Polana

[Celestia]

- Tak, jest truj?cy.
Mo?e to by?o nieco twarda odpowied?, ale ksi??niczka by?a z?a. Jej róg si? za?wieci? i po chwili skrzyd?o Sky by?o w stanie nienaruszonym, jakby nigdy nic si? nie sta?o. Przy okazji pozby?a si? trucizny z jej cia?a. Po czym odwróci?a g?ow? w stron? Soara, na jej twarzy by?o wida? gniew. Od jednego z jej gwardzistów da?o si? s?ysze? bardzo ciche "ku...a". Jej oczy niemal zap?on??y ?wiat?em, roz?o?y?a skrzyd?a na ca?? rozpi?to??, a dym zacz?? wylatywa? z jej ust, gdy? zwi?kszy?a temperatur? swojego cia?a. I tutaj raczej nie by?o ?adnego Black Gallanta gotowego by j? uspokoi?. A stra?e nie mia?y ochoty wchodzi? jej w drog?. U?y?a tradycyjnego g?osu Canterlockiego.
- Nie gro? mi jednoro?cu, to ja tutaj mówi?, a kto? mnie s?ucha!!! Ju? drugi raz musz? przyby? do tego miasta i ju? drugi raz kto? o?miela si? mi grozi?. Poprzedni? istot? mog? zrozumie?, gdy? mia?a swoje powody ku temu, ale drugi raz tego nie znios?! Zaraz mi powiesz wszystko co wiesz, albo inaczej to za?atwimy!
Jeden z jej gwardzistów si? prze?egna?...

[Blue Sky]

Ojj Co? czuj? ?e b?dzie tu nieciekawie Po czym niespostrze?enie przygotowa?a swoje uleczone skrzyd?a do lotu.Ksi??niczko prosz? cie o to by? nie robi?a mu nic z?ego

[Soar]

Uuu, ?adnie, Blue sky, uciekaj, zaraz zrobi si? gor?co.
Twoja gwardia, niestety, nie sk?ada si? z takich samobójczych szale?ców jak najemnicy.
A ja by?em i jestem najemnikiem, wi?c trudno jest mnie nastraszy?. Nie po tym jak s?u?y?em Pu?kownikowi.
Wiesz dzi? ju? dwa razy próbowali mnie zabi?, i jako? im si? nie uda?o, wi?c twoje krzyki i gro?by nie robi? na mnie wra?enia. Puki nie podasz mi swoich intencji nie mog? poda? cie tego co o nim wiem. Przecie najgorsze co mi mo?esz zrobi? to mnie zabi?, a on uratowa? mi dzi? ?ycie wi?c... Jakie s? twoje intencje?- Soar Mówi? g?o?no i wyra?nie, sta? przy ognisku i spokojnie patrzy? na gotuj?c? si? Celesti?.

[Blue Sky]

Przepraszam ci? ale nie uciekn? uratowa?e? mi ?ycie przed tym czym? wi?c ja tu zostan? z tob?.

[Soar]

Ja si? w to wepcha?em i tylko JA ponios? konsekwencje. Uciekaj to jest Rozkaz

[Blue Sky]

Nie ! Zostan? tu z tob? bo i tak gdym by?a tu sama bym nie ?y?a. Odlec? gdy ju? na nic nie b?dzie szans.

[Celestia]

Celestia nie s?ucha?a m?odej pegazicy. Jej osobista gwardia odesz?a do ty?u i zas?oni?a si? tarczami, raz byli ?wiadkami jak ksi?zniczka dos?ownie wybuch?a gdy paru bandytów nie odrzuci?o broni( a porwali Blueblooda). Jeden z nich do dzisiaj mia? spalone pó? twarzy. Ksi??niczka po prostu zacz??a niemal p?on?? ?wiat?em, ?nieg na polance dos?ownie wyparowa?, a temperatura podnios?a si? gdzie? tak do +15 stopni( w najbli?szej okolicy). Po czym Soar polecia? do ty?u, ?ami?c przy okazji jedno drzewo i prawdopodobnie swoje ?ebra. Nie chcia?a go zabi?, acz jedynie "da? nauczk?". By?a ju? dzi? wystarczaj?co z?a...
Podesz?a do niego, ju? nieco mniej "p?on?ca", temperatura te? gwa?townie spad?a. Stra?nicy podeszli nieco bli?ej, acz dalej niepewnie. Ksi??niczka zacz??a mówic nieco milszym g?osem.
- Je?li wszystko mi powiesz, ból minie. Nie chce zrobi? ci krzywdy, ale musz? wiedzie? wszystko. W??cznie z tym, gdzie uda? si? ten pegaz.

