Dom Feathera i Spearmint

[Spearmint]

Feather nie chciał chyba zaprosić za wiele kucy... Albo nie mógł. No nic. Zachichotała, gdy zaczął ją łaskotać swoimi skrzydełkami.
- Chyba zdecydowałam. Już dawno mnie nikt porządnie nie połaskotał, a ja to tak lubię. - Cmoknęła go w nosek i zachichotała znowu, po czym zrobiła do niego słodką minkę.

[Feather]

Feather uśmiechnął się szeroko do swojej ukochanej. Szykuje się niezła zabawa.
- Wspaniale - pocałował ją pod bródką - Może pokażę ci coś fajnego i... popsocimy sobie potem, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Łaskotek dźgnął lekko klacz w boczek swoim kopytkiem i wstał z kanapy, po czym odwrócił się do niej i zaatakował jej brzuszek skrzydłami, gdy tak leżała.
- No, chodź za mną, kochanie - rzucił z uśmiechem i poszedł do sypialni, gdzie otworzył przejście za komodą. A za nią...
/copypasta z któregoś tam postu/
"Trudniej było natomiast z przeciągnięcem jej z przedpokoju do sypialni, a później, po otworzeniu przejścia za komodą, do swojego loszku. Był urządzony bardzo gustownie, jak to loszki dla zboczeńców. Ściany pomieszczenia zostały pomalowane czerwoną farbą, sufit zaś czarną, pod którym zamocowano haki, by można było przewiesić przez nie liny. Pod jedną ze ścian stał stolik, na którym znajdowały się różne zabaweczki, do łaskotania tego i owego, kremy, nawilżacze, także bardziej psotne przedmioty i inne z tej pikantnej kategorii. Obok niego stał stół bondage. Piękny, czarny, duży mebel, z piękną, skórzaną tapicerką i wygodnymi, skórzanymi pasami, obszytymi różowym futerkiem."

[Spearmint]

Spear zachichotała lekko, gdy połaskotał ją po brzuszku, po czym posłusznie wstała i poszła za nim. Gdy zobaczyła ukryty pokój, oczy się jej wręcz zaświeciły. To było... jak w saloniku łaskotek, ale bliżej, bardziej rozbudowane i bardziej epickie, ze względu na ukryty pokój. Pisnęła z radości i podskoczyła do stołu.
- Yay, nie mogę się doczekać, aż to wszystko wypróbujemy! I... wydaje mi się, że to się nada nie tylko do łaskotania! - Powiedziała. Była z siebie dumna, że wpadła na to drugie.

[Feather]

Klaczy się podobało, na co pegaz zareagował wielkim uśmiechem (o ile może być jeszce większy).
- Wiesz, po prostu nie mogłem się oprzeć, przed nie wybudowaniem tu czegoś takiego, do własnej dyspozycji. Ładnie schowany ten loszek, więc w razie czego niepowołane kucyki prędko tu się nie wedrą. No i jak będziemy mieli dzieci, to warto przynajmniej będzie te... ekhem... "zboczone" zabawki pokryć. No to co? Wskakujesz na stół, czy może wolisz sama się mną zająć? - spytał lubieżnym tonem.
/pisz może w epz, jak chcesz, by się to skończyło wiadomo jak :P a jak nie, to pisz tu/

[Spearmint]

(po wyjściu z EPZ)
Przeszczęśliwa, po całkiem dobrej zabawie, Spearmint zeszła wreszcie z stołu i, kulejąc nieco z powodu odrętwienia, doszła do łóżka, gdzie położyła się obok Feathera i przytuliła się do niego mocno. Nie miała pojęcia co robi i co teraz będzie, ale na razie teraźniejszość wyglądała na tyle dobrze, że nie czuła powodu by się tym przejmować.

[Feather]

Pegaz przytulił się w łóżku do klaczy, zasypiając z uśmieszkiem zadowolenia na pyszczku. Przednio było, dawno się w sumie tak nie bawił. Najlepsze było jednak to, że to jego klacz i że zawsze znajdzie "zrozumienie" w takich sprawach. A tak poza tym, to zaczął się zastanawiać, czy Spearmint nie zajdzie w ciążę - szczerze na to liczył.
Kolejna zaś sprawa, która zaprzątnęła jego słodką głowekę, to sprawa Sombry. Jeśli gościu zacznie wszystko komplikować... to i tak są na terenie Equestrii.
W końcu zasnął...

[Spearmint]

Spearmint obudziła się nad ranem. Nieprzytomna, wysunęła się po cichu z łóżka, uwalniając się przy tym od uchwytu pegaza, po czym poszła do łazienki się umyć. Gdy już stamtąd wyszła, na rozbudzenie, wsunęła sobie pasek mniętowej gumy do żucia do ust i zaczęła ją żuć. Przygotowała jedzenie dla zwierzaków po czym stanęła przed lodówką zastanawiając się, czy zrobić śniadanie, a jeśli tak to co.

