Jadalnia

[Sombra]

- Tak, tutejsza szlachta to śmiecie, niegodne tego tytułu. Nie wiem czy chciałbym poznać twojego wybranka, znając życie pewnie będę starał się go zabić. Dziwię się, że o niej nie słyszałaś, zwłaszcza, że podróżujesz po tym królestwie.- Wziął milkshake'a zastanawiając się czy to jest zwyczajne pokolorowane mleko, pociągnął trochę ze słomki. Musiał przyznać, że nawet to było dobre, ale nie chciał po sobie tego pokazywać.- Znośne. Planujesz coś córko, masz jakieś plany na życie, zatrudnienie?

[Risky Dolly]

W sumie to jednak miała ochotę na coś słodkiego. Lubiła słodycze, nawet aż za bardzo. Gdy weszła do środka od razu dostrzegła kogoś kto nie pasował do całej reszty, czarny jednorożec w dworskim stroju i złowrogim wyglądzie razem z błyszczącą młodą klaczą. (Następni arystokraci? Niedługo przeniosą stolicę do Ponyville.) Pomyślała z przekąsem, po czym skierowała się do widocznie zdenerwowanej właścicielki by złożyć zamówienie.

[Spearmint]

http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2012/ ... 5ndso1.png

-Umie walczyć, nie wiem jak by ci wyszła próba zabicia go. Poza tym, gdybyś to zrobił, obraziłabym się na ciebie a tego byś nie chciał, prawda? - Zapytała retorycznie, zajmując miejsce przy jednym z stolików. Z sporym zainteresowaniem spojrzała na klacz, która tu weszła. Nowy kucyk, jak miło.
- A planów nie mam, wyczerpały mi się. Dostałam uroczy znaczek za produkcję gumy do żucia, więcej nic nie wiem.

[Sombra]

Król nie zwrócił uwagi na klacz która przyszła, nie wart uwagi plebs, który winien szczeznąć w kamieniołomach. Pił za to dalej swój napój, spoglądał z zaciekawieniem też na to, co córka mu przyniosła, bo nie przypominało to wcale krwistego befsztyka, ani nawet białej kiełbasy z cebulką. Dopiero teraz sobie przypomniał, że córka chyba coś do niego mówiła, postanowił więc zniżyć się do rozmowy z nią.
- Jeśli miałbym pewność, że nie zwiążesz się z byle osłem, to twoja nienawiść do mojej osoby byłaby warta. Zabiłbym go bez dwóch zdań, ale nie chce ci sprawiać przykrości. Jeszcze.- Postanowił spróbować pączka i gdy go ugryzł poczuł ciężkie burczenie w żołądku. Dolegliwość genetyczna przy której miał problemy z przetwarzaniem cukrów dała znać o sobie, wiele by oddał teraz za kawałek mięsa, choćby końskiego, nie uważał zjadanie kuca za kanibalizm jeśli ten był rasy niższej- czyli każdej innej niż kryształowej.
- Ale ty błękitna jesteś, i świecisz się jak latarnia uliczna, nie pamiętam by matka była w tak morskich kolorach. Shining się nie odzywa, być może mu się odwidziało. Nie zdziwiłoby mnie to, znaczy to tyle, że byłabyś jedynowładcą.

[Spearmint]

Nie okrzyczał jej za wiadomość o jej uroczym znaczku. Miała nadzieję że to dlatego, że to nie było takie ważne a nie dlatego, że nie usłyszał, bo wątpiła, by był zadowolony z tego, co się pojawiło na jej boku.
-Ja i z byle osłem - Przewróciła oczami. Potem chyba usłyszała coś, co, z ust tego konkretnego, burkliwego, wrednego kuca brzmiało prawie jak komplement.
- Może to po dziadkach? A jednowładztwo... Kusząca opcja. - Zaczęła wreszcie jeść swojego loda.

[Sombra]

- Masz geny matki, więc jest to możliwe.- Odstawił pączka i skupił się na shake'u, ten jak na ironię się skończył. Nie wypadało by król zamawiał napój od byle kuca ziemnego, Sombra więc zaczął intensywnie kręcić rurką w napoju, na tyle intensywnie by Spear to zauważyła. Dopiero teraz przyjrzał się jej bokowi, wcześniej nie było na to okazji, a może nie chciał spoglądać by się nie zawieść.
- Co masz na boku, dywan? Może to oznaka tego, że jesteś prawdziwą dworną damą, godną najwytworniejszych rzeczy. Skąd w ogóle masz uroczy znak, bo tego mi nie powiedziałaś.

