Dom Quiet Word'a

[QuietWord]

-Dzi?ki.-Mrukn?? zamykaj?c drzwi za Reet'em. Westchn?? i podszed? do kanapy na której to usiad?.-Musisz wybaczy? brak wygód oraz trunków.-Mówi?c to mia? lekki u?miech na twarzy.
-Wi?c mówisz ?e udobrucha?e? Autumn'a... By? z?y? Ciekawe dlaczego...-Powiedzia? maj?c dziwne wra?enie ?e wie dlaczego. Ale mia? nadziej? us?ysze? od Reet'a co nieco o tym.

[Reetmine]

- Jakich wygód si? tu spodziewa?, w ko?cu jeste? go?ciem i pewnie bywasz tu raz na Canterlocki rok. Co do trunków pewnie nied?ugo si? spije w karczmie, hehe.

Ogarn?? rozumem ?mieci i zauwa?y? par? ksi??ek. A wi?c nasz ziemniak tak?e potrafi czyta? co? innego ni? papiery z informacjami, mo?e b?dzie mia? co? cennego w ksi?gozbiorze...

- Wiesz trudno nie jest by? z?ym gdy si? dowiadujesz, ?e kto? chodzi z twoj? siostr?. Jak przylecia?a do knajpy to od razu wiedzia?em w jakim sadzie miód si? zbiera. Zreszt? pewnie dla niej jeste? teraz bohaterem, co to zabija smoki, potwory i poborców podatkowych. Ale przekona?em go, ?e wbrew pozorom jeste? najlepsz? dla niej parti?.

[QuietWord]

-Wbrew pozorom?-Zapyta? si? podnosz?c zauwa?alnie brwi. By? nieco zdziwiony tym co mówi? Reet, ale niczego innego si? po nim nie spodziewa?. U?miechn?? si?, po czym wrzuci? kilka grubszych plików papierów do kominka.
-To do?? dziwne ?e stawa?e? po mojej stronie... Zw?aszcza ?e nie jestem jeszcze w zwi?zku z Shiver. Wi?c Autumn raczej nie ma si? co martwi?, ja pomog?em jej przy tych wilkach a ona mnie po?ata?a pó?niej. Nic si? nie sta?o ponad to, wbrew temu co pewnie Autumn sobie my?li.

[Reetmine]

- A co, spodziewa?e? si?, ?e b?d? s?odzi? o tobie jaki? ty mi?y jest i dobry. Nie ten ?art kolego, nie ten ?art. Ale po czyjej mia?em stawa?? Z ogierów zamieszkuj?cych to miasto ty jeste? najbardziej normalny, nie chce mi si? wymienia?, ale to miasto jest zamieszkiwane przez szale?ców i degeneratów.

Zauwa?y?, ze pies postanowi? pogry?? par? papierów, lekkim kopniaczkiem rozmy?li? go od tego pomys?u, acz ten zdo?a? go jeszcze ugry??.

- Taaa i nie jeste?cie jeszcze razem... Zawsze to si? tak zaczyna, najpierw bohaterstwo, potem "nic takiego", a na ko?cu bobaski i zastanawianie si?, czy to dziecko jest naprawd? moje... A je?li ty j? zaprosi?e? do domu, lub te? ona do swojego to wiedz, ?e co? si? dzieje.

[QuietWord]

-Ciekawe Reet, niby mnie najpierw bronisz przed Autumn'em, ale przy mnie gadasz zupe?nie jakby? mia? co do mnie jakie? dziwne teorie... O co tak w?a?ciwie mnie podejrzewasz?-Powiedzia? milczeniem pomijaj?c fakt jak Reet potraktowa? psa. Nie podoba?o mu si? to, co wyra?a?a jego mina, ale nie zamierza? mówi? Reet'owi jak ma traktowa? w?asne zwierz?. O ile ten nie b?dzie zamierza? go karmi? swoim jamnikiem. Wtedy b?dzie zmuszony zaprotestowa?.

[Reetmine]

- Wyci?gaj wnioski jakie sobie chcesz, mnie nic do tego. Co do podejrze? wokó? twojej osoby pozwolisz, ?e zachowam je dla siebie. Wiesz, tak dla bezpiecze?stwa... O patrz jak pó?no, chyba b?d? musia? si? zbiera? do karczmy, bo jeszcze kto? cu? tam nabroi...

Zauwa?y? min? Worda i domy?li? si? o co mu chodzi?o. U?miechn?? si? cynicznie i rzek? ca?kiem rado?nie.

- A wiesz ?e tego psiaka nikt nie chcia? wzi?? ze schroniska, ca?kiem choleryczne zwierz?, podobno wcze?niej nale?a?o do jakiego? barona czy innego bogacza. A pomy?la?em sobie, ?e troch? g?upio by by?o gdyby ze?ar? ci jakie? papiery wa?ne, na przyk?ad z obecnej misji je?li takow? masz.

z/t

[QuietWord]

-Jak uwa?asz.-Mrukn?? przy czym machn?? kopytkiem. Westchn?? maj? wra?enie ?e z tej ca?ej historii z Shiver mo?e wynikn?? co? wi?cej ni? mu si? pierwotnie zdawa?o. Nie obchodzi?o go to jednak zbytnio.
-Jak musisz i?? to id?. ?eby nie by?o ?e ten wasz pub przesta? sta? w tamtym miejscu kiedy to u mnie by?e?.

