Wzgórze

[Angel]

Z g?o?ników dobieg? nagle zwielokrotniony g?os, og?aszaj?cy wa?n? wiadomo?? wszystkim przypadkiem akurat znajduj?cym si? na wzgórzu.
-Mam przyjemno?? og?osi?, ?e ju? jutro o osiemnastej w Ponyville odb?dzie si? przedstawienie, w... powiedzmy, w wielkim bia?ym namiocie w centrum miasta! Wszystkich ch?tnych zapraszamy!
Chcia?bym te? poprosi? wszystkich ch?tnych do wyst?pienia, aby ju? teraz przybyli do Sugarcube Corner i z?o?yli swoje zg?oszenia do siedz?cego tam s?omianego jednoro?ca!
Po chwili przerwy g?os rozleg? si? ponownie
-Do parki znajduj?cej si? na wzgórzu - uroczo razem wygl?dacie. Mam szczer? nadziej?, ?e ta noc si? sko?czy dla was... owocnie.
Po tych s?owach zapad?a cisza.

[DiamondDust]

Zanim ?ó?ty jednoro?ec zd??y? jakkolwiek zareagowa? na odpowied? Bright, ta go poca?owa?a. Otworzy? szeroko oczy ze zdziwienia. Zaraz jednak odwzajemni? poca?unek. Kiedy w ko?cu oderwa? si? od jej ust, z lekko za?mionym umys?em, z g?o?ników wydoby?o si? og?oszenie. Wzdrygn?? si? i powiedzia?, ni to do pegaz, ni to do siebie:
-C-Co to by?o?

[Bright Dawn]

Bright, równie? zdziwiona, ma?o, bardzo zaskoczona og?oszeniem, rozejrza?a si? po okolicy, lekko unosz?c si? w powietrze.
-Komu? si? pewnie nudzi i sobie ?arty stroi... Zreszt?... Co mnie to obchodzi... Nie warto si? przejmowa? kucykami o du?o ni?szym poziomie intelektualnym... -Pomy?la?a, po czym wróci?a do Diamonda, i odpowiedzia?a mu:
-Je?eli chodzi o to dziwne og?oszenie, to nie wiem... Zreszt?... -Przerwa?a na chwil?, wtulaj?c si? w chyba ju? swojego ch?opaka, i spojrzawszy mu w oczy, doko?czy?a, mówi?c bardzo cicho i g?aszcz?c go po policzku swoim kopytkiem: ...Co mnie to obchodzi... Nie ma ?wiata zewn?trznego poza nami teraz... Mog?aby tu nawet by? bitwa, nie ma ?wiata poza nami... Nie ma... A co do poca?unku... To... Chcia?am Ci pokaza?... ?e mimo tego, ?e nie czuj? jeszcze tak du?o jak Ty... To czuj? do Ciebie wystarczaj?co du?o, aby mi bardzo mocno na Tobie zale?a?o... Tylko na Tobie, na ?adnym innym...

[DiamondDust]

Dust u?miechn?? si? w stron? Bright i przytuli? j? mocno. Spojrza? jej g??boko w oczy i powiedzia? weso?ym g?osem:
-Ka?de uczucie powinno si? rozwija?. Nawet nie wiesz, jak bardzo jest to dla mnie wa?ne.
Przyg?adzi? jej grzyw? i nala? czekolady do kubków. Wysun?? ku niej jeden z nich i poci?gn?? ?yk z drugiego.
-Oddajmy si? wi?c temu, jak to uj??a?, uzale?nieniu! Bo jest to zbyt dobre, by si? powstrzymywa?.

[Bright Dawn]

