Jadalnia

[Willow Bark]

Willow zerkn??a na niego nieco zdziwiona. P?acze, bo mu odmówi?a, czy p?acze, bo tego chce? Zreszt?, by?o jej to oboj?tne w tej chwili. Wtem Kojiro wsta? i z?apa? j? za kopytko. Skrzywi?a si? lekko, kiedy zada? te pytania.
- Nie, nic si? nie sta?o - odpar?a cicho - Chyba po prostu jestem zm?czona... - doda?a po chwili.
Z ma?ym hukiem po?o?y?a ?eb na stole tu? obok miski z zup?. Tak, to pewnie tylko to. Mia?a nadziej?, ?e to ?adne choróbsko, ani nic takiego... Zerkn??a na zup? jeszcze raz i leniwie podnios?a g?ow?, by troch? jednak jej zje??.

[Kojira]

Kojiro zosta? nieco pocieszony przez fakt, ?e dziewczyna zacz??a je?? zup?. Jednak nadal sobie zaprz?ta? g?ow? jej zachowaniem, które go niepokoi?o. Wróci? na swoje miejsce, po czym ponownie troch? zjad?. Zamiesza? leniwie kilka razy w zupie, podparty o kopyto. Z jego wygl?du ?atwo by?o wywnioskowa?, ?e si? martwi.
- Mam nadziej?... - powiedzia? smutno - Nie chc?, ?eby Ci si? co? sta?o... - doda?, po czym kopyto, którym si? podtrzymywa? opad?o na stolik. Pokr?ci? cicho g?ow? i dalej miesza? w talerzu.

[Willow Bark]

Klacz popatrzy?a chwil? na Kojiro, a pó?niej na zup?. Wtem wyprostowa?a si? gwa?townie.
- ID?... - zacz??a g?o?no niechc?cy uderzaj?c kopytkiem w stó? tak, ?e a? naczynie zabrz?cza?y - ...do domu ch-chyba ju? - doko?czy?a du?o ciszej. By?o dosy? przyjemnie i tak dalej, ale troszk? jej si? nudzi?o. W tym momencie K?cik Kostki Cukru by? ca?kiem opustosza?y, nie mog?a nawet si? do nikogo odezwa?. Oczywi?cie, poza ogierem siedz?cym obok. Willow jednak nadal czu?a si? winna po tym "wypadku". Kojiro wydawa? si? szybko jej wybaczy?, ale przecie? robi?a to ju? dru... Nie, pegaz pokr?ci?a lekko g?ow? i szybko podnios?a si? z krzes?a na tyle niezdarnie, by je przewróci?. Narobi?a troch? ha?asu, ale j? to tylko rozbawi?o.
- Ups. - powiedzia?a tylko. Odwróci?a si? do kuca.
- Mog? ci? tu zostawi?? Chyba, ?e chcesz i?? ze mn?..? - zapyta?a lekko szeleszcz?c skrzyd?ami. Zerkn??a na stó? - Oczywi?cie, kiedy sko?czysz. I... je?li b?dziesz chcia?. Bo jest nadal do?? zimno, ale kiedy ju? odpowiednio przygotuj? domek i wyci?gn? jakie? koce mo?e by? ciep?o. Ostatecznie mo?na te? skorzysta? z twojego sposobu, ale w?a?ciwie... - terkota?a, ale nagle urwa?a i popatrzy?a na niego.
- ...Ale w?a?ciwie chyba nie powinnam tyle gada? - stwierdzi?a u?miechaj?c si? krzywo.

[Kojira]

Ogier spojrza? zaskoczony na to, co wyrabia klacz. Nie spodziewa? si? takiej reakcji i szybkiego zmiany ogólnego nastawienia. Nat?ok s?ów, jakie mówi?a powoli go rozwesela?. Lubi? jak mówi?a. Tym bardziej, ?e nie pokazywa?a ju? niezbyt dobrego samopoczucia. Za?mia? si? lekko i spojrza? na ni?.
- Hahah. Je?eli chcesz, to pójd?. Nie chc? si? narzuca? ani nic. - powiedzia?. Zastanowi? si? krótko nad wszystkimi zdaniami, jakie do niego skierowa?a. Za?wita?a mu szybka my?l w g?owie - Chocia?... Przedostatnie zdanie mi si? podoba.
Spojrza? w okno, samemu nie wiedz?c, czego tam szuka. Westchn?? g??boko.
- I nie martw si?. Lubi? jak du?o mówisz. - powiedzia? i u?miechn?? si? w jej stron?.

