przez Reetmine » 25 sty 2013, o 17:25
Angaroth: Trafił, 1 krytyk, 10 dmg. Padł 1 Diamentowy Pies.
Tali: trafienie, 8 dmg.
Feat: trafił, 4 dmg.
Rarco: trafił, 10 dmg.
Tak więc walka trwała dalej, ale Diamentowe Psy zrozumiały, że to nie były zwykłe kuce, lecz prawdziwe demony, behamoty pośród parzystokopytnych, monstra nie mające litości dla przeciwników. Przewada liczebna szybko zmalała, a widząc, że biały pegaz nie padł od ataków trzech pobratymców i na dodatek nie krwawił, szybko zrozumieli, że przeliczyli się z zamiarami.
Angaroth, który był brudny od juchy, zaatakował przestraszonego psiaka z mieczem. Ten na próżno starał się nim zasłonić, przerdzewiały metal został zniszczony w starciu z buławą Lamentu. Broń szła dalej i zatrzymała się dopiero na głowię, która została zmiażdzona, czaszka zgnieciona na kawałki, a z otworów wypływało coś niemiłego.
Tali poprosiła o pomoc swych zebricanskich bogów. Widocznie usłuchali jej modlitw, gdyż dokonała iście arkobatycznego wyczynku skacząc przed siebie, później na Angarotha( ale na tyle lekko, że go nie zachwiała), by w końcu wylądować za przeciwnikiem. Choć go nie zabiła ten miał cały zakrwawioną twarz, gdyż zrobiła mu szramę na czole, skóra z trudem się trzymała.
Ciosy, pomimo braku bólu, jednak wpłynęły na Feathera. Trafił, ale na tyle słabo, że broń zatrzymała się na lekkim pancerzu psa który dostał ranę od Tali.
Rarco niczym mityczne, wiekowe kuce o długich uszach wybierał ostrożnie cel. Wybrał jednego, nienaruszone psa, który postanowił rzucić się w stronę łucznika. Strzała której koniec zarzył się na czerwono wbiła się w tors psa, tuż pod piersią. Ten, nie robiąc sobie z tego nic podniósł jeden z kilofów i w tej chwili miał dwa. Krzyknął "Waagh!" i z pianą w ustach dalej szarżował na łucznika.
Diamentowe psy: 4 martwe( k6 na strzałę ognia- 4 dmg), 1 z 6 HP, 1 z 2 HP, 1 w pełni zdrów.
Wróg szarżujący na Rarco nagle się zatrzymał i otworzył szeroko oczy, a był w nich strach i ból. Strzała którą miał w piersi dosłownie eksplodowała ogniem, jego wnętrzności zaczęły się palić, a dym wychodził uszami, nosem i ustami. Zaiste marny był to widok- pies palący się jak kłoda drewna.
Dopełniło to dzieła goryczy. Śmierć dwóch kompanów, w tak brutalnym stylu, złamała morale agresorów. Dwoje rannych psów rzuciło broń na ziemię i poczęło uciekać przed siebie, kuce i zebra gdyby chcieli mogliby bez trudu ich dobić. Jeden w pełni zdrów również upuścił broń, ale zamiast salwować się ucieczką padł na kolana i złożył dłonie.
- Jestem zwyczajnym robakiem, śmieciem nie wart waszej uwagi. Darujcie me marne życie, a obiecuje już nigdy nie skrzywdzić żadnego kuca.
Obok niego leżał kuferek, w którym były papiery zapisane dziwnym, nieznanym wam językiem. Tak oto bitwa pod Wichrowym Wzgórzem została wygrana przez sojusz kuco-zebrzy, a przeklęte diamentowe psy, niech Discord ma ich w swej nędznej opiece, uciekły niczym skamlące szczeniaki. Mieliście czas dla siebie, do Derbyshire było ledwo kilka staj.
Enemy team has left the game. Gratuluje miażdżącej wygranej.
WS....BS.....S.....T....PER...AG...INT....FEL...WP....HP
37.....43....21....33....38....33....30.....48....50....11