Jadalnia

[Sal Ghatorr]

Hm, ciekawa musi by? ta ksi??ka od Angela, skoro wyczyta? z niej odpowiedzi na ledwo co zadane pytania. A gdyby tak do do?o?y? jako cz??? rze... Nie! Precz z rze?bami!
Podesz?a znowu do Angela.
-Mog?abym pomóc jakby co przy rekwizytach i uk?adaniu sztuki, jestem... Pewnego rodzaju... Artystk?. Rze?ba, pisanie, te sprawy. - Powiedzia?a z zak?opotaniem. Zda?a sobie nagle spraw?, ?e jeszcze si? nie przedstawi?a. "Ech, przyjecha?a miastowa i w wiosce robi wioch?" zgani?a sama siebie. - Nazywam si? Sal, mi?o mi ci? pozna?. - Wyrecytowa?a niczym z ksi??ki.

[Shiny Masquerade]

- Mog? spróbowa? - warkn?? i wycelowa? czubek rogu w Tali. Jego magiczny narz?d b?ysn?? na zielono i wystrzeli? w tygryfic? wi?zk? ?wiat?a. B?ysn??o, hukn??o i zakry?o mutanta dymem. Gdy tylko mg?awica opad?a, oczom zebranych ukaza? si? pegaz o smuk?ym ciele i damskich rysach twarzy. Majestatyczne skrzyd?a dodawa?y postaci uroku. Tak naprawd? to tylko iluzja, która zniknie... Ale jaka realistyczna. Spocony, ci??ko dysz?cy Shiny skierowa? si? na powrót w stron? krzes?a. Próbowa? pisa? scenariusz... tia, próbowa?.
- Zadowoleni? To dobrze.

[ReflexivoArco]

Rarco wzruszy? ramionami. Jak si? dowie, to si? dowie. Nagle co? b?ysn??o. Odwróci? si? z min? wyra?aj?c? wybitne ,,WUTEEF?!'' i zobaczy? ow? pegazic? zajmuj?c? miejsce, na którym wcze?niej sta?a Tali
-No no, Shiny, zgrabnie ci to wysz?o- przyzna? z uznaniem klepi?c wkurzonego jednoroga po plecach.

[Angel]

Angel z ca?ych si? powstrzymywa? si? przed dalszym zakrzywianiem wszech?wiata. Materia rzeczywisto?ci nie mog?a by? niezniszczalna, a dalsze nadszarpywanie jej ci?g?o?ci mog?o doprowadzi? do niez?ego burdelu. Zamiast tego zjad? kilka babeczek i zap?aci? za zniszczony stó?. Z westchni?ciem spojrza? na otaczaj?c? go band?.
- Wiecie co, je?eli mnie za to wyko?cz?, to nie ?a?uj? niczego. Za mn?, na scen? i niech Celestia ma nas w swojej opiece.
Wci?? brakowa?o im jednego pegaza. Cud by? potrzebny. Bardzo, ale to bardzo potrzebny. Angel rozda? ka?demu rekwizyty do noszenia i wyszed?. Po chwili wróci?, dezaktywowa? reaktor atomowy i ponownie opu?ci? pomieszczenie.
[z/t]

[Shadow Destyny]

Gdy reaktor zgas? pomieszczenie znów zasz?o widmowym ch?odem.
Shadow u?miechn?? si? w duchu (Duch u?miechn?? si? w duchu) i spojrza? w stron? kucyków i tygryfa...tyle ze tygryfa juz nie bylo.
Teraz sta?a tam smuk?a pegaz. Mimowolnie gwizdn??. Za ?ycia zawsze podoba?y mu si? klacze pegazów.
Poobserwowa? j? chwile i wróci? znu?ony do picia i rozwa?ania problemu picia bez ust.

