Jadalnia i kuchnia

[QuietWord]

Word spojrza? si? to na pegazic? to na m?ode siostry Leaf, wiedz?c ?e te niechybnie ju? co? planuj?. Mia? nadziej? ?e ich niecne knowania nie s? ani skierowane przeciwko jego osobie, ani nie b?d? wymaga?y jego interwencji która zapewne sko?czy?aby si? utrat? kilku k?aków. Spojrza? si? na Shiver s?ysz?c jak ta mówi o jakiej? Granny Smith, ?e niby ona piecze lepiej ni? Shiver. Zakrzykn??by na g?os bzdura, ale w por? powstrzyma?y go zarówna usta wype?nione jajecznic?, jak i dobre wychowanie które odbiera? podczas przygodnych spotka? na szlaku. Poza tym wci?? si? zastanawia? jak przekaza? Shiver ?e nie umie je?dzi? na ?y?wach. Dzie? zapowiada? si? coraz bardziej niepewnie.

[Shiver Leaf]

- Uwielbiamy czesa? kucyki!!! - odpowiedzia? radosnych chórem. Po czym zauwa?y?y mroczny wzrok Shiver który na nich spocz??. spu?ci?y ?ebki i doda?y automatycznie troch? si? j?kaj?c - Znaczy nasze lalki lubimy czesa? - Zacz??y szturcha? Winter by potwierdzi?a - Tak tak - mrukn??a Winter patrz?c na d?ug? grzyw? pegazicy i zastanawiaj?c si? jakby zadzia?a lokówka która dosta?a od Nomiki, której jeszcze na nikim nie testowa?a. Potem jej wzrok przesun?? si? jednak w stron? szarego kuca On by? zdecydowanie lepszym obiektem i testerem.
- Mojego brata nie ma niestety jeszcze w domu nie wiem gdzie jest i kiedy b?dzie. Jeste? jego przyjació?ka? - zapyta?a ?agodnie. - Po ?niadaniu planuj? wybra? si? z moimi siostrami i Wordem na lodowisko mo?e pójdziesz z nami o ile masz czas pewnie masz ca?? mas?. Mo?e Autumn jest w centrum Ponyvile - westchn??a po czym zacz??a zanosi? brudne naczynia do kuchni i wsadza? je do zlewu.

[swiftyheat]

Nie chcialabym sie wpraszac - powiedziala Swifty probujac zmienic temat - nigdy przedtem jeszcze nie jezdzilam na lyzwach? A wy? Nie wiem czy umie? - powiedziala Swifty lekko zdenerwowanym tonem. Zwrocila sie t eraz do malych kucykow - A wy jezdzicie na lyzwach?



(sorry za jakosc ale nie mam sposobnosci do dobrego pisania)0

[QuietWord]

Word nie odzywa? si?. Bardziej czu? ni? wiedzia? ?e te ma?e klacze co? kombinuj? odno?nie jego osoby. Niczym stado drapie?ników, które widz?c zwierzyn? przy wodopoju nie atakuj? od razu, tylko najpierw czeka a? zwierzyna poczuje si? bezpiecznie. Chocia? one i tak nie b?d? czeka?y zbyt d?ugo, bo przy nich nie da?o si? czu? bezpiecznie. Te m?ode klacze b?d?ce uciele?nieniem z?a i wszystkiego co w Equestrii przera?aj?ce zapewne, rzuc? si? na niego gdy tylko uznaj? ?e zbyt ma?o par oczu czuwa nad jego bezpiecze?stwem. "Cholera jasna, sk?d mi si? w g?owie roj? takie my?li?"