[Spearmint]

Dywan. Wyglądało na to, że musi go zawieźć.
-Rodzice matki mieli inne barwy. Za to nie wiem, jak wyglądali twoi. A mój uroczy znaczek to... guma do żucia. Wędrowałam przez Equestrię w czasie walk Heroldów, w Manehattanie musiałam zatrzymać się przez dłuższy czas i walczyć z przemienionymi przez heroldów. Raz znalazłam się w ruinach fabryki gumy i... Wyszłam z znaczkiem. Zabawne, bo w Imperium to nie jest popularna słodycz. - Wzruszyła barkami, przygotowując się na atak furii.

[Sombra]

- Moi rodzice? Nie poruszajmy tego tematu...- Sombra słuchał jej historii, coraz bardziej mrużył oczy i ruszał głową w przód i tył, ciężko mu było uwierzyć, że ktoś mógł dostać znaczek w tak durny sposób. Słyszał, że klacz walnęła w ścianę i dostała w znaku kulę do niszczenia budynków, lub kuc o mało co nie utonął i dostał znaczek hełmu płetwonurka, ale to było pomieszanie żałości z smutną historią życiową.
- Córko, jest mi za ciebie wstyd. Flaga, buława, miecz, kielich, nawet laska marszałkowska, ale guma? Lepiej, że i tak do żucia niż gdyby miała być guma seksualna.
Sombra nie był zdenerwowany wiadomością o uroczym znaczku, bardziej tym, że córka nie dostrzegła jego sygnałów o shake'u. Zrobił bardziej naburmuszoną minę i jeszcze szybciej zaczął kręcić rurką.

[Spearmint]

Guma seksualna? Zainteresowała się.
- A jaka to jest? Nigdy o takiej nie słyszałam. - Powiedziała wprost. Patrząc, jak jej ojciec traktuje rurkę, szybko dopiła swój napój i zamówiła jeszcze po jednym.
- A każdy, kto lekceważy gumę do żucia, widocznie nigdy nie miał jej odklejanej z grzywy. Spodobałoby ci się, tato, nawet jak taka drobna rzecz potrafi, przepraszam za mój equestriański, wkurzyć. Poza tym, jestem naprawdę mistrzynią w tym. Chcesz spróbować? Mam przy sobie... o smaku bigosu.

[Sombra]

To, że wreszcie zamówiła dla niego napój wprawiło go w nastrój, powoli zaczął sączyć. Acz gdy zapytała go czym jest "guma seksualna", aż się zakrztusił. To była z kimś i nawet nie dbała o zabezpieczenie? Wiedział, że klacze miały tam swój kalendarz czy inny datownik, ale nie ufał tak ich sprytowi, a do zostania dziadkiem jeszcze mu było daleko. Czyżby była jeszcze bardziej staromodna od niego?
- No...- Dziwnie mu było poruszać ten temat, tak przy córce.- Prezerwatywy, takie coś, co nakłada się na... członka i przez to... no nie przechodzi nasienie, i ciąża nie następuje.- Spojrzał i zastanowił się, nigdy nie jadł gumy, a nie przepadał za jedzeniem czegoś nowego.- Na razie podziękuje, najadłem się tym pączkiem. Muszę ci powiedzieć, że nawet spokojnie w tej Equestrii, może jest zamieszkiwana przez podkuce które nie grzeszą inteligencją i szlachetnością, ale przynajmniej wiedzą kiedy nie przeszkadzać.

[Spearmint]

Ach, to takie coś. Ale ciekawe po co? Przecież seks służy temu, by była ciąża, z tego co wiedziała. Nie widziała w tym sensu.
- Ale... Seks jest dla źrebaków, to brzmi jak ścinanie drzewa tak by go nie trafić. - Wyraziła swoje wątpliwości, kończąc loda.
- I tak, nad wyraz spokojnie. Doskonałe miejsce na emeryturę, prawda tato? - Uśmiechnęła się do niego miło.

