Shadow zmrużył oczy. Co ma, do cholery, znaczyć "nieudany pegaz"? To, że jej nie przeleciał gdy miał okazję nie znaczyło, że był nieudany. Kto w końcu pomógł wywalić tamtego upiora z Everfree? No proszę, chyba on! Taaa...
-
Chwila... Jakie dziedzictwo? - Zapytał zdumiony. W sumie... czy jego i Sunny'ego ratowano by po śmierci ich matki tylko z dobroci serca? To miało sens... -
I czemu mój brat tego nie ma?Fate:Zwróciła się pewnie w stronę pegaza, zadowalając się tym, że ten jednak nie postanowił odejść. Miała nadzieję, że będzie tutaj czekał, choćby by ratować tego żałosnego umarlaka.
-
Tak, dziedzictwo. Myślisz, że jak ty i twój żałosny braciszek przetrwaliście, czemu w ogóle żyjecie? To nie była wola bogów, szczęśliwa konsternacja gwiazd lub "magia miłości waszej matki". Rok temu był przeprowadzony pewien rytuał, w którym ktoś miał zostać przyzwany, nie przewidzieliśmy jedynie, że zamiast jednej osoby będą dwie, na dodatek dzieci. Jak i tego, że minie tyle czasu zanim dojdziemy kto to był. Twój brat odbył pewną podróż w czasie, w której stracił to co "miał", zostałeś nam jedynie ty i ona. A ty jesteś pełniejszy.Shadow:-
Wiesz, ja wierzyłem w cud medycyny... Kto przeprowadzał ten rytuał? - Zadał kolejne pytanie Shadow. Intensywnie wytężał mózgownicę, próbując sobie przypomnieć wszystko co możliwe w sprawie dziwnych zjawisk, o których mógł słyszeć.. [proszę o rzut na INT, czy coś mu zaskoczy]
MG
Gratulacje, rzut udany. Nic nie wiesz.
-
Kilka kuców, patriotów mających dość rządów Celestii i Luny. Mnie dzieciaku przypadła rola odszukania ciebie, początkowo spodziewałam się, że chodzi o Sunny'ego i nieco się zawiodłam gdy okazało się, że jedyne co zostało to to w tym czymś i w nieudanym młodszym braciszku. Nie spodziewaj się, że jesteś nie wiadomo kim: jesteś zwyczajnym pojemnikiem; bioorganiczną puszką, której jedynym celem jest przyjęcie właściwego..."źródła". Ty jako Shadow jesteś niepotrzebny.ShadowKuce... patrioci... mający dość Celestii i Luny... Brzmiało obiecująco. Szkoda tylko, że ten tekst o pojemniku brzmiał tak głupio... ale był elementem większej gry. Dużo większej. Uśmiechnął się do Fate.
-
Wiesz, to bardzo ciekawie brzmi. Szkoda, że tak o mnie i Sunnym mówisz, polubiliśmy cię, zwłaszcza on... No, i cię poskładał. - Rozłożył skrzydła i podjął natychmiastową próbę ewakuacji w głąb lasu. Dowiedział się już dosyć... A dopóki April tam tkwiła, niezbyt mógł coś zrobić, by tej cholernej baby przypadkiem nie zabić z tamtymi kucami. [odlatuje, rzucaj jak trzeba]
MG
-
Uciekaj Shadow, przed tym i tak nie uciekniesz. Jeśli się okaże, że to coś nam nie wystarczy, wrócimy po ciebie. Być może sam się do nas zgłosisz, ale to już nie będziesz ty. Nie licz, że ktoś tobie uwierzy. - Chciała coś dodać, ale się zawahała. Nie przeszkadzała ci w odlocie, podobnie jak żaden z tych kuców. Dostrzegłeś, że związali srebrnym łańcuchem Spiral, ta się nawet nie rzucała, zrezygnowała z obrony. -
Zabieramy się stąd, dość już czasu tutaj straciliśmy!Shadow:
"To już nie będziesz ty"... Ha. Zobaczymy jeszcze, kto tu wygra. Uda mu się. Żadne byle co nie będzie go kontrolować, żadne byle co nie będzie porywać Spiral.... Cholera.
-
April, uciekaj. Natychmiast. - Rzucił za siebie, lecąc w głąb lasu. Chciał zrealizować swój poprzedni plan... Taś taś chimero czy inna hydro, chodź się dać poszczuć na kilka wrednych kucyków...
MG
Hydry nie znalazłeś, ale widzisz coś takiego. Ma to z dobre 15 metrów długości, 2 szerokości i leży na polanie.
Shadow
Co.... To.... Było? Nagle pomysł walenia kamieniami by sprowokować bestię zaczął mu wyglądać strasznie głupio. W końcu... Co to było? Jakiś owad czy inne cholerstwo... Szlag by ich, szlag by to wszystko, szlag tą PIEPRZONĄ APRIL, KTÓRA MUSIAŁA GADAĆ Z TYMI KRETYNAMI! No nic, ostrzegał ją, jak zginie to tylko jej wina, Sunny się zaopiekuje Frozen.... Cholera. Przecież to coś może też zeżreć Spiral i tyle będzie z ratunku... Albo i jego, to wyglądało jak jakaś duża ćma czy inne draństwo. Nie mógł zrobić nic innego, jak szybko zawrócić W stronę Ponyville, klnąc pod nosem.
z/t