[Shiver Leaf]

- Jasne, ?e umiemy!!!!! - krzykn??y jedna przez druga klaczki - My wszystko umiemy !!! - doda?y po chwili podnosz?c pyszczki dumnie do góry. Na chwil? odrywaj?c wzrok od szarego kuca. Shiver pomy?a naczynia. I wesz?a z kuchni do jadalni, wycieraj?c kopytko w ?ciereczk? - Gotowi wszyscy? . G?o?ny radosny chór jej odpowiedzia?. Word nie wydawa? si? zbyt przekonany.
- Nie musisz si? o nic martwi? Shifty - ?aciata klacz zwróci?a si? dla klaczy pegaza - Na pewno na lodowisku b?dzie masa nowych kucyków z którymi b?dzie mo?na si? zaprzyja?ni?. Jazda na ?y?wach to nic trudnego , zapewne ci si? spodoba - zachichota?a i ruszy?a w stron? wyj?cia. Z salonu do do jadalni wszed? ciemny jamnik w niebieskim sweterku i popatrzy? swoimi ?lepiami w zapytaniu czy ja te? mog? i??. ]
- Siostrzyczko mo?emy zabra? naszego psa na spacer - prosi?y siostry tul?c jamnika do siebie.
- No nie wiem......
- Prosimy - krzykn??y r?bi?c psie oczka, jamnik te? prosi? jak tylko umia? naj?adniej.
- No dobrze. Kabanos te? z nami idzie. - odpowiedzia?a cicho Shiver - Spacer te? mu si? przyda. Klaczki biegiem ruszy?y do holu za nimi sz?a spokojnie Shiver czekaj?c a? Word i Shifty do nich do??cz?.
Ubra?a ciep?o siostry i przypilnowa?a by jej ukochany kucyk równie? si? ciep?o ubra?.
Wysz?a na dwór i od razu wzdrygn??a si? ale mróz. K?eby pary pojawi?y si? przy jej pyszczku. - Ale b?dzie zabawa - rzek?a rado?nie skierowawszy swoje niebieskie spojrzenie w stron? Worda.

z/t

[QuietWord]

Word u?miechn?? si? niezbyt pewnie w stron? Shiver kiedy by? ju? poza ciep?ymi ?cianami domu. Wypu?ci? powoli powietrze z p?uc, przy czym stworzy? do?? d?ugi strumie? pary wodnej. Zamruga? kilkakrotnie, maj?c drobne trudno?ci z przystosowaniem ?renic do jasno?ci spowodowanej tym ?e ?nieg odbija? promienie s?oneczne. Dlatego w?a?nie nie lubi? biega? po ?niegu w dzie?. ?a?owa? ?e nigdy nie mia? ochoty sobie kupi? odpowiednich okularów, czy te? gogli które mog?yby mu u?atwi? robot?... Zaraz, przecie? ju? nie mia? tej roboty. Teraz zwyczajnie narzeka?.
-Taaa... odno?nie dobrej zabawy... Z tym mog? by? pewne trudno?ci wynikaj?ce z pewnych braków w?ród moich umiej?tno?ci. Jako?... do tej pory nie uznawa?em za niezb?dne posi??? umiej?tno?? jazdy na ?y?wach.-Powiedzia? do Shiver zdaj?c sobie spraw? z dr?two?ci w?asnej mowy w tym momencie.

z/t

[swiftyheat]

Swifty wyszla wraz z Shiver i Wordem z domu - od razu gdy wyszla podleciala do gory rozprostowac skrzydla, potem przypomnialo sie jej ze dwa kuce nie umieja latac wiec zlciala na ziemie powiedziala - przepraszam - zwrocila wzrok ku Wordowi - Skad pochodzisz?

z/t

(przepraszam z gory za jakosc ale nie mam sposobnosci do dobrego pisania)

[Shiver Leaf]