[Blue Sky]

My?la?am ?e nasza ksi??niczka ka?e tylko tych co zas?u?yli a on przecie? nic nie zrobi?.Po czym wbieg?a mi?dzy ni? i Soara.

[Soar]

Soar Podniós? si? i na w miar? stabilnych nogach i powiedzia?- Co ty wiesz o bólu, to s? ledwo ?askotki. Niestety powiem ci dopiero gdy uzyskam odpowiedz. Wi?c jakie s? twoje intencje?-
Po tym jak cztery lata temu zosta? z?apany przez bandytów, prawie nie czó? bólu. Sta? na chwiejnych nogach przed gotuj?c? si? Celesti?...

[Celestia]

Spojrz?a na Blue, znów gniew w niej si? wzbiera?.
- Chce po prostu odpowiedzi na par? pyta?, chce szczero?ci. To chyba nie tak wiele, a sprawa mo?e by? bardzo wa?na.
Po czym us?ysza?a odpowied? Soara. No nie, tego by?o ju? zbyt wiele. Chcia?a tylko wiedzie? gdzie poszed? pegaz, nic wi?cej! Czy wymaga nie wiadomo czego od nich? Odwróci?a g?ow? w bok, podziwiaj?c uroki natury...
- Mo?e zacznijmy od pocz?tku, jednoro?cu. Pegaz nazywa si? Reet i prowadzi karczm?. Wzi?? rannego kuca i odjecha? w jakim? kierunku. Ten ranny kuc jest prawdopodobnie zatruty i nied?ugo umrze, o ile nie uzyska mojej pomocy. Ty sam umrzesz je?li on umrze. Zatem, gdzie pojecha? ów Reet, w jakim kierunku?

[Blue Sky]

Jak ksi??niczko chcia?a? si? go o co? spyta? to nie trzeba by?o mu sprawi? bólu a tak w ogóle on nawet nie wie co chcesz zrobi? z tym karczmarzem. Je?li go zabijesz to zabij i mnie bo zawdzi?czam mu ?ycie.

[Soar]

Dobra, Dobra, odpowiem. Z mojej pozycji dok?adnie prosto. Przynajmniej w tamt? stron? wyruszy?.- Odpowiedzia? Soar. Spróbowa? zrobi? krok. Kolano si? pod nim zgi??o.
Podniós? si?. Splun?. Pi?knie! Krew z op?ucnej, czyli które? ?ebro przebi?o p?uca.
Czyli mam jeszcze minutk?... - Powiedzia? Soar.- Za kilka sekund umr?. Spoko, nic prostszego. Spodziewa?em si? bardziej bolesnej...- Soar urwa? i osun?? si? na ziemie...

[Celestia]

Ksi??niczka podesz?a do nieprzytomnego jednoro?ca, jej róg znów zal?ni? i da?o si? s?ysze? jakie? chrupni?cie z jego cia?a. Zebra si? zros?y, rany wewn?trzne zosta?y wyleczone, jak i te? z?amana noga. Acz jednoro?ec dalej by? nieprzytomny, nie chcia?a go budzi?. Niech to b?dzie pami?tka dla niego.
- Nie mo?na tak by?o od razu?
Po czym odwróci?a si? we wskazanym przez niego kierunku i wylecia?a w powietrze, wzbijaj?c si? niesamowicie szybko. W ca?ym Ponyville da?o si? dostrzec co? jakby ma?? komet? startuj?c? z ziemi. Gwardia niespiesznie ruszy?a za ni?, zostawiaj?c uzdrowionego jednoro?ca, jak i pegazic?.

z/t

[Blue Sky]

Zacz??a trz??? Soarem by go obudzi?
?yjesz ? Prosz? ci? nie umieraj !

[Soar]

Soar Otworzy? oczy i Spojrza? na Oczy trz?saj?c nim pegazicy- Czy mog?a by? przesta? mn? trz????- Wysapa?