[Sombra]

- Czasy się zmieniły córko, teraz już dziatwa w wieku szkolnym zaczyna spółkowanie, usta stały się trzecim najważniejszym organem płciowym, a większość ciąż jest efektem wpadki. By daleko nie uciekać ja z twoją matką też używaliśmy zabezpieczeń, i jak widać obydwoje spapraliśmy, bo ani ja bym jej nie puścił z tobą, ani ona początkowo nie chciałaby urodzić mego dziecka.- Pił napój wolniej, zastanawiając się gdzie może być ten dureń Shining. Przecież dobrze się zgadali, a ten teraz nie dawał znaku życia, czyżby mu się odwidziało? To zmieniało postać rzeczy bo już myślał, że biały jednorożec będzie po jego stronie, tak będzie miał zdecydowanie trudniej.
- Nie córko, doskonałe miejsce na początek odbijania Kryształowego Królestwa z wrogiego elementu reakcyjnego.

[Spearmint]

Usta? Trzecim najważniejszym? Poruszyła nimi bezgłośnie, próbując przyswoić tą ideę do swojej ślicznej główki. Zaczerwieniła się nagle.
-Och... - Mruknęła tylko. Wyobraźnia jej dopisywała. Teraz się jeszcze dowiedziała że jest wpadką, a nawet nie wiedziała że takie coś jest możliwe. To potrafi dobić dorosłą klacz. Położyła uszy po sobie.
- I... tak szczerze... to chyba my jesteśmy reakcyjni, oni są elementem rewolucyjnym... - Dalej była dobita. Dobita i zaczerwieniona. Taki misz-masz.

[Sombra]

Sombra zauważył, że ona się zaczerwieniła, i wyglądała na zmartwioną, zastanowił się o cóż takiego jej chodzi? O to, że nie planowali dziecka? Przecież to normalne, miał na głowie wtedy ważniejsze rzeczy niż wychowywanie jakiegoś bachora, a gdyby ona wiedziała, że jest w ciąży, to raczej by od niego nie odchodziła. I tak ma lepiej od niego, on dopiero po wielu latach dowiedział się prawdy o rodzicach, a ci i tak nie byli zadowoleni z synka.
- Co się stało córko, to chyba nic takiego, że nie planowaliśmy początkowo dziecka? Byliśmy młodzi, nie wiedzieliśmy czy będziemy ze sobą na stałe; pokaż mi parę która od początku myśli o potomkach, wyśmieję ich i nazwę głupcami. Ciebie wychowywała matka, mnie oddano na wychowanie rodzinie zastępczej bo nie pasowałem do "kryształowego ideału". Nie wyrzuciłem ciebie ani nie zabiłem, choć mogłem, mnie się wyrzeknięto i robiono wszystko bym tylko nie odziedziczył tronu.- Dopił swój napój, jeszcze raz sprawdził czy ma ze sobą mieszek. Bądź co bądź nie chciał by szła za nim łatka złodzieja.
- Racja, my chcemy przywrócić właściwy porządek rzeczy który tamci zniszczyli. Słyszałem, że nasze królestwo dostało jakąś niepotrzebną imprezę, olimpiadę. Zabawa dla nieudaczników którzy nic nie osiągnęli. I ponoć z nieba spadło coś, co wybuchło nad jakimś wschodnim miastem.

[Freki_Blackbane]

- No Risky... Zamów co chcesz. Ja nie wiem co się u was jada i pija gdy się gdzieś zaprasza suczke... znaczy się klaczkę, wybacz, nie mogę się przyzwyczaić do innej nomenklatury.

"RrrrisK-y" znów zabrzmiało. Akcent miał ciężki i gardłowy.

Powiedział zachęcająco do Risky i delikatnie pchnął ją bokiem, by zyskała na śmiałości przed właścicielką przybytku. Ciekawiła go. Była smukła prawie jak wilczyca, i miała podobną postawę, a jednocześnie była jakby zastrachana, jak zwierzyna przed upolowaniem. I nie podobało mu się, że postrzegał ją w tych kategoriach, bo nie miał zamiaru polować na kucyki. Nawet tak ciekawe i fascynujące jak ta Risky.

- Ucz mnie proszę, jak sie tutaj zachowują kucyki.

Powiedział uśmiechnięty. Nawet nie zauważył, że zamerdał trzy razy ogonem.