[Feather]

Feather nawet nie poczuł, że jego ukochana wstała, bowiem spał sobie dalej, śniąc o różnych, dziwnych rzeczach. Jego jedyną reakcją, było przewrócenie się na drugi bok, zanim zaczął śnić o tym, co wczoraj wyprawiał ze swoją Spearmint, a później o ślubie, który pewnie będzie dosyć specyficzny.
Tymczasem lecąc sobie na tęczowym waleniu w krainie kakaowych galaktyk, zderzył się właśnie z grupą krasnali ogrodowych, lecących w ufo-doniczkach.

[Spearmint]

Hhmmmm... Omlet. Omlet powinien być dobry. A że zauważyła jeszcze w lodówce ser - omlet z serem! Wyciągnęła niezbędne rzeczy i, jako dodatek, trochę pomidorów, i zaczęła spokojnie mieszać jajka w misce. Przełożyła to potem na patelnię, kontynuując proces. Szło jej to nawet całkiem sprawnie, przez pewien czas bała się, że coś sknoci i, na przykład, podpali kuchnię.
Tymczasem w sypialni, najedzona Zagłoba-Opalescence wskoczyła na łóżko po czym, wiedziona kocim instynktem, postanowiła umościć się na głowie pegaza.

[Feather]

W sumie, to kot bardzo mu nie przeszkadzał, dawał milutkie ciepło, zasłaniał go przed promieniami Słońca, był gitez. No, ale gdy już Popiołek umościł się na Zagłobie, musiał po prostu wstać (zrzucająć z siebie zwierzyniec). Łaskotek przeciągnął się, ziewnął, pogłaskał obydwa zwierzaki i wyszedł z sypialni do łazienki, pościeliwszy wcześniej łóżko. Po dokładnej kąpieli, świeżutki i pachnący poleciał do kuchni, gdzie jego przyszła żonka robiła śniadanie.
- Dzień dobry, Miętówko. Co tam gotujesz, kochana? - spytał i podszedł, pocałował ją w policzek.

[Spearmint]

- Omlecik. - Odpowiedziała z uśmiechem, odwracając się nieco i całując go w nosek.
- Z serem. Kiedy będzie wiadomo, czy jestem w ciąży? I kiedy będziemy mogli to powtórzyć? - Zainteresowała się, ściągając patelnię z gazu i zaczynając przekładać jedzenie na talerze. Nakryła do stołu i przeniosła tam śniadanie, cały czas uśmiechając się miło do pegaza.

[Feather]

-Omlet? Dawno nie jadłem! - odparł z uśmiechem i zaczął nalewać wodę do wiaderka, by iść posprzątać w tajnym pokoiku - Będzie wiadomo, jak za parę dni zrobisz test ciążowy. To nie boli, nawet nie jest to z bólem związane. Z tego co wiem, to jest taka płytka i na nią nanosi się chyba kropelkę moczu, czy coś... a powrórzyć możemy to zawsze - zachichotał - idę posprzątać do sypialni.
I tak też zrobił, po czym wrócił do kuchni i usiadł w jadalni.

[Shadow Sky]

Sir Shadow, rycerz jej książęcej mości, odruchowo chciał wbić do domu ojca jak zwykle, bez pukania, gdy sobie nagle przypomniał ostatni opiernicz jaki z tego powodu dostał. Westchnął tylko i, puszczając z oczu dymek, zaczął stukać kopytem o drzwi, by przykuć uwagę siedzących w środku osób. Wciąż nie wiedział gdzie zostawić broń, tu czy u brata lub April... ale tamci mieli małe dzieci, a poza tym tu miał najbliżej.

[Spearmint]

Kropelkę moczu. Da się załatwić, na pewno. Gdy Feather sprzątał po ich harcach, ona dokończyła przygotowywanie śniadania, nakryła do stołu i usiadła przy nim, po czym bez pośpiechu zaczęła jeść, gdy Feather do niej dołączył. Uniosła głowę, gdy usłyszała pukanie.
- Otworzysz, kochanie? - Zapytała miłym tonem. Nie chciało się jej wstawać.

[Feather]

Feather powąchał potrawę.
- Mmmm... pachnie wspaniale, kochanie -rzekł, posyłając buziaka w jej stronę.
Już miał zacząć jeść, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Tak, jasne, że otworzę, moja miła.
Wstał więc od stołu i poleciał do drzwi, które otworzył i ujrzał za nimi Shadowa. Był jakiś dziwnie przygnębiony i pukał. Tak, to było narpawdę niecodzienne.
- O, witaj synek - przywitał go z uśmiechem i przytulił leciutko - Co cię sprowadza do starszego? Zresztą wejdź, Spearmint pewnie ci da śniadanie. Właśnie mieliśmy je spożyć.
Łaskotek zaprosił synka do środka. I wtedy coś mu się przypomniało...
- Zaraz, czemu ci dym leci z oczu? - spytał ze zdziwieniem, podlatując pod kominek.