[Sal Ghatorr]

No dobra, czas ruszy? za liderem stad... Grupy aktorskiej. Mimo wzi?cia udzia?u nawet w przygotowywaniu rymów, Sal wci?? lekko si? denerwowa?a, czy dobrze pami?ta swoj? rol?. "B?dzie dobrze!" pocieszy?a si?, mimowolnie patrz?c z ut?sknieniem na ducha, który by?by wr?cz idealn? rze?b?... No nic, znajdzie go potem, zaraz gdy si? przekona, czy ma taki talent aktorski jaki zawsze chcia?a mie?.

[z/t],

[Nomiki]

Gdzie oni poszli ?Zaraz wyst?p...nie o nie ok nie mam chrypki znam role..och nie stresuj si? to przecie? nic takiego...zwyk?e przedstawienie ! nic takiego !O..skoro ju? czas to i ja tam pójde...-powiedzia?a Ce..Nomi po czym teleportowa?a si? na miejsce wyst?pu.[zt]

[Shiny Masquerade]

Jednoro?ec chwyci? w z?by scenariusz,
w?a?ciwie to pisany przez trzy osoby,
po czym wybieg? z K?cika Kostki Cukru.

[zt]

[ReflexivoArco]

Rarco szybko wzia? pakunek z kostiumem, zarzuci? ?uk na rami? i wybieg? za reszt?

/zt/

[Willow Bark]

Willow otworzy?a drzwi lekko popychaj?c je g?ow? i wesz?a do ?rodka dygocz?c. Zadrepta?a chwil? w miejscu strzepuj?c z w?osów ?nieg. Rozejrza?a si? po jadalni. Panowa? tu lekki nieporz?dek, ale prawie nikogo nie by?o. Zdziwi?o to nieco pegaz. Zwykle cukiernia p?ka?a w szwach. Zastanowi?a si? przez chwil?. Dok?d wszyscy poszli?
Potrz?sn??a ogonem zrzucaj?c resztki ?niegu i ruszy?a do najbli?szego stolika, nadal obserwuj?c drzwi, czekaj?c a? zjawi si? jej towarzysz.

[Kojira]

Ogier wszed? do jadalni nied?ugo po Willow. Zmarzni?ty, dygocz?c si? we wszystkie strony i wytwarzaj?cy ob?oki ciep?ej pary z ust powoli zamkn?? drzwi. Potar? si? po szyi i g?owie kopytami, aby si? troch? rozgrza?, a po chwili machn?? cia?em to w jedn?, to w drug? stron?, staraj?c si? pozby? ?niegu. Gdyby nie wiatr ?wiszcz?cy za drzwiami, mo?na by by?o us?ysze? jego szcz?kanie z?bami. Dlaczego nie poszli za pierwszym razem, gdy klacz mu to proponowa?a? Oszcz?dzi?by sobie wyzi?bienia.
Ogier stan?? i rozejrza? si?. Po krótkim czasie zlokalizowa? Willow i si? u?miechn??. Podszed? do stolika, przy którym si? znajdowa?a i spojrza? do torby, sprawdzaj?c stan maj?tkowy.
- D-d-dlll-la-czego, w-w-wcze?nie-eej n-nie wy-wy-s?-?ucha?em pro-pro-pro-po-po-pozycji? - spyta? si?, jednak nie oczekiwa? odpowiedzi. Logiczne by?o, ?e to przez jego chwilow? uparto??.
- D-dobra. To j-jak? M-m-mo?e co? na roz-g-grzanie? - zaproponowa?. Powoli si? rozgrzewa?, co przynosi?o mu nadziej?, ?e przestanie si? j?ka?.

[Willow Bark]

Klacz powita?a Kojiro u?miechem. Ogier jednak strasznie si? telepa?, widocznie bardzo zmarz?. Willow poci?gn??a nosem. Na dworze by?o dosy? zimno, ale w cukierni mo?na by?o si? spokojnie ogrza?.
- A? tak zmarz?e? biedaku? - zapyta?a i obj??a go szybko - Nied?ug... ojej, ale jeste? zimny! Trzeba to naprawi? - stwierdzi?a i przytuli?a go, lekko pocieraj?c jego kopyta swoimi. Cmokn??a go w szyj?.
- Mo?emy zamówi? co? ciep?ego, je?li chcesz - odpar?a, przy okazji zastanawiaj?c si? czy w cukierni mo?na znale?? kiszone ogórki, na które akurat, nie wiedzie? czemu, mia?a straszn? ochot?.

