Jezioro

[Celestia]

- Zatem rozumiem tygryfie, ?e to ty jeste? s?ug? Discorda?
Po czym ksi??niczka g?o?no si? za?mia?a, nie wyczuwa?a aby owa istota dysponowa?a moc? swojego pana. Od bardzo dawna nikt jej nie grozi? ani nie próbowa? na niej niczego wymusi?. Spodziewa?a si?, ?e s?uga Discorda b?dzie arogancki, ale nie spodziewa?a si?, ?e a? tak.
- Nie, nie spe?ni? twojej pro?by. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, grozisz mi w moim w?asnym królestwie, a to powa?ny b??d. Po drugie ??dasz ode mnie czego? sama nic nie mówi?c? W twoim interesie jest mnie przekona? do tego bym ci pomog?a, nie na odwrót. Zreszt? u?ywa?a? magii chaosu pewnie i przed wypiciem wody z tej fontanny. Czemu mam ci uwierzy?, ?e to nie jest jaka? twoja sztuczka? A po trzecie nie okaza?a? mi szacunku. Ju? pr?dzej zrobi?abym to na pro?b? tego ogiera ni? twoj?.
Powiedzia?a ostatnie zdanie wskazuj?c na Black Gallanta.

[Black_Gallant]

Gallant poczu? si? dziwnie mile po?echtany po swoim egu... To by?o co? nowego. Naraz Celestia wyda?a mu si? jakby... Pi?kniejsza? NIE! NIE! Musi zabi? w sobie to uczucie! By?a tylko mi?a, do cholery.

Spojrza? na eks zebr? z któr? sypia?. Nie wiedzia? co my?le?. Spojrza? po jej towarzyszach... Ju? wiedzia? co my?le? o nich.

- Tali... Z ca?ym szacunkiem, ale co? ci si? lubi? tymbark. Potrzebujesz pomocy psychiatry... Jak na ogó? nie zgadzam si? z Ksi??niczk?, teraz w pe?ni ja popieram. Najpierw przyda ci si? urlop w Narrenturmie, wie?y b?aznów. Potem mo?e popracujesz nad swoj? pych?. A jak popracujesz nad pych? ju?, to mo?e wtedy znowu zat?sknisz za byciem kobiet?...

Przeszed? si? w lewo i w prawo, zastanawiaj?c si? g?eboko. Jego nogi przesta?y ju? si? trz???. Ale zaciska? z?by we w?ciek?o?ci.

- Jestem twoim przyjacielem ale po takim pokazie, dziwie si?, ?e Ksi??niczka w ogóle daje ci jakie? szanse. Nie widz? powodu bym o cokolwiek teraz prosi? ksi??niczk?, bo z tego co widz?, bycie samcem jest twoim najmniejszym problemem. Przyjaciele maj? pomaga?, owszem, ale jeszcze pozostali musz? chcie? si? zmieni?.

Gallant spojrza? na Celesti?, potem na Tali, odsun?? im si? z linii "ognia" i pokolei zmierzy? karc?cym wzrokiem jej towarzyszy a potem zatrzyma? si? na Tygryfie.

- Czekam... Jak mnie przekonasz?

[Celestia]

Ksi??niczka u?miechn??a si?, bardzo ciep?o. Skin??a g?ow? w kierunku Gallanta.
- Naprawd? mi?o mnie zaskoczy?e? i doceniam naprawd? to, ?e chcia?e? i chcesz dalej jej pomóc. Tym bardziej doceniam to przez to, ?e wiem czemu za mn? nie przepadasz. Je?li czujesz, ?e co? zrobi?am wobec twojej osoby ?le to wiedz, ?e... przepraszam.
Celestia wiedzia?a, ?e sporo kucy za ni? nie przepada, ?e sporo mia?o ci??kie ?ycie i wycierpia?o. Gdyby mog?a co? zrobi? to zrobi?aby to, ale samo rz?dzenie pa?stwem by?o wystarczaj?co m?cz?ce.
- Co do ciebie Tali... wsta? i przesta? p?aka?. Widz?, ?e twoje ?zy s? szczere i mam nadziej?, ?e naprawd? one takie s? i to nie jest twoja gra. Dobrze wi?c, zmieni? ciebie w kobiet?. Ale co? w zamian musisz mi obieca?. Po pierwsze musisz obieca? mi, ?e przestaniesz u?ywa? magii Discorda. Ci??ko go by?o pokona? i wola?abym unikn?? jego powrotu. Po drugie... ten kuc najbarziej si? przys?u?y? do tego, ?e zgodzi?am si? ci pomnóc jak i do tego, ?e sama zauwa?y?a? swój b??d. Jak i pokaza? ci, ?e mo?na liczy? na przyjació?. Dlatego jemu powierzam pilnowanie ciebie jak i informowanie mnie o tym, czy nie sta?a? si? z?? osob?. Tak, to jest drugi warunek- je?li on zauwa?y, ?e twoje zachowanie zmienia si? na gorsze, zmieni? ciebie na powrót w faceta. I na przysz?o?? uwa?aj komu grozisz, nie wszystkie istoty s? tak mi?e i wyrozumia?e jak ja.
Podesz?a do niej i dotkn??a rogiem jej g?owy, zmieniaj?c Tali na powrót w kobiet?.

[Black_Gallant]

Gallant podszed? Do tali spokojnie i po?o?y? jej na ramieniu... skrzydle... kopytko.

- Jeste? sob?. T? por?ban?, g?o?n? osob? któr? polubi?em. Ale chyba ju? czas, by? nieco och?on??a... Chod?my do domu. Przygotuj? co? do zjedzenia i wreszcie si? wy?pisz.