-Mi równie? bardzo na tym zale?y... I bardzo chc?, aby to si? rozwija?o... I b?d? d??y? do tego, aby si? rozwija?o... Dla nas... Jeste? kochany... -Powiedzia?a Bright czule, b?d?c w obj?ciach Diamonda... By?o jej tak ciep?o, wewn?trz... Tak przyjemnie... Pocz?tkowy szok ust?pi? miejsca uczuciu... Czu?a si? bezpieczna, ale nie w sposób fizyczny... O bezpiecze?stwo fizyczne umia?a sama zadba?, czu?a si? bezpieczna emocjonalnie... Jednak?e, w g??bi siebie, zachowywa?a pewien dystans, bo doskonale wiedzia?a, ?e im kucyk jest bardziej szcz??liwy, tym wi?ksze ryzyko upadku...
-Mo?e to dzi?ki niemu osi?gn? z?oty ?rodek... Zachowuj?c prawdziw? siebie i otwieraj?c si? na szcz??cie... -Pomy?la?a, wpatruj?c si? przez pewien czas w oczy Diamonda... Gdy ten rozla? czekolad? do kubków, natychmiast wróci?a do realnego ?wiata, obudzona jego weso?ymi s?owami i zapachem, któremu nie mog?a si? oprze?. Ostro?nie wzi??a kubek z czekolad?, wcisn??a si? bardziej w obj?cia Diamonda, i powiedzia?a weso?o:
-Taaak... Czeeekolada... Nie mo?e by? bardziej s?odko teraz... Czekolada w duecie z Tob?... Jak tak dalej pójdzie, to si? tutaj rozp?yn? -Po czym powolutku zacz??a popija? czekolad? ma?ymi ?yczkami

[DiamondDust]

Diamond za?mia? si? cicho na stwierdzenie Bright. On równie? czu? to przyjemne ciep?o, rozchodz?ce si? po ca?ym ciele.
-Ach, nie rozp?ywaj si?, bo ja ledwie si? powstrzymuj?! I kto by nas wtedy z?o?y? z powrotem?
Po tych s?owach poci?gn?? kolejny ?yk z kubka. Naturalnie, ten zostawi? nad jego wargami "w?sa".Dust przedzieli? go szybkim ruchem w po?owie, pomajstrowa? przy grzywie, ?eby lekko falowa?a i powiedzia?, przesadnie gestykuluj?c:
-Jestem Fancypants! Jestem zaszczycony, i? moglem Ciebie spotka?. Odmieni?a? moj? wizj? ?wiata. Oficjalnie uznaj? Ci? Najpi?kniejsz? Klacz? Equestrii!
Dust przysun?? si? i uca?owa? j? w policzek. Odsun?? si? i u?miechn??, patrz?c Bright w oczy.

[Bright Dawn]

Po pierwszych s?owach Diamonda, Bright u?miechn??a si? szeroko i cicho chichocz?c pod noskiem, odpowiedzia?a:
-No nie wiem co wtedy b?dzie... Jak mnie b?dziesz mocno obejmowa? to mo?e nie zamieni? si? w kolejny kubek czekolady
Po tym wzi??a kolejnego ?yka czekolady, która jej wyra?nie zasmakowa?a. Przed wypiciem jej ca?ej jednym duszkiem powstrzymywa?a j? tylko wysoka temperatura napoju. Od?o?y?a wi?c kubek troch? na bok. Wtedy zobaczy?a Diamonda wyg?upiaj?cego si? z czekoladowym w?sikiem, przez co wybuch?a ?miechem, zamykaj?c oczy, aby powstrzyma? ?zy ?miechu
Po kilkunastu sekundach, w ko?cu zacz??a si? uspokaja?:
-Ale? ja nie jestem godna do tak zaszczytnego tytu?u... Jestem zwyczajn? klacz?, Panie Fancypants, nie zas?uguj? na takie s?owa... Niech to kucyk... Oddech... Wdech... Wydech... Ufff... -Po czym delikatnie kopytkiem oczyszcza?a sobie policzka z ?ez. Wtedy te? poczu?a poca?unek Diamonda, który jeszcze bardziej j? ociepli? wewn?trz. Gdy spojrzeli sobie w oczy, Bright równie? u?miechn??a si?, po czym powoli przybli?y?a swoje usta do jego ust i delikatnie uca?owa?a Diamonda w górn? warg? tak, aby oczy?ci? j? z czekolady.
-Bez w?sów jest Pan Fancypants o wiele bardziej przystojny -Odpar?a z u?miechem, gdy zako?czy?a poca?unek.

