przez Mortimer » 23 cze 2013, o 13:43
-Przedwczesny zgon mógłby być jedynie moją interwencją więc o to się nie bój, prowadzisz na tyle uczciwe życie, że nie mam za co cię karać. Co do kultury natomiast, wiem, iż starszym się udziela odpowiedzi na pytania, a to jest dość ważne. Mówisz o kamieniu filozofów, na który i tak nie mam wpływu, a chcesz skazać duszę bliskiej ci osoby na nieskończoną tułaczkę po krainach ciemności. Wy zobaczycie duszka latającego po budynku, a mała White nie będzie widziała nic. Biedna dusza młodej klaczy będzie latać w absolutnych ciemnościach i wołać imię ojca przybranego... Najpierw będzie przerażona, potem ogarnie ją ból i strach, a na końcu zawładnie nią nienawiść do ciebie. Czemu do ciebie? Przecież wołała twoje imię, a ty nie przychodziłeś... Jestem tutaj po to, by odprowadzić jej duszę w miejsce, w którym zazna spokoju, ale skoro nie chcesz mi pomóc to sobie pójdę. Mortimer obrócił się w kierunku drzwi gdy usłyszał kolejne słowa Pana Blasta, tym razem jakaś rymowanka czy coś takiego. Z zaciekawienia śmierć obrócił się do alchemika by wysłuchać jego monologu. -Oj biedny śmiertelniku, myślisz, że jesteś specjalny, że już układałem ostrze na twym gardle? Mówisz o losie? To, że właśnie was odwiedzam było zaplanowane już na początku świata, tak samo jak ta twoja rana, nic się nie dzieje z przypadku, nie miałeś umrzeć od tego skaleczenia bo taki był właśnie los. Pomyśl teraz co zrobiłeś, wypraszając jedyną osobę, która mogła pomóc twojej przybranej córce. Śmierć wzdychnęła i przewróciła oczami beztrosko. Gdy już opuszczał budynek usłyszał głos panny Hell. Każdy krok, każdy oddech, każdy ruch wszystko jest zaplanowane już wcześniej, tak jak mówiłem nic się nie dzieje z przypadku, chyba, że słowa, słowa które mogą zmieniać świat. Mortimer miał nadzieję, iż klacz zrozumie o co chodzi i nawróci się na dobrą ścieżkę. -Dziękuję ci za informację, może uda mi się przyzwać duszę w tamto miejsce. Ogier założył kaptur i uderzył kosturem delikatnie o ziemię. Chwilkę po uderzeniu pokój ogarnęła absolutna ciemność, a po kilku sekundach wszystko powróciło do normy... Jedyną różnicą było to, iż śmierci nie było już pośród osób zebranych w budynku.
[z/t]