[Willow Bark]

Willow u?miechn??a si? szeroko.
- W takim razie chyba nie masz wyboru i musisz ze mn? i?? - stwierdzi?a opieraj?c si? lekko o niego. Po chwili jednak si? odsun??a.
- To ostateczno??. - powiedzia?a spokojnie z krzyw? min?. Zaraz jednak unios?a brew i u?miechn??a si? filuternie - Chyba ?e ?adnie poprosisz... - doda?a. Ruszy?a w stron? drzwi i na zewn?trz, ogl?daj?c si? na Kojiro.
[zt]

[Kojira]

Kojiro spojrza? si? na klacz i za?mia?. Lubi? z ni? przebywa? i by?o mu to ca?kowicie na r?k?, jednak nie chcia? si? narzuca?. Ostatecznie jednak, zadowolony, udaj?c nieco niezdarnie zrezygnowanie pokr?ci? g?ow?.
- No, skoro nalegasz. - powiedzia?, udaj?c najlepiej jak tylko móg?. Nie wytrzyma? jednak i jego pseudo-smutna mina zamieni?a si? w u?miech. Odstawi? jedzenie, nawet nie my?l?c o tym, ?eby je ko?czy?. Jej zalotny wyraz twarzy kusi? go bardziej, ni? posi?ek. Z reszt?, i tak ju? troch? pojad?.
- Ju? id?, czekaj... - rzuci? pospiesznie, zabieraj?c torb?. Podczas drogi do drzwi spojrza? si? do ?rodka i zauwa?y? p?acht?, dosy? ciep??. "Dlaczego wcze?niej o tym nie pomy?la?em?" - zastanowi? si?, ale stwierdzi?, ?e nie ma to znaczenia. Wyj?? j? z torby i przyspieszy? kroku. Chwil? po wyj?ciu z budynku dogoni? Willow, po czym dotrzymuj?c jej kroku narzuci? na ni? ow? p?acht?, nast?pnie samemu si? wsuwaj?c pod materia? i szed? obok klaczy, dosy? blisko. Czasem przypadkowo dotyka? j? kopytem, jednak nie zwraca? na to uwagi.

[zt]

[DarkFire]

Ogier wszed? do budynku zaraz po Nomi. Znalaz? stolik i odsun?? jej krzes?o. Gdy ta usiad?a on zrobi? to samo. Oczekuj?c na kelnera zapyta? si?
- No wi?c co moja s?odycz chcia?aby zje??? Ja chyba jak zwykle sernik na ostro...
Wzi?? kart? i zacz?? si? przygl?da? innym ciastom.

[Nomiki]

Wesz?a i usiad?a z Darkyem przy stoliku.
-Hmnn..ja poprosze..drobne kruche babeczki posypane cukrem-powiedzia?a po czym odwróci?a si? do Darkyego.
-Cz?sto tu bywasz ?-spyta?a gdy kelner ju? odszed?.
-Widze ?e znaj? tu twoje przysmaki..

[DarkFire]

- Kilka...na?cie razy si? tu by?o... Wiesz troch? w Ponyville ?yj?...
U?miechn?? si? serdecznie do klaczy.
- Kocham to miasto... Prawie tak bardzo jak Ciebie. By?o mym domem przez tyle czasu... Dom... ech...
Ogier przypomnia? sobie ?e nie st?d pochodzi. Tak na prawd? sam nie pami?ta sk?d jest. Wygnano go tak dawno temu... Posmutnia? odrobin?. Nie wiedzia? co go nagle wzi??o.
- Przepraszam...
Otrz?sn?? si? i na?o?y? sztuczny u?miech.
- Takie g?upie wspomnienia...