[DiamondDust]

Na s?owa Bright Dust mocno u?cisn?? pegaz. Zamkn?? oczy i s?ucha? bicia jej serca. Wydawa?o mu si?, ?e nie móg?by by? nigdzie indziej. Nie wyobra?a? sobie siebie nigdzie indziej, jak tylko obejmuj?c t? klacz.
-Nie mog? do tego dopu?ci?. B?d? si? stara? z ca?ych si?. Dla Ciebie wszystko.
Kiedy niebieska pegaz poca?owa?a Diamonda, jego ogon mimowolnie zatoczy? ko?o. ?ó?ty jednoro?ec spojrza? si? w tamt? stron? k?tem oka i zdziwi? si? lekko. Postanowi? to jednak zignorowa?, mimo wszystko.

[Bright Dawn]

Gdy jednoro?ec wypowiedzia? te s?owa, w samym sercu Bright co? tkn??o. Poczu?a co?... silnego. Gdy spojrza?a na Diamonda, nie czu?a ju? do niego tego co wcze?niej... Widzia?a w nim... Cz??? siebie...
-To... niemo?liwe... Tak szybko... -Pomy?la?a, wtulaj?c si? jeszcze bardziej w Diamonda.
Rozum mówi? jej, ?e to niemo?liwe, aby zakocha? si? tak wcze?nie... Ale w sercu czu?a co innego... Ledwie jeden dzie? go zna?a, ale zdo?a?a dobrze pozna?...
-Ja... ja... go kocham... -Gdy ta my?l przelecia?a jej przez umys?, wtuli?a si? w Diamonda z ca?ej si?y... Otuli?a go wszystkimi nogami i ogonem... By?o jej tak przyjemnie... Tylko przy nim czu?a si? teraz kompletna...
Po chwili, podnios?a lekko g?ow?, i ca?y czas w pe?ni wtulona w niego, powiedzia?a ?amanym g?osem:
-Ja... ja... zakocha?am si? w Tobie, Kocham Ci? z ca?ego serca! Nie chc? nikogo innego, chc? by? z Tob?... Jeste? cz??ci? mnie... Jeste?... w moim sercu...

[DiamondDust]

Dust otworzy? szeroko oczy i wyda? krótkie st?kni?cie, kiedy Bright u?cisn??a go z ca?ej si?y. Zachwia? si? i upad? na plecy, z dalej wtulon? w niego niebiesk? pegaz. Kiedy ta wyzna?a mu g??bokie uczucie, jakby ostatnia bariera w jego sercu si? prze?ama?a, uwalniaj?c nieznane mu wcze?niej zapasy ciep?a i czu?o?ci.
-Ty te? wiesz komu jest oddane moje serce... Te? chc? by? z Tob?. B?d? ze mn?, niewa?ne co si? stanie...
Zaraz jednoro?ec wtuli? si? czule w klacz i poca?owa? j?, d?ugo i nami?tnie, jakby chc?c przekaza? jej te? swoje ciep?o i mi?o??...

[Bright Dawn]

Bright pozosta?a wtulona w Diamonda, gdy ten straci? równowag?. Nigdy jej nie by?o tak ciep?o... Mimo ?e wokó? temperatura by?a delikatnie minusowa. Poprawi?a troch? u?o?enie, podci?gaj?c si? nieco, i u?o?y?a g?ow? na klatce piersiowej jej ukochanego. Wtedy Diamond j? poca?owa?... Odp?yn??a... Przed?u?a?a poca?unek najd?u?ej jak mog?a... Jej serce przyspieszy?o, zacz??o bi? jeszcze silniej...Gdy w ko?cu ich usta z wielkim trudem si? rozdzieli?y, dalej wtulona w niego, powiedzia?a cicho:
-Nigdy nie przypuszcza?am, ?e tak szybko si? w kim? zakocham... ?e tak szybko kto? mi zawróci w g?owie... Ale Ty... Ale Tobie si? uda?o... Zawróci?e? mi w g?owie... W sercu... Ca?ym sob?... Dopóki moje uczucie trwa, dopóki jeste? obecny w moim sercu, nie opuszcz? Ci?... B?d? z Tob? na dobra i na z?e... Rozpocz??e? nowy rozdzia? w moim ?yciu, rozdzia?, którego dot?d nie zna?am... -Po tym, wyszepta?a cicho, ocieraj?c si? policzkiem o klatk? Diamonda:
-Niech to si? nigdy nie ko?czy...