Wci?? trzymaj?c kopytko na jej ramieniu odwróci? si? do Celestii.

- Zajm? si? ni?... Co do informowania o jej stanie. Proponuje da? jej pó? roku na popraw?. Je?eli w tym czasie nic nie zmieni si? na lepsze, obiecuj? ?e wydam sprawiedliwy i obiektywny os?d jej postawy. W ten sposób zaoszcz?dz? nam obojgu mas? cennego czasu, ksi??niczko.

Teraz zwraca? si? ju? do niej jak do normalnej osoby. U?miechn?? si? ciep?o do Tali i gestem odwo?a? jej popleczników.

- Idziemy?

[Black_Gallant]

Gallant u?miechn?? si? tylko Na jej prób? a gdy sp?oszona si? speszy?a i ruszy?a dalej, dogoni? j? i sprzeda? jej ca?usa w policzek.

- Czasem przyjaciel da ci to, co ty mu da? nie mo?esz, Tali.

Ruszyli razem.

[Z/T]

[Celestia]

Celestia zdziwi?a si?, posz?o to tak ?atwo. Spodziewa?a si? walki ze s?ug? Discorda a tutaj nie do??, ?e ta osoba nie s?u?y?a mu z w?asnej woli, to jeszcze potrafi?a pokaza? swoj? jasn? stron?. Acz zastanawia?a si? czy ona rzeczywi?cie si? zmieni, czy tylko tego nie udawa?a. Mimo wszystko zadanie mo?na by?o uzna? za wykonane. Rozpostar?a skrzyd?a i odlecia?a w stron? zamku.

z/t

[ReflexivoArco]

Gdy Rarco dowiedzia? si?, ?e Nielot by?a kobiet?, a tym bardziej, ?e t? kobiet? by?a Tali po prostu szcz?ka mu opad?a. Wytrwa? w tym stanie a? do odlotu Trolles... tfu! Celestii. A nawet chwil? d?u?ej. Otrz?sn?? si? jednak, po czym nie wiedz?c, co ze sob? zrobi? uda? si? w stron? pubu

/zt/

[DiamondDust]

Dust opu?ci? bro?, widz?c, jak Tali, o ile ten tygryf mówi? prawd?, odzyskiwa?a swoj? p?e?. Dopiero po chwili zorientowa? si?, co tak naprawd? robi?. Celowa? z jakie? kuszy do najbardziej magicznego alicorna w Equestrii. Zanim jednak zdo?a? cokolwiek zrobi?, wszyscy poszli, w??cznie z Celesti?. Diamond odetchn?? z ulg?, przecie? uda?o mu si? uj?? bez kary. Za?o?y? kusze na plecy. Przypomnia? sobie napis na kuszy. "Ku chwale Nowej Republiki Lunarnej". Strzeli? facehoof'a, przekonuj?c si? o swojej g?upocie. Ogl?daj?c si? co chwila za siebie, szybko opu?ci? to miejsce.

[zt]

[ReflexivoArco]

Rarco uda? si? nad jezioro. Ostatnio cz?sto tu przychodzi?, albo z kims, albo sam, by porozmy?la? nad ró?nymi sprawami. Teraz te? mia? taki zamiar. Usiad? pod drzewem tym samym, co zawsze, z Bezdennej Sakwy wyci?gn?? torebk? z grotami, p?k piór, s?oiczek z g?st?, kleist? ?ywic? i kilka zepsutych strza?. Zaj?? si? odczepianiem po?amanych lotek, ale tak naprawd? patrzy? za horyzont i rozmy?la?.

[ReflexivoArco]

Rarco us?ysza? czysty ?wist wysuwanego ostrza. Od?o?y? robot? i wsta?. Zauwa?y? gryfa wymachuj?cego mieczem. Pozna? jego to?samo?? dzi?ki jego broni, oraz pi?knym oczom.
-Witaj, Tali- zagadn?? po chwili przypatrywania si? jej treningowi

[ReflexivoArco]

?ucznik widzia? wcze?niej takie zachowanie u Willow. Wola? tego nie skomentowa?, ale mimo wszystko si? u?miechn??
-S?uchaj, o co chodzi?o z tym.. zgryfieniem? I jakim cudem by?a? facetem? Co si? sta?o wtedy, gdy znikn??a?? -Rarco nie wytrzyma? i zrobi? to, co umia? najlepiej: zala? rozmócw? seri? pyta?

[Grinch]

Tymczasem obok tygryfa i kuca ziemnego. Przemkn?? pegaz, by chwile pó?niej uderzy? z ca?ej si? w zasp? ?nie?n?.
Grinch wymamrota? kilka przekle?stw i pad? nieprzytomny...

[Grinch]

Tymczasem, pegaz si? podniós? i wzniós? kopytko do góry.
- Nic mi nie jest - powiedzia? Grinch, powoli wstaj?c. Jednak chwile pó?niej na kucyka spad?a wi?ksza ga???, przywracaj?c go do wcze?niejszego stanu...

[ReflexivoArco]

Rarco zignorowa? ?ywy pocisk ziemia-powietrze-?nieg, i s?ucha? wywodu Tali.
-Tak, widzia?em. Dobrze, ?e Black uprosi? Celesti?. Masz szcz??cie maj?c przy sobie kogo? takiego- tutaj ?ucznik u?miechn?? si? smutno, ale ukry? to szybko zak?adaj?c kaptur.

[Grinch]

Pegaz szybko otrzepa? si? z ?niegu i powoli wsta? rozmasowuj?c guza kopytakiem.
- Musze co? zje?? - Powiedzia? po cichu Pegaz i wzbi? si? powietrze.
Grinch na?o?y? kaptur na g?ow? i polecia? w kierunku, Ponyville...

[z/t]