[Autumn Leaf]

Autumn doszed? do domku Worda powolnym krokiem sapi?c nie do?? ze by? ob?adowany ?arciem dla Worda to jeszcze niós? ci??kie zakupy a lista nie by?a krótka.
Puk puk puk - da?o si? s?ysze? pukanie do drzwi. Ogier czeka? a? ?askawie Word wstanie, przebiera? kopytami na mrozie. Mimo odzienia by?o mu zimno i para lecia?a mu z pyska.
- Word jeste? tam? PUK PUK PUK PUK !

[QuietWord]

-Co jest, ?e mnie tak nagle odwiedza? zacz?li.-Mrukn?? przerywaj?c podk?adanie do kominka. Podszed? powoli do drzwi i otworzy? je. Zauwa?y? ?e Autumn jest ca?kiem porz?dnie ob?adowany. Przemilcza? niezbyt wybredny ?art który cisn?? mu si? na usta.
-Autumn, jak mi?o ci? widzie?. Wejd? póki mam drzwi otwarte.-Powiedzia? z uprzejmym u?miechem, zapraszaj?c go gestem kopyta do wn?trza.

[Autumn Leaf]

- Autumn wszed? bez dwóch zda? ?ci?gn?? z siebie szalik czapk? i odzienie ods?aniaj?c banda?e na klatce.
Rzuci? to wszystko na pod?og?. Rozejrza? si? po pomieszczeniu - Niewiele si? zmieni?o od ostatniego czasu jak by?em u ciebie, A nie czekaj przyby?o ci chyba troch? papierzysk - rzuci? ?arcikiem - Zacz?? rozpakowywa? obiad dla Worda nie przejmuj?c si? czy on ma co? przeciwko czy nie troch? mu to zaj??o. Byle rzuci? z pleców ci??ar. Kiedy ?ci?gn?? ostatni? rzecz odetchn?? z ulg? - Nareszcie.

[QuietWord]

Word zamkn?? drzwi i nawet si? u?miechn?? s?ysz?c Autumn'a. Spojrza? si? na to co przyniós? i podniós? nieco zdziwiony brwi.
-Kurcze, Shiver chyba my?l ?e ja dziennie jem tyle ile wa??.-Powiedzia? nieco zdziwiony ilo?ci? jedzenia, przyjrza? si? banda?om Autumn'a.-Widz? ?e jednak po wczorajszym powrocie jako? ?yjesz. Czyli jednak sko?czy?e? lepiej ni? wygl?da?e?.

[Autumn Leaf]

Ha Ha Ha - za?mia? si? Autumn z lekko cynicznego aluzyjnego dowcipu - ju? mówi?em, ?e ona przygotowywa?a ci obiad jak dla oddzia?u wojska ale nie chcia?a mnie s?ucha?. A tutaj masz jaki? prezent - Poda? jaki? pakunek szaremu kucowi. - To co si? wczoraj wieczorem sta?o. S?ysza?em o jaki? wilkach od Shiver, od Reeta, ale jeszcze nie s?ysza?em tej historii od ciebie. To jak to w ko?cu by?o co? - Autumn rozsiad? si? wygonie si? na kanapie gidzie jeszcze siedzieli niedawno Word z Shiver. Totalnie pomin?? temat swoich ran.

[QuietWord]

-Có?, jakby ci to...-Powiedzia? wracaj?c do podk?adania drwa do kominka. Zamy?li? si? na chwil?, zastanawiaj?c przy tym jak by to wszystko tak mi?o uj??, a i by Autumn za bardzo si? nie zdenerwowa? tym co us?yszy.
-Wczoraj kiedy wraca?em do siebie, Shiver postanowi?a mnie odprowadzi?. Po drodze zaatakowa?y nas wilki, z którymi postanowi?em stoczy? bój, maj?c na uwadze ?e nie jestem sam. Sko?czy?o si? na tym ?e te stworzenia odnios?y pora?k?, Shiver zosta?a lekko poparzona, a ja troch? poharatany. Wi?c kiedy dotarli?my do mojego domu, twoja siostra postanowi?a si? zaj?? moimi ranami. Noc sp?dzi?a u mnie.-Powiedzia? staraj?c si? by jego g?os brzmia? ca?kiem naturalnie.
-Co tu jeszcze... A tak, poza tym rano Shiver zaaplikowa?a mi zastrzyk. Chyba przeciwt??cowy, albo przeciw w?ciekli?nie. Nie jestem pewien. W ka?dym razie oboje sobie nawzajem pomogli?my.

[Autumn Leaf]

W?a?ciwie to Autumn nie dowiedzia? si? niczego nowego Word tylko potwierdzi? s?owa Shiver i Reeta . Nic si? tutaj nie wydarzy?o wi?c nie mia? powodów do zmartwie? jednak?e musia? si? upewni? w jednej kwestii - spojrza? kumplowi w oczy i powiedzia? spokojnym acz stanowczym tonem - Word co tak naprawd? wydarzy?o si? miedzy tob? moj? siostr?. Sorry stary ale musz? to wiedzie?, co planujesz.

[QuietWord]

-O co ci chodzi Autumn, tutaj nic si? nie sta?o... kompletnie nic...-Powiedzia? Word podchodz?c do niego i przewróci? zauwa?alnie oczami.-Ja naprawd? nie wiem o co ty mnie oskar?asz, najpierw Reet co? mówi, ale nie ma ochoty powiedzie? o co mnie podejrzewa, a teraz ty... No, ale ciebie mog? zrozumie?. W ko?cu to twoja siostra.-Word stara? si? kr?ci? jak tylko móg?, jednak zdecydowanie nie wychodzi?o mu to najlepiej. Postanowi? wyrzuci? to z siebie i mie? nadziej? ?e nie zostanie za to powieszony.
-Wiesz Autumn... Ja... ja j? kocham. I chyba ona te? co? do mnie czuje.