Dom Pirate i Rose

[Soar]

O cze?? Feather... Mi?o ci? znów widzie?.- Stwierdzi? beznami?tnie patrz?c w stron? najemnika, po czym wszed? do domu, i bezpo?rednio wszed? do Salonu.- Twoja klacz powiadasz? A kto taki pokocha? najemnika? Przedstawiciela zawodu o najwy?szej ?redniej zgonów? Tego którego w wielu krajach mo?na legalnie zabi?, za jego zawód? Gdzie jako pegaz, bez naprawd? wielkiej przewagi technologicznej nie masz ?ADNYCH szans? Gdzie Monolit pod wodz? Pu?kownika trzyma za mord? ca?y monopol na ten zawód? - Stwierdzi? siadaj?c na sofie- Gdzie nawet NAJLEPSI Gin??! Duch, Green, Asdo, Bjorg. To byli najlepsi. Najlepsi najemnicy jakich zna?em, i z którymi pracowa?em! A TERAZ NIE ?YJ? ROZUMIESZ?!- Ostatnie s?owa niemal?e wykrzycza?.- Przepraszam, da?em si? ponie?? wspomnieniom. Mam nadziej? ?e nie obudzi?em twojej kochanej klaczy?

[Feather]

-BLUEEEEE OBUD? SI?!-pegaz krzykn?? z u?miechem- widzisz, mo?na krzycze?, a ona dalej b?dzie spa?. To co?! Id? po co? do picia. Nie b?dziemy siedzie? tu o suchych pyskach. 
Pogna? do piwnicy. Wzi?? z niej dwie butelki. Jedn? z ?rodkiem nasennym, drug? bez. Gdy wróci? usiad? na sofie i postawi? obydwie na stole. Wzi?? bezpieczn? butelk? i odkorkowa? j?.
-No to zdrowie!

[Soar]

Soar wzi?? butelk?, odkorkowa? i wzi?? solidny ?yk- Wi?c zakocha?e? si? w Blue? Blue Sky, prawda? I Jak tam interesy?- Zapyta?. Obraz zaczyna? mu si? powoli rozmazywa?- I ile dosta?e? za tamtoooooooo...- J?zyk zaczyna? si? pl?ta?, a on sam mia? problemy z zachowaniem równowagi- Co? ty doda?...- Wyszepta?, osuwaj?c si? na sof?. ?rodek nasenny dzia?a? bardzo szybko, zw?aszcza z przyspieszonym metabolizmem jednoro?ca.

[Feather]

-Potem ci wyt?umacz?. Na razie zdrzemnij si?. Nic ci mie grozi-powiedzia? u?miechaj?c si? szeroko
Gdy Soar osun?? si? ju? na kanape, obj?? go pod przednimi nogami i polecia? z nim do piwnicy. "Kurde, stary ci??ki jeste?". Po?o?y? go pod ?cian? i podszed? do stojaka. Poci?gn?? br?zow? butelk?. Gdy przej?cie otwar?o si? w ?cianie, wzi?? z powrotem czarnego jednoro?ca i po?o?y? na stole. Zanim  zapi?? paski wokó? jego nóg, zdj?? z niego ubranie, które po?o?y? w k?cie pomieszczenia. Ostatni? rzecz? jak? zrobi? by?o na?o?enie pier?cienia na jego róg.
-Pobudka!-powiedzia? dono?nym g?osem Feather, szturchaj?c kopytem miejsce, gdzie zaczyna? si? prawa przednia noga Soara

[Soar]

Soar powoli otworzy? oczy - C-co si? sta?o?- Zapyta? próbuj?c si? poruszy?. Ale pasy skutecznie blokowa?y t? mo?liwo??-Co si? sta?o? Co? ty doda?? Co chcesz zrobi??- Zapyta? soar spokojnym, acz lekko poddenerwowanym g?osem.-Dlaczego jestem zwi?zany?- Zapyta? bezskutecznie próbuj?c u?y? magii- Gratuluj? skutecznego obezw?adnienia mnie. A teraz, co chcesz zrobi??- Zapyta? soar o wiele spokojniejszym g?osem, ale w jego oczach by?o wida? strach. Strach przed nieznanym.

[Feather]

-Doda?em ?rodku nasennego. Przekonasz si? po co, w przeci?gu...pó? godziny. 
Feather u?miechn?? si? i podszed? do stolika. Bada? wzrokiem swoje "zabawki". Odwróci? klepsydr?. Jeszcze chwilk? przygl?da? si? stolikowi. W ko?cu jednak podniós? piórko. Trzyma? je w kopytku. Podszed? do Soara, który le?a? bezbronny na stole.
-Teraz odpowied? na drugie pytanie -powiedzia? pokazuj?c mu piórko, ca?y czas u?miechaj?c si?- a ty pewnie my?la?e?, ?e jestem jakim? morderc?, lub mam na ciebie zlecenie.  
Feather po?o?y? piórko na miejscu, w którym zaczyna?a si? prawa noga najemnika. Zacz?? je przesuwa? w dó?, podra?niaj?c ?ebra i bok, by wróci? do poprzedniej pozycji. Chwil? pó?niej powtórzy? to samo z lewej strony (tak samo kilkakrotnie)

[Soar]

Co ty robisz?!- Zapyta? soar do?? mocno skonfundowany, a na jego pysku zago?ci? mimowolny u?miech-?artujesz... Chcesz u?pi? moj? czujno??, i zaatakowa? w najmniej....- Przerwa? i wybuch? ?miechem- Przesta?... hahahahah... B?agam.... -Wychrypia? w fali ?miechu- Zamierzasz mnie ?askota? przez.... hahahahahah.... trzydzie... hahah... ?ci minut?! Hahahahahahha To nie dorzeczne- Wychrypia? po czym wybuch? szczerym ?miechem.

[Feather]

-Hihihi! Kto? tu ma ?askotki!-powiedzia? bia?y pegaz, u?miechaj?c si? (jak na avatarze)-tak, trzydzie?ci minut. Nie sko?cz? pr?dzej, chyba ?e...
Feather przerwa? i podszed? do stolika.  "Co by tu...ju? wiem!". Wzi?? z niego miote?k?. Zamacha? skrzyd?ami i wyl?dowa? na stole. Podniós? kopytko i miote?ka znalaz? si? na brzuchu, nie do ko?ca twardego najemnika. 
-...chyba ?e mi tu zemdlejesz-sko?czy? zdanie
Zacz?? b??dzi? narz?dziem do utrzymywania czysto?ci po powierzchni brzucha Soara, odkurzaj?c go?cia.

[Soar]

Soar ?miej?c si? jeszcze g?o?niej bezradnie patrzy? na Blade - Dla...haahahahahahhahaha... Dlaczego?... Hahahahhahahahaha- Zapyta?. ?askotanie bo brzuchu do?? mocno mu przeszkadza?o w mówieniu. Przewróci? g?ow? i spojrza? na stó? pe?en narz?dzie "Tortur".-
Na choler? ci sos czekoladowy?!- Zapyta? wracaj?c wzrokiem na pegaza, po czym ponownie wybuch? ?miechem

[Feather]

-Dlaczego? Takie tam hm...hobby
Przesta? ?askota? biednego najemnika miote?k?. Zeskoczy? ze sto?u i znowu stan?? przed trudnym wyborem. Zdecydowa? wypróbowa? elektryczn? szczoteczk? na nowej ofiarze. Z powrotem wskoczy? na stó?.
-Mo?e si? dowiesz po co mi sos. Tylko najpierw-wyszczerzy? z?by w entuzjastycznym u?miechu i nacisn?? guziczek na szczoteczce- wytrzymaj to!
Zbli?y? wiruj?ce w?oski do brzucha. Trzyma? chwil? je nad nim, "buduj?c napi?cie". Wkrótce zacz?? wykonywa? ruchy wokó? p?pka Soara.

