, ale by? raczej typem domownika. Pracowa? gdy tylko potrzebowa? pieni?dzy. Wola? nie ryzykowa? ?ycia nadgorliwo?ci?.

[Blue Sky]

Zobaczy?a Feathera i odpowiedzia?a na zadane przez niego pytanie. Powiem ci szczerze ?e d?ugo spa?am ale mia?am niezbyt fajne sny wi?c niezbyt si? wyspa?am. A tobie jak si? spa?o? Po tym poca?owa?a go i powiedzia?a. Zauwa?y?a te? ?e nie tylko ona jest dzisiaj jaka? senna. A masz jakie? plany na dzi? czy jednak wolisz zosta? w domu? Przytuli?a si? do niego i po?o?y?a g?ow? na ramieniu. Sama nie wiedzia?a czy dzi? b?dzie co? ciekawego jeszcze robi?. Ot mo?e by? to jeden z tych normalnych dni. Mia?a nadziej? ?e stanie si? co? ciekawego ale tak naprawd? nie wierzy?a w to.