[Nomiki]

-Mnie moi rodzice kazali zabi? mojej siostrze..potem wychowa?am si? u innych kucy lecz ich moja siostra zabi?a zamiast mnie..teraz naprawde nie mam nikogo..oprócz ciebie-powiedzia?a i u?miechn??a jej. Mimo ?e nie mia?a ?atwego ?ycia to i tak zawsze stara?a si? u?miecha?.
-Ale pewnie o tym wiesz..przecie? wcze?niej ju? z tob? by?am..

[DarkFire]

- Owszem wiem... Oboje mieli?my ci??kie ?ycie... Ale teraz wygl?da jakby wszystko mia?o si? na nowo u?o?y?. A twoja siostra... Obym jej nigdy nie zobaczy?. Spale za to co Ci zrobi?a...
Mówi? powa?nym troch? smutnym tonem. Ten smutek malowa? si? równie? w jego oczach.
- Nigdy wi?cej nie pozwol? by Ci? tkn??a. To przez ni? ju? raz ci? straci?em. Wi?cej nie mam zamiaru.
Siedzieli na przeciw siebie. Dark po?o?y? swoje kopytka kopytka na jej i patrzy? si? jej prosto w oczy.
- Ju? nigdy... Nigdy nie pozwol? by? zosta?a skrzywdzona.

[Nomiki]

-Darky.. ale to jest moja siostra..ja wiem ?e zrobi?a mi du?o z?ego...ale..nadal jest moj? siostr? ja nie chce by co? jej si? sta?o..-powiedzia?a smutno.
-Nie chce widzie? ju? niczyjej ?mierci..teraz zaczynam nowe ?ycie i tylko ty jeste? wa?ny.-powiedzia?a i u?miechn??a sie do niego..

[DarkFire]

- Dobrze. Jednak wiedz ?e je?eli kiedykolwiek si? tu pojawi i dalej b?dzie chcia?a Ci? skrzywdzi?...
Widz?c ?e te s?owa zamiast przynosz?c jej ulg? sprawia?y ból sko?czy?.
- Przepraszam Nomi. Musze si? opanowa?. Chc? jedynie by? by?a bezpieczna.
Gdy to powiedzia? do sto?u podszed? kelner z zamówieniami. Postawi? je na stole i czeka? na zap?at? któr? po chwili otrzyma? z napiwkiem.
- Dzi?kuj? panu. - powiedzia? m?ody kuc. Wida? ?e niedawno zacz?? prac?.
- Nie ma sprawy.
U?miechn?? si? do niego przyja?nie i pu?ci? oko. Gdy ten odszed? skierowa? si? na Nomi
- Ju? sko?czmy temat i zajmijmy si? s?odko?ciami.

[Nomiki]

-Dobrze Darky. W?a?nie po to tu przyszli?my-powiedzia?a i zacz??a je?? swoj? babeczk?.
-Jakie to jest pyszne..-powiedzia?a jedz?c. Nigdy babeczka nie smakowa?a jak tu w ponyville.
-Nie dziwie si? ?e jeste? cz?stym go?ciem..naprawd? warto-doda?a zaczynaj?c nast?pn? babeczke.

(3 linijki o babeczce.. mo?na ? mo?na ! xD )

[DarkFire]

Zacz?? je?? swój sernik ze smakiem. To ciasto by?o robione z jego inicjatywy wi?c dostawa? je za darmo. Po??czenie ostrego ze s?odkim przypad?o do gustu, ku zdziwieniu w?a?cicieli, wielu kucom.
- Uwielbiam ten smak... Na prawd? polecam na nast?pny raz.
Czas p?yn?? szybko gdy kucyki rozmawia?y ze sob?. By? on bardzo mi?o sp?dzony. Nagle jeden z pracowników upomnia? ich ?e nied?ugo zamykaj?.
- Dobrze. Za chwil? wyjdziemy... No Nomi. Ju? nas wyganiaj?. Chod? do domu.
Odsun?? krzes?o klaczy by ta wsta?a po czym wypu?ci? j? pierwsz? w drzwiach.

<zt>