Apple wyczuła irytacjo-agresjo-niewiadomoco i odsunęła się od niego, lekko obrażona. Dziadek jej odpowiadał że są ogiery które wolą co innego od klaczy, są ogiery bojące lub wstydzące się przy klaczach itp. ale zawsze myślała że jest to domena wyłącznie zdegenerowanego świata wielkich miast.
-Nie to nie. - powiedziała głosem dużo mniej cieplejszym. Nie była fochatą panienką, ale no rzesz kurcze blade jeśli kogoś ratuje, poi, opowiada historię/uczy i stara się być przyjaznym to wypadałoby chociaż udawać przyjaznego.
- To co, idziemy już? Wezwę jakiegoś twojego koleżkę jak będziemy bliżej Ponyville i jakoś się ciebie odholuje do łóżka.