[DiamondDust]

Dust czu? si? jak najszcz??liwszy kuc na ?wiecie. Klacz, która zawróci?a mu w g?owie, teraz le?a?a na jego piersi, wtulaj?c si? w niego. Wtedy w?a?nie zrozumia?, ?e za wszelk? cen? musi chroni? Bright. Ale nie w sensie fizycznym, tylko pociesza? j?, kiedy jest w z?ym nastroju, wspomaga? j? w jej pomys?ach... Tak jak wszyscy zakochani. Szepn?? do niej:
-Niech tak si? stanie. Niech to si? nigdy nie sko?czy.
Zabola?o go to, ?e niestety nie b?d? mogli tak le?e? zawsze - kiedy? to musi si? sko?czy?. Jednak mimo tego, ?e ta chwila nie b?dzie trwa? wiecznie, z mi?o?ci? mo?e by? odwrotnie. Dust wierzy? w to z ca?ego serca. Postanowi? jednak da? sobie jeszcze chwil? z najcenniejszym skarbem spoczywaj?cym na jego piersi...

[Bright Dawn]

Bright le?a?a w takiej pozycji jeszcze jaki? czas. By?o jej tak dobrze, ciep?a peleryna i zimowe buty skutecznie chroni?y j? przed niewysok? temperatur? na zewn?trz. Czyste niebo, wzgórze by?o o?wietlone przez Ksi??yc. W takiej sytuacji, gdzie wokó? panowa?a cisza, a ona by?a ocieplana przez swojego ogiera z jednej strony i ubranie z drugiej, zacz??a si? czu? troszk? ?pi?ca. Po prostu, by?o jej tak przyjemnie... Po chwili jednak, lekko si? wzdrygn??a, pomy?lawszy o tym, ?e przecie? musi prowadzi? pracowni? i powiedzia?a do Diamonda spokojnym g?osem:
-Kochanie... Chcia?abym tutaj z Tob? sp?dzi? ca?y mój czas... Ale jutro b?d? mia?a du?o do zrobienia... Chc? skonstruowa? pierwszy prototyp samopowtarzalnej kuszy, i jeszcze b?d? musia?a si? zaj?? Twoj? du?? lunet?...
Dopiero gdy sko?czy?a mówi? zorientowa?a si?, ?e jej ostatnie zdanie mia?o bardzo wyra?ny podtekst ca?kowicie nie zwi?zany z tematem. Zaczerwieni?a si? mocno, i natychmiast doda?a przerywanym i lekko dr??cym g?osem:
-To znaczy... Wiesz... T? do Twojej kuszy... z dwunastokrotnym powi?kszeniem...

[Drake]

Gdy wszed? na wzgórze, za nim sz?a SeaCoast.
Zauwa?y? znajomego DaimondDusta i ju? chcia? przybiec si? przywita? ale zauwa?y? obok nieznan? mu klacz wi?c postanowi? zostawi? przyjaciela samego i poszed? w inn? cz??? wzgórza gdzie roz?o?y? kocyk i wygodnie si? po?o?y? patrz?c na gwiazdy. Koc okaza? si? jednak troch? za ma?y, jak prawie wszystko w jego domu przystosowane dla jednego kucyka, pozwoli? Seacoast si? po?o?y? i na pozosta?ym skrawku usiad? opieraj?c si? lekko o ni?.
-Spójrz na niebo jest takie czyste-powiedzia? do dziewczyny

[SeaCoast]

Klacz wesz?a spokojnie na wzgórze. Widz?c par? zakochanych kucyków u?miechn??a si? tylko
- Nie ma sensu im przeszkadza?. Zreszt? ju? mam si? kim zajmowa?...
Po?o?y?a si? na kocu robi?c miejsce dla Drake'a Niestety ten nie by? w stanie si? normalnie zmie?ci?. sama wi?c u?o?y?a si? na kraw?dzi i przyci?gn??a do siebie ogiera mocno si? w niego wtulaj?c. Jako? dali rad?.
- Nie pozwol? by? tak biedaczku siedzia? na skraju.
Spojrza?a si? w niebo i zacz??a ogl?da? gwiazdy. By?o cudownie. Zero chmur zas?aniaj?cych widok. Tylko on, ona i pi?kne niebo.
- Taaak... Na prawd? cudowne...
Powiedzia?a rozmarzona.