Shiver wesz?a do kuchni i przez chwil? w ciszy wpatrywa?a si? w przestrze?. Jak jej ?ycie odmieni?o si? w ci?gu tych ostnich dni. U?miechn??a si? wyci?gaj?c z szafki ksi??k? kucharsk? i wertuj?c w poszukiwaniu ciekawego przepisu. W ko?cu spotka?a kogo? kogo mog?a obdarzy? mi?o?ci? i to nie t? rodzicielska czy bratersk?, ale jak pe?noprawnego partnera. Word by? w jej mniemaniu ciep?ym, spokojnym, ?yczliwym, kucem na którego pomoc zawsze mog?a liczy?. Cieszy?a si? ?e w ko?cu spotka?a w ko?cu kogo? takiego. Los si? do niej u?miechn?? i okaza? si? ?askawy gdy? wi?kszo?? kucyków w Ponyville nie zwraca?a na ni? uwagi. To pewnie przez jej wygl?d. Shiver nie by?a super szczup?? klacz? o której marzy? ka?dy ogier. Ale nie by?a te? oty?a. By?a normalnej budowy. Swoj? budow? zawdzi?cza?a genom rasy kucyków Tinker, które p?yn??y w jej krwi. Kucyki te wyró?nia?a zawsze mocniejsza, bardziej umi??niona budowa od pozosta?ych ras. Shiver westchn??a i znalaz?a przepis na wegetaria?skie pulpety ze szpinakiem. Wzi??a wszystkie potrzebne sk?adniki i zacz??a przygotowywa? obiad.

[Shiver Leaf]

Shiver sko?czy?a robi? obiad wszystko teraz spokojnie dogotowywa?o si? na kuchence i po ca?ym domu rozszed? si? przyjemny zapach, pysznego jedzenia. Wesz?a do pokoju i zacz??a rozk?ada? obrus sztu?ce i talerze na stole. Nast?pnie skierowa?a swe kroki do holu gdzie Word po raz kolejny wnosi? bal? drewna kursuj?c nieustannie w te i we wte. Shiver spojrza?a na niez?y stosik jaki urós? w holu.
- Tyle ju? wystarczy skarbie namacha?e? si? do??. Umyj kopytka prosz? i chod? na obiad. B?dzie gotowy za par? minut. - rzek?a ?agodnie po czym znikn??a w drzwiach jadalni.

[QuietWord]

Kiedy Shiver powiedzia?a Word'owi ?e mo?e przesta?, odetchn?? z ulg?. By? ju? naprawd? porz?dnie zm?czony tym ca?ym noszeniem drewna. Nie by? kucykiem poci?gowym. Nawet do zwyk?ego transportu ledwie si? nadawa?. Sam sobie si? dziwi? jak to mo?liwe ?e tyle przy tym wytrzyma?. Ale skoro ju? by?o po tej pracy, wszed? spokojnie do domu i zgodnie z tym co powiedzia?a Shiver umy? kopyta. "Cholera, ona mnie bierze pod kopyto... Ale za to jakie ma to kopyto..."
Kiedy Word sko?czy? si? ju? ogarnia? usiad? przy stole w jadalni, do?? ci??ko co trzeba przyzna? bo by? ju? do?? mocno zm?czony. Oczywi?cie ?e nie jazd? na ?y?wach, bo jedno wywrócenie si? nie liczy.

[Shiver Leaf]

Shiver zacz??a powoli wnosi? wszystko co ugotowa?a i k?a?? na stole. Ka?dy kuc by si? zastanowi? czy specjaln? umiej?tno?ci Shiver przypadkowo, nie by?o wytwarzanie du?ej ilo?ci pysznego jedzenia w krótkim czasie. Zegar wybi? trzeci? po po?udniu. Do jadalni wszed? jamnik, stan?? przy Shiver ii zacz?? robi? ma?lane oczy do Shiver ?eby mu da?a je??.
- Ju? ci dam pyszne jedzonko Kabanosiku - rzek?a Shiver g?aszcz?c kopytkiem po g?owie jamniczka. Ten wygl?da? jakby si? u?miechn??, weso?o, wyra?nie zadowolony z celu jaki osi?gn??. Shiver wesz?a do kuchni i da?a klopsiki jamniczkowi. Kabanos zacz?? poch?ania? pyszne klopsy jeden za drugim prawie si? d?awi?c dawno nie jad? tak dobrego jedzenia.
Z góry z krzykiem zbieg?y na dó? m?odsze siostry Shiver tym razem przy Wordzie pierwsza usiad?a Spring - Czy po obiedzie b?d? mog?a ci? poczesa? - zapyta?a Spring wlepiaj?c wzrok w Worda, wygl?da?a jak anio?ek z tymi b??kitnymi oczami i blond zakr?con? grzyw?. Ze wszystkich sióstr to w?a?nie Spring by?a najspokojniejsza najwra?liwsza i najs?odsza.

