- Rozumiem... Jakiś mały datek by się przydał... A w karczmie nie będę spała. Wie pani, jak to w karczmach jest. Niby przyjemnie, ale to nie jest miejsce dla samotnej klaczy, w dodatku dla tej, która chce tam sypiać dłuższy czas. Jednak to załatwię sobie we własnym zakresie. Poinformuję panią, gdy znajdę jakąś ekipę budowlaną. Dziękuję za wszystko...
Smutna klacz ukłoniła się leciutko, podniosła niezdarnie ciężką torbę ze swoim dobytkiem i pociągając nosem opuściła ratusz. Musi znaleźć Twilight.
Z/T