przez BlancoVagabundo » 22 gru 2011, o 13:26
Blanco szed? wolnym krokiem pogwizduj?c sobie weso?o do?? spro?n? melodyjk?.Pami?ta? ?e nauczy? si? jej podczas korzystania z go?ciny celi ?mierci znajduj?cej si? w s?ynnej cytadeli Windsoar.Piosenk? t? o chy?ej kelnereczce ?piewa? w ka?de po?udnie a? do swojego wielkiego dnia pewien wspó?wi?zie? zwany Smutasem.Zwano go tak poniewa? by? on najbardziej skwa?nia?ym typem w ca?ej historii tego luksusowego hotelu dla wybranych. Blanco z u?miechem wspomina? tamten czas.Ka?dego dnia mia?,podobnie jak pozostali skaza?cy,kup? ?miechu.To dziwne jak organizm pegaza reaguje na perspektyw? bolesnej ?mierci poprzez sklejenie skrzyde? i zrzucenie w dó? ze specjalnie do tego zaprojektowanej wie?y.W pewnej chwili zatrzyma? si?,przykucn?? i u?o?y? przed sob? swoje "towary" czyli par? przepiórek,lisopodobne stworzenie oraz co? co kiedy? prawdopodobnie by?o wiewiórk? zanim nie wpad?o na kolce rozstawione przez Blanco.
-No to teraz godzinka bycia wielkim handlarzem.Potem godzinka szukania broni a potem ju? tylko godzinka gonienia po ca?ym mie?cie w poszukiwaniu kogo? kto sprzeda dobrej jako?ci w?giel-Blanco pomimo takich s?ów naprawd? si? cieszy?.Wstydzi? si? tego ale ... kocha? przebywa? w?ród innych kucyków,obserwowa? ich,pods?uchiwa? strz?pki rozmów to wszystko przypomina?o mu dawne dobre czasy w których by? naprawd? szcz??liwy.A najlepszym miejscem do tego by? niew?tpliwie gwarny i zat?oczony o tej porze targ.Blanco cieszy? si? tym ?e na nim przebywa jednak tylko pierwsze pi?? godzin podczas których nic nie sprzeda? ale za to us?ysza? wiele ciekawych prawd o sobie
-Có?,s? trzy rodzaje prawd ?wi?ta prawda,ty? prawda oraz ?ajno prawda-powiedzia? niby do siebie ,ale jednak do?? g?o?no, po us?yszeniu "zjada inne zwierz?ta","zwyrodnialec","takich powinni zsy?a? si? na wygranie do krainy mrozów" oraz czego? co go naprawd? roz?mieszy?o "to pewnie ten degenerat upolowa? tydzie? temu mojego kota"
Jak wida? kucyki jako? nie akceptowa?y Blanco.Prawdopodobnie wi?kszo?? ba?a si? tego odmie?ca a przynajmniej si? go brzydzi?a.Blanco zdawa? si? tym jednak nie przejmowa? tym bardziej ?e w tamtej chwili u?miech znikn?? z jego pyska.Przypomnia? on sobie bowiem sk?d zna prawd? o rodzajach prawd.
By?o to ulubione powiedzenie jego ojca.Pegaz od bardzo dawna go nie widzia?.
-No pi?knie jak tak dalej pójdzie to z?amie ca?kiem zasady tego wygnania i polec? go odwiedzi?.To by?o by dobre-mrukn?? smutno jednak po chwili wyobrazi? sobie scen? gdy podlatuje do ojca,ca?uje go,nast?pnie opowiada co si? z nim dzia?o
-Cze?? ojcze skazano mnie na kare ?mierci,potem banicje której nie dotrzymuje a teraz przylecia?em tu ?eby mogli mnie bez problemu z?apa?,sklei? mi skrzyd?a i zrobi? ze mnie Pana Kuco-kleksa
-To ?wietnie synu mo?e si? czego? napijesz?
Oczywi?cie ca?? scen? odegra? ku zdziwieniu przechodz?cych kucyków.Odegra? dok?adnie i z pasj?,obca?owa? nawet przechodz?c? starowink? uznaj?c j? z jakiego? dziwnego powodu za swojego ojca.Scena sklejenia skrzyde? i upadku z wysoko?ci tak?e w opinii Blanca wysz?a ?wietnie.Oczywi?cie inne zdanie mia? kucyk na którego skoczy?.
Co ciekawe jego wyst?p nie przyniós? lec?cych w kierunku pegaza zgni?ych pomidorów.Kto? nawet rzuci? mu monet?.Blanco by? pewien ?e tylko dlatego aby nic ju? nie odgrywa?,postanowi? spe?ni? wol? ludu.
-Tak to by?o by dobre,ale koniec ?artów ostatnie pól godziny i wracam do "domu" a jak znów kto? mnie nazwie degeneratem dostanie z przepiórki w pysk.-Powiedzia? na widok ró?owego kucyka który patrzy? dziwnym wzrokiem na jego"towary"
-Z drugiej strony czy tylko ja w tym mie?cie lubi? dziczyzn?? Ehh.., to nawet mo?liwe pami?tam jeszcze czemu j? polubi?em"-mrukn?? naprawd? cicho przywo?uj?c na twarz dziwny u?miech oraz leciutko si? rumieni?c.
-Có? chyba dzi? tego nie sprzedam.Wygl?da na to ?e par? dni nie b?d? g?odowa?.Zawsze jaki? plus... ale a? tyle mi?siwa nie potrzebuj? musz? co? z nim zrobi?.Chyba mam pomys?...-Powiedzia? zamykaj?c swój kramik
[zt]