[QuietWord]

"Nie patrz w te oczy, cholera je?li chcesz prze?y? to nie patrz w te oczy... I zgin??em... Cholera ale ona s?odziutka... B?d? martwi" Batalia w my?lach z zdrowym rozs?dkiem zosta?a przegrana przez idiotyczne poczucia, które zwykle mia? za nic lub zwykle stara? si? ignorowa?. Takiej dawki s?odyczy po prostu nie móg? zignorowa?, szczególnie i? ona nie narazi?a mu si? niczym. Powstrzyma? westchni?cie.
-Pewnie malutka... Tylko uwa?aj, bo jednak troch? do moich w?osów jestem przyzwyczajony-Powiedzia? do m?odej klaczki z u?miechem. Na Kabanosa stara? si? nie zwraca? uwagi. Mia? nadziej? ?e tym razem to b?dzie w pe?ni normalny pies. O ile jamnik mo?e by? normalny.

[Shiver Leaf]

Spring by?a wniebowzi?ta tym ?e Word jej pozwoli? jej oczy zal?ni?y i pojawi?y si? w nich gwiazdy. Po zosta?a dwójka sióstr by?a zadziwiona i zaskoczona pozytywn? reakcj? Worda , ale wiadomo Spring potrafi?a wykorzysta? swój delikatny i naturalny urok osobisty co mog?o jej si? przyda? gdy ju? b?dzie doros?? klacz? i b?dzie szuka? ogierów. Shiver wnios?a ostani? waz? po?o?y?a na stó?. Siad?a obok szarego kucyka.
- Smacznego ?ycz? i zacz??a nalewa? siostrom szczawiowej zupy. Spojrza?a na Worda i u?miechn??a si? ciep?o - Na drugie zrobi?am zrazy mam nadziej? ?e b?d? ci smakowa?.

[QuietWord]

Word u?miechn?? si? do Shiver ca?kiem szczerze. Spojrza? si? g??boko w jej oczy, niezbyt wiele sobie robi?c z obecno?ci jej sióstr.
-Ja jestem pewien ?e b?d? mi smakowa?y. Przecie? do tej pory ?ywi?em si? g?ównie korzeniami i sianem.-Powiedzia? po czym za?mia? si? do?? szczerze. Nala? sobie zupy i zabra? si? zaraz za jedzenie, które widocznie zaczyna?o mu si? coraz bardziej podoba? po latach niezbyt wyszukanej kuchni.

[Shiver Leaf]

Shiver jad?a w ciszy nie potrafi?a za bardzo znale? tematu do rozmowy, martwi?a si? troch? bratem, ?e do tej pory si? nie pokaza?. Wygl?da?o to tak jakby specjalnie jej unika?, a mo?e jej si? tylko wydawa?o. Zjad?a klopsiki - dzi? wysz?y jej wyj?tkowo dobrze. Si?gn??a po salaterk? i nala?a sobie zio?owo -?mietanowego. Dziewczynki tez raczej jad?y w milczeniu i o
dziwo Winter nie rzuci?a jakie? niemi?ej uwagi w stron? szarego kuca. Nawet na niego nie spojrza?a by?a zaj?ta w?asnymi my?lami. Tylko Spring co jaki? czas zerka?a w stron? Worda i wlepi?a wzrok w jego grzyw? i ogon robi?c te swoje ma?lane oczy. Jak tylko zje b?dzie jej dane poczesa? ?ywego kucyka i to nie jej brata ale w?a?nie Worda. Na sam? my?l o tym by?a rozradowana.