Celestia jedna wie jakie myśli chodziły po głowie kierownika biblioteki, gdy obserwował zbieraninę mającą brać udział w tej wyprawie, która przecież miała być jak najbardziej pokojowa. Pozostało tylko liczyć na to, że na miejscu nie będą mieli zbyt dużo okazji do wywołania międzynarodowego skandalu. Otarł chustą kilka kropel potu które mu wystąpiły na czole, po czym odetchnął głębiej. Skoro sprawy papierowe były już załatwione, to teraz wypadało załatwić całą resztę.
Jednorożka wyciągnęła za pomocą magii z koperty kilka biletów, które wręczyła wam po czym zaczęła wygłaszać monolog tyczący się zasad bezpiecznej podróży pociągiem, oraz o tym jak ważna jest punktualność tej międzynarodowej kolei, oraz by w żaden sposób jej nie opóźniać. Podróż pociągiem miała trwać tydzień, dlatego też zostaniecie ulokowani w specjalnym wagonie w którym można spać, oraz będziecie otrzymywać posiłki.
Po tym wszystkim pozdrowiła was z uśmiechem który nie obejmował jej spokojnych oczu.
***
Okazuje się, że nie należy wierzyć we wszystko co kucyki mówią. Między innymi mowa o wygodach była wybitnie przesadzona, gdyż zmuszeni byliście do dzielenia wagonu z tzw. żywym inwentarzem. Można to wnioskować po tym między innymi, że wagon nie różnił się zbytnio od tych które się używa do transportu bydła. Poza tym że nie było w nim bydła a drób, a łóżka zostały do niego wepchnięte przy raczej nie za dużej współpracy samych mebli.
Tydzień w takich warunkach upływał w raczej zatłoczonej atmosferze, na szczęście większość ptactwa została wyładowana gdzieś podczas połowy podróży. Największym plusem tej sytuacji było to, że kucyk który miał was doglądać i przygotowywać strawę na każdy posiłek każdego dnia przygotowywał wam kurczaki w innych wariantach.
Zostaliście wyładowani, bo trudno to inaczej nazwać, w niewielkich rozmiarów miasteczku gdzie oprócz kucyków wszelkiej maści można było dostrzec czasem znacznie wyższe kuce o zauważalnie lepszej muskulaturze niż mieszkańcy Equestrii, których styl ubioru również się różnił od tych z głębi cywilizacji którą znaliście. Opierał się głównie na raczej zwiewnych szatach, które zdawały się powiewać nawet przy braku wiatru.
Domki były niewielkie, oraz zdawały się być wykute z pojedyńczych bloków piaskowca i różniły się głównie płachtami rozpiętymi nad drzwiami, na których odpowiednie znaki wskazywały na to, że część z nich to sklepy. Część towarów była ładowana przez kucyki do tych budynków, a pozostała była składowana przed trzydziestokucową grupą owych większych i inaczej ubranych kucyków. Jeden z nich, wyglądający na znacznie kosztowniej ubranego targował się dość głośno z nadzorcą towaru, nie zwracając zupełnie uwagi na czy zwracają na siebie czyjąkolwiek uwagę. Bo nie zwracali. Widocznie takie wrzaski były tutaj normą.
Widocznie znajdowaliście się w miasteczku stanowiącym swego rodzaju przejście graniczne. Raczej dobre miejsce by się zaopatrzyć w cokolwiek za Equestriańską walutę i wymienić ją na tę używaną w pustynnym kraju. Kilkaset metrów za miasteczkiem rozpoczynało się bezkresne morze piaskowych wydm, które z rzadka były pokryte jakimś zielskiem. Tak, zdecydowanie znajdowaliście się na skraju pustyni. Już tutaj słońce nieźle grzało, chociaż południowe upały mieliście na szczęście już z głowy.
Macie możliwość poszwendania się po miasteczku, jak chcecie coś porobić to proszę bardzo.