[Kojira]

Kojiro czu? si? pozytywnie zaskoczony, widz?c reakcj? Willow. Jej przytulenie dosy? dobrze go ogrza?o, dzi?ki niemu nie czu? ju? takiego zimna. Przesz?a go g?sia skórka, gdy go poca?owa?a w szyj?, jednak u?miechn?? si?. Nie sprzeciwia? si? ?adnemu jej ruchowi.
- Dzi?kuj?. - powiedzia? krótko. Na jego twarzy wida? by?o maluj?ce si? zadowolenie. Spojrza? si? na klacz i poca?owa? j? krótko w usta.
- Poczekaj chwil?, zaraz co? przynios?. - rzek? do niej i odszed? od stolika, powoli odwracaj?c wzrok od Willow.
Po chwili, gdy ju? z?o?y? zamówienie i zap?aci?, wróci? do stolika z tac?, na której by?y dwa talerze. W ka?dym by?a salaterka z ciep?? zup? koperkow?, a obok, na zagryzk? chleb i kiszone ogórki. Postawi? tac? na stoliku i przyjrza? si? posi?kowi.
- Oh tak, to powinno nas rozgrza?. - powiedzia? zadowolony - Chocia? oboje znamy inne sposoby. - doda?, przy czym obejrza? ca?? klacz, od do?u do góry i si? nieco u?miechn??.

[Willow Bark]

Willow na widok smako?yków rado?nie zaklaska?a (zastuka?a?) kopytkami. Zabra?a si? do pa?aszowania, zaczynaj?c od ogórków. Kiedy us?ysza?a o "innych sposobach rozgrzewania", parskn??a ?miechem.
- Tutaj raczej nie mo?emy skorzysta? z tej metody... - stwierdzi?a mieszaj?c zup? - Zreszt?... na razie nie mam jako? na to ochoty... - mrukn??a pod nosem.
Przez chwil? tylko wpatrywa?a si? w jedzenie podparta na kopytku. Ju? nie by?a g?odna po zjedzeniu wszystkich ogórków. Straci?a nieco humor i nie czu?a si? najlepiej, ale u?miechn??a si? blado do Kojiro. W ko?cu by? dla niej uprzejmy i zniós? wszystko, co ona narozrabia?a. Klacz westchn??a i zacz??a w ciszy obserwowa? wiruj?ce za oknem p?atki ?niegu, prósz?ce delikatnie na ulic?.

[Kojira]

Ogier spojrza? na Willow zawiedziony. Prze?kn?? porcj?, jak? akurat mia? w ustach, gdy? chwil? wcze?niej zacz?? je??. Jego oczy si? zaszkli?y, a po jego policzku sp?yn??a pojedyncza ?za.
- Neeh, szkoda... - powiedzia? z wyra?nym smutkiem w g?osie. Poci?gn?? nosem i ponownie zjad? troch? zupy. W gardle robi?o mu si? coraz cieplej, nawet zauwa?y?, ?e przesta? si? j?ka?, a po szcz?kaniu z?bami pozosta?o ju? tylko uczucie trz?s?cej si? szcz?ki.
Po chwili spojrza? na klacz. Wygl?da?a jako?... nieswojo. Wsta? podszed? do niej i spojrza? si? jej w oczy, ?api?c j? za kopytko.
- Nic ci nie jest? Dobrze si? czujesz? Nie wygl?dasz najlepiej. - powiedzia? w zmartwieniu, po czym wida? by?o, ?e jego mina jeszcze bardziej posmutnia?a.
- Co? si? sta?o?