[Soar]

Gdy w?oski dotkn??y jego brzucha, przez chwil? si? szarpa?, ale zaraz zastyg?. ?miej?c si?, patrzy? na swojego oprawc?. Wbrew temu co si? spodziewa?... zaczyna?o mu si? to podoba?. Sam siebie zadziwi?. Ci?g?e wybuchy ?miechu, powodowa?y problemy z oddychaniem. - ?miech.... Hahahahahahahah.... To..... hhaahahah........... Zdro.....hahaahah... Wie...- Stwierdzi? wybuchaj?c ?miechem.

[Feather]

-Podoba ci si?- powiedzia?, chichocz?c pod nosem-ka?dy najpierw my?li, ?e czekaj? go tu m?ki. No, mo?e co? w tym jest. Jednak sam dobrze powiedzia?e?. "?miech to zdrowie".
Feather, nie przestaj?c ?askota? najemnika, spoj?a? na klepsydr?. Zosta?o jeszce nieca?e dziesi?? minut. Wy??czy? szczoteczk? i od?o?y? na stoliczek. Wzi?? do pyszczka butelk? sosu i spoj?a? na ni?, a potem na Soara, a potem znowu na butelk? i jeszcze raz na jednoro?ca. Zastanowi? si?. "Wypada, czy nie? W sumie, to i tak ju? za du?o dziwnych rzeczy si? tu dzia?o, ?eby uzna? to za dziwniejsze." Po?o?y? butelk? na stole, obok najemnika i spyta? z u?miechem.
-Chcesz dowiedzie? si?, po co mi ten sos? Mo?e by? zabawnie.

[Soar]

Kiedy Feather zeskoczy?, oddycha? ci??ko tempo gapi?c si? w sufit. Powoli obróci? g?ow? w kierunku butelki- Po co ci to? - Niepewnie patrzy? na butelk? Sosu czekoladowego, zawieraj?cej 500Ml tej substancji wyprodukowanej przez "Jif&Jam sp.ZOO".- Wiesz co? Jeste? jednym z najbardziej pozytywnie pokr?conych kuców jakie spotka?em, i o jakich s?ysza?em- Stwierdzi?, po czym si? u?miechn??.

[Feather]

Feather u?miechn?? si? szerzej w odpowiedzi i wzi?? w kopytka butelk?. Chwyci? korek z?bami i przekr?ci? g?ow?, otwieraj?c j?. Znowu postawi? butelk? na stole i z?apa? j? w pyszczek. Uniós? j? nad brzuchem Soara. Zacz?? powoli j? przechyla?, a g?sta ciecz wyp?ywa?a powoli z butelki, rozlewaj?c si? na najemniku. "W?a?nie przekraczam jakiekolwiek granice przyzwoito?ci mojej obsesji" pomy?la? sobie, gdy czarny sos elegancko rozla? si? ju? na brzuchu jednoro?ca. Zakorkowa? butelk? i od?o?y? j? na stolik, wcze?niej oblizuj?c j?.
-No, to teraz si? dowiesz po co - powiedzia? i nachyli? si? nad Soarem.
Pegaz otworzy? pyszczek i zacz?? zlizywa? s?odk? polew?. Jego mina wyra?a?a co? pomi?dzy rado?ci?, a zadowoleniem.

[Soar]

Soar zadr?a? kiedy j?zyk pegaza dotkn?? jego skóry. Zaczerwieni? si?... To musia?o.... Wygl?da? ?le. Bardzo. Bardzo Bardzo Baardzo ?le.... I bardzo Gejowsko. Ale by?o to... Mi?e.... I bardzo rozkoszne.... Umys? soara powoli zamienia? si? w wod?, a spowodowane to by?o rozkosz?. Ale to by?o nie moralne. i nie honorowe. Fakt, z honorem nie mia?o to nic wspólnego, Ale pozwala?o mu to si? troch? otrz?sn??. Dalej b?ogo patrzy? na sufit, po czym wybuch? ?miechem.