Dom Pirate i Rose

[Dark Mind]

Mind wszed? do ?rodka domostwa przypuszczalnego krewniaka. Przyjrza? mu si? uwa?nie i zastanowi? si? jak delikatnie wyt?umaczy? pegazowi mo?liwo?? pokrewie?stwa. Usiad? w fotelu, upi? ?yk swojego wina i rozpocz?? dialog. Dobrze zaczn? od pocz?tku panie Feather. Nazywam si? Dark Mind i jestem nadwornym psychiatr? na Caterlocie. Ostatnim razem kiedy przebywa?em w bibliotece pewien dokument, zgodnie z którym istnieje mo?liwo?? pokrewnie?stwa mi?dzy nami. Na potwierdzenie mam tu dok?adn? kopi? tego dokumentu. Prosze sprawdzi? czy wszystko si? zgadza.-Psycholog poda? najemnikowi swistek papieru z rozpisanym drzewem genalogicznym.

[Feather]

-Niech sprawdze- pegaz odebral swistek
Ogladal go pietnascie minut. Nie mogl wyjsc ze zdumienia, ze ma w rodzinie jednorozca. A nawet kilka. Potem zasmial sie.
-Babcia lubila skakac w bok, hehe. Oj babulko, co? ty narobila? -powiedzial smiejac sie po cichutku.- no to powinnismy przejsc na ty. Moje imie znasz, tak wiec kuzynie powiem ci ze udalo ci sie mnie zaskoczyc. Znasz mo?e...
I tak zaczal dyskusje na temat krewnych, wypytujac sie o tych ktorych nie znal.

[Dark Mind]

-No to wiatmy w rodzinie!-Powiedzia? Mind i zacz?? interesuj?com konwersacje na temat swoich krewnych. I tak Feather us?ysza? histori? dziadunia, pare ciekawo stek na temat wujka,a? doszli do nie przyjemnego tematu rodziców psychologa. -Wiesz Feather i z dalekiej rodziny by?o by na tyle. Je?li chodzio moich rodziców to zgineli w po?arze, niewa?ne. A jak tobie mine?o ?ycie?

[Feather]

-ca?kiem normalnie. Rodzice zyja sobie w cloudsdale. Babcia zmarla rok temu...

Dwadziescia miunut pozniej

-I tak wlasnie skonczylem szkole i postanowilem, ze zostane najemnikiem. Niedawno poznalem Blue Sky. Jaki? miesiac temu. Teraz jestesmy para. Spi na gorze, w sypialni. Powiedz mi, jak wyglada twoja praca? Bo wiesz kuzynku, moja to glownie pilnowanie czegos, badz tez zlojenie komus skory i takie tam.

[Dark Mind]

Psychiatra nie wiedzia? jak wyt?umaczy? nowo nabytemu kuzynowi swój zawód. Niby jak ka?dy inny, ale w niektórych przypadkach sytuacja by?a po prostu zbyt dziwna. Ci?gle pami?ta? klientke ciasto i nadal nie mo?e ogarn?? czy by?a ciastem, czy klacz?. W drugim wypadku oznacza?o by to, ?e rodzina si? troche powi?kszy?a.-Feather moja praca jest co najmniej dziwna, wchodze kuc? do g?owy i robi? tam nie wiadomo co.

[Feather]

-hmmmmmm...kapuje! Szukasz we wspomnieniach powodow problemow kucy. Dark...z nieba mi spadles. Potrzebuje Pomocy. Tylko nie wiem, czy chce poddac sie leczeniu, czy tylko znac korzenie swojego porblemu. Widzisz jest taki malutki wstydliwy problem. No moze nie az tak wstydliwy. No wiec mysle, ze najlepiej jak to zobaczysz sam.
Po tych slowach pokazal kuzynowi swoj sekret i wytlumaczyl, po co mu ten caly sprzet i ukryty pokoj.

[Dark Mind]

Psycholog rzuci? okiem na tajemny pokoik swego kuzynka oraz wys?ucha? jego usprawiedliwienia. Jego zdaniem poziom dziwactwa nie przekroczy? 60,ale jako? trzeba wspomóc rodzin?.-Powiem Ci absolutnie szczerze: Co ty wiesz o dziwactwach? Oczywi?cie, ?e Ci pomog?, jednak czy napewno tego chcesz? We w?asnych my?lach ?atwo si? "utopi?".

[Feather]

-Nie wiem...to zalezy. Mam nadzieje, ze bede dalej soba. Ale w porzadku. Chce wiedziec, dlaczego...no wiesz. I byc moze jakos no nnie wiem...wyleczyc sie. W sumie to mam wrazenie, ze chce oddac ci cos cennego. Ale taka okazja moze sie nie powtorzyc. Prosze, pomoz mi-powiedzial, po czym spytal sie-nie zwariuje po tym? Wiesz magia to nie zabawka, tym bardziej ze bedziesz grzebal mi w umysle.

[Dark Mind]

-Je?eli niczego nie rozwale w twoiej g?owie to b?dzie okej. Skoro jeste? pewien to zaczzynamy.-Mind wystrzeli? zakl?cie w Feathera. ?wiat chwilowo zawirowa? a dzielny psycholog trafi? na poduszki u?o?one w pokoju. Zauwa?y? drzwi najpewniej prowadz?ce w g??bsz? pod?wiadomo?? najemnika. Otworzy? je i ujrza? widok dosy? nie co dzienny.


TERAZ OPISUJESZ MI LOKACJE I TO CO MNIE CZEKA A JA ROBI? SWOJE.

[Feather]

Za drzwiami znajdowal sie ogromny brukowany plac. Ciagnal sie az za horyzont. Na srodku stala ogromna piramida schodkowa, a na jej szczycie cos w rodzaju kaplicy. U podnoza paletaly sie kamienne kuce ziemne, obrosniete mchem. Niebo mialo krwawa barwe, a gwiazdy migotaly. Na szczyt piramidy prowadzily schody. Co dwadziescia stal pomnik, przedstawiajacy najemnika. Na jednym konczyl szkole, na innym zas siedzial w pampersie. Byly to wydarzenia z jego zycia.

[Dark Mind]

Widok wywar? niewielkie wra?enie na psychiatrze. Standardowo spodziewa? si? raczej jaki? deszczów kwasu, hektolitrów krwi lub jaki? zombie, a tu tylko taka piramidka szale?stwa i sala z kamienom armi?. Podró?nik po umy?le poszed? wzd?ó? wybrukowanej drogi przystawaj?c tylko przy pomnikach by sprawdzi? czy nie s? jako? powi?zane z problemem. Niestety nic takiego powa?nego nie znalaz?. Wtedy dotar?o do niego, ?e odpowied? kryje si? w o?tarzu na szczycie. Wpinaczka rozpocz??a si?. Po chwili Mind by? ju? na miejscu. Przyjrza? si? o?tarzowi. Zobaczy? na nim: piórko do ?askotania, miecz i zdj?cie Blue.-To s? pewnie jego obiekty zainteresowa?, ale to nie jest przyczyn? problemu, a to oznacza (Dostrze?enie wej?cia do ?rodka piramidy), ?e musz? zej?? g??biej.- Psychiatra wskoczy? w zebrica?skie ciemno?ci piramidy.

[Feather]

Schody prowadzily w dol. Komczyly sie w labirynce. Z jego wwnetrza dobiegalo tarcie kamieni, pekanie skal i dziwne stuki. Po labiryncie spacerowaly sobie golemy, ktore witaly sie skinieni glowy z Mindem. Ogolnie, to mogly go zaatakowac, jesli "dotykal wspomnien" Feathera. Sciany nie byly wysokie, nie dotykaly sufitu. Mozna bylo zobaczyc, ze w labiryncie jest zlota wieza. Ale do niej trzeba sie wdostac. Byly tez inne wieze. W nich chowaly sie dobre, albo zle wspomnienia. Jesli wieza byla zniszczona, kryly sie tam wywiadowki, bojki i morderstwa, ktoore popelnil, gdy pracowal. W wiezach ktore nie byly zniszczone, najczesciej ozdobine mmalowidlami kryly sie urodziny, randki, przyjaciele ze szkoly. Co skrywwala zlota wiza bylo tajemnica. Labirynt oswietlala konstrukcja na suficie, w postaci wielkiego sepa.

[Dark Mind]

Mind popatrzy? sobie na widok, który mu zaserwowano. Wreszcie co? ciekawego.*Dobrze czyli musze si? dosta? do tej z?otej. Okej tylko mam zajedwabi?cie du?y labirynt. Cho? mo?na spróbowa?.* Itak oto rozpocze?a si? epicka podró? po poskr?canym labryncie. Za ka?dym razem Mind szed? tak jak doradza? mu jego zmys?. Wiele, o tak, wiele kilomtrów zosta?o przemierzonych, do czasu kiedy psycholog dotar? do swojego celu. Z?ota wie?a sta?a przed nim gotowa na zwiedzanie. Nie trac?c czasu Mind dosta? si? na szczyt wie?y gdzie czeka?a go niespodzianka.

[Feather]

A ta niespodzianka byla Featherem, ktory entuzjastycznie laskotal pewna klacz jednorozca, czasami robiac przerwy, gdy juz napiely mu sie skrzydla, oznaczjace jedna wiadoma rzecz, by zabawic sie z rozowa klacza. Trwalo tak to w kolo macieja. Jednak gdy zobaczyl Minda zrobil przerwe.
-Kochanie, zostan tu, zaraz wrocimy do naszej zabawy.- powiedzial do niej najemnik

Potem wstal z lozka, na ktorym mial miejsce caly Proceder, zblizyl sie do minda i stal tak, gapiac sie na niego z najglupsza mina na swiecie.

[Dark Mind]

Wyraz twarzy Minda mówi? sam za siebie. Mózg rozj*bany. Spojrza? na Feathera potem na klacz jeszcze raz na klacz i znowu na Feathera. Z braku lepszego powodu wylogowa? si? z serwera potocznie zwanego "Umys?em Feathera". W normalnym ?wiecie obudzi? si? z transu.-Kuzynie twój problem jest dziwn? dewiacj? seksualn? zwi?zan? z jak?? klacz? jednoro?ca. Wiesz co? o niej?-Powiedzia